SEGA oraz Creative Assembly zdecydowały się na wprowadzenie zupełnie nowej serii w ramach marki Total War, dzięki której gracze będą mieli okazję do wzięcia udziału w lokalnych konfliktach. Skala została zmniejszona, a pierwszym poważnym testem tego pomysłu okazało się
Total War Saga: Thrones of Britannia, czyli walki władców w Brytanii zmagającej się obecnie także z problemem najazdu Wikingów z za morza. To w naszych rękach znajdą się losy wysp oddalonych od Starego Kontynentu. O tym jak przyjemnie (lub nie) to przebiega postaram się odpowiedzieć Wam w poniższej recenzji, do której gorąco Was zapraszam!
Rozbita Brytania wstaje z kolan? Oj, tak dobrze nie jest…
Wyspy brytyjskie w IX wieku to miejsce szargane wieloma lokalnymi konfliktami oraz kłopotami, które nie pozwalają żadnemu z arystokratów oraz możnowładców stworzyć potężnego państwa zarządzanego właśnie przez nich. Jako jeden z liderów stajemy na czele swojej frakcji i decydujemy się na podejmowanie kolejnych kroków, które w krótszej i dłuższej perspektywie mają umożliwić nam osiągnięcie wielkiego sukcesu. Oczywiście nie będzie to łatwe, ponieważ kilka stronnictw ma osobne cele, które z pewnością zetrą się także z naszą wizją przyszłości.
W trakcie rozgrywki będziemy spotykać się z określonymi wydarzeniami/wyzwaniami, które wynikają właśnie z rysów opowieści oraz będą znacznie wpływać na przebieg zabawy.
Najlepiej odwzorowują to najazdy wikingów, którzy co jakiś czas przybijają do brzegów wysp i atakują różne grody i wioski, przez co będziemy musieli posiadać odpowiednie zasoby i armie, którymi pozwolą nam szybko przemieszczać się pomiędzy poszczególnymi strefami.
Total War Saga: Thrones of Britannia nie wprowadza specjalnych zmian w ramach dostępnych już rozwiązań fabularnych marki, w związku z czym fani wiedzą czego się mogą spodziewać, a nowe osoby mogą skoncentrować się przede wszystkim na rozgrywce i występujących w niej mechanikach.
Zarządzanie i walka na wielu, wielu frontach
Bardzo szybko Creative Assembly pozwala nam dostrzec, że pomimo mniejszej skali wciąż mamy do czynienia z bardzo dużą i rozbudowaną strefą działania, gdzie nie raz i nie dwa będziemy musieli pilnować nie tylko swojego interesu, ale także szeroko rozstawionych włości. Jako frakcja nie musimy bezpośrednio kontrolować całej swojej przestrzeni, ponieważ możemy mieć swoje własne, w pełni zależne od nas krainy rządzone przez powiązanych przez nas możnowładców. Oczywiście nic nie jest w
Total War Saga: Thrones of Britannia łatwe czy przewidywalne, w związku z czym musimy sukcesywnie i skutecznie rozszerzać swoje granice jednocześnie bacząc na różnego typu zależności i ambicje pewnej grupy szlachciców stale starających wzbić się na wyżyny hierarchii władzy. Spory obszar to także wiele punktów głównych, które pozwolą nam uzyskać złoto, wpływy oraz surowce, bez których nie zdołalibyśmy osiągnąć określonej przewagi.
Nasz lider armii będzie zbierał doświadczenie oraz umiejętności, dzięki którym będziemy mogli jeszcze szybciej oraz skuteczniej eliminować zagrożenia, zapominać nie można o ekonomii, gdyż problemy z zaopatrzeniem oraz funduszami przełożą się bardzo szybko na stan naszego państwa i zadowolenia jego mieszkańców. Pomimo mniejszej skali udało się uzyskać i tak dość głębokie aspekty zarządzania, choć wiele z nich wymaga od nas kontroli i przewidywania. Istota rozwoju obsługuje nie tylko wzrost umiejętności, ale także ulepszanie budynków, zdobywanie kolejnych miast czy grobów, dzięki czemu będziemy mogli nagle znacznie się wzbogacić lub zbiednieć.
Warstwa technologiczna wymaga od nas wypełnienia określonych wyzwań ściśle z nimi związanych . System ten w moim przypadku okazał się niewypałem, gdyż cały czas musiałem rywalizować na kilku frontach i najzwyczajniej nie posiadałem środków na gospodarkę. Stałe wydarzenia nie umożliwiały ustabilizowania sytuacji, a co za tym idzie odpowiedniego wyczucia się we władcę. Ograniczone opcje oraz słaby balans timingu sprawiają, że cała warstwa strategiczna zostaje zaprzepaszczona. Zabawa samą armią jest oczywiście świetna, ale traci satysfakcję gdy nie mamy zboża, a nasze zapasy kończą się bardzo, bardzo szybko.
Porównując tę część do odsłon
Warhammerowych okazuje się, że mamy do czynienia z mniejszą zawartością wypadającą blado i najzwyczajniej nieskutecznie. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy mieli do czynienia z grą nastawioną na nowe osoby, wtedy moglibyśmy przymknąć na to oko, lecz tak się nie stało, a pamiętać należy także o cenie, która jest niższa względem pozostałych serii. Pierwszy krok z pewnością wypada pozytywnie, choć należy brać pod uwagę także błędy projektowe, które obniżają jakość i przyjemność z rozgrywki.
Piękno geograficzne, a niższy średni segment
Mapa wysp Brytyjskich prezentuje się naprawdę nieźle, pozwalając nam na bliższe poznanie wielu miejscowości, które jak dobrze wiemy za wiele wieków przekształcą się w spore miejscowości, a nawet w stolicę przyszłej Wielkiej Brytanii. Skala oczywiście została w miarę rozgrywki zachowana, jednakże aktywność na wielu polach nie pozwoli nam tego odczuć. Fronty nie są długie, zatem często walka czy nasza uwaga przeskakuje pomiędzy oddalonymi od siebie ośrodkami.
Niestety
Total War Saga: Thrones of Britannia ma pewne problemy związane z optymalizacją, przez które nie możemy cieszyć się pełnymi możliwościami graficznymi. Widać tutaj niestety bardzo duże braki względem chociażby
Total War Warhammer, przez które działanie gry oraz jej oprawa graficzna odstają od większego brata. Powinno to dziwić, gdyż tak jak wspominałem skala jest wyraźnie mniejsza, a co za tym idzie bezpośrednio musi wynikać z popełnionych błędów.
Jakość oprawy wizualnej jest naprawdę solidna i świetnie oddaje klimat średniowiecznych zmagań wielu frakcji “zamkniętych” na sporej wyspie. Oczywiście nie można porównywać tego typu strategii do pozostałych gier, jednakże należy docenić starania oraz pracę wykonaną przez Creative Assembly, dzięki której gracze mogą czerpać sporo satysfakcji ze zbliżonego poznania historii Anglii. Tekstury poszczególnych obiektów prezentują się naprawdę ładnie na nieźle wykonanej mapie. W trakcie walk mamy okazję zobaczyć solidnie wykonane warunki, w których nasze dowodzenie okaże się istotne, także ze względu na różnorodność. Efekty dodatkowe nie prezentują się mocno okazale, lecz zdecydowanie poprawiają całościowe wykonanie oraz odbiór starć. Sporo czasu spędzimy na przyglądaniu się interfejsowi i portretom postaci wypadających w odmienny sposób. Pierwszy element nie jest doskonały, ale nieźle spisuje się w swojej roli, natomiast drugi jest zbyt mało różnorodny, przez co możemy mieć problemy z kojarzeniem poszczególnych person.
Podsumowanie recenzji Total War Saga: Thrones of Britannia - Dobry pierwszy krok?
Największym problemem
Total War Saga: Thrones of Britannia jest tak naprawdę bardzo słaby marketing i problemy z dotarciem zarówno do fanów, jak i do osób chcących mocniej wejść w całą markę Total War. Po osobnych bytach jakimi były
Total War Warhammery sporo osób dopiero zaczęło swoje przygody z tym cyklem i to właśnie one potrzebowałyby dopiero przejść do klasycznych odsłon. Ponadto wciąż są gracze, którzy jednak preferują historyczne wydarzenia, ale obawiają się szybkiego odbicia od “
dużych” odsłon.
Gdyby udało się to odpowiednio określić to z pewnością uniknięto by porównań względem zupełnie innego segmentu gier z tej serii. Oczywiście z pewnością miała na to wpływ kwestia finansowa, gdyż taka metoda i tak sprawiła, że sprzedaż z pewnością będzie kształtować się na podobnym poziomie co pozostałe.
Total War Saga: Thrones of Britannia to naprawdę udana odsłona, która najzwyczajniej powinna bardziej nastawiać się na łatwiejsze wejście, jednocześnie nie porzucając znanych i docenianych rozwiązań. Może warto zastanowić się nad wprowadzeniem po prostu dwóch osobnych trybów trudności, tak aby zaoferować także głębię wymaganą przez stałych i mocno związanych z serią graczy.
Bardzo gorąco dziękujemy twórcom za udostępnienie kopii recenzenckiej.
Zapowiada się ciekawie choć nie jestem fanem tego typu gier to chociażbym z ciekawosci zobaczyl gdzies jak to wyglada.