The Suicide of Rachel Foster studia
ONE-O-ONE GAMES i Daedalic Entertainment definiuje jedno, acz treściwe stwierdzenie, iż jest to
klimatyczny symulator chodzenia z zaskakującą fabułą, nie będący klasyczną przygodówką. Jeśli jesteście ciekawi, co więcej myślę na temat tej produkcji, to zapraszam do mojej recenzji, która powstała dzięki uprzejmości twórców i wydawcy, za co serdecznie dziękuję. Miłej lektury!
Intrygująca fabuła, która dobrze wykorzystuje swój potencjał
Opisywana przez mnie gra ma dokładnie wszystkie fabularne elementy, by całkiem zgrabnie wpisywać się w podgatunek przygodowej gry fabularnej, jakim jest thriller. Dzieje się tak z jednego, prostego powodu. Gra wolno się rozkręca, buduje nastrój, by następnie potęgować go i zaskakiwać. To jeden z takich growych tytułów, którego wątku fabularnego za wiele nie powinno się zdradzać, bo po pierwsze zniweczymy poziom zaskoczenia, po drugie, zwyczajnie zepsujemy graczom zabawę. Dlatego też, opisując ten aspekt gry, pozwolę się skupić tylko na tym, co już wiemy, choćby z zapowiedzi owej przygodówki, albo z tego co podają sami twórcy na jej karcie na Steam.
The Suicide of Rachel Foster zabiera gracza w lata 90-te ubiegłego wieku, do niewielkiego górskiego miasteczka i kiedyś popularnego, a teraz opuszczonego hotelu Timberline, do którego przybywa młoda kobieta, córka właścicieli tego przybytku. Nicole ma ocenić stan faktyczny obiektu, zapoznać się z dokumentacją, zebrać stosowne dokumenty, by finalnie sprzedać ów dobytek, wiążący się ze złymi wspomnieniami z dzieciństwa.
Historia rozpoczyna się bowiem dziesięć lat wcześniej, kiedy to ojciec Nicole, Leonard McGrath wdał się w romans z nastoletnią, tytułową Rachel Foster. Owocem tego związku była ciąża dziewczyny, a później rozpad rodziny. Żona i córka McGratha opuściły hotel i aż do tego momentu, żadna z nich się tu nie pojawiła. Romans nie był jedyną tragedią, która wydarzyła się w rodzinie McGrath. Wkrótce po tym, jak Rachel dowiedziała się, że jest w ciąży, popełniła samobójstwo. Czyn ten położył się echem na całej społeczności miasteczka, które już wcześniej plotkowało. Gnębił także demonami przeszłości matkę Nicole, która przed śmiercią poprosiła córkę, by sprzedała hotel, a zysk z transakcji, przeznaczyła jako zadość uczynienie rodzinie tragicznie zmarłej.
I tak oto w pewien zaśnieżony dzień Nicole przyjeżdża do cichego, teraz zimowego miasteczka i wkracza na teren hotelu Timberline, by sprawdzić czy i jak przetrwał próbę czasu. Kobieta zamierza zebrać stosowną dokumentację, rozejrzeć się i szybko opuścić niegdyś jej rodzinne miejsce. W czasie myszkowania po hotelu, odzywa się do niej, telefonicznie, pracownik Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego o imieniu Irving, który usiłuję namówić Nicole by została tu nieco dłużej. Powodem jest zbliżająca się burza śnieżna, która wkrótce odcina kobiecie drogę powrotu. I tak zostaje ona na kilka dni więźniem miejsca, które budzi przeszłość , ale i pozwala odkrywa jego tajemnice. Nie jest jednak sama. Może liczyć na pomoc, przynajmniej doraźną, telefoniczną, od wspomnianego Irvinga. Czas spędzony w hotelu, będzie dla nich dwojga, czasem próby.
Przenikające się elementy, które budują nastrój...dzięki dialogom
Właściwie trudno jednoznacznie zdefiniować
The Suicide of Rachel Foster, w którym
twórcy zbudowali coś na kształt dobrze podkręcającego napięcie, filmowego widowiska. Zrobili to przez połączenie kilku elementów, w których skład weszła: grafika, muzyka, fabuła, sposób odpowiednio poprowadzenia rozgrywki czy wreszcie dialog, który w grze odrywa bardzo ważną, powiedziałabym nawet, że nadrzędną rolę. Dlatego też sądzę, że w tym przypadku, opisując ów ciekawy tytuł, nie można skupiać się na danych aspektach w sposób liniowy i jednoznaczny.
Mimo tego, że nad grafiką rozwodzić się nie możemy to ja jednak byłam w stanie napisać o niej wiele, jednoznacznie za dużo wam nie zdradzając. To samo można powiedzieć o całej reszcie, gdyż gra, mimo swojej liniowej formy, bo taka właśnie jest, ma do zaoferowania naprawdę sporo, to możecie być pewni.
I nie jest to nic co związane może być z klasycznością tejże produkcji, bowiem The Suicide of Rachel Foster to żadnym razie nie jest klasyczna przygodówka point and clik. To jak wspomniałam rodzaj narracyjnego, psychologicznego thrillera w klimacie symulatora chodzenia, w którym najważniejsza jest dociekliwość, tajemnica i rozmowy.
Te odbywają się za pomocą starego telefonu, który należałoby uznać raczej za rodzaj walkie-talkie. Dialogi, trzeba sobie powiedzieć, liczne, dotyczyć mogą wielu kwestii i są prowadzone jedynie między dwójką bohaterów, Nicole a Irvingiem, z małymi wyjątkami, które pozwolę sobie w recenzji przemilczeć. Pogaduszki z chętnym w niesieniu pomocy pracownikiem Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego to nie tylko zwykła gadanina. W grze to aspekt rozgrywki, nie tylko pomoc, ale naprowadzenie na trop i sposób na przetrwanie.
Zaletą ich jest także to, że oprócz mądrych stwierdzeń i zdecydowanie dobrze napisanych treści, można je, poprzez dokonywane wyboru, poprowadzić w przeróżny sposób. Niestety gra nie jest dostępna w polskiej wersji językowej, co w produkcji nastawionej przede wszystkim na narrację, może być dla wielu graczy elementem zniechęcającym.
Graficznie cudnie i niezwykle szczegółowo
The Suicide of Rachel Foster to jedna z tych gier, która mimo tego, że została stworzona przez niezależne studio, może pochwalić się przepiękną grafiką i niezwykłą dbałością o najmniejsze nawet szczegóły. Tytuł, choć nie jest żadną produkcją z segmentu AAA to przepiękna graficznie wizualizacja, która pozwoliła twórcom dopieść wygląd hotelu, który przemierzamy przez kolejne dni, do granic możliwości.
Miejsce to jest nie tylko rozległe, co w przypadku placówki, w której jesteśmy zamknięci, ma sens, ale i wypełnione przedmiotami, które żywo kojarzą się z latami osiemdziesiątymi ubiegłego wieku, nie tylko przypominając, tym co oczywiście znają ten okres czasu, nieco kulturowej historii, ale i nawiązując do elementów popkultury, kina, muzyki i wielu innych kulturowych odniesień.
Choć same wnętrza bawią się nastrojową przyciemnioną kolorystyką i graniem świateł, to część hotelowego przemierzania dokonujemy w całkowitej ciemności. Wtedy pomocny jest nam stary aparat typu polaroid, a także rodzaj latarki.
Choć jak wspomniałam rozgrywka jest liniowa, bowiem skupia się od przemieszczania z lokacji do lokacji, zgodnie z poleceniami w dzienniku, to wielkość gmaszyska, które przyjdzie nam zwiedzić, imponuje. Jestem przekonana, że niejeden z Was zgubi się w ilości korytarzy i podziemnych pomieszczeń, nie tylko zwyczajnie je zwiedzając, ale i wykonując zadanie zlecone przez grę. Otóż podczas przemierzania hotelu Timberline wędrować możemy nie tylko po dwóch jego piętrach, zaglądać do licznych pokoi i innych pomieszczeń, ale i zagłębić się na niższe poziomy, w których sieć korytarzy, gospodarczych i technicznych pomieszczeń sprawi, że mimo tego, że odbywamy wirtualną podróż, nogi mogą nas rozboleć.
Graficzne piękno gry niestety przekłada się na to, że rozgrywka może mieć problemy natury technicznej na słabszych sprzętach komputerowych, co niestety osobiście odczułam. Jeśli więc nastawiacie się na granie w nią na leciwym staruszku, to możecie spodziewać się przycinania się gry, chodzenia jej skokowo i powolnie i wielu innych problemów. Na sprawniejszych, mocniejszych komputerowych maszynach, ten problem nie istnieje.
Liniowa rozgrywka, w której nic nie przegapisz, ale......
The Suicide of Rachel Foster to jak już wiecie przygodowy tytuł, który nie skupia się na tradycyjnych rozwiązaniach typowych dla tego gatunku. W grze, w której prowadzimy naszą bohaterkę za pomocą klawiszy WSAD, nie mamy klasycznego ekwipunku, do którego trafiają zbierane przedmioty. Nie mamy, bowiem, z wyjątkiem kilku rzeczy, twórcy nie przewidzieli koncentracji na przygodowych zagadkach.
Jedynym aspektem rozgrywki, która wypunktowana została w konkretnych zadaniach, trafiających do rodzaju dziennika dostępnego razem z mapą, jest system zadań, który w bardzo ograniczony sposób przedstawia miejsca, do których w danej chwili mamy się dostać, albo cele, które aktualnie mamy zrealizować. Mimo tego, że sam hotel możemy badać w sposób niemal nieograniczony, choć w wielu przypadkach możemy z Irvingiem prowadzić rozmowy na rożne tematy, to założenie gry jest jedno. Musimy udać się w wyznaczone miejsce, przyjrzeć się danej lokacji, zbadać ją i skontaktować się z naszym pomocnikiem. Tylko wtedy fabuła ruszy do przodu, a my mamy okazję odkryć jej kolejne tajemnice.
Choć projekt traktowany jest jak thriller z elementami horroru i odniesienia do takiej formy rozgrywki tu niewątpliwie znajdziemy, to twórcy nie zamierzają dręczyć graczy przesadną ilością straszydeł. Podróż po zgubnej przeszłości związanej żywo z hotelem i rodziną, realizuje się rozgrywkowym mrokiem raczej w dreszczyku emocji, w niepewności, w odkrywaniu kolejnych sekretów i demonach minionych czasów, który odzywają się jak echo w zapomnianym hotelu.
Problemem nie tylko związanym z liniowością rozgrywki, którą wielu graczy nie trawi, niestety jest mapa, o której już miałam przyjemność wspomnieć. Olbrzymia przestrzeń, którą zwiedzamy to rzecz jasna, duże prawdopodobieństwo pogubienia się w plątaninie korytarzy. Pomocna w tym wypadku ma być mapa. To dobrze, że twórcy postanowili ją graczom zaoferować, szkoda, tylko, że bywa zwyczajnie nieczytelna i zamazana.
Klimatyczna ścieżka dźwiękowa i doskonałe aktorstwo
Atmosfera strachu, choć może nie do końca strachu, a lekkiej obawy, towarzyszy graczom niemal od początku, przede wszystkim dzięki niesamowitej ścieżce dźwiękowej, która idealnie, wręcz w punkt trafia tam gdzie trafiać powinna. To, że gdzieniegdzie słyszymy przedziwne, budzące grozy dźwięki, jakieś skrzypienia, jakieś glosy, szepty czy skrzypienie podłogi, to rzecz jasna nie jedyny element, który odbija się żywo na naszej psychice i wywołuje gęsią skórkę na ciele.
Tym co najlepiej współgra z klimatem mrocznego thrillera, z jego psychologiczną nutą jest muzyka, które świetnie buduje niepokojący klimacik, raz uciszając nutę, raz ją potęgując. Twórcy udowodnili, że dobry thriller czy horror nie może istnieć bez klimatycznego muzycznego bitu, który jak nic innego doskonale pobudza naszą wyobraźnię, by ta mogła kreować w naszych głowach straszne obrazy....wzbudzając strach.
Ale nie tylko muzyka i wszędobylskie dźwięki stanowią mocną stronę tejże produkcji. Jest jeszcze jedna, chyba najważniejsza kwestia, bo ściśle związana z rozgrywką, z narracją, na której The Suicide of Rachel Foster jest oparte. Mam tu na myśli aktorstwo głosowe, które jest, śmiem twierdzić, jednym z najlepszych jakie słyszałam w przygodówkach. Szczerze powiedziawszy trudno mi ocenić, które z aktorów przyłożyło się do swej roli lepiej, bo zarówno postać Nicole, jak i Irvinga to majstersztyk aktorskiej profesji.
Dzięki wkładowi ich pracy i zaangażowaniu otrzymujemy narracyjnie barwne postacie, które są jakieś, mają swoje zdanie, posiadają emocje, nie boją się je wyrażać, a nawet umieją prowadzić luźne i niezobowiązujące rozmowy. Dobrze wyważony tembr głosu, jego modulacja, wczucie się w rozgrywkę, przekazywanie nastrojów, wszystko to wpływa na odbiór gry, będącej bardziej fabularnym, kinowym growym doświadczeniem, niż faktyczną przygodówką. Bez profesjonalnego aktorstwa, gra mogłaby nudzić, mogłaby ciągnąć się dłużyznami dialogowymi i być zwyczajnie pusta. A taka zdecydowanie nie jest.
Narracyjne, klimatyczne i proste przygodowe dzieło - podsumowanie recenzji
Wszystkich tych, którzy spodziewali się po
The Suicide of Rachel Foster jakiś przygodowych logicznych uniesień, pewnie rozczaruje, ale takowych tu nie znajdziecie. Recenzowany przygodowy projekt jest bowiem kolejną wariacją narracyjną w formie symulatora chodzenia, który poprzez odkrywanie i rozmowy skutecznie buduje napięcie. To doskonała propozycja dla tych, co lubują się w wielowątkowej opowieści, kochają produkcje fabularne, lubię bawić się w poszukiwacza i odkrywcę tajemnic i uwielbiają doskonałe aktorstwo. Problemem mogą być drobne niedociągnięcia, jak choćby mapa i niestety brak polskiej wersji językowej, ale w ogólnym rozrachunku gra niezwykle wciąga i skutecznie zachęca do eksploracji. Jeśli więc lubicie taki system rozgrywki, to serdecznie polecam, sprawdzicie ją sami.
Serdecznie dziękujemy ONE-O-ONE GAMES i Daedalic Entertainment za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy wersję gry na komputery osobiste PC na
Steam.