Telltale Games, za sprawą The Walking Dead już od ładnych paru lat przedstawia świat skąpany w apokalipsie Zombie, zarazy zmieniającej umarłych w żywe trupy pragnące jedynie jednego, ludzkiego mięsa. Flagowy już cykl przygodówek akcji wystartował z pierwszym epizodem The Walking Dead - The Final Season, który zakończyć ma dramatyczne przygody Clementine, bohaterki całej serii. Ale czy na pewno? Wiele graczy szczerze w to wątpi, a wielu zapewne liczy, że historia oparta na znanym komiksie Roberta Kirkmana, w takiej czy też innej formie trwać będzie dalej. Zanim dowiemy się czy coś planuje lub nie w tej kwestii kalifornijskie studio, warto bliżej przyjrzeć się pierwszemu odcinkowi The Walking Dead - The Final Season noszącemu podtytuł: Done Running, który swoją premierę w świecie gier miał 14 sierpnia. Miałam okazję sprawdzić epizod dzięki uprzejmości GOG.com, za co serdecznie w tym miejscu dziękuję, jednocześnie zapraszając do zapoznania się z poniższą recenzją.
Telltale Games już w zapowiedziach The Walking Dead - The Final Season wspominało iż zakończenie opowieści nawiązywać ma do chyba najbardziej emocjonalnej części jaką według mnie jest The Walking Dead: Season One, a sama Clem wspominać ma swojego nauczyciela, opiekuna i przyjaciela, Lee Everetta. Wprawdzie historia w pierwszym epizodzie jeszcze nie miała okazji się rozkręcić, choć daje graczom przedsmak emocjonalności z zakończeniem, które niejednego z nas zwali z nóg, to wspominki oczywiście są, zarówno dotyczące wspomnianego Lee, ale i całej życiowej drogi jaką przeszła Clem, sama, a następnie z jej osieroconym podopiecznym Alvinem Juniorem, zwanym AJ.
Opowieść w The Walking Dead - The Final Season: Done Running zaczynamy mniej więcej w miejscu gdzie zakończyło się The Walking Dead: The Telltale Series - A New Frontier. Clemnetine i AJ są dalej w podróży, której celem jest przede wszystkim zaspokojenie głodu, ale i odnalezienie bezpiecznej przystani. Ucieczka przez watahą wygłodniałych nieumarłych kończy się dla owej pary wypadkiem. Uratowani przez grupę dzieciaków znajdują schronienie w szkole położonej w podobno w miarę spokojnej i niezagrożonej oraz zalesionej okolicy. Stopniowo poznają to miejsce, zależności i problemy przebywającej tam młodzieży, a jak się zapewne domyślacie sielskość tego miejsca jest jedynie pozorna.
Pierwszy epizod The Walking Dead - The Final Season jest wyraźnie podzielony na etapy, przechodzące od dynamicznego początku, bogatego w klasyczne dla serii zadania zręcznościowe, zwane quick time eventami i szybkiego przyciskania wskazanych przez grę klawiszy na klawiaturze, po narracyjny, nieco spokojniejszy środek, aż do zaskakującego, a nawet wstrząsającego zakończenia, którego, jako wielka fanka, się zupełnie nie spodziewałam i zapewne niejeden z Was. Taki system prowadzenia fabuły, jej pewna nierówność, jest zapewne spowodowana specyfiką pierwszego epizodu, który ma do gry dopiero wprowadzać, być może budować napięcie i kreować dozę tajemnicy.
Problem polega na tym, że ilość sezonów, które do tej pory zagościły w świecie gier, spowodowała iż z pewnymi ogranymi elementami wpływającymi na nasze emocje zdążyliśmy się już za bardzo oswoić. Żeby zachęcić graczy, którzy zaznajomieni są już z grami w uniwersum The Walking Dead, Telltale Games musi wrzucić do rozgrywki coś wyjątkowo mocnego, jakieś tak zwane: "wow", które zapadnie w naszą pamięć i długo z niej nie ucieknie. Czy tak się stanie, dowiemy się zapewne wkrótce.
Nie tylko wciągającą i angażującą historią, (która miejmy nadzieję rozwinie się w kolejny epizodach), Telltale Games chce w finałowym sezonie przekonać graczy do swojej opowieści, ale i zmianami w grafice, inną pracą kamery czy nieco bardziej dynamicznymi elementami akcji, zwanymi quick time eventami. Przedsmak tego jak i czy w ogóle proces ten wyszedł grze na dobre mamy okazję zobaczyć i odczuć w Done Running.
Po pierwsze grafika, która została odświeżona i nabrała bardziej komiksowego charakteru. Już pierwsze chwile spędzone z The Walking Dead - The Final Season: Done Running wzbudziły we mnie graficzne skojarzenie z Where the Water tastes like Wine. Podobnie jak w przypadku owej gry, tak i w nowej odsłonie The Walkig Dead tła nabrały rysunkowego, komiksowego klimatu z niewyraźnymi, przytłumionymi, naszkicowanymi grubą czarną kreską rysunkami. To co nas otacza jest utrzymane w ciemnych, prawie czarnych kolorach, jakby wykonane za pomocą ołówka.
Na tłach wyjętych rodem z kart oryginalnego medium, wyglądających muszę przyznać bardzo ciekawie, osadzone zostały postacie, które już tak dobrze się nie prezentują. Z nie zrozumiałych dla mnie względów im dalej w grze, tym są one mniej dopracowane, a ich głowy w przedziwny sposób doklejono do korpusu, oddzielając tę część ciała grubą, zdecydowanie zbyt wyraźną kreską. Wygląda to dość śmiesznie i sztucznie, jakby górna część ciała kiedyś należała do zupełnie innej osoby.
Całość, która ogólnie sprawia pozytywne wrażenie graficzne, wzmocniona została fajnie zaprojektowanym oświetleniem, w którym przeplatają się kolory przechodzące od zielonej aż po rdzawą barwę.
Po drugie pewną dawkę świeżości zyskała mechanika gry i jej obiór. Ulepszono pracę kamery dokładając możliwość obserwowania rozgrywki z ramienia. Postać, którą kierujemy może swobodniej się poruszać, chodzi jakby bardziej płynnie i naturalniej.
Wspomniana przez twórców swoboda w eksploracji, przynajmniej w pierwszym epizodzie nie jest widoczna, bowiem wędrując Clem możemy iść tylko w określone miejsce do pewnego momentu, gdyż dalsza eksploracja zostanie skwitowana przez naszą protagonistkę stanowczym "nie idę dalej".
Seria The Walking Dead to niewątpliwie wartka opowieść z dużą dawką emocji, wypełniona elementami akcji. To też świetna wersja angielska z rewelacyjnymi rolami aktorskimi. I to wszystko znajdziemy w pierwszym z czterech epizodów The Walking Dead - The Final Season. Graficzny retusz wprowadzający gry od Telltale Games na inne tory nie wypada najgorzej, wpisując się w klimat komiksowy bardziej realnie, ale wymaga jednak pewnego dopracowania. Historia z niespodziewanym zakończeniem daje nadzieję na emocjonalny drugi epizod i zapewne kolejne. Czekam zatem, zastanawiając się w jaką stronę zmierza finałowa seria.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu