Jakiś czas temu umieściłam swoje opinie na temat gry „The Dark Eye: Klątwa Wron”, więc czas najwyższy napisać kilka słów o kontynuacji przygód Gerona, przedstawionej w grze studia Daedalic Entertainment, noszącej tytuł „Memoria”. Wiele razy zdarzało mi się marudzić na kontynuację przygodówek, a to, że są naciągane, a to, że za krótkie, a ich fabuła nie wnosi w mój „growy” świat nic nowego, zwyczajna nuda. Na szczęście nie mogę tego napisać o drugiej części The Dark Eye, bo ta jest zdecydowanie lepsza niźli jej poprzedniczka. Historia jest ciekawsza, wielowątkowa i potrafi skutecznie uwiązać człowieka przy komputerze, zjadając jego cenny czas. No i bardzo dobrze, bo tak być powinno.
W „Memori”, wcielamy się w dwójkę bohaterów. Jednym z nich jest znany graczom z pierwszej części łapacz ptaków Geron. Chłopak usilnie stara się znaleźć kogoś, kto zdołałby jego ukochanej, zamienionej w kruka, przywrócić dawną, ludzką postać. Za namową Mędrca Jacomo, Geron trafia do maga Fahiego, który ma mu w tym pomóc. Twierdzi on, że od jakiegoś czasu jemu i jego córce śni się jeden sen, w którym kluczową rolę odgrywa pewna księżniczka. Fahi wprowadza Gerona w stan hipnozy, czy raczej mary sennej, by mógł przenieść się wiele wieków wstecz, do krainy zwanej Fasar, w której poznajemy drugą grywalną postać, jaką jest księżniczka Sadja. Dziewczynę spotykamy, gdy w jej krainie trwają mroczne czasy. Właśnie toczy się wojna ludzi z wszelakiej maści potworami, w tym kamiennymi. Jedynym ratunkiem okazuje się być magiczna maska, ukryta gdzieś w grobowcu wielkiego maga. Tam też przybywa nasza bohaterka, wraz z pewnym magiem i dwoma wojownikami. W owej krypcie, oprócz magicznej maski, księżniczka znajduje również gadającą różdżkę. Oboje zawierają układ. „Demon” zamknięty w różdżce pomoże się jej wydostać na zewnątrz, a ona zabierze go ze sobą.
I tak zaczyna się przygoda księżniczki, której losy splatać się będą w fabularnej przeplatance, jaką zafundowali nam twórcy tej pozycji. Gwarantuję wam, że nie będziecie się nudzić, bo historia Sadji jest bardzo ciekawa i wbrew pozorom ma dużo wspólnego z Geronem, choć na początku może się wam to wydać niemożliwe. Fabuła, to bardzo mocna strona tego dzieła, oprócz oczywiście grafiki, która tak jak w większości gier tego studia jest przepiękna, wielobarwna, bardzo szczegółowa i zachwycająca. Poprawiono także coś, co bardzo raziło mnie w pierwszej części, czyli animacje. W przypadku ”Memori” wypadają one bardzo dobrze i dotyczy to nie tylko przerywników filmowych, ale także animacji postaci. Mogę się nieco przyczepić do wyglądu niektórych bohaterów gry, szczególnie podczas rozmów, bo czasami wyglądają nieco upiornie, ale całość wypada nieźle, zdecydowanie lepiej niż w poprzedniczce.
Miałam czasami problem z przycinaniem się gry i stopowaniem kursora, w kilku momentach pojawiły się braki w tekście, a także w głosie, w tym przypadku Sadji, ale przymykałam na to oko, bowiem historia księżniczki pochłonęła mnie bez reszty.
„Memoria”, tak jak i „Klątwa Wron”, jest klasyczną przygodówką, pozbawioną zadań zręcznościowych i całkowicie obsługiwaną za pomocą ulubionego przedmiotu graczy przygodowych, czyli myszki. Lewym przyciskiem myszy prowadzimy rozmowy, zbieramy przedmioty i używamy, zaś prawym oglądamy. Klawisz spacji, podświetla hot spoty, wystarczy, że klikniemy na spację, a w danej lokacji pokazane będą wszystkie aktywne miejsca. Ekwipunek, tak jak w przypadku poprzedniczki, znajdziemy na dole ekranu, wysuwa się on, gdy najedziemy na dół kursorem myszki. Oprócz dostępnych rzeczy, które Geron, albo Sadja zbierać będą podczas przygody, gracz znajdzie również dziennik, czy raczej notatnik, w którym zapisywane są istotne dla gry wskazówki. Wystarczy, że najedziemy myszką na jedną z postaci.
Oprócz tego, podobnie jak w jedynce, dysponować będziemy czarami, które znajdziemy z lewej strony ekwipunku. Twórcy zaoferowali graczom większą ich ilość, przez co gra jest trudniejsza i wymaga więcej pomysłowości. Na szczególną uwagę zasługiwać może czar, który Geron dostaje od Brydy, dziewczyny z którą współpracuje podczas swojej przygody. Otóż nasz bohater otrzymuje różową soczewkę, która, jak tylko się przez nią spojrzy ukazuje graczowi, to czego nie widać gołym okiem. Podobną rzecz posiadał Jerzyk, w grze „The Night on the Rabbit”. Ciekawym czarem, który mnie osobiście przypadł do gustu jest czar wizji, w którym poprzez wybieranie odpowiednich przedmiotów, czy miejsc, możemy sterować poczynaniami innej osoby.
Oprócz kombinowania z czarami, przyjdzie pomyśleć również nad zagadkami, których mamy w grze dość sporo. Są to nie tylko zadanie czysto przedmiotowe, ale i zagadki logiczne, które stanowią istotną część fabuły. Niestety twórcy zaliczyli do nich także znienawidzony przeze mnie labirynt, a raczej w przypadku tej gry leśne ścieżki, która dla mnie wyglądają tak samo, więc łatwo się zgubić. Dla mniej cierpliwych, przewidziano jednak ułatwienie, w postaci pominięcie owego zadania, ale opcja taka pojawi się po dość długim czasie kręcenia się po zalesionym terenie.
Muzycznie gra nie zachwyca, ale i nie odstrasza, jest raczej stonowana i dopasowana do każdego z ośmiu rozdziałów na jakie jest podzielona.
Podsumowując, panowie i panie ze studia Daedalic Entertainment, potwierdzili swoim dziełem, że z kontynuacji gry, potrafią stworzyć bardzo dobrą przygodówkę, oferując graczowi wiele godzin zabawy, a nie nudy. Oby w świecie przygodówek i nie tylko zdarzało się więcej tak dobrych kontynuacji, czego wszystkim życzę.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Czary mary, hokus pokusa marokus, ługi bugi :D :) Uśmiechnijcie się ;)