Achtung! Cthulhu Tactics to produkcja bazująca na fizycznym, planszowym pierwowzorze stworzonym pięć lat wcześniej przez Modiphius. To właśnie oni zaprojektowali alternatywny przebieg drugiej wojny światowej, w ramach której Adolf Hitler i jego socjalistyczni sprzymierzeńcy nie pomylili się w kwestii paranormalnego wpływu na świat, nie wspominając o powiązaniach z tajemniczą mocą bazującą na wyobraźni Lovecrafta. Takie połączenie mogło się wydawać znakomitą podstawą pod świetną grę strategiczną z zaskakującymi rozwiązaniami i scenariuszami.
Na papierze wszystko wyglądało znakomicie, jednakże należało zwrócić uwagę na pewnego typu ograniczenia. Czy udało się stworzyć odpowiedniej jakości tytuł? Czy Cthulhu zmienia całą wojnę? Odpowiedzi na te pytania możecie (lub nie :P ) poznać w poniższej recenzji, do której Was zapraszam!
Co tu robi Cthulhu?
W ramach świata przedstawionego trafiamy do alternatywnego przebiegu drugiej wojny światowej, w której niemieccy naziści nawiązali kontakt z obcą cywilizacja, którą my bliżej znamy jako kreację Lovecrafta. W całość powiązany jest Cthulhu wraz ze swoimi sprzymierzeńcami, którzy pozwolili najeźdźcom uzyskać dostęp do zaawansowanej technologicznie broni oraz mocy, niewyobrażalnych do tej pory. Oczywiście nie tylko wyznawcy niemieckiej rzeszy doświadczyli możliwości wykorzystania nadludzkich umiejętności do swoich celów. W ramach takich warunków trafiamy na front, gdzie unikając wojennej zawieruchy, naszym celem jest powstrzymanie tego piekielnie groźnego sojuszu, jednocześnie wzmacniając się po drodze.
W ramach takiego tła, aż się prosiło o zaimplementowanie i wprowadzenie do całości jakiejś interesującej historii o grupce bohaterów, którzy gdzieś na tyłach wroga starają się powstrzymać możliwie nieprzerwany marsz żołnierzy oraz monstrów nie z tego świata. Niestety opowieść i jej przebieg ograniczają się do krótkich opisów i znajdziek, na które możemy natrafić w trakcie grania. To wszystko niestety spowodowało, że w trakcie ogrywania pierwszych misji całkowicie nie odczułem tego, że poruszam jakąś historię do przodu, jednocześnie czując spory zawód z tego powodu. Żałuję, że nie pokuszono się o wprowadzenie jakiś dialogów, rozszerzenie formuły o fabularne zmiany czy zaskoczenia.
Szkoda, że mając takie podstawy i możliwości nie udało się Auroch Digital stworzyć czegoś obszerniejszego, bardziej rozbudowanego oraz posiadającego odpowiedni poziom głębi. Niestety nie położono na tę kwestię odpowiedniego nacisku, w efekcie uzyskując dość słabe rezultaty.
Cyfrowa planszówka daje radę?
Ostatnimi czasy formuła tego typu przyzwyczaiła nas do oferowania obszernych map, w których możemy się poruszać dość swobodnie na wpół otwartych lokacjach. W przypadku tej gry nie uświadczymy tego, ponieważ zdecydowano się postawić na szerokie, choć wciąż bardzo liniowe korytarze, kończące się lokacjami, w ramach których będziemy mierzyć się z wybraną grupką przeciwników. Konstrukcje całych poziomów z jednej strony nie są zbyt podobne do siebie, lecz z drugiej nie odczuwamy jakiejś spektakularnej różnicy pomiędzy etapami. Zupełnie inaczej prezentuje się standard w ramach XCOM-like’ów, przez co nie można powiedzieć tutaj o jakiś ciekawym pomyśle. Z drugiej strony, zapewne ze względu na budżet, ograniczono etapy, sprawiając że mamy okazję wzięcia udział w różnych zadaniach mających mimo wszystko większą różnorodność. Podobnie sprawa ma się z postaciami, które mamy w tym tytule jasno nakreślone i nie zdarzyło mi się w trakcie rozgrywki ich stracić. Czasem padali na chwilę, lecz mimo to i tak nie konieczne było wprowadzenie kogoś innego “do gry”. Niestety poza możliwością zżycia się z bohaterami nie odczuwamy wobec nich żadnych emocji, ponieważ tak naprawdę zupełnie ich nie znamy. Są praktycznie pod każdym możliwym względem odwzorowaniem rzeczywistych figurek, którymi gramy w planszówkach.
Walka odbywa się w klasycznie w ramach tur, przy czym w obrębie tego tytułu za każdym razem w ten sam sposób. O co mi chodzi? Otóż ostatnimi czasy możliwość zaatakowania była graczom oferowana, jednakże w
Achtung! Cthulhu Tactics wygląda to inaczej, ponieważ wszystko tutaj zostało całkowicie wyreżyserowane i naszym jedynym zadaniem jest dotarcie do punktu, w którym rywal nas “
zauważy” i skryje się w formie cienia. Wtedy jest nam go bardzo ciężko “
ściągnąć” do czasu, gdy uda nam się zgrać nasz zasięg z pozycją wroga. Wtedy dopiero możemy realnie działać, a gra umożliwia nam skorzystanie z większej puli gadżetów i broni, które są już w stanie sięgnąć niemieckich nazistów czy potwory. W tym wypadku jednak mamy do czynienia z ryzykiem, ponieważ wystawienie pojedynczego śmiałka do przodu może spowodować, że utracimy z nim kontakt, a on sam będzie poddany strzałom z wielu stron. W końcu czasem w mroku mgły wojny wyskoczyć może także zgraja innych postaci, nastawionych do nas negatywnie.
Mechanicznie walka nie prezentuje się w żadnym stopniu rewolucyjnie, jednakże należy pamiętać o tym, że w przypadku tego tytułu zasięg jest systemowy i mogą się zdarzać takie sytuacje, w których on nagle się mocno rozciąga. Choć i tak udało się wyeliminować pewnego typu zagrożenie, w ramach których stanie obok kogoś powoduje wielkie wątpliwości czy trafimy… no chyba, że wykorzystujemy walkę wręcz, ponieważ w tym wypadku nigdy nie możemy być niczego pewni. Dostępne umiejętności nie są zbyt wyszukane, jednakże nie da się zaprzeczyć ich przydatności w trakcie walki.
Rozwój naszych herosów oraz zdobywanie przez nich interesujących przedmiotów powoduje, że przez cały czas czujemy dokonywany postęp, jednocześnie mogąc być skuteczniejszymi w ramach swojego stylu. Nie ma tutaj zbyt wielu statystyk, ani możliwości, jednakże cała zawartość jest w pełni wystarczająca, wobec dostępnej zawartości i ceny gry.
Auroch Digital doskonale wiedziało na co może sobie pozwolić i tak starało się realizować koncepcje, co w ramach rozgrywki zostało dobrze określone. Widać, że sporo czasu poświęcono na stworzenie spójnego systemu walki, który przez długi czas oferuje graczowi satysfakcję. Niestety pod koniec zabawy dostrzegamy monotonię wynikającą z braku większej ilości narzędzi dla graczy oraz z bardzo powtarzalnych czynności, przy okazji każdego kolejnego “zlecenia”.
Wygląda naprawdę uroczo… jak na stwory Lovecraftowe.
Oprawa wizualna w
Achtung! Cthulhu Tactics to naprawdę interesujący przypadek połączenia ze sobą klasycznej gry planszowej wraz ze specyfiką komputerowego odpowiednika. W związku z czym wszystkie obiekty jak i postacie oraz przeciwnicy przypominają rzeczywiste figurki. Niestety dla fanów podgatunku XCOM-like etapy są całkowicie liniowe, przez to wiele tracimy pod względem strategii, co pokazało chociażby XCOM 2 czy Phantom Doctrine. Ładnie prezentują się efekty dymu czy mrocznych mocy, jednakże oświetlenie i cienie niestety są jedynie okej.
Muzyka jest naprawdę solidna i nieźle wkomponowuje się w całość doświadczenia, choć w całości, nie poczułem jakiś rewelacyjnych akcentów. Szkoda, ponieważ wojskowe i potworne klimaty, razem mogłyby dostarczyć jeszcze bardziej zwariowanej kombinacji. Udźwiękowienie zostało wykonane naprawdę dobrze, choć niestety zbyt wielkiej ilości różnorodności, również tutaj nie uświadczymy.
Całościowo trzeba przyznać, że deweloperom udało się w pewnym stopniu odwzorować charakterystyczną atmosferę pobudzania wyobraźni, która zawsze towarzyszy planszowym grą. Także i tutaj możemy na podstawie pewnych elementów wyobrazić sobie taki obraz rzeczywistości, w którym magia i potwory zmieniają dotychczasowe siły, przy okazji coraz mocniej wpływając na otoczenie.
Podsumowanie Achtung! Cthulhu Tactics - Potwory mają się nieźle, a jak gra?
Achtung! Cthulhu Tactics miało na papierze spory potencjał, który aż się prosił o stworzenie lekko zdystansowanego tytułu, łączącego ze sobą zarówno zaawansowane strategiczne podejście wraz z zabawną historią z grupką charyzmatycznych bohaterów. Niestety tak się nie stało i otrzymujemy bardzo dobry tytuł z punktu widzenia rozgrywki i mechanik, przy okazji serwując nam dość słabe podejście do opowieści.
Odstawiono na bok ten aspekt fabularny sprawiając, że całość niestety doczekała się dość sporego minusa sprawiającego, że stała się gorsza niż mogła być w rzeczywistości. Szkoda, że do niezłej, choć nie rewolucyjnej formuły, nie udało się wprowadzić czegoś świeżego….
Dziękujemy twórcom i wydawcy za udostępnienie kopii recenzenckiej!