Świetnie wygląda, ma pomysł na siebie i jest wyjątkowa, dzięki tym cechom można przypuszczać że Dying Light będzie hitem nie tylko w Polsce, ale i na świecie. A podział gry na dzień i noc, tylko podkreśla jak dobrze pracuje Techland.
„Gdy nadejdzie ten dzień, dzień sądu ostatecznego gdy wszyscy wyruszą w ostatnią podróż wtedy będziemy musieli przedzierać się przez stado zombie, i nie będzie to nic na co jesteśmy gotowi!”
Dzięki uprzejmości Wydawnictwu Techland miałem okazje spędzić kilkanaście godzin z ich najnowszą produkcją Dying Light, która już stała się hitem. Od samego początku byłem bardzo pozytywnie nastawiony do tego tytułu, bo zapowiadał się on rewelacyjnie. Cały szum marketingowy i prezentowane fragmenty gry tak bardzo pobudzały wyobraźnie, że tytuł dostał ode mnie taga „Must have”.
Temat zombie jest dość popularny w świecie gier i filmów. Ten typ potwora jest ciągle bardzo dobrym złożem do eksploatowania, i sam osobiście mogę powiedzieć że lubię zabawy w dziesiątkowania hord zombie. Z jednej strony, więc, liczyłem na to w produkcji Techlandu. Z drugiej, natomiast, człowiek zawsze ma ochotę aby coś go zaskoczyło.
W przypadku produkcji Dying Light pojawiło się także dużo numeru dwa, i zostałem zaskoczony w 100%. Trzeba było Wam widzieć mój wyraz twarzy, jak z radością wpadłem w tłum zombi, a po 10 sekundach uświadomiłem sobie „mam przerąbane”. Próba wyrwania się z tłumu rozwścieczonych zombiaków nie udała się, a moje zdziwienie było jeszcze większe. Mój umysł nie potrafił tego pojąć „co zrobiłem źle?”. Nie akceptując tego faktu musiałem spróbować jeszcze raz „heja atak z góry w tłum zombi”, no i efekt ten sam, pomyślałem sobie „WTH?!”. Dotarło do mnie że ja i moja gazrurka plus kilka zombi... to się może nie udać. Moją jedyną bronią w tej grze są moje nogi, oraz spryt. Obecne narzędzia mogą mi posłużyć tylko do odpychania od siebie zagrożenia ale nie walki z nim.
To był sam początek, ale ciekawy był jeszcze jeden element, który przechodziliśmy razem na live całą redakcją. Zachwycił on wszystkich, a jednocześnie był tak banalny, że aż trudno uwierzyć że w innych produkcjach tego nie spotykamy. Na samym początku w ramach samouczkach musimy nauczyć się sztuki „parkour”. Biegaliśmy więc trochę po wieżowcu, do momenty gdy mamy się wspiąć na żurawia budowlanego i przejść po jego ramieniu. Coś co w innych grach jest prostym trzymaniem strzałki do góry, tu stało się małym wyzwaniem, i tym razem przyzwyczajenie też dało o sobie znać. Nie złapałem dobrze równowagi moją postacią, i prawie spadłem element utraty równowagi i dmący wiatr w uszach powoduję wrażenie takiej niepewności. Gracz musi się ostro skoncentrować na fakcie pokonywania przeszkody, a w momencie gdy ma za sobą i pod sobą setki wygłodniałych zombi wszystko sprawia, że żołądek podchodzi nam do gardła.
To oczywiście nie jedyne elementy które Was zaskoczą, ale nie chce wam zdradzać wszystkich szczegółów. Podkreślę Wam tylko jedną rzecz. Jest to jedyna gra w której naprawdę poczujecie zagrożenie. W ciągu całej waszej rozgrywki będziecie musieli uważać na wszystko co robicie. Ta gra nie wybacza błędów (jak kobieta), otwarty świat zaprezentowany w tej produkcji potrafi tak wciągnąć że minuty zmienną się Wam w godziny, a eksploracja może doprowadzić Was do odkrycia wielu ciekawych miejsc, jak również spowodować że przegapicie zmierzch. A wtedy już tylko modlitwa i zwinne nogi mogą was uratować.
Aspekt nocy w tej grze jest bardzo ważny, dlatego nie chce go pominąć w tej recenzji. Przeżycie jej samemu to chyba jedna z największych nagród jaką można sobie zafundować w tej grze. Dlatego trochę o niej opowiem, ale nie na tyle, żebyście poznali każdy jej element.
Przed nocą niektórzy się chowają, niektórzy na nią czekają. Mamy różne typu charakterów, ale noc zawsze będzie nam się kojarzyć z zagrożeniem ciemnością. Człowiek ood początku istninia nie przywykł do nocy, i stara się jej unikać. Noc w grach często to raczej zmierzch po którym się poruszamy bez większych problemów, ale nie tym razem. W Dying Light noc jest odwzorowana doskonale, a nasza mała latarka to czasem więcej problemów nie pożytku. Do pierwsze misji w nocy pociągnie nas fabuła, która pokaże nam że zombie i przygody jakie mieliśmy w dzień, to nic w porównaniu z nocą
Będziesz uciekał, i będziesz starał się chować w w najbezpieczniejszy kąt jaki znajdziesz. Taka jest noc w Dyling Light! W ciągu dnia nie ma żartów, natomiast w nocy jesteśmy po prostu zwierzyną. Wszystkie wymyślne bronie jakimi dysponuje nasz bohater są niczym, w momencie gdy twoim przeciwnicy są szybsi, silniejsi i sprytniejsi. Latarka praktycznie nic nie daje, więc jesteś prawie że ślepy, a każdy zakamarek staje się twoim koszmarem. Uratować Cię może tylko szybkość twoich nóg. Spoglądanie do tyłu, czy nie biegną na Ciebie zombie, też nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż możesz wpaść na inne zombie, lub samochody. Jedno Cię zabije, a drugie spowolni, co też skończy się śmiercią. Tak więc, uciekając widzisz tylko błyskające świata małej latarki i starasz się kierować na palące wraki z nadzieją że uda Ci się dotrzeć do bezpiecznej strefy. W nocy możesz tylko biec i się modlić żeby te cholerny obóz jeszcze istniał.
Czy sama fabuła Was zaskoczy? To trudno mi to powiedzieć. Dla osoby takiej jak ja, która ma już setki różnych gier za sobą, można powiedzieć że ta nie wydaje się jakaś innowacyjna, ale nie jest ona nudna. Nie ciągnie się bezcelowo, i ma bardzo ciekawe zwroty akcji, dzięki czemu chce się grać dalej.
W dzisiejszych czasach fabuła to nie jest najważniejszy elementy gry, w szczególności w grach opartych na sandboxie. Fabuła ma być najmocniejszą linią w całym tym świecie. Coś co pcha nas do przodu, ale nie niszczy nam zabawy którą mamy dookoła. Dziś w otwartych światach gracze szukają małych wyzwań, ukrytych skarbów, czy też mają ogólną chęć bycia wolnym jak ptak i eksplorować cały świat. W Dying Light mogą być pewni że pod tymi względami poczują się bardzo dobrze. Świat jest duży, odsłania się przed nami stopniowo. Wprowadza nas w co raz mroczniejsze części miasta.
Teraz coś dla tych którzy są bardzo ciekawscy i zwracają uwagę na każdy detal. W grze mogą się zawieść, ponieważ raczej żadnych nie doróbek nie znajdą. Po 20 godzinach grania, mi, nie wpadała w oko żadna nie dorobiona scena czy animacja. Grafika wygląda świetnie, każdy efekty jest dopracowany i dopieszczony. Płynność gry też jest na najwyższym poziomie. Zresztą trudno by było wymagać czegoś innego od gry która w założeniach opiera się na parkour.
Kilka zdań poświęcę oprawie audio i efektom dźwiękowym. Nie ma nic do co mogło by zepsuć naszą rozgrywkę, ponieważ każda nasza akcja jest opatrzona odpowiednią gamą dźwięków i dzięki temu czujemy że każde skrzypnięcie drzwiami może sprowadzi na nas apokalipsę. Muzyka która potrafi się włączyć w takich momentach że powoduje dodatkowe dreszcze, i doskonale dopełnia gre. Polecam Wam wsłuchanie się w muzykę w opuszczonej szkole!
Podsumowując! Wszyscy to już wiedzą Dying Light to hit i do tego Polski Hit, światowa produkcja z naszego rodzimego kraju, gdzie tyle osób narzeka że się nie da. Techland pokazał wszystkim DA SIĘ, i będzie tego więcej gdyż firma z Wrocławia już zapowiedziała dużo DARMOWYCH DLC do produkcji. Gra jest znakomita, bardzo wciąga i daje poczucie przebywania w realnym świecie, świecie apokalipsy zombie, w którym to My jesteśmy zwierzyną, a zombie nie są pustakami do rozstrzelania.
Polecam tę grę wszystkim fanom tematyki zombie, skradania się (bo i tak można tę grę przejść). Również fani produkcji AAA nie zawiodą się, a godziny spędzone przed komputerem na pewno długo zapadną Wam w pamięć .
W grze dostępny jest również tryb multiplayer, ale o tym na pewno doczekacie się osobnej recenzji, albo chociaż bloga, jak tylko pogonie do pracy kolegów z redakcji.
Świetnie wygląda, ma pomysł na siebie i jest wyjątkowa, dzięki tym cechom można przypuszczać że Dying Light będzie hitem nie tylko w Polsce, ale i na świecie. A podział gry na dzień i noc, tylko podkreśla jak dobrze pracuje Techland.
Naprawdę super produkcja warto kupić i zagrać a przy okazji nasza rodzima ;)
Gra toczy się wokół tajnej operacji co nadaje dla tej gry ciekawy klimat. Istnieje teren kwarantanny w którym znajdują się wszyscy ocaleni i nieszczęście zarażeni, jednak nie ma się co martwić :), istnieje lek. Gra oferuje cykl dnia i nocy co dodaje grze charakter realizmu przy dopieszczeniu otwartego świata i pięknie prezentującego się silnika graficznego.
Gra ma może zostać grą tego roku, a tym bardziej cieszy fakt ze to rodzima produkcja. O polskich grach coraz częściej się mówi za granicą czego przykładem jest Dying Light oraz Wiedźmin 3 Dziki Gon. Teraz tylko pozostaje życzyć dalszych sukcesów twórcą oraz czekać na kolejne produkcje.
Nie przemawia do mnie survival story aale co do tej produkcjii zrobię wyjątek :)
Swietna gra, kupilem ja w dniu premiery tylko dlatego ze to polska produkcja :)
Mega gierka z dobrą grafiką i dużymi możliwościami. Dobry tryb walki dający emocje i wczucie w grę. Bardzo polecam :D
Co jak co ale jak polska firma weźmie się za robienie tytułu AAA to musi być porządny hit.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Z miłą chęcią kupie ten tytuł i zagram :)