Hej! Wita Was wielka fanka przygodówek niezależnych, wykonach w rysunkowym stylu, stworzonych przez utalentowanych twórców. Gier z pomysłem, włożonym w nie sercem i gwarantem dobrej zabawy. W zalewie małych, opracowanych często przez jednego twórcę produkcji przygodowych, znajdziemy czasem istne perełki, które lśnią tak mocno, że trudno je przegapić. Takim klejnotem wśród gatunku adventure w stylu "wskaż i kliknij", grą utrzymaną w mrocznym, wyjątkowym ręcznie szkicowanym stylu, jest produkcja Roberta Gąsiorowskiego i studia Desert Fox, zatytułowana: Bad Dream: Fever, która dostępna jest na platformie Steam. Miałam przyjemność zapoznać się z nią dzięki uprzejmości twórcy oraz wydawcy, za co serdecznie dziękuję. Nie przeciągając zbytnio wstępu, pozostaje mi zaprosić Was do zagłębienia się w lekturę recenzji i oczywiście samodzielnego zapoznania się z grą, gdyż niewątpliwie jest tego warta.
Hmm.....wiele z Was, znających nieco rynek gier przygodowych zapewne zadaje lub też zadawało sobie takie właśnie pytanie. Zmorą gier zamkniętych w serii, a Bad Dream: Fever niewątpliwie nią jest, są obawy, że grając w część następną, będziemy jak przysłowiowe "dziecko we mgle" błąkać się i gubić w zalewie informacji, które są nam obce, gdyż z jakieś przyczyny nie mieliśmy kontaktu z poprzednim grami autora. Śpieszę zatem z pocieszającą Was informacją, iż wprawdzie pewne nawiązania do Bad Dream: Coma w Fever znajdziemy, ale nie wpływa to na odbiór gry, nie zaburza płynności fabuły i nie wprowadza w stan dezorientacji, a wśród zaznajomionych z serią ma szansę wywołać uśmiech na twarzy, spowodowany pojawiającymi się w rozgrywce smaczkami i nawiązaniami. Jest też jeszcze jedna zaleta pewnych odniesień, bez sztywnej kontynuacji fabuły. Otóż świetnie poprowadzona opowieść zachęca do zapoznania się z pierwowzorem produkcji, co nie tylko wzbogaca naszą kolekcję gier na Steam, ale zwiększa znajomość niezależnych, rodzimych gier przygodowych, które jako fani takiego rodzaju rozrywki wideo i Polacy, powinniśmy znać.
Skoro wyjaśniliśmy sobie już tę kwestię, pora na przybliżenie Wam czym jest Bad Dream: Fever. Otóż jest to zgrabnie stworzony point & click, który pod płaszczykiem ręcznie rysowanej, przebogatej w szczegóły, ołówkowej grafiki, wyglądającej trochę tak jakby ukrywała szkic dawnego rysunkowego projektu, skrywa atramentowy mrok czyli historię dreszczykiem podszytą, która nie zamierza nas straszyć pojawiającymi się potworami, duchami czy tym podobnymi istotami, ale kreuje poprzez styl graficzny, jak i sposób wyrazu, dość przytłaczającą, tajemniczą i apokaliptyczną opowieść, którą przeplatają nieco surrealistyczne, niepokojące animacje. Wszyscy, którzy uwielbiają niedopowiedziany, bliżej nieokreślony nastrój niepokoju w grach i zarazem klasyczne przygodówki, będą zachwyceni.
Przybliżyłam Wam nieco kwestie zaliczające Bad Dream: Fever do odpowiedniego growego stylu, który w skrócie można określić jako przygodowy horror point & click, więc pora najwyższa skupić się na fabule. Gra studia Desert Fox, której wydaniem zajęły się wspólnie PlayWay S.A. i Ultimate Games S.A., zabiera nas w podróż do miasteczka ogarniętego przedziwną i przerażającą zarazem, atramentową zarazą. Rozlewający się i pochłaniający wszystko tusz, nie tylko zabija niewinne ludzkie istoty, ale i niszczy wszystko co spotyka na swojej drodze. Jest także zagrożeniem dla tych, którym udało się przetrwać. Wcielając się z przedstawiciela ocalałej ludzkiej istoty, unikając atramentowej gorączki, która niesie jedynie śmierć i spustoszenie, przy pomocy charyzmatycznej pomocniczki imieniem Ella, postaramy się rozwikłać zagadkę niecodziennej epidemii.
A robić będziemy to poprzez rozgrywkę trwającą mniej więcej cztery godziny, eksplorując mnóstwo z lubością dopieszczonych i prześlicznie narysowanych lokacji, od domu i warsztatu wspomnianej dziewczyny w masce ptaka, po przystanek autobusowy, park, miejsce nad jeziorem, szkołę i wiele innych. Każda miejscówka, do której będziemy mieli przyjemność zawędrować ucieszy nasze oczy dbałością o szczegóły i najmniejsze detale, obrazując niezwykły artystyczny kunszt twórcy, jego zdolności oraz dużą pomysłowość, która udowadnia, że rysunkowo wcale nie musi oznaczać zabawnie.
Nic z tych rzeczy moi drodzy. Choć humor, szczególnie dialogowy, bardzo lekko i nieco sarkastycznie podchodzącej do przerażającej rzeczywistości współbohaterki, potrafiącej skomentować tragiczną sytuację w zabawny, przepełniony czarnym humorem sposób, jest w grze codziennością, to produkcji w żadnym razie nie możemy nazwać komediową, gdyż wszystko co nas otacza niesie przytłaczający, acz typowy dla horroru, ciężki klimat. Nawet sklep z zabawkami, który powinien tryskać dziecięcą radością, w Bad Dream: Fever jest wyjęty rodem z surrealistycznego horroru, w którym lalki mają przerażający grymas na twarzy. Takich budujących graficzny klimat grozy szczegółów mogłabym wymieniać jeszcze wiele, bo gra jest w nie przebogata, ale nie będę Wam przecież odbierać przyjemności poznania szczegółów osobiście.
Nadmieniłam już iż Bad Dream: Fever jest klasyczną grą przygodową, którą obsługujemy w bardzo typowy dla tego gatunku sposób czyli za pomocą myszy. Lewym jej przyciskiem dokonujemy zbliżenia miejsca lub przedmiotu, zabieramy potrzebną nam rzecz, która trafia do klasycznego ekwipunku znajdującego się na górze ekranu czy po prostu klikamy na wszystko i wszędzie, co nie tylko pozwala nam odkryć istotny element gry, ale i czasami wyprowadza z równowagi naszą pomocnicę, która odpowiednio......jak zwykle ciekawie, poczynania nasze skomentuje. Przyznam się w tym miejscu, że czasami specjalnie obklikiwałam okolicę, by móc przeczytać co też nasza Ella ma nam teraz do powiedzenia.
Pora zatrzymać się na chwilę przy kolejnych tradycyjnych rozwiązaniach przygodowych wprowadzonych przez Desert Foxa do jego najnowszej produkcji.
Po pierwsze wspomniany wyżej ekwipunek, zobrazowany jako rozwijająca się karta papieru, a raczej jej kawałek, do którego trafiają zebrane podczas zabawy przedmioty. Każdy z nich jest odpowiednio opisany. Trzeba tu zaznaczyć, że Bad Dream: Fever jest dostępna w języku polskim w formie napisów, bez mówionych dialogów, choć dźwiękowo jest przebogata.
Po drugie mapa, która ułatwia życie niejednemu graczowi, szczególnie gdy, tak jak w opisywanej produkcji, musi on wędrować po licznych lokacjach. Ciekawym rozwiązaniem jest w mapie to, iż zaznaczone na niej zostały tylko niektóre, główne miejsca. Kliknąwszy na jedno z nich, możemy kierując się ikoną "stópek" powędrować w jedną z uliczek położonych najbliżej miejsca na niej zaznaczonego. Kolejnym fajnym rozwiązaniem jest czasowe wyłączanie dostępnych miejscówek, które są nieaktywne, bo na przykład nasza panna dokonuje ważnego badania, lub miejsce, w którym niedawno byliśmy zostało skażone zabójczym tuszem.
Bad Dream: Fever to, będę to powtarzać do znudzenia, produkcja wyjątkowa pod względem grafiki, która czaruje zarówno prostym wykonaniem, jak i złożonością rysunkowej formy. Wędrując po ręcznie szkicowanych miejscach, napawamy się czarno - białymi, małymi dziełami sztuki przeplatanymi czymś znacznie większym i bardziej intrygującym. Rozgrywka prostotą i klasycznością zachęca do jej dokładnego eksplorowania, nagradzając graczy bardzo osobliwymi animacjami na granicy jawy a snu. Animacyjne majaki pojawiają się gdy klikamy tu czy ówdzie na rozlaną plamę tuszu. Obraz zaczyna falować, ciemnieć a gdzieniegdzie pojawiają się granatowe atramentowe przebłyski. Graficzny krajobraz zmienia się także, gdy całkiem znienacka ukazuje się nam przedziwna, przypominająca mechaniczną lalkę postać.
Całość wizualnego odbioru, zarówno eksplorowanych przez nas lokacji, jak i oferowanych animacji, świetnie łączy się z szeregiem dźwięków, które nas otaczają, a są one wierzcie mi, różnorakie, czasami nawet zabawne. Polecam klikać na różne przedmioty i miejsca, by przekonać się ile pracy, nie tylko graficznej, ale i dźwiękowej autor włożył w swój najnowszy projekt.
Klasyczna przygodówka to rzecz jasna i zagadki. Tak jest i w opisywanej przeze mnie grze, choć są to głównie zadania czysto przedmiotowe. Bad Dream: Fever nie jest projektem trudnym, nie będziemy nad czynnościami w niej dostępnymi ślęczeć rwąc włosy z głowy, ale kilka razy przestaniemy zastanawiając się co dalej i co też autor miał w tej chwili na myśli, bowiem testowanie naszej kreatywności działania wyraźnie wziął sobie za cel. Większość czynności ma tu jednak bardzo logiczne uzasadnienie, choć są też takie, które wpisują się w złożony, surrealistyczny i niecodzienny charakter tej przygodówki. Okaże się na przykład, że nie jest nam potrzebne odszyfrowanie kodu do szyfrowej kłódki, bo w zasięgu ręki mamy odpowiednio ciężki młotek. Nie przyda się nam żaden klucz, bowiem pomocny okaże się zwykły kamień. Przeszukując lokacje, przy dźwiękach klimatycznej muzyczki, odnajdywane przedmioty wykorzystamy w przypisanym przez twórców miejscu, automatycznie, a zabierać będziemy je tylko wtedy, gdy staną się dla nas użyteczne, co wpisuje się w typową liniowość produkcji przygodowych.
Wciągająca, mroczna, klasyczna i niezwykle dobra, taka w skrócie jest przygodówka Bad Dream: Fever. Rysunkowy styl graficzny, bardzo charakterystyczny, pozbawiony kolorów i tylko momentami bazujący na barwnych przebłyskach, w których króluje atramentowa niebieskość, klimatyczny i tajemniczy, czyni grę wyjątkową, mroczną a zarazem nostalgiczną i niecodzienną. Brak elementów zręcznościowych, klasyczność formy i nieszablonowe rozwiązania, plus nietrudna rozgrywka sprawiają, iż jest to projekt przeznaczony dla każdego gracza, nawet tego, który dopiero zaczyna grę z przygodówkami. Czego można chcieć więcej! Jedynie polecić Wam Bad Dream: Fever, byście mogli tak jak i ja radować się z rozgrywki.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu