Noc, klimat grozy, tajemnicze muzeum, niewyjaśnione zniknięcia, mnóstwo łamigłówek do rozwiązania i upiorne zjawy, których jedynym celem jest pozbawienie nas życia, to musicie przyznać zestaw nie byle jaki, który znalazł się w przygodowej grze logicznej, stworzonej przez studio Sierra, zatytułowanej Shivers. Produkcja, która spędzała mi przez dłuższy czas sen z powiek, a którą miałam przyjemność dla Was opisać w recenzji, dzięki firmie GOG.com, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.
Zaczynając tworzyć ten tekst starałam się odszukać w głowie przygodówkę, do której Shivers można porównać i szybko doszłam do konkluzji, że tak naprawdę tytuł ten jest przedziwną mieszaniną wielu gatunków szeroko pojętych gier przygodowych. Znajdziemy w niej akcję - polowanie na dziwne zjawy, zwane Ixupi, elementy logiczne z ogromem mniej lub bardziej przemyślanych łamigłówek, survival - przetrwać noc nie będzie wcale tak łatwo, horror, w którym klimat grozy budowany jest nie tylko przez fabułę, ale i dzięki linii melodycznej i klasyczną przygodówkę point & click. Różnorodność tej produkcji ma swoje zalety, ma i wady. Których jest więcej? Trudno powiedzieć. Jednego możecie być pewni… Shivers przetrenuje Wasze szare komórki, nie pozwoli na błędy, nie zapomni pomyłek, czasami zachwyci, a czasami wkurzy i z całym przekonaniem nie pozwoli się Wam nudzić.
A wszystko zaczyna się pewnej nocy przed muzeum wszelakich osobliwości, stworzonym przez profesora Windlenota, który przeprowadził się do miasta Mt. Pleasant White z Anglii. Naukowiec zapełniał muzeum przedmiotami niezwykle osobliwymi, szczególnie skupiając się na niewyjaśnionych do tej pory tajemnicach. Niestety rozbudowa sal wystawowych trwała w nieskończoność, a jej założyciel, ekscentryk i dziwak, wkrótce uznany został za wariata i potencjalnego zabójcę czy też w najlepszym razie sprawcę zaginięcia dwójki nastolatków. Muzeum nigdy nie zostało otwarte, nikt do tej pory nie wędrował po salach wystawowych, aż do chwili, gdy przed bramą stanął młodzieniec, który zgodził się, by jego przyjaciele zamknęli go na terenie posiadłości, na której stoi muzealny, owiany mroczną tajemnicą budynek. Pokonując pierwszą z wielu zagadek logicznych zdobywamy klucz, wkraczając na teren muzeum, by bardzo szybko zorientować się, że oprócz przedziwnych rzeczy zebranych przez szalonego profesora, miejsce to zamieszkują upiorne duchy, zwane Ixupi, które za żadne skarby świata nie mogą wydostać się na zewnątrz. Pozostaje zatem tylko jedno, uporać się z łamigłówkami, pokonać lęk i wyłapać stwory zamykając je w stworzonych do tego celu naczyniach, co wcale nie będzie takie łatwe.
Nie spodziewajcie się zatem rozgrywki prostej, lekkiej i przyjemnej, w której bez problemowo przechodzić będziecie z lokacji do lokacji, brnąć do przodu czy też ku zakończeniu, które może Was nieco zdenerwować. Gra jest dość trudna, losowa, wymaga częstego cofania się w poszukiwaniu potrzebnych nam do schwytania Ixupi zarówno talizmanów, jak i naczyń i rozważnego postępowania, gdyż niewłaściwy ruch, źle wykonane zadanie, czy też Twoja nieuwaga może skończyć się tragicznie, nawet śmiercią.
Shivers to klasyczny point & click obsługiwany za pomocą myszy. Poruszamy się skokowo, po z góry określonej trasie. Możliwość ruchu wskazuje nam zmieniający się kursor myszki. Opcje gry i dostępny ekwipunek znajduje się na dole ekranu, gdzie twórcy umieścili choćby symbol "oka" dzięki któremu możemy przyjrzeć się bliżej danemu przedmiotowi, czy też miejscu, a tych jest naprawdę dużo. Radzę często i dość intensywnie eksplorować lokacje (czas nas nie goni), bowiem wszelakie notatki, symbole, znaki, rysunki i tym podobne informacje, to zwykle części składowe łamigłówki, która czeka nas już za chwilę czy też dużo później.
To właśnie konieczność zapamiętywania i przerażająca, wręcz skrupulatna dbałość o naszą zdolność spostrzegawczości, w Shivers może nas zaintrygować, czasami zgubić, ale i stać się także naszym przekleństwem. Po pierwsze duchy, które musimy chwytać, a nie jest ich tak wcale mało potrzebują specjalnych talizmanów i odpowiednich naczyń, w których będą zamknięte. Tylko właściwa kombinacja garnka i talizmanu pozwoli uwięzić upiora. Problem w tym, że zarówno Ixupi, jak i talizmany oraz pojemniki, w których mają spędzić wieczność, poukrywane są w wielu miejscach, czasami na wierzchu (zdarzało mi się przeoczyć), ale najczęściej skrywają się za licznymi zagadkami, które wymagają od graczy sporego intelektu i wielkiej uwagi.
Jeśli lubicie gry mystopodobne, to z pewnością będziecie zadowoleni, bo zadania, które Was czekają w większości są wieloetapowe, wymagają zaopatrzenia się w notes, coś do pisania, notowania, przerysowywania i diabli wiedzą co jeszcze. Chcesz rozwiązać zagadkę, najpierw znajdź do niej wskazówkę. Są też zadania, do których rozwiązania można dojść metodą prób i błędów, jak choćby układanki w panelu windy. Nie mniej jednak gra logiczna, mniej czy bardziej wymagająca to klucz do otwarcia kolejnej lokacji, pomieszczenia, sali wystawowej, to element potrzebny do popchnięcia gry do przodu.
I byłoby pięknie, gdyby nie frustrujące cofanie się i powracanie ciągle do tych samych miejsc, a wszystko po to, by zdobyć, bądź to odpowiedni talizman, bądź garnek i tak zaopatrzonym powędrować w stronę zwykle dobrze ukrytej istoty. Powiecie, co w tym trudnego? Otóż, problem polega na tym, że w swoim ekwipunku nosić możemy jedynie jedną rzecz, więc jeśli nasz garnek nie pasuje do talizmanu i na odwrót lub też duch pilnuje swojego glinianego więzienia, a wcześniej nie schwytaliśmy pozostałych Ixupi, to mamy problem i to duży. Takie rozwiązanie w grze raczej nie zachęca do zabawy, a wręcz odpycha, denerwuje i niepotrzebnie stresuje. Koniec z końców musimy przemieszczać się po muzeum w te i nazad, nigdy nie mając pewności czy dokonaliśmy trafnego wyboru (róbmy więc notatki, często). Na domiar złego Ixupi zabierają nam znajdujący się na dole pasek życia, więc gdy nasza energia spadnie do zera, umieramy. Wraz ze śmiercią do gry wprowadzana jest losowość ustawienia potrzebnych nam przedmiotów, które po naszym zgonie znajdować się mogę zupełnie w innym miejscu. Odradzam też klikanie na wszystko i wszędzie, Ixupi może kryć się w każdym, zdawałoby się banalnym miejscu.
Shivers jest grą stworzoną w 1995 roku więc nie znajdziemy w niej powalających efektów graficznych, choć muszę przyznać prezentuje się całkiem dobrze. Lokacje są różnorodne, nie tylko pod względem wystawionych w gablotach eksponatów, ale i odpowiednio tematyczne i zawsze niezwykle kolorowe.
Rozgrywce sporadycznie towarzyszą cut-scenki, w których mamy okazję docenić niezłą pracę prawdziwych aktorów biorących udział w tejże produkcji. Przerywniki przeważnie są dość krótkie, po za początkową animację i zwykle poszerzają i urozmaicają warstwę fabularną.
Choć postać, w którą się wcielamy sama głosu z siebie nie wydobywa, to jak wspomniałam powyżej, gra nie jest głucha. Usłyszymy nie tylko szeroką paletę emocji wypowiadanych przez występujące w produkcji postaci, ale i opisy wystawionych w muzeum eksponatów.
Shivers jest horrorem, który budowany jest nie tylko poprzez tajemnicze i niebezpieczne zjawy, które musimy uwięzić, ale i dzięki ścieżce dźwiękowej, która jest wielobarwna, równie mocno jak grafika. Przekrój przeraźliwych dźwięków, jak i ilość melodii, które zgrabnie budują klimat grozy jest w opisywanej przeze mnie przygodówce zadziwiająco duży.
Niewątpliwy klimacik z dreszczykiem buduje także atmosfera muzeum, niesamowite przedmioty, które profesor Windlenot zgromadził, ogrom przerażających czy choćby intrygujących informacji i wyjątkowość sytuacji w jakiej znalazł się nasz bohater. Shivers bardzo skutecznie buduje nastrój, wprowadzając niepewność i niepokój w każdej sytuacji i na każdym kroku, co wielu horrorom się nie udaje.
Podsumowując, Shivers to bardzo specyficzny projekt growy, który przede wszystkim wymaga od gracza cierpliwości, spostrzegawczości i uwagi. Każdy nasz ruch, każde zagranie i posunięcie musi być przemyślane i zaplanowane. Trudne łamigłówki, możliwość zginięcia i wszechobecna atmosfera niepewności idealnie wpisują się w tytuł gry. Dreszcze w Shivers są nieuniknione.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Ta gra już ma parę lat na karku. Jest starsza ode mnie ;).