Czas... To chyba częsty problem przygodówek...
Zastanawialiście się kiedyś jak to jest stworzyć swój growy projekt, wcielić w życie własne marzenie, zrealizować je, cieszyć się, że nabrało realnych kształtów i dzielić się nim z innymi graczami, oczekując takiego, czy innego wsparcia fanów gier wideo. Bardzo prężnie działający rynek tytułów niezależnych, które szturmują platformę Steam pozwala niekomercyjnym twórcom na owym rozrywkowym rynku zagościć. Coraz liczniejsze projekty niezależne oferujące gry z różnego gatunku zachęcają grających nie tylko nietypowością, ale swoistą prostotą i co ważne niskimi cenami.
Taki też jest Amelon, niezależna przygodówka stworzona przez Szymona Świderskiego znanego jako Pjural. Dzięki uprzejmości autora projektu miałam przyjemność zagrać w ten tytuł i dla Was go opisać. Zanim jednak skupię się na ocenie gry, postaram się nieco przybliżyć co to za gra, o czym opowiada i jaki bohater się za nią ukrywa. Oto słów kilka na temat fabuły, która choć prosta i już znana fanom tego gatunku, choćby z gry Inner Voices, to mimo wszystko potrafi zaintrygować, a z czasem zaciekawić, choć sama rozgrywka nie należy do najdłuższych.
Jest rok 2047. Ludzkość coraz częściej wykorzystuje zdobycze cywilizacji, a bogatsza część społeczeństwa bioniczne organy, które choć nietrwałe, cieszą się ogromną popularnością. Na świecie powstaje coraz więcej fabryk produkujących wspomniane zastępcze części ludzkiego ciała, których odpadki po produkcji i eksploatacji zakopywane są pod ziemią. Jednym z takich zakładów, tym największym jest Pjural, który pozostałości po produkcji przechowuje w sektorze D. Jakiś czas później wokół tego miejsca rozrasta się niewielkie miasteczko, zwane Landfill, w którym żyje i pracuje nasz bohater. Amelon, bo tak ma na imię, choć jest człowiekiem, to coraz mniej go przypomina. Istota wyglądająca jak pralka na kółkach, cierpi na rodzaj amnezji nie pamiętając kim jest, jaką ma przeszłość i gdzie jest jego rodzina. Monotonne życie polegające na ciągłym pozyskiwaniu bionicznych odpadów coraz mocnej pogłębia w nim stan niepamięci. Zdając sobie sprawę z tego, że jego stan się pogarsza, protagonista postanawia nagrać dla siebie wiadomość, w której informuje sam siebie gdzie się znajduje i kim jest. Niestety nadchodzi jednak dzień, w którym w jego pamięci nie pozostaje ani jedno wspomnienie dawnego życia. I tak pewnego dnia nasz bohater budzi się w zupełnej nieświadomości, w nieznanym mu miejscu, w którym oprócz odpadków i części, które zbiera napotyka inne, podobne mu istoty, wykonując dla nich szereg misji, mierzy się z zagadkami i trudnymi wyborami, a przed jego oczami czasami migają fragmenty zatartych dawno wspomnień, które my, jako gracze, postaramy się mu przywrócić.
Sama rozgrywka w Amelon jest w miarę prosta, jeśli tylko opanuje się sterowanie naszym przypominającym robota człowiekiem, którego prowadzimy za pomocą klawiszy WSAD. Przyznam się Wam, że na początku było to nieco problematyczne, zważywszy iż protagonista jest bardzo czuły na lekkie dotknięcia odpowiedniego przycisku, a dziwnie ustawiająca się kamera troszkę zaburzała postrzeganie kierunków, dlatego też zamiast iść w przód wędrowałam w tył i na odwrót. Jednak szybko można do takiego sterowania się przyzwyczaić, co też i mnie się udało. Z czasem poruszałam się po nieznanym mi terenie w miarę płynnie. Wspomniałam o kamerze dostępnej w grze. Tę uruchamiamy za pomocą klawisz Q i E. Kamerka zmienia nam pogląd sytuacji pozwalając przyjrzeć się terenowi z różnej perspektywy, a obracający się obraz daje nam możliwość obejrzenie terenu nas otaczającego nieco dokładniej. Troszkę brakło mi spoglądania w górę i możliwości dogłębniejszego przyjrzenia się temu co dzieje się przed nami. Czasami powodowało to małe przestoje w grze, bowiem nie widząc co działo się z przodu wpadałam na ściany, budynki, czy też zakleszczałam się w miejscu, z którego nie mogłam wyjść. To jednak jest jedynie mała niedogodność, które z pewnością nie jest problemem dla osób, które lubię ten mniej tradycyjny rodzaj gier przygodowych.
Amelon to gra w miarę łatwa do opanowania i dość czytelna. Wprawdzie nie znajdziemy w niej podpowiedzi, czy tak zwanych hot - spotów, ale autor skutecznie nam granie ułatwia, wplatając w rozgrywkę elementy typowe dla tego gatunku, pozwalające graczom nie związanym z przygodówkami na rozeznanie się w rozgrywce.
Po pierwsze znajdziemy w niej klasyczny ekwipunek, który na pozór wydawać się może dość nietypowy i troszkę przypominający gry z gatunku RPG. Moje skojarzenie związane jest z wyglądem growego inwentarza, do którego trafiają zebrane podczas zabawy elementy oraz tym, że część z nich możemy wykorzystać w celach handlowych, czy też wymiennych.
Po drugie w podróży od miejsca do miejsca, w którym napotykamy przeróżne postacie i wykonujemy przeróżne zadania (o czym napiszę później), pomaga nam mapa, która podczas zagłębiania się w rozgrywkę, która zajmuje coś koło dwóch godzin, dość precyzyjnie określa, w którą stronę musimy się udać. Na mapie pojawia się niebieski punkcik do którego my, czyli czerwony punkcik musimy się zbliżyć. Takowe ułatwienie jest tu bardzo potrzebne, bo choć Landfill jak już wspomniałam jest małym miasteczkiem, to obszar do zwiedzenia jest dość rozległy, przedmiotów i miejsc do zbadania sporo, a postaci szukających naszej pomocy dużo.
Po trzecie istnieje także rodzaj notatnika, w którym zapisywane są zadania, które w danym momencie musimy wykonać. Jeśli nie bardzo wiemy co dalej, otwieramy zakładkę w lewym, dolnym rogu i czytamy jakie zadanie ma wykonać nas roboto-ludzki bohater, Amelon.
Na szczęście nie będzie to bój dosłowny, co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy, bowiem w grze nie znajdziemy elementów walki, a skupimy się jedynie na zadaniach, które ja nazwałabym mini - grami zleconymi nam przez kolejne napotkane postacie. Zaprowadzimy więc między innymi zbłąkaną osobę do szpitala, zdobędziemy potrzebną część, dowiemy się o której zamykany jest teatr, wybierzemy odpowiednią odpowiedź i wiele innych. Nie zabrakło też prostych zadań zręcznościowych, z którymi bez problemu sobie poradzimy. Nasze poczynanie nagradzane będę fragmentami wspomnień, które twórca zaprezentował nam w formie komiksu, czy też czarno - białego rysunku, co ciekawie kontrastuje z dostępną w grze grafiką. Podczas zabawy przyjdzie nam wykonać także zadania poboczne polegające na wzbogacaniu naszego ekwipunku o kolejne zebrane części, które rozrzucone są po całym terenie. W Amelon nie zmęczymy zanadto naszych szarych komórek, ale nieźle się zabawimy, nie tylko w zbieracza, ale w osobę, która ma do wykonania jakąś misję, której nagrodą jest poznanie swojej przeszłości.
Amelon to prosta, acz ciekawa graficznie produkcja. Łączy w sobie nieskomplikowane formy, budynki, pola, bloki skalne i lokacje z dziwnymi z tymi bardziej złożonymi. Te pierwsze wykonane są w kolorach szarości i czerni, w cudowny sposób kontrastując z pełnymi kolorów drzewami, czy też przyjemnie dla oka oświetlonymi miejscami. Podczas gry natkniemy się też na ciekawe postacie, takie, które przypominają nas samego, czyli są robotami zmechanizowanymi, poruszającymi się na kółkach, ale i takie, którym bliżej do człowieka niźli do automatu. W grze nie zabrakło cut - scenek, czyli tak zwanych przerywników filmowych, które płynnie wplatają się w rozgrywkę. Pojawiają się także wymienione przeze mnie wspomnienia, które prezentują się inaczej niż cała reszta, bowiem są wolno animowanymi ołówkowymi rysunkami zobrazowanymi na białej kartce papieru. Fajnie się to prezentuje, nadaje grze pewnej nutki tajemniczości, którą skrywa nasz tytułowy Amelon, a którą przecież staramy się poznać.
Całość prezentacji spina przyjemna dla ucha muzyka, która podczas zabawy nie wybija się na plan pierwszy, a cichutko płynie gdzieś w jej tle. Interesującym rozwiązaniem są już opisane przeze mnie radia, czy też odbiorniki, w których oprócz wiadomości na temat miejsca, w którym się znajdujemy, usłyszymy także ciekawe kawałki muzyczne. Tam natknęłam się na kilka moich ulubionych piosenek, dlatego też często przy nich przystawałam, by się odprężyć i posłuchać ulubionej muzy, ale i obejrzeć teledysk.
Dużym plusem opisywanej przeze mnie produkcji jest to iż twórca pokusił się o stworzenie pełnej polskiej wersji językowej oferując nie tylko napisy, ale i polski dubbing. Podczas gry usłyszymy więc wiele różnych postaci, których głosów użyczyło kilka osób. Wprawdzie nie można nazwać to profesjonalnym dubbingiem nad którym należy się zachwycać, ale jako całość prezentuje się całkiem ciekawie i przekonująco. Aktorom, czy też ludziom, którzy wcielili się w dane w grze postacie udało zbudować odpowiednią atmosferę, dzięki czemu mogłam przymknąć oko nie niewielkie ich niedociągnięcia.
Jeśli jesteśmy przy takowych potknięciach, to muszę wspomnieć, że dane mi było grać w początkową wersję przygodówki, w której zdarzyło się kilka błędów i małych niedociągnięć w tłumaczeniu oraz bugów, które w oficjalnej wersji gry, które jest już dostępna na Steam zostały przez autora, Szymona Świderskiego "Pjurala" zlikwidowane, poprzez dostępną na owej platformie aktualizacje.
Amelon to klasyczna, niezależna produkcja, której najmocniejszym elementem jest fabuła, którą odsłania się z dużą przyjemnością. Ta prosta i niezbyt długa gra adventure przyciąga też ciekawymi zadaniami przygodowymi i łatwym gameplayem oraz prostymi zadaniami logicznymi. Ciekawie wykonane przerywniki filmowe i fragmenty wspomnień budują klimat i podkręcają wrażenia z rozgrywki. Zadowala też to, że polska gra wykonana została w naszym ojczystym języku, w pełnym polskim dubbingu, co w produkcjach niezależnych nie jest codziennością. Do zakupu zachęca też jej niska cena, która na platformie Valve wynosi jedynie 8,40 złotego. Jeśli tak jak ja jesteście fanami gier niezależnych i chcecie docenić wysiłek włożony w tworzenie takiego projektu lub zamierzacie spędzić miło popołudnie, to serdecznie polecam sprawdzić ten tytuł. Amelon na Was czeka!
Czas... To chyba częsty problem przygodówek...
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Śmieszne na maksa :)