Cisza, nuda i smutek, trzy aspekty mojego życia, które wprawiają mnie w stan zawieszenia zbliżający się niebezpiecznie to tak zwanego "
doła", który po pierwsze nie bardzo do mnie pasuje, po drugie zniechęca mnie do jakiegokolwiek działania, a rzecz jasna na bezczynność zwyczajnie nie mogę sobie pozwolić. Zwykle uczucie mojej wewnętrznej pustki wywołane wspomnianymi czynnikami, szybko mija, otwierając na oścież furtkę radości i optymizmowi. Są jednak wśród nas ludzie, u których życiowego zadowolenia próżno szukać, dla których każda, nawet najmniejsza czynność wydaje się głupia, beznadziejna i nikomu niepotrzebna, jak oni sami.... Zaburzenie, które trawi ich umysł, nie pozwala funkcjonować w społeczeństwie do którego należą, niszczy rodzinne więzi, ale i zabija. Depresja to straszna choroba, o której, jeśli nie dotyczy naszych najbliższych, tak naprawdę niewiele wiemy, mimo tego, że towarzyszy człowiekowi już od bardzo dawna. Dlatego każda forma przybliżania nam tego chorobowego stanu jest według mnie niezwykle potrzebna.
Z takim trudnym i ważnym społecznie tematem zmierzyło się niezależne Pigmentum Game Studio, w narracyjnym Indygo, wydanym przez Fat Dog Games.
Czym jesteś Indygo?
Zanim przystąpię do opisywania tej oryginalnej gry, muszę wspomnieć czym tak naprawdę jest ten tytuł, który choć niezwykle krótki, graficznie prosty, nie wymagający wielkich umiejętności przypisanych graczom przygodowym i rozgrywający się li tylko w jednym pomieszczeniu, potrafi zaciekawić głęboką, z czasem przytłaczającą treścią, którą jednak podczas rozgrywki sami zmieniamy. Indygo, to nie tylko gra wideo, ale przede wszystkim krótkie growe doświadczenie, które w niezwykły sposób przybliża nam, nie tylko słowem, ale obrazem emocje człowieka w głębokiej depresji, ostrzegając na wstępie, że nie jest to projekt dla ludzi zbyt wrażliwych i zdominowanych przez smutek. Trudny to emocjonalnie tytuł, ale niezwykle potrzebny, przybliżająca nam stan, w jakim może znaleźć się człowiek dotknięty depresją, dający jednak poczucie, że nie wszystko stracone, a na końcu ciemnego tunelu miga jasne i ciepłe światło nadziei i wiary.
Indygo to nie tylko swoisty multimedialny eksperyment, ale także oczywiście gra, projekt narracyjny z elementami przygodowymi, obsługiwany za pomocą myszy, pozbawiony dialogów, opowiadający nam historię poprzez kolejne kartki pamiętnika i listy, skupiający się na decyzjach, które w zasadniczy sposób zmieniają rozgrywkę, doprowadzając do jednego z kilku możliwych zakończeń. Nie znajdziemy tu mnóstwa trudnych zagadek logicznych, nie zostaniemy pochłonięci przez wartką akcję, nie wciągnie nas potok ciekawych dialogów, nie będziemy zachwycać się cudnymi przerywnikami filmowymi ani spektakularną grafiką. Pochłonie nas zaś narracja, poczujemy się troszkę jak ktoś, kto zupełnie przypadkiem i bardzo niechcący dorwał się do czyjegoś pamiętnika, którego treść choć zakazana, musi ujrzeć światło dziennie, dziennika, który krzyczy: "weź, przeczytaj, podaj dalej... ratuj!"
"Jestem Tomasz - idiota i skończony głupiec. Życie mi zbrzydło? "
Fabuła Indygo przybliża nam historię artysty, malarza Tomasza Płonki, który mimo sukcesów i zawodowego spełnienia po raz kolejny mierzy się z zaleczoną, ale znów dającą o sobie znać depresją. Człowiek, którego prace zdobią ściany domów znanych światowych kolekcjonerów i wystawiane są w galeriach, od trzech miesięcy siedzi zamknięty w swojej pracowni, gapiąc się w sufit, ignorując wszystkich i wszystko dookoła, bojąc się nawet wyjrzeć przez dziurkę od klucza. Depresja stopniowo, acz skutecznie izoluje go nie tylko od świata, pracy, ale i od jego ukochanej Anny, do której się nie odzywa, ba nawet na nią nie patrzy. Każdy dzień jest pusty, beznadziejny, zbyt trudny, a najprostsza czynność niezwykle skomplikowana a czasami niewykonalna. Dzieło Pigmentum Game Studio, to także opowieść o Ani, kobiecie, dla której Tomasz jest całym światem, który właśnie po raz kolejny się złamał i trzeba go poskładać. Kobiecie, która znosi lęki, krzyki, ignorancję, agresję i oziębłość, która dba o dom i Tomasza, walcząc z odtrąceniem, żalem i strachem, który towarzyszy jej każdego dnia. Historia ta jednak kształtowana jest przez nas samych i to od gracza zależy jak się skończy i nie musi być to jedynie smutne i złe zakończenie.
Narracyjnie z elementami przygody
Wspomniałam już, że Indygo to gra nastawiona na opowieść przekazywaną nam w formie pamiętnika i listów, które jednocześnie stanowią przygodowe zadania, skupiające się na prostych czynnościach, które w danej chwili powinien wykonać Tomasz, głównie na prośbę Anny. Mimo tego, że nie wymagają one od nas łamania sobie głowy i wytężania szarych komórek, to muszę przyznać skonstruowane są niezwykle interesująco, bo z jednej strony stanowią tło opowieści i wpis w pamiętniku, jednocześnie sugerując graczom, co w danej chwili muszą zrobić, opisując tym samym czynność, którą musimy wykonać. Jeśli zatem na przykład Tomasz uskarża się w jednym ze wpisów w dzienniku na ogłuszającą ciszę i zaraz potem wspomina, że ma radio, a Ania zostawiła mu na biurko gazetę, w której znajdzie rozpiskę audycji radiowych, to już wiemy, że należy zerknąć do gazety, a potem ustawić radio na jedną z możliwych stacji.
Pamiętnikowe zadania to nie wszystko. Rodzajem przygodowego wyzwania jest także korespondencja, którą protagonista prowadzi z Anią, jak i lekarzem doktorem Jakubem Brollem. Listy w kluczowy sposób wpływają na to jak potoczy się fabuła, bowiem nasze zadanie skupia się tu na wybraniu jednej z możliwych odpowiedzi, a te zależne są od tego jak pozytywnie lub negatywnie odpowiemy, czy postaramy się wykrzesać z siebie garść optymizmu, czy też poddamy się czarnym myślom pochłaniających nasz umysł, czy pozwolimy sobie pomóc, czy tę pomoc definitywnie odrzucimy. Z czasem, z postępującym stanem depresyjnym nasze odpowiedzi będą bardzo ograniczone, pojawi się także możliwość nieodpisania w ogóle.
Spoiler!
Wybranie jednej z możliwych ścieżek, nie tylko zmieni fabułę, ale zdecyduje o życiu i śmierci Tomasza, o związku, lub jego rozpadzie, ale i pozwoli odkryć kolejne steamowskie osiągnięcia, których w grze nie brakuje.
Ciekawa forma tekstowych zadań przygodowych, to nie wszystkie logiczne elementy tej narracyjno-przygodowej produkcji. Znajdziemy tu także kilka prostych zagadek logicznych, jak choćby ustawianie stacji radiowej, układnie puzzli - zdjęcie i lustro, nakręcania zegara, odkrywanie wpisu w notatniku i kilka innych. Przygodowe, proste zagadki logiczne, przeplatane są zadaniami przedmiotowymi, w których przyjdzie nam odnaleźć rzecz, czy jej fragment, by natychmiast ją gdzieś użyć.
W grze natkniemy się także na pomniejsze wybory, które są składową większej całości wpływającej na to w jakim kierunku powędruje opowiedziana w Indygo historia. Te na pozór banalne decyzje, mają, jak wszystko w życiu drugie dno, które w przypadku depresji ma fundamentalne znaczenie. Twórcom udało się świetnie zobrazować przyczyny czarnych myśli, które łączą się nie tylko ze zdarzeniami, z którymi Tomasz kiedyś się zetknął, ale i z przedmiotami, które go otaczają. Rozbite lustro, które kojarzy mu się z matką, kobietą, która go opuściła, czy zegar wzbudzający wspomnienie zmarłego przyjaciela i wiele innych drobnych i mniej drobnych elementów budują niezwykły, wstrząsający i wiarygodny klimat tej depresyjnej produkcji.
O klimacie Indygo słów kilka
Klimat Indygo tworzy nie tylko opowieść, choć ta jest tu na pierwszym planie, ale i grafika, bardzo nietypowa i zdecydowanie pasująca do charakteru projektu. "
Niedbale" naszkicowane kilka miejsc w pracowni, meble, biurko, nieposłane łóżko, mała łazienka, przeplatane są z mrocznymi, depresyjnymi, ale niezwykle emocjonalnymi szkicami. Ogólny nieład, wysunięte szuflady, porozrzucane papierki, wyrzucone w kąt, zapomniane i niechciane szkice, przywodzą na myśl ogrom problemów kłębiących się w głowie chorego człowieka, mężczyzny, którego boli życie. Cierpienie wyziera z każdego zakamarka jego pracowni, skąpanej w kolorach szarości i brudnego błękitu.
Duży plus tej króciutkiej, niezwykle emocjonalnej gry kieruję w stronę polskiej wersji językowej. Indygo jest tytułem, który otrzymał pełną rodzimą wersję językową i choć nie jest ona doskonała, podobnie jak grafika, to tak samo jak i ona idealnie wpasowuje się w nastrój tej niezależnej growej produkcji. Twórcy nie bali się wyrazić w tekstach pełnej palety emocji, od smutku, zaniepokojenia, niepewności, po zniechęcenie, złość i agresję, nie omijając przy tym słów ogólnie uważanych za wulgarne, co oczywiście nie wszystkim może się podobać, ale czyni Indygo produkcją wiarygodną i niezwykle ludzką.
Klimatyczną klamrę spinają nastrojowa, oryginalna ścieżka dźwiękowa i rysunki, które możemy oglądać kartkując pamiętnik naszego protagonisty.
Depresyjnie, ale nie do końca tragicznie.... - Recenzja Indygo
Każdy tekst kiedyś musi się zakończyć, więc przyszła pora na podsumowanie. Ciężko jest ot tak ocenić grę, która tak naprawdę, jak już wspomniałam, jest raczej growym doświadczeniem, przygodą, która w niezwykły sposób przybliża nam pozbawiony kolorów świat człowieka borykającego się z depresją. Ta trudna tematycznie, a łatwa przygodówkowo i intrygująca narracyjnie produkcja, pozwoliła mi spojrzeć na problem zaburzeń nastrojów z punktu widzenia dwójki bohaterów. Indygo nie jest tytułem jedynie o Tomaszu, to także równie istotna opowieść o Annie i zapewne wielu innych podobnych im osobach, których depresja spycha na boczny tor życia. Chylę czoła w stronę Pigmentum Game Studio, dziękując, że dało mi możliwość zmierzania się z tym trudnym, ale jakże ważnym tematem, zachęcając jednocześnie do zapoznania się z tytułem. Zdecydowanie warto!
Bardzo dziękujemy twórcom, Pigmentum Game Studio i wydawcy, Fat Dog Games za udostępnienie Indygo do recenzji!
Bardzo morczna gra i ponura. Szkoda czasu moim zdaniem na takie dolinujące produkcje.