super przygodówka.
Męcząc trzecią część Syberii, postanowiłam zrobić sobie przyjemność i ocenić jej poprzedniczki, nie tylko kultowe i nieocenione w przygodówkowym odbiorze ale i prawie pozbawione wad, co jest miodem lanym na moje zbolałe błędami Syberii 3, serce. Pozwolicie jednak, że w tym artykule ponapawam się cudnością Syberii 1 i 2 nie dzieląc tekstu na dwa odrębne, a skupię się na różnicach między obydwoma grami w jednym, zwięzłym (taką mam nadzieję) tekście.
Z pewnością większa część z Was już wie, a jeśli nie, to śpieszę z informacją, że bohaterką i jednej i drugiej części serii jest młoda prawniczka, Kate Walker. W odsłonie numer jeden, przybywa ona pewnego dnia do niewielkiego acz malowniczego miasteczka Valadilene, gdzie swoją fabrykę mechanicznych zabawek ma Anna Voralberg. Protagonistka pracująca dla amerykańskiej firmy zabawkowej, zamierza podpisać z panną Volarberg umową kupna owej firmy. Na miejscu trafia na dziwny, roboci orszak, który okazuje się konduktem żałobnym. Wkrótce dowiaduje się, że właścicielka fabryki nie żyje. Wychodzi jednak na jaw, że zmarła nie była jedyną spadkobierczynią majątku Voralberów. Gdzieś w świecie, najprawdopodobniej w Rosji przebywa brat Anny - Hans, wielbiciel mamutów, którego Kate musi odszukać. Wypełniając swoje zadanie, kobieta wyrusza w podróż, by odnaleźć spadkobiercę i otrzymać od niego stosowny podpis, wieńczący transakcję.
W części numer dwa, panna Walker wyrusza wraz z Hansem i jego dziełem, automatem Oskarem, w podróż, której celem ma być Syberia, odległe i pokryte śniegiem miejsce, w którym żyją mamuty. Pozostawia za sobą dom, narzeczonego, matkę i swoją pracę. Przyjaźń z nieco ekscentrycznym, opóźnionym w rozwoju, ale niezwykle utalentowanym Hansem, pcha naszą protagonistkę ku kolejnej przygodzie. Aby znaleźć mityczne i uznawane za wymarłe zwierzęta, mamuty, prawniczka zmierzy się nie tylko z przeciwnościami losu, ale i detektywem, pracującym na zlecenie jej szefa, pana Marsona.
Premiera pierwszej Syberii miała miejsce piętnaście lat temu, bowiem w roku 2002 i była jedną z pierwszych przygodówek w mojej krótkiej growej historii. Pamiętam uczucie zachwytu gdy odpaliłam grę, wracam myślami do ochów i achów nad pięknością lokacji, nad cudowną, dwuwymiarową grafiką z trójwymiarowymi postaciami. Wzdycham nad urokliwymi tłami, z uśmiechem na ustach i lekkim rozrzewnieniem wspominając ile razy wciąż i wciąż od nowa oglądałam niewiarygodne jak na te czasy animacje. Przypominam sobie klimatyczną i wpadającą w ucho ścieżkę dźwiękową. Chylę czoła nad klasyczną formą rozgrywki, pozbawioną elementów zręcznościowych, pozwalającą kierować bohaterką jedynie za pomocą myszy i logicznymi, przemyślanymi acz prostymi zagadkami. Wszystko to zamknięte w niemal doskonałej, przeciętnie długiej przygodówce.
Wtedy myślałam, że nie można chcieć więcej, do czasu pojawienie się w roku 2004 drugiej odsłony Syberii, która oprócz wszystkiego tego, co napisałam wyżej, otrzymała kilka poprawiających przyjemność z gry usprawnień. Po pierwsze grafika zyskała nowe życie, stała się bardziej dynamiczna , lokacje dokładniejsze i bardziej rozległe. Po drugie zabawę z Kate w roli główniej zdecydowanie wydłużono, nie tylko dodając dużo więcej zagadek logicznych, ale i umiejętnie podkręcając ich trudność. Co tu dużo mówić, Syberia numer dwa stała się grą bardziej wymagającą, pozwalającą nam delektować się wrażeniami zdecydowanie intensywniej i dłużej, przy okazji nie tracąc nic z pewnej melancholijniej formy rozgrywki.
Obydwie gry to klasyczne point and clicki, gdzie prym wiedzie nieodzowny atrybut gracza, komputerowa mysz. Nie ma tu żadnej klawiszologii WSAD, elementów czasowych i zręcznościowych. Jesteśmy my gracze, nas rozum i zdolność logicznego myślenia. Nasze poczynania, co jest cudne w przygodówkach, można zapisywać w dowolnym miejscu (możliwość ta niestety przechodzi już do lamusa). Trzeba przyznać, że zadania, które na nas czekają, choć nie zamęczą naszego umysłu, potrafią zaciekawić a duża ich część wymagać będzie nie tyle logicznego kombinowania ale i umiejętności łączenia przedmiotów i wykorzystywania ich w odpowiednim miejscu. Zapoznamy się także ze sporą ilością notatek, listów, a nawet z pamiętnikiem. Taka forma przekazywania treści fabularnej bardzo podoba mi się w moim kochanych gatunku gier, niezwykle ją cenią i zawsze podnosi ona końcową ocenę gry. W jednej i drugiej odsłonie przyjdzie nam przeprowadzić także wiele, oj wiele dialogów, które nie tylko obrazują fabułę słowami. ale i popchną ją do przodu. Klasycznie a jakże pięknie!
Obydwa tytuły, spaja oczywiście nie tylko wydawca, jakim jest studio Microids, ale i scenarzysta owej serii i rysownik belgijski pisarz i artysta Benoit Sokal. Nie można odmówić urody i artystycznego wyrazu tym grom, choć różnica między jedynką a dwójką jest w tym przypadku zdecydowana. Syberia numer jeden płynie wolno, nieco ospale i melancholijnie, dając nam poczucie władzy nad rozgrywką, nie tylko tym, że jest dość łatwa ale i tym, że przypomina dobre kino. W przypadku dwójki jest zdecydowanie trudniej, szybciej pod względem akcji i co cieszy niejednego przygodowego gracza, dłużej.
Nie mogę nie wspomnieć o polskiej wersji językowej, zaznaczę dobrej polskiej wersji językowej, z Brigidą Turowską w roli głównej. Uważam, że aktorka spisała się na medal. Tchnęła w postać prawniczki życie, wiarygodność i moc. Magia Kate, odgrywana głosem Pani Turowskiej, pozwoliła mi zżyć z panną Walker i nie tylko z nią. Ciepło wspominam także niesamowitego Oskara, charakterny automat i wiele innych postaci ludzkich, ale i tych zwierzęcych. Grając w Syberię 2 nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że chciałabym mieć w domku takiego cudnego zwierzaka jak Juki.
W podsumowaniu gry nie może zabraknąć słowa "radość". Jest to wyraz, który doskonale obrazuje uczucie, które towarzyszyło mi podczas przechodzenia obydwu gier. Ogrom pozytywnych uczuć, masę przyjemności i tyle samo satysfakcji. Te klasyczne gry to kwintesencja przygodówek, wszystko to co w nich kochamy i co właśnie daje nam niebywałą radość. Szkoda, że wiele gier z mego kochanego gatunku zmierza w bardzo, bardzo złą stronę, stając się przedziwnymi miksami, a klasyka odchodzi w niepamięć. Jeśli jeszcze nie graliście, a kochacie przygodówki, to Syberia 1 i 2 są tytułami obowiązkowymi, które serdecznie Wam polecam!
Nic ciekawego i gra leci na jakiejs tam opini przekazywanej z dziada pradziada ;)
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
7/10