OhNoo to niewielkie, składające się z trzech osób polskie studio, w którym wykiełkował pomysł na przygodówkę bardzo ciekawą i wciągającą, przenoszącą graczy w mroczny, surrealistyczny świat, inspirowany pracami znanych i cenionych malarzy, jak Zdzisław Beksiński oraz Hans Rudolf Giger.
Nasza przygoda z „Tormentum: Dark Sorrow”, bo taki tytuł nosi owa pozycja, zaczyna się w klatce przenoszonej przez sterowiec, który zmierza w bliżej nieznane nam miejsce. Wcielamy się w bezimiennego mężczyznę, który został uwięziony, a później osadzony w niewiadomym i mrocznym otoczeniu. Nie wie, co tu robi i jak się nazywa. Jego pamięć uleciała wraz z wolnością i naszym zadaniem jest mu ją przywrócić.
Muszę przyznać, że przygodówki, które mają w sobie nutkę mroczności lub dawka strachu jest w nich nieco większa, a zza rogu nie czyha na mnie Zombie, czy też inna pokraka, która pozbawi mnie życia, przyciągają mnie jak magnes. Tak też się stało z „Tormentum: Dark Sorrow”, klasyczną przygodówką point&click, w której nie uświadczymy żadnych zręcznościówek, czasówek i tym podobnych „udogodnień”. Zainstalowałam i z niekłamaną przyjemnością zanurzyłam się w tajemnicze krainy, nie bojąc się, że nie zdołam sobie poradzić z kolejną piekielną mini grą, polegającą na perfekcyjnej obsłudze klawiatury, czy też niezwykłej szybkości.
Nie ma się czego obawiać, nic takiego tu Was nie spotka i chwała Wam twórcy za to. Jedyne, z czym będziecie się musieli zmierzyć, to spora ilość przeróżnych zagadek o dość wyważonym stopniu trudności. Na każdym kroku czeka zadanie do wykonania. Mamy więc puzzle, układanki, wszelakie szyfry, łączenie rur, wygrywanie melodii i wiele innych. Wprawdzie wszystkie te zadania są już wyjadaczom gier adventure znane, bo gościły już w niejednej przygodówce, to w przypadku „Tormentum: Dark Sorrow” ich ilość jest godna uznania. Chciałoby się widzieć tyle zagadek w każdej pojawiającej się na rynku przygodówce.
Oprócz zmagania się z bardzo logicznymi zagadkami, do których znajdziemy gdzieś jakąś ukrytą podpowiedź ( trzeba ją odszukać), mierzyć się będziemy także z własnymi emocjami. Czeka nas kilka wyborów etycznych, czy też moralnych. Na pewnych etapach gry, to do gracza należeć będzie decyzja, czy kogoś uśmiercić, czy też darować mu życie. To my będziemy decydować, czy komuś należy się wolność, czy pisana mu jest jedynie niewola. To na nasze barki spadnie decyzja, komu znaleziony przez nas przedmiot jest bardziej potrzebny i kto na niego tak naprawdę zasługuje. To jaką decyzję podejmiemy, nie pozostanie bez echa. Nasz wybór będzie miał wpływ na zakończenie historii oraz na postrzeganie prowadzonej przez nas postaci przez innych uczestników gry.
Powiecie, że owe wybory są już w prawie każdej grze. Macie racje, ale w przypadku opisywanej przeze mnie pozycji są one oczywiste i razem z mroczną, tajemniczą grafiką budują niezwykły klimat gry, którą bez wahania można przejść kilka razy, by zadecydować w inny sposób i przekonać się jak tym razem zakończy się nasza historia a nasz bohater zostanie oceniony. Ja z pewnością zagram kolejny raz i może jeszcze następny, tym bardziej, że przejście jej zajmuje zaledwie kilka godzin. Szkoda, że tak krótko, bo chciałoby się więcej, dużo więcej!
Grze należy się kilka słów dotyczących samej grafiki, sterowania oraz muzyki. „Tormentum: Dark Sorrow” tak jak już wcześniej nadmieniłam sterowane jest za pomocą myszy, jej lewego przycisku, czyli jest bardzo prosto. Poruszamy się po statecznych, jeśli chodzi o tła lokacjach, a jest ich niezwykle dużo, a każda bardziej mroczna i ciekawsza. Podczas podróży, jak to w przygodówkach bywa, zbieramy przedmioty, które trafiają do ekwipunku, który w tym wypadku wygląda jak torba, a może raczej jak niewielka skrzynia. Każda z rzeczy, którą zamierzamy wyciągnąć z inwentarza jest nazwana, a ta, którą zabieramy zostaje podświetlona. Twórcy nie zdecydowali się na nazwanie przedmiotów w lokacjach, dlatego też, po najechaniu kursorem na dane miejsce nie zostanie ono określone odpowiednim słowem. W większości przygodówek uważałabym to za duży minus, ale w tym wypadku jestem odmiennego zdania. Gdyby wszystko co w danej lokacji aktywne otrzymałoby nazwę, byłoby zdecydowanie za łatwo, a to skróciłoby przyjemność z przechodzenia owej produkcji.
Sporym plusem gry jest muzyka, która jest bardzo klimatyczna, czasami ciężka i przytłaczająca. Razem z grafiką, niezłymi zagadkami, wciągającą fabułą i mrocznym klimatem, tworzy spójną całość. Gra otrzymała polską lokalizację, jak na ojczystą grę przystało. Gramy z polskimi napisami. Nie znalazłam żadnych błędów. Brakowało mi tylko głosów postaci, bowiem w „Tormentum: Dark Sorrow” wcale ich nie słyszymy.
Czekam zatem na kolejną grę naszego zdolnego studia, bowiem „Tormentum: Dark Sorrow” zachwyciło mnie prostotą wykonania, nieprzesadzonym klimatem, sporą ilością przemyślanych zagadek, mroczną muzyką i ciekawą historią, opowiedzianą w intrygujący i przykuwający do monitora sposób.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Ale ktoś miał wizje i za taka wyobraznie naleza sie brawa. Sama gra moze nie porywa ale coz.