Pamiętacie dywan wiszący na ścianie u cioci? Albo rozpadające się tramwaje, którymi się do niej jechało? A może wspominacie swój blok z wielkiej płyty ze składakami stojącymi na korytarzu? Charakterystyczne zabite drewnianymi drzwiami piwnice przypominające klatki? To teraz dodajcie do tych wspomnień… zmutowane potwory!
Powiedzieć, że Polacy nie gęsi i swojego Dead Space’a mają, byłoby krzywdzące. Gra krakowskiego Bloober Team ma wszakże swoją własną tożsamość i niebywały klimat.
W miasteczku hutniczym Nowy Świt wybucha epidemia. Władze zarządzają kwarantannę i nakazują izolację obywateli. Dzięki stojącej na światowym poziomie narracji środowiskowej odkrywamy etapy pandemii: widzimy zabarykadowane mieszkania. Można w nich znaleźć wiele liścików, czasem nagrania, które zbliżają nas do odtwarzania chronologii wydarzeń. Najzabawniejsze były chyba wycinki z gazet uspokajające, że rząd ‘ma wszystko pod kontrolą’.
Wiemy już, że nie miał, a dla ludzi jedynym ratunkiem jest stać się częścią Wokacji.
Podróżnicy w czasie wybierają najważniejsze ‘cele’, a następnie przenoszą ich świadomość do swojego kombinezonu, żeby ostatecznie wysłać je przez terminal do wirtualnego kolektywu. Brzmi tajemniczo? W trakcie gry dowiadujemy się nie tylko o przebiegu pandemii, ale również kim jest nasza bohaterka należąca do tych skaczących w czasie podróżników.
Zobaczymy też, jak działa sprzęt podróżników w czasie. Szybko okaże się, że w kombinezonie mamy jedynie trzy miejsca na pozyskaną esencję dusz. Nadpisanie już posiadanej… no cóż, kończy się jej wysłaniem w niebyt. Dodaje to ciekawej warstwy do rozgrywki. Szczególnie że czasem te dusze słyszymy…
Oprócz charakterystycznego kombinezonu podczas przygody znajdziemy liczną broń, od pistoletów poprzez strzelby, kończąc na karabinkach. Dodatkowo możemy je ulepszyć i od nas zależeć będzie co postawimy sobie za priorytet – obrażenia, szybkość ładowania wzmocnionego ataku, a może powiększony magazynek? To ostatnie mogłoby wydawać się najmniej atrakcyjnym wyborem, jednak w Cronos: The New Dawn na równi walczymy z niedostatkiem zasobów, jak i niemożliwością pomieszczenia ich w plecaku. Osobiście wolałem rozwijać jego pojemność niż wytrzymałość całego kombinezonu! To oczywiście zaleta gry – sprawiająca, że nie jest za łatwo.
Eksploracja opanowanego przez potwory Nowego Świtu nie jest łatwa. Monstra tylko czekają, aby scalić się z innymi ciałami i stworzyć jeszcze większe zagrożenie. Walka jest emocjonująca między innymi na wspomniany wcześniej aspekt związany z ekwipunkiem. Cronos: The New Dawn to rasowy survival horror, w którym do końca gry musiałem rozważnie oszczędzać zasoby i amunicję.
Nawet zwykli wrogowie, kiedy dostaną czas na połączenie się z innym zainfekowanym ciałem robią się bardzo nieprzyjemni. Stopniowo pojawiają się ich nowe typy, od małych wybuchowych pełzaczy, po wspinające się po ścianach bestie zionące kwasem. W pewnych etapach pojawią się więksi przeciwnicy, którzy wymagają od nas precyzyjnego niszczenia słabych punktów. Generalnie trudność walki powodował napór wrogów i niedostatki zasobów. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nie potrafią nas raczej zaskoczyć w walce, ponieważ ich sztuczna inteligencja składa się z prostych skryptów.
Są tu też momenty wytchnienia, które można poświęcić na poszukiwanie kotów (🐈!) i rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek środowiskowych. Szczególnie przypadło mi do gustu zabawy z anomaliami czasowymi, żeby na przykład przebiec po wiszącym w powietrzu tramwaju do kolejnej części mapy.
W dalszej części gry odkrywamy również wyrzutnię strzałek pozwalających prowadzić zasilające linie (świetnie rozprawiają się też z wybuchającymi przeciwnikami), a także specjalne buty grawitacyjne. Dzięki tym ostatnim możemy skakać między oddalonymi od siebie platformami pozostawionymi przez innych podróżników.
Wersja na PlayStation 5 w trybie graficznym wyglądała bardzo dobrze. Jak widzicie na zdjęciach, to bardzo mroczna gra, ale twórcy potrafili dzięki temu wykrzesać naprawdę atrakcyjne cienie i odbicia. Nie jest to może poziom grafiki w The Callisto Protocol, jednak zupełnie wystarczający, żeby w pełni wejść w świat Nowego Świtu. Cronos wybija się projektem lokacji i, przynajmniej w moim wypadku, mocno odwołuje się do zakopanych głęboko wspomnień z dzieciństwa. Nie można też odmówić uroku zawieszonych w czasie rozpadających się budynków i dryfujących w stanie nieważkości przedmiotów.
Złego słowa nie powiem również o dźwięku i pracy angielskojęzycznych aktorów. Niektórzy mogą mieć polskiej grze za złe, że nie posiada ona opcji rodzimego dubbingu. Osobiście, jego brak mi nie przeszkadzał.
Wszystkie elementy produkcji składają się na wciągające od pierwszej do ostatniej minuty doświadczenie. Interesująca fabuła, ekscytująca walka z oryginalnymi monstrami i ciągłe napięcie związane z niedostatkiem zasobów, wszystko w mieszance PRL-owskiego retro i futurystycznej technologii – koniecznie zagrajcie w Cronos: The New Dawn!
Oto jest nasze powołanie.
Dziękujemy firmie Bloober Team za dostarczenie kodu z grą na platformę PlayStation 5
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu