Myst, to słowo przyciąga jak magnes każdego, kto choć w niewielkim stopniu lubi męczyć swoje szare komórki i zagłębiać się w tajemnicze, piękne ale i pokręcone w swej złożoności lokacje. Gatunek gier, w których fabuła jest zdecydowanie na drugim planie, a gracz jej szczątkowe fragmenty odkrywa bardzo wolno i stopniowo, można kochać lub nienawidzić.
Tych, których miłość do przygodówek mystopodobnych jest bezgraniczna i tych, których takowe arcydzieła fascynują i niejako pociągają, ucieszyła zapowiedź studia Cyan Inc. Deweloper, który na swoim koncie ma takie hity growe jak Myst, Riven: The Sequel to Myst, czy też Myst V, wystartowało na Kickstarterze z kolejną grą z tego cyklu. Obduction, bo taki tytuł nosiła owa produkcja, szybko zyskał zwolenników i już pod koniec sierpnia tego roku mogliśmy cieszyć się tą niewątpliwie intrygującą i wymagającą przygodówką. W Polsce gra miała premierę dzięki firmie Techland, która wydała ją w ojczystej wersji językowej - polskie napisy.
W Obduction, wcielamy się w bliżej nie znanego mam człowieka, który zażywając wieczornego spaceru i zagłębiając się w swoich wspomnieniach, natrafia na dziwny przedmiot. Tajemniczy artefakt spada z nieba, lecą prosto w jego ramiona. Zatrzymuje się, otwiera, odsłaniając swoje migające tysiącami kolorowych kropek wnętrze. Nasz protagonista dotyka owego przedmiotu, a chwilę później przenosi się w zupełnie inne miejsce. Trafia do niegdyś zamieszkanego przez górników miasteczka, zwanego Hunrath. Nie jest to jednak zwykła okolica, a przedziwny, pełny zagadek i nieznanych mu istot świat. Te na pozór ciche i opuszczone miejsce skrywa niejedną tajemnicę, którą poznamy zagłębiając się w fabułę tego tytułu. Zdecydowanie warto to zrobić, choć nie byłabym sobą, gdybym troszeczkę nie ponarzekała, ale o tym za chwilę.
Cóż moi drodzy, jak w życiu! Nie wszystko musi się nam podobać i nie wszystko, co wydaje się być doskonałe, takim właśnie jest. To zdanie idealnie pasuje do gry, którą za chwilę Wam bliżej przybliżę. Po pierwsze nie wszyscy będą wstanie w nią zagrać i nie z powodu tego, że jest trudna, a raczej jej wygórowanych wymagań technicznych. Jeśli posiadacie komputery, których pamięć RAM nie przekracza 6GB, to nawet się do niej nie zabierajcie, bo zwyczajnie nie zdołacie jej uruchomić. Ja jakoś sobie z nią poradziłam, choć zmuszona byłam grać na najmniejszych detalach, ograniczając się do granic możliwości. Straciłam więc nieco na wyglądzie gry i moje delektowanie się z krajobrazami, które mnie otaczały nie było już takie wysmakowane.
A wierzcie mi na słowo, jest co smakować. Lokacje, które przemierzamy w grze są różnorodne, tajemnicze, pełne barw i niezwykłych istot. Jedne spokojne i malownicze, drugie majestatyczne i bardziej proste. Górzysto - piaszczyste tereny, w kolorach rdzawej czerwienie i szarości, zamieniają się równie szybko w pełne zieleni i żółci lasy. Tu technika przeplata się z naturą, a tajemnica z rzeczywistością. Szkoda tylko, że tajemniczego artefaktu, który w postaci pewnej machiny przenosi się niejako w czasie i zmienia to co widzimy, należy używać dość często, bowiem wczytywanie lokacji trwa całe wieki. I tak na ekranie przez ładnych parę minut widzimy migające kolorowe kropki, zastanawiając się, czy gra właśnie odmówiła posłuszeństwa. W lokacjach, gdzie motyw przenoszenia się w ten właśnie sposób jest dość częsty, zaczynało mnie to już irytować i nudzić.
Problemem Obduction jest także jej pewne zagmatwanie. Nie ma tu oczywiście jakiś bardzo skomplikowanych zagadek, przy których siedzielibyśmy ładnych kilka dni, ale jest mnóstwo urządzeń, którymi musimy się w danej chwili pobawić, a te robimy w różnych lokacjach i w różnym czasie. Przyznam się, że troszkę się w tym gubiłam. Brakowało mi także mapy i szybkiego przemieszczania się między kolejnymi miejscami. W Obduction zwyczajnie trzeba się nałazić, wędrując tam i z powrotem wielokrotnie. Dlatego też nie jest to gra dla każdego. Gracz, który szuka w niej akcji, tempa, zdecydowanie będzie rozczarowany. Jeśli jednak liczycie na spokój, zadumę, filozoficzne podejście do życia, to będziecie zachwyceni.
Zapytacie, co jest istotą tej gry? Odpowiedź może być tylko jedna - tajemnica, którą stopniowo odkrywamy poprzez notatki, które uda się nam zabrać, poprzez dzienniki, których tu nie brakuje, poprzez zapiski rzucone niedbale na stoliku, czy walające się po podłodze.
Mocną stroną przygodówki jest nie tylko jej grafika i fabuła, która potrafi zaintrygować, ale także jej udźwiękowienie. Kawałki muzyczne są w Obduction serwowane nam po trochu. Nie nachalne, intrygujące i doskonale wpasowujące się w to, co dzieje się na ekranie. Ciekawym rozwiązaniem są pojawiające się w grze postacie, w które wcielili się aktorzy, w tym sami twórcy gry.
Jak już wcześniej wspomniałam, polskim dystrybutorem gry stał się Techland, który zlokalizował grę w języku polskim, w wersji kinowej (polskie napisy) i zrobił to nieźle. Wszystkie teksty zostały przetłumaczone poprawnie. Nie znalazłam błędów, czy literówek. Troszkę brakło mi tłumaczenia wszelakich tablic, czy napisów na urządzeniach. Tak czy siak, dobra robota, tym bardziej, że tekstu w grze jest bardzo, bardzo dużo.
Obduction uważany jest za duchowego spadkobiercę Mysta. Czy tak jest? Hmm.... trudno precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony podziwiając cudowne lokacje, ciężko nie skojarzyć je z tym co już widzieliśmy w poprzednich Mystach. Z drugiej strony jednak brakuje zagadek logicznych, typowych dla pierwszego Mysta. Obduction jest według mnie ukłonem w stronę Myst, oddaniem honoru grze, która zachwycała i odrzucała jednocześnie, jest do niej nawiązaniem i jej uhonorowaniem. A robi to w iście mistrzowski sposób.
agusia16
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Gram od dziecka przez prawie 30 lat i jakos nie slyszalem nigdy o Myst. Tym bardziej mnie ciekawi ten tytul i czeka na mnie w mojej bibliotece.