„Pusta hala produkcyjna w pod warszawskim Brwinowie
21 lipca 2017 roku godz. 17.15
Marek poczuł jak jeży mu się skóra na karku. Te drzwi, które miał przed sobą, były ostatnimi w budynku. Wielkie, stalowe wrota, których nie można było po prostu wykopać. To przejście trzeba było wysadzić, gdyż za nimi znajdował się ostatni z zakładników. Taką miał przynajmniej nadzieję. Dobra – pomyślał – Bierz się do roboty. Sprawdził broń, uzupełnił amunicję i podszedł do drzwi. Przyłożył do nich dłoń jakby chciał sprawdzić czy one oddychają.
Z zasobnika wyciągnął małą poręczną kamerkę i wsunął ją w szparę pod nimi. To co zobaczył jeszcze bardziej zmroziło mu kark. W pokoju panował półmrok, zdołał jednak zauważyć dwie postacie z bronią i jedną klęczącą na podłodze, prawdopodobnie była to kobieta. Schował kamerkę i zabrał się za montowanie ładunków. Po jednym na każdy z dwóch zawiasów i jeden na zamek. Starał się tak dobrać siłę, aby otworzyła drzwi nie rozrabiając za bardzo. Jednak w obecnej sytuacji wszystko mogło się zdarzyć. Poszczególne ładunki połączył z detonatorem. Spróbował przełknąć ślinę, ale po prawie czterech godzinach walki miał pustynnie w ustach.
- Raz się żyje, byle do przodu jak mawiał Krzynówek – powiedział do siebie i wdusił przycisk detonatora. Huknęło i drzwi odskoczyły wbijając się w ścianę po przeciwnej stronie. Jeszcze tylko granat ogłuszający i można wejść. Wskoczył do środka jak Rambo i zobaczył jednego napastnika na ziemi, drugi natomiast zaczął składać się do strzału. Pierwsza seria posłała go na ścianę, a druga dokończyła jego żywot. Marek podbiegł do pierwszego z terrorystów i stwierdził, że koleś nie żyje, tak samo jak jego wspólnik.
Podniósł wzrok i pod ścianą zobaczył kobietę, na wpół klęczącą na wpół leżącą. Gdy się zbliżył zobaczył na jej twarzy krwawą plamę. Sprawdził czy wszystko z nią w porządku. Na szczęście nie była to jej krew. - Już dobrze – powiedział najłagodniej jak potrafił – Zabieram Cię stąd. - Teraz dopiero zobaczył jej szklane oczy i mimowolny uśmiech kącików ust. Przeciął więzy i ostrożnie ją podniósł. Objęła go ramieniem za szyję i razem ruszyli powoli w stronę wyjścia.”
Taka jest dola jednostki specjalnej policji w prawie każdym miejscu na świecie. Symulację takiego oddziału można przeżyć np. w serii Rainbow Six. Warto też zwrócić uwagę na produkcje niezależne, które tworzy np. studio KillHouse Games. W 2014 roku wydało grę pod tytułem Door Kickers i była to strategia taktyczna, opowiadająca właśnie o jednej z jednostek specjalnych. Cztery lata później wspólnie z PixelShard wydają podobną produkcję, ale ze zmienionym widokiem i nastawioną jeszcze bardziej na akcję, Door Kickers: Action Squad. Tytuł ten ukazał się 10 września tego roku i niemal od razu zdobył serca graczy.
Pierwsza krew...
Door Kickers: Action Squad waży niewiele, prawie nic. W pierwszej chwili pomyślałem - o matko to może być totalna kaszana. Jednak po przejściu przez intro i menu oraz po rozegraniu pierwszej misji, gra wciągnęła mnie jak bagno. Kilka godzin po odpaleniu poczułem jak mocno. Zacznijmy jednak od początku. Intro jak przystało na retro, pełne jest pixel artu tak samo jak cała produkcja.
Dowolny klawisz i lądujemy w menu. Wyborów jest kilkanaście od samotnej walki, poprzez co-opa z kumplem na jednym kompie, aż po grę online. Są też opcje, lista płac i oczywiście wyjście, jak w końcu będziemy mieli dość. Opcji do ustawiania jest całkiem sporo. Możemy więc uregulować dźwięk, rozdzielczość czy krew ma być widoczna na ekranie czy nie (o ile macie okazję grać z małoletnią córką).
Jak już sobie wszystko fajnie ustawimy wybieramy jak chcemy to wszystko rozegrać. Do wyboru mamy zwykłą grę solo lub z kumplem na kanapie oraz grę online. Na pierwszy ogień wybieramy solówkę, a w niej …
Wielka rzeźnia w małym Tokio...
Zacznijmy od tego, że grać możemy sami lub męczyć się w dwójkę na jednym ekranie. Można też podpiąć pady, aby za bardzo nie ograniczać sobie pola manewru na jednej klawiaturze. Niezależnie jednak od wyboru do rozegrania jest pięć epizodów po 12 misji, a za każdą wykonaną bez strat otrzymujemy gwiazdki, maksymalnie trzy. Każdy z następnych rozdziałów jest odblokowywany po osiągnięciu wymaganej liczby zadań.
Mamy więc: Gang Land, The Radicals, Red Alert, The Big Apple i Cartel Territory. Każde miejsce jest zaprojektowane z dbałością o szczegóły, a misje możemy podzielić na: Zabicie bossa, Uwalnianie zakładników, Rozbrajanie bomby i wyeliminowanie wszystkich napastników, miksy (na przykład Uwolnienie zakładników i wybicie wszystkich) oraz ostatni rodzaj, czyli Wybicie bandytów.
Pierwsze dwanaście misji to bardziej samouczek, natomiast od drugiego epizodu zaczynają się schody. Lokacje są bardziej skomplikowane, a przeciwników więcej. Z każdym następnym zadaniem dochodzą nowi i uwierzcie czasem trudno jest przejść bez zabicia zakładnika czy kilku epitetów rzuconych w stronę kolejnego kolesia z cygarem i karabinem snajperskim, który nas wykańcza z dystansu.
Wrogów też mamy kilka rodzajów jak np. wspomniany gość z cygarem, który wygląda jak Commando, afroamerykanin w okularach przeciwsłonecznych, „redneck” ze strzelbą, samobójcy z bombami czy koktajlami Mołotowa, a w dalszych etapach nawet trafiają się z tarczami.
Cała akcja rozgrywa się w określonym budynku lub np. na stacji metra czy w jadącym pociągu. Pomiędzy kolejnymi pomieszczeniami znajdują się drzwi, które albo są do wykopania albo też otwarte. Za nimi znajdują się pokoje z np. zakładnikami i z/lub napastnikami. Trzeba więc uważać żeby nie „zdmuchnąć” przypadkiem jakiegoś zakładnika. Drzwi można także wyciąć piłą, wysadzić lub otworzyć wytrychem, wszystko zależy od klasy wybranej postaci.
Na planszy np. budynku znajdziemy też sporo drabinek czy szyb przez, które można wejść lub kogoś zabić. Ponadto oprócz zakładników i bandziorów znajdziemy także czasem policjantów, którzy najczęściej potrzebują naszej pomocy, a za okazaną przychylność odwdzięczą się nam ubezpieczaniem „pleców”.
W pomieszczeniach można znaleźć też elementy, za którymi możemy się ukryć aby odsapnąć od ognia nieprzyjaciela lub zmienić magazynek. Niejednokrotnie z pomocą mogą nam też przyjść wybuchające czerwone beczki, które zlikwidują większą grupę napastników.
W budynku są także pokoje do których trzeba wejść, a wewnątrz zwalniany jest czas (bullet time) i mamy szansę zabić intruzów. Sporo elementów wewnątrz pomieszczeń reaguje na nasze poczynania jak np. bujające się żyrandole od wystrzałów itp. To wszystko sprawia, że kolejne lokacje wyglądają ciekawie i nie nudzą się.
Pięciu jeźdźców apokalipsy...
W grze mamy do wyboru aż pięć klas postaci: Assaulter, Breacher, Shield, Agent Fergie i Recon. Wybór jednej z kategorii jest o tyle istotny, że każda z nich posiada inne zdolności, używa innej broni czy gadżetów. Na przykład Assaulter to gość od wszystkiego. Cechuje go optymalna siła ognia i precyzja na długim zasięgu, ale musi uważać na odrzut.
Jego bronią podstawową są karabiny automatyczne jak np. M4A1 Carbaine czy P90 PDW. Posiada kilka rodzajów kamizelek, szybko przeładowywacz lub dodatkowe miejsce na gadżety. Ponadto może wybierać z kilku rodzajów granatów czy ładunków C4 z detonatorem. W trakcie rozgrywki będziemy mogli też skorzystać z dwóch ataków specjalnych jak wezwanie snajpera czy ciężki karabin maszynowy.
Breacher posługuje się strzelbami, Agent Fergie i Shield pistoletami, a Recon bronią półautomatyczną. Każda z tych postaci ma też różny wachlarz zdolności jak np. więcej amunicji lub zmniejszenie odrzutu broni itd.
Wszystko to odblokowujemy za punkty doświadczenia, a bronie i gadżety kupujemy za gwiazdki otrzymywane za wykonanie misji. Uwaga rozdawać należy je z rozmysłem, ponieważ gwiazdki dostaje się jednorazowo, kolejne przejście tej samej misji np. inną postacią nie da nam nowych oznaczeń.
Przeważnie każda z broni ma też swój alternatywny strzał. Strzelby mają zmieniany rozrzut amunicji, pistolety szybsze ładowanie, a karabiny np. precyzyjny strzał. Podczas rozgrywki w górnym lewym rogu będzie ładował się pasek specjalnych bonusów, im więcej wrogów zabijemy czy uratujemy zakładniczek, tym szybciej będzie rósł. Znajdziemy na nim apteczkę, dodatkowe życie, respawn postaci czy zdolność specjalną jak np. piłę mechaniczną czy palące pociski.
Na dole natomiast zobaczycie zdjęcie postaci, broń używaną, ilość amunicji oraz paski życia i kamizelki. Plusem jest nielimitowana podstawowa amunicja. Na początku wybór klasy jest trudny, ale potem na pewno spróbujecie zagrać każdą z pięciu klas i gwarantuję Wam, że nie będzie to czas stracony.
We dwóch zawsze raźniej...
O ile gra w pojedynkę jest całkiem fajna to jeszcze lepiej bawimy się w parze. Można to zrobić na jednym komputerze lub w coopie online. Granie we dwójkę na jednym kompie jest jeszcze fajniejsze od rozgrywki solo. Możecie wybrać jedną z tych samych pięciu klas z kampanii i z tymi samymi podniesionymi statystykami.
Macie także możliwość takiego samego dostosowania gadżetów, broni i bonusów jakbyście grali w pojedynkę. Po wybraniu tego co chcemy trafiamy na takie same plansze budynków, ale z jednym wyjątkiem. Jest znacznie trudniej, przeciwników jest minimalnie więcej, a drzwi wymagają więcej kopania.
Jednak zabijanie we dwójkę to rekompensuje. Trzecią możliwością grania jest gra online. Odbywa się ona także w parach, ale jak na razie trzeba długo czekać na sparowanie z jakimś graczem. Jednak jak już się uda to jest tak samo fajnie jak ze znajomym na jednym kompie.
Pixelowe Rainbow Six – podsumowanie recenzji Door Kickers: Action Squad
Door Kickers: Action Squad to przepełniona akcją i adrenaliną produkcja, która niesamowicie odpręża i daje ogromną frajdę. 60 misji to mnożąc przez pięć klas daje nam w sumie 300 zadań do wykonania, a tym samym kilkadziesiąt godzin ratując zakładniczki i zabijając terrorystów.
Naszej rozgrywce wtóruje muzyczka a'la lata osiemdziesiąte i jest bardzo sympatyczna. Tak samo odgłosy broni i ludzików. Nie ranią uszu, a wprost przeciwnie. Co do grafiki to ta jest bardzo dopieszczoną pikselozą.
Przypomina dzieciństwo i na chwilę zapomina się o głupawych strzelankach. Tutaj naprawdę trzeba myśleć co się robi, bo każdy błąd to strata życia. Tak jak napisałem zaraz na początku ta gra wciąga szybko i nieubłaganie. Jeśli będziecie mieli okazję i nie odrzuca Was pixel art to zagrajcie, ponieważ naprawdę warto.
Dziękujemy twórcom i wydawcom za udostępnienie kopii recenzenckiej!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu