Recenzję drugiego epizodu The Walking Dead: The Final Season pisałam w atmosferze niepewności, która przechylała szalę na stronę niedokończenia opowieści. Koniec studia Telltale Games miał bowiem przynieść urwanie historii Klementyny dokładnie w samym jej środku, na drugim z czterech epizodów. Na szczęście dziś już wiemy iż przygodówka będzie kontynuowana, a dalsze losy Clem poznamy dzięki studiu Skybound Games, powstałemu z firmy Skybound Entertainment, której założycielem jest Robert Kirkman, komiksowy scenarzysta The Walking Dead. Zanim to nastąpi, a na razie nie wiemy kiedy, zapraszam do przeczytania recenzji The Walking Dead: The Final Season - Suffer the Children czyli epizodu drugiego powstałej dzięki uprzejmości firmy GOG.com, której serdecznie w tym miejscu dziękujemy.
O ponurej sytuacji, w jakiej znalazło się Telltale Games, jego pracownicy oraz gracze, którzy skusili się na zakup gry, sprzedawanej jedynie w całym sezonie, pisało się często i dużo. Również na łamach naszego serwisu pojawił się stosowny artykuł. Pozwolę sobie zatem nie drążyć tematu, a skupić się na tym co czeka gracza w odcinku numer dwa.
A ten rozpoczyna się tam, gdzie skończył się The Walking Dead - The Final Season: Done Running czyli rozdział pierwszy. Tragiczne wydarzenie, w którym udział brał AJ, zarówno Clem jak i jej młodego podopiecznego stawia w nieciekawej sytuacji. Odrzuceni przez grupę, opuścić muszą bezpieczną przystań, szkolę, która miała być dla nich domem. Wracając do lasu, z którego przyszli, jeszcze nie wiedzą, że niechęć dzieciaków, mieszkańców placówki na odludziu, to jedynie wstęp do czegoś znacznie gorszego. W cieniu wydarzeń czyha bowiem ktoś, kto może zabrać im wszystko co do tej pory zbudowali, zagrażając także nowym znajomym Clem, wśród których są osoby, które zarówno Clementine, jak i AJ polubili. Na drodze naszej dwójki staje nie tylko znajoma graczom postać, ale i zupełnie inna osoba, która wprowadza do rozgrywki nieco urozmaicenia.
Epizod drugi zgrabnie łączy wątki fabularne, popycha historię do przodu i wprowadza nowe mechaniki, będąc jednocześnie w tym samym, typowym dla Telltale Games klimacie. Wypełnia rzeczywistość pozornymi wyborami, dozą emocji i elementami akcji w postaci quick time eventów.
Oprócz klasycznych elementów przypisanych grom epizodycznym od nieistniejącego już kalifornijskiego studia, w których musimy wykazać się dozą umiejętności zręcznościowych i szybkością, wybierając wskazane przez grę przyciski na klawiaturze, Done Running skupia się przede wszystkim na narracji, dotykając zagadnień związanych z dorastaniem, odpowiedzialności za swoje czyny i konieczności bycie dorosłym, choć jest się jeszcze małym dzieckiem. Dużo tu sytuacji sentymentalnych, wiele o przyjaźni, ludzkiej bliskości, sporo nakreślenia relacji między grupą, zwyczajnych ludzkich emocji, które współistnieją w otaczającej nas rzeczywistości bez względu na to jaka ona jest.
Odcinek drugi The Walking Dead: The Final Season jeszcze mocniej niż Done Running odwołuje się do zapowiedzianego przez dewelopera powrotu do korzeni, historii Clem z pierwszej, najlepszej według mnie odsłony serii. Pojawia się bowiem postać, o której do tej pory w żadnym z epizodów się nie mówiło, a która z pewnością miała odegrać istotną rolę w kolejnych odcinakach finałowego sezonu. Czy tak się stanie? Jak poprowadzona zostanie opowieść w kolejnych epizodach już pod skrzydłami zupełnie innego dewelopera? Tego jeszcze nie wiemy. Informacje pojawiające się tu i ówdzie, mówiące o tym, iż trzecia część jest już prawie ukończona, a czwartej także niewiele brakuje do tego, by można było w nią grać, sugerowałyby iż nowemu studio odpowiedzialnemu za dokończenie dzieła, pozostaje je tylko doszlifować. Jak będzie, trudno powiedzieć. Pozostaje czekać.
Jedno jest natomiast pewne, Telltale Games nie tylko odwołuje się do tego, co już było, do początku historii, która zamknięta ma być właśnie w tym sezonie, ale i wprowadza zupełnie inne postaci, jak i nieco inaczej wyglądające Zombie.
Otóż w The Walking Dread: Season One, Lee smarował siebie oraz Clem wnętrznościami umarlaka, by względnie spokojnie przedostać się pomiędzy chordami Żywych Trupów. The Walking Dead: The Final Season - Suffer the Children wprowadza zupełnie nową postać, która wykorzystuje Zombie w nieco inny sposób, to pozwala jej bezpiecznie przemieszczać się między Zombiakami, a nawet żyć wśród nich.
Pozostając w tematyce Nieumarłych nadmienić muszę kolejne novum, które pojawiło się w epizodzie drugim, The Walking Dead: The Final Season, jakim jest wprowadzenie zróżnicowanego wyglądu wspomnianych tu chodzących trupów. Otóż po raz pierwszy natkniemy się w grze na Zombie, które nie porusza się za nami powłócząc nogami, wyciągając ręce i wydając przeraźliwe, nieartykułowane dźwięki. Wśród ich grona pojawia się nie umarła postać, która jest stateczna, uruchomiona zarastającymi ją kwiatami, będąca niczym przerażająca i groteskowa roślina.
Nie tylko nowe postaci, ale i odmienne możliwości walki prezentuje opisywany przeze mnie odcinek. Podczas istotnej potyczki, którą przyjdzie nam stoczyć będziemy oczywiście bić się w klasyczny dla Telltale Games sposób, poprzez ciąg quick time eventów, ale i zabawimy się w łucznika.
Niestety po raz kolejny, podobnie jak w całej odsłonie cyklu dostajemy pozorne wybory, które tak czy siak, bez względu na co się zdecydujemy, zmierzają w jednym kierunku, do z góry określonego przez twórców zakończenia.
Grafika, jak i udźwiękowienie stoi na tym samym poziomie, jak w epizodzie pierwszym, kultywując komiksowy wygląd lokacji z przeczernionymi tłami i zbyt mocno obrysowanymi, jakby doklejonymi do tułowia głowami, o czym wspominałam w recenzji The Walking Dead - The Final Season: Done Running.
W podsumowaniu recenzji The Walking Dead: The Final season - Suffer the Children muszę zauważyć, iż budził on wiele emocji, niestety nie związanych z samą fabułą, a zawirowaniami wokół jego twórców. Złość mieszała się z rozczarowaniem, gorycz ze smutkiem. Nieźle poprowadzona opowieść, w stylu znanym Telltale Games przyniosła w rozgrywce troszkę zmian, otworzyła furtkę nowym możliwościom. I choć Telltale Games już nie istnieje, to duch dawnego The Walking Dead mam nadzieję pozostał i będzie kontynuowany w epizodzie trzecim i czwartym, tym bardziej, że tworzyć je będzie studio związane z autorem komiksu, na jakim bazuje cała seria Żywych Trupów. Trzymam kciuki, wyczekując dalszych informacji. Do zobaczenie zatem w epizodzie trzecim.
Serdecznie dziękujemy firmie GOG.com za udostępnienie gry do recenzji!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu