Raiders of Valhalla – kolejny indyczek do kolekcji. Ciekawy autobattler, bo chyba tak należy nazwać tę grę, z zabawnym wykonaniem.
Proste zasady, dzika rozgrywka – wyruszamy z naszej wikińskiej wioski, by podbijać świat i zdobywać chwałę. Zaczynamy od dwóch prostych krasnoludów, a dążymy do zbudowania znacznie większej drużyny, uzbrojonej w coraz to lepsze oręże.
Gra opiera się trochę na chaosie i przypadku – przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Po pierwszej bitwie, na którą wyruszamy, zaczynamy zdobywać zasoby, takie jak pieniądze czy przedmioty. Możemy nimi wyposażyć naszych wojowników lub kupić nowych. Wszystko to jednak wydaje się być jednym wielkim chaosem. Gdy wpuszczamy naszych chłopaków na pole bitwy, na planszy dzieją się prawdziwe cuda. Po trzech godzinach grania wciąż do końca nie wiem, jak co działa, ale ogląda się to epicko! Banda małych, wkurzonych krasnoludów okłada się toporami, mieczami, czarami i wszystkim, co mają pod ręką, walcząc z różnymi paskudztwami.
Fabuły w tej grze raczej nie należy się doszukiwać. To prosty drogowskaz: idź, walcz i giń w chwale albo wracaj ze złotem i łupami.
Na początku grywalność jest wysoka, jednak szybko zaczynamy rozpoznawać profesje krasnoludów, które możemy dodać do swojego zespołu. Składamy drużynę tak, aby ubić pierwszego bossa. W większości przypadków to właśnie bossowie dają nam solidny wycisk, choć zdarzały mi się sytuacje, gdy udało mi się szybko ich pokonać – na przykład wtedy, gdy miałem samych magów, ale nagle wyskoczyli przeciwnicy z odpornością na magię. W takich momentach moi magowie latali w każdą stronę, rozbijając się w chaosie.
Wtedy zaczynam od nowa: nowi wikingowie, nowe zestawienia, nowe lekcje. I tak w kółko. Gra może się jednak szybko znudzić, bo brakuje w niej elementu, który mógłby nas przyciągnąć na dłużej.
Pod względem graficznym jest w porządku, ale bez rewelacji. Co więcej, na polu walki, gdy pojawia się więcej naszych jednostek i przeciwników, trudno cokolwiek zobaczyć. Chaos przestaje być atrakcyjny, szczególnie po kilku takich bitwach.
Muzycznie jest ok, ale także bez większego polotu.
Raiders of Valhalla to przeciętniak. Fakt, że gra jest obecnie w early access, niewiele zmienia. Nie zainteresowała mnie na tyle, by czekać na jej pełną wersję
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu