Wspomnienia, spora cząstka naszego jestestwa, coś co nierozerwalnie łączy się z naszym życiem, doświadczeniami i przeżyciami, których świadkami i uczestnikami jesteśmy każdego dnia. Wiele z nich choć chcemy zachować, przepada gdzieś bezpowrotnie, a ślad po nich zostaje jedynie na zdjęciach. Są też takie, które pragniemy nie pamiętać i takie, które świadomie wymazaliśmy z pamięci. Czasami jednak zdarza się tak, że z powodu urazu, traumatycznego przeżycia czy choroby, nagle uświadamiamy sobie, że nie posiadamy lub też nie pamiętamy wspomnień. Nasze życia znów jest jedynie białą kartą, którą musimy jakoś wypełnić.
Problem braku wspomnień pojawia się w wielu przygodówkach. Tym razem mamy z nim do czynienia w przygodowym horrorze stworzonym przez Simulation Games Studio, zatytułowanym: Inner Voices. Wydaniem tej pierwszoosobowej przygodówki, inspirowanej twórczością pisarzy grozy, takimi jak: Lovecraft, Poe i King, zajęło się Wydawnictwo Fat Dog Games.
W projekcie wcielamy się w mężczyznę, który takowe wspomnienia utracił. John Blake, bo takie nazwisko nosi nasz protagonista, nad którym kontrolę przejmujemy, budzi się pewnego dnia w innym, nieznanym mu miejscu, nie wiedząc kim jest, po co tu jest i jak się ma stąd wydostać. Jedyne pomieszczenie, do którego może wejść, kryje jedynie trzy beczki i niewielki kamienny murek, który musi pokonać. Tak też czyni i brnąc dalej w przedziwnym wymiarze, dociera do lokacji, w której odzywa się głos, zwanym Bytem, który informuje go, że celem Johna będzie zebranie wspomnień w postaci runów, poskładanie ich w całość i poznanie prawdy o samym sobie.
Tak zaczyna się opowieść, która łączy w sobie mroczny klimat, rodem z horroru, tajemnicę, elementy zręcznościowe (choć tych na szczęście nie jest dużo) z typowymi, przygodowymi zadaniami o różnym stopniu trudności. Choć Inner Voices nie przywita nas zagadkami rodem z Mystów, nad którymi ślęczelibyśmy obłożeni mnóstwem notatek, to spora ich część wymagać będzie od nas uwagi i zaangażowania. Istotą owej produkcji jest labirynt pomieszczeń, które wraz z naszym bohaterem przemierzamy. Wędrówka ta, sama w sobie jest jedną wielką zagadką, bowiem korytarzy, które pokonamy i drzwi, które otworzymy jest bez liku, a my nigdy nie wiemy co nas za nimi czeka. Raz będzie to zwykły pokój, by za chwilę stać się niewielką biblioteką czy też lokacją wypełnioną lampami. Zmienność wystroju pomieszczeń, panujący nieład i ogólny zamęt to, wbrew pozorom największy atut Inner Voices. Surrealistyczny nastrój nie tylko buduje poczucie niepokoju, tak istotne w horrorach, ale także podkręca klimat a przede wszystkim urozmaica rozgrywkę. Muszę przyznać, że eksploracja lokacji, sprawia wielką przyjemność, tym bardziej, że wiele pokoi nie dość, że wygląda ciekawie graficznie, to kryje tajemnice i zagadki logiczne, których rozwiązanie prowadzi do odkrycia fragmentu wspomnienia i otrzymania kostki z odpowiednim symbolem.
Runy, czyli wspomniane wyżej kostki, to nie tylko fragmenty życia Johna, którego odkrywanie sprawia frajdę, ale i także zapis gry. Symbole takowe trafiają do pomieszczenia, które aktywujemy za pomocą odpowiedniego przycisku na klawiaturze. Tu oprócz owych kostek, które jak puzzle układają się w kolejne litery alfabetu, znajdziemy notatnik, a w nim zebrane przez nas do tej pory informacje. Muszę przyznać, że na początku nie mogłam połapać się o co chodzi z zapisami w tej grze, co oznaczają owe znikające kostki i gdzie i jak takowy zapis wczytać, czy usunąć. I choć automatyczny zapis gry w przygodówkach nie szczególnie mi się podoba i wolę tradycyjne save'y, to muszę przyznać, że pomysł na takowe zapisywanie rozgrywki jest w tym wypadku ciekawy, innowacyjny i wpasowujący się w labiryntowy styl rozgrywki.
Inner Voices nie jest klasycznym point and clickiem a przygodówką, którą sterujemy za pomocą WSAD i myszy. Obsługa gry i jej interfejs, szczególnie na początku sprawiała mi pewne kłopoty. Po pierwsze nie jestem fankom kierowania postacią za pomocą klawiatury (choć w przypadku horrorów jest to norma, z wyłączeniem serii Black Mirror), po drugie używanie przedmiotów jest tu nieco problematyczne. Miałam nie raz, nie dwa nieodparte wrażenie, że gra żyje własnym życiem a rzecz, którą chce gdzieś umieścić lub postawić nie zamierza w żadnym razie poddać się mojej woli, walcząc ze mną zaciekle. Postawienie jednej z beczek, czy też na przykład położenie karabinu na stole nie należało to czynności najprostszych. Inner Voices to nie tylko growe straszydło ale i przygodówka, której nadrzędnym celem jest zbieranie i używanie przedmiotów. Zebrane w grze rzeczy zwykle używane są na bieżąco a ekwipunek jest tutaj niewielki. Potrzebny do zabrania element, choć nie możemy w tym przypadku mówić o typowym hot spocie aktywowanym za pomocą odpowiedniego klawisza, jest mimo wszystko wyróżniony, co ułatwia jego znalezienie. Oznaczone błyszczącą gwiazdką są także dyktafony, dzięki którym po wcześniejszym zebraniu kostki a zarazem wspomnienia, możemy sobie je w każdej chwili przypomnieć, odsłuchując jeszcze raz zapamiętany przez grę tekst.
Runy i związane z nimi fragmenty z życia protagonisty, to nie jedyne elementy zbliżające graczy do Johna i do poznania jego jakże bogatego w wydarzenia życia. Prawdę o bohaterze gry poznajemy także z porozrzucanych w kolejnych pomieszczeniach notatkach. Musimy jednak pamiętać, że pokoje zmieniają się, toteż zwiedzanie ich należy prowadzić bardzo dokładnie, systematycznie i drobiazgowo, tak by nasza opowieść była jak najbardziej pełna.
Plusem projektu jest jego nieliniowość. W Inner Voices dużo zależy od nas samych. Podobnie jak w grach narracyjnych, tak i tutaj decyzje, które podejmiemy i ścieżki, które wybierzemy, mają kluczowe znaczenie a nawet poprowadzą nas do jednego z pięciu alternatywnych zakończeń. Sprawi to zapewne frajdę wszystkim tym, którzy lubię się grami delektować, szukać smaczków i dążyć do perfekcji. Takie osoby z pewnością nie będą się nudzić, kończąc rozgrywkę za każdym razem w zupełnie inny sposób.
Opisywana przeze mnie gra to przede wszystkim horror, czyli gatunek, który ma nas straszyć. W tym wypadku jest bardzo różnie i choć nierówno, to w większości klimatycznie. Bywają lokacje, w których do naszych uszu dobiegać będą złowieszcze szumy, piski, płacz czy krzyki ale są też takie, które straszyć nas będą nie upiornymi dźwiękami, ale wydarzeniami, które zdarzyły się w życiu Johna. Inner Voices to jednak nie jest gra przerażającą. Nie zaskoczy nas atakującym gracza potworem (choć mnie zdarzyło się natknąć na pewną zjawę), nie przerazi wyskakującą zza rogu bestią. Nastrój grozy buduje w tym przypadku mroczna historia życia Johna i specyficzna, ciężka grafika.
Graficznie nie zaznamy achów i ochów ale wygląd kolejnych pomieszczeń od tych związanych z dzieciństwem protagonisty, po korytarze zniszczone przez bomby czy też te pełne zakrwawionych łóżek szpitalnych aż po te surrealistyczne, z wiszącymi do góry nogami przedmiotami i dziwnymi rzeźbami, idealnie oddają istotę tej gry, czyli złożoność ludzkiego umysłu.
Nie sposób nie wspomnieć także o ścieżce dźwiękowej, której kolejne utwory muzyczne w zadowalający sposób budują klimat i spajają rozgrywkę w zgrabną, mroczną całość. Równie nieźle wypadają dźwięki otoczenia. Nie znajdziemy ich może wiele, ale te, które dobiegną do naszych uszu brzmią całkiem nieźle. Na średnim poziomie plasuje się angielski dubbing. Role głosowe zagrane są poprawnie, nie są mdłe i wyrażają emocje, choć według mnie powinno być ich zdecydowanie więcej. Najlepiej brzmi w tym wypadku osoba tajemniczego bytu towarzyszącego John'owi. Istota, będącą na pierwszy rzut oka jego drugim ja, odpowiednim tembrem głosu (skądinąd o pięknej, niskiej barwie), pauzami we właściwym miejscu i wyważonymi emocjami zdecydowanie podwyższa poprzeczkę pozostałym postaciom. Nie mniej jednak pracę aktorów oceniam dobrze. Nie znalazłam też błędów językowych w polskiej wersji gry. Wszystkie teksty przetłumaczone są poprawnie. Inner Voices dostępna jest w polskiej wersji językowej - napisy.
Oceniana przeze mnie gra, nie jest projektem doskonałym, nie znajdziemy tu zniewalającej grafiki ani zbyt skomplikowanych zagadek. To zaś budujący ciężki, surrealistyczny klimat psychologiczny horror, który w trafny sposób, poprzez labirynt pomieszczeń, kojarzy się jednoznacznie z zawiłością ludzkiego umysłu i jego złożoności. To gra, której największą zaletą jest jej pokręcona i obrazowana w pewnym nieładzie fabuła. To także pozycja, która pozwoli nam decydować jakie zakończenie historii John'a chcemy obejrzeć. Chcecie się zmierzyć z prawdą i kłamstwem, nadzieją i jej brakiem, sięgnijcie po Inner Voices.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Może być ciekawie choćtrochęsurowo zrobione. To już moim zdaniem lepiej prezentuje się Layers of Fear.