Jako dziecko zagrywałem się godzinami w produkcje bazujące na zmyślonych, lecz efektownych wyścigach małych zdalnie sterowanych samochodów. Table Top Racing: World Tour zrezygnowało z charakterystycznych antenek oraz trybów walki, lecz skoncentrowano się na dwóch bardzo istotnych elementach - systemie ścigania oraz na połączeniu walki z eksploracją. Pomimo tego, że obecnie nie mamy zbyt częstej ku temu okazji, to trzeba oddać studiu Playrise Digital Ltd, że wykonał kawał dobrej roboty, gdyż skutecznie udało im się przywrócić ten pamiętny, nie tylko dla mnie, czas beztroskiej zabawy.
Z racji, że nie mamy tutaj do czynienia z F1, WRC czy innego typu licencjonowaną marką, nie uświadczymy żadnej fabuły, ani nawet jej zalążka w postaci jakiegoś tła. Wbrew pozorom to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż nie sądzę, aby ktokolwiek na poważnie podchodził do kampanii kierowcy resoraków. Tryby dla jednego gracza bazują na dwóch turniejach dla każdej z trzech klas. Rzecz jasna w bardzo ograny sposób, swoją przygodę rozpoczynamy od najbrzydszych i najwolniejszych samochodów. Powoli zbieramy fundusze, które możemy przeznaczyć na ulepszenia aktualnej bryki, zakup lepszych kół, bądź na nabycie modelu z wyższej półki. Wybór jest bardzo mały, gdyż dwanaście pojazdów nie robi wrażenia. Dla urozmaicenia efektów wizualnych stworzono po trzy wersje kolorystyczne, co również nie należy do jakiś rekordów.
Skupmy się jednak na tym co jest najważniejsze, czyli wyścigach. W tej kwestii możemy już mówić o kilku naprawdę interesujących trybach takich jak: Pure, Hot Lap, Pursuit, Combat, Elimination, Time Trial czy Drift. Każdy z nich charakteryzuje się inną specyfiką oraz zasadami, które sprawdzają nasze poszczególne umiejętności. Czasem będziemy musieli popisać się zręcznością, sprytem, bądź zachowaniem koncentracji przez dłuższy czas. Najważniejsze są i tak wielkie finały podczas, których nie mamy w zasadzie żadnego miejsca na pomyłkę. Ranking wymaga od nas skupienia się także na rywalach, którzy mogą niespodziewanie wykraść nam palmę pierwszeństwa. To także spory test naszej cierpliwości i wytrzymałości, gdyż gdy emocje sięgają zenitu, łatwo jest popełnić błąd, bądź utracić kontrolę w momencie chytrego ataku tuż przed metą.
Rozgrywka nie próbuje nawet udawać, że ma coś wspólnego z symulacją czy realizmem. Samochodziki ze względu na swoją klasę zachowują się inaczej, jednakże są to różnice niewielkie i wymagają od nas jedynie przyzwyczajenia się. Zupełnie inaczej sprawa ma się z miejscami, w których będą odbywać się wyścigi. Pięć absolutnie różniących się do siebie klimatem torów, pozwala nam nie odczuwać nudy podczas grania, w końcu mamy tutaj do czynienia z Back to the 80’s opartą na tytułowym czasie i jego kulturze. Chop Shop zabierze nas na stół wyciągnięty gdzieś z warsztatu samochodowego, trochę odmienny jest natomiast Junk in da Trunk, w którym ścigamy się prawdopodobnie po jakimś studiu tuningowym. Unthinkable II to natomiast podróż po okręcie, w którym grubo zastawiony został stół. Najciekawiej chyba prezentuje się Yo! Sushi, gdyż trasy na tej mapie są naprawdę oryginalne i wymagają wielkich umiejętności. Gdy dołożymy do tego to, że każde miejsce ma swoje odmienne warianty, zdamy sobie sprawę z tego, że twórcy w niezły sposób poradzili sobie z ograniczeniami finansowymi, wykorzystując maksymalnie zasoby i pomysły. Z początku rzecz jasna otrzymujemy proste etapy, w których ciężko jest o błąd, jednakże z każdą kolejną (wyższą) klasą zyskujemy kolejne utrudnienia i niespodziewane zmiany, które znacząco utrudniają nam rozgrywkę. To właśnie na wyższych segmentach zaczyna się robić naprawdę ciekawie, ponieważ to właśnie tutaj musimy wykorzystać nabyte wcześniej umiejętności, aby móc poradzić sobie nie tylko z przeciwnikami, ale także i z własnymi słabościami. Trochę czasu trzeba będzie poświęcić na prześledzenie charakterystyki całego etapu, zakręt po zakręcie. W końcu tutaj już nie mamy takiej łatwości w odzyskiwaniu pozycji, a błędy stają się naprawdę kosztowne. Pomijam już w tym momencie walkę o trzy gwiazdki, ponieważ zdobycie ich wymaga praktycznie stałej, bardzo dobrej jazdy.
Eksploracja jest czymś naprawdę interesującym zważywszy, że mamy tutaj do czynienia bądź, co bądź z grą wyścigową. Twórcy jednak w niezły sposób postanowili wykorzystać poszczególne elementy rozgrywki tak, aby gracze musieli się trochę natrudzić, jednak zdecydowanie jest to warte zachodu. W końcu tak pokaźna nagroda to nie lada powód, by poświęcić jeden, dwa czy kilka wyścigów na zdobycie sporej ilości gotówki.
Rzecz jasna nie zabrakło trybu wieloosobowego, w którym rywalizacja bywa piekielnie zacięta, choć i tutaj niekiedy łatwiej możemy liczyć na potknięcia i niespodziewane błędy rywali. Twórcy pokusili się o wydanie dwóch DLC, w ramach których znajdziemy nowe typy samochodzików, mapy, tryby i kilka innych elementów, dosyć standardowych jak na tego typu dodatki.
Table top Racing zostało wydane w trakcie obecnej generacji, niestety grafika mam wrażenie w dużym stopniu pozostała jeszcze w poprzedniej. Oprawa wizualna jest ładna i z pewnością może się podobać, jednakże ciężko byłoby porównywać ją do trzeciego Wiedźmina, bądź ostatniego dużego Batmana. To niższy poziom, co widać na pierwszy rzut oka, jednakże i tutaj postarano się o niezłą jakość tekstur, bardzo dobry dobór barw czy kilka dobrze zrealizowanych efektów graficznych. Twórcy postarali się o jak najbardziej wiarygodne odwzorowanie wielu samochodów znanych nam zarówno z prezentacji (tych najdroższych i najszybszych) jak i tych występujących często na światowych ulicach. Przeniesienie ich stylu do resoraków wypadło naprawdę nieźle w głównej mierze jest to jednak zasługa stylu bajkowego. Wszystko wygląda jak z kreskówki dla dzieci i nie jest to jakiś zarzut, wręcz przeciwnie ma to swój unikatowy urok.
Zdecydowanie mocnym punktem omawianej produkcji jest jej muzyka, która naprawdę dobrze wpasowuje się w lekki klimat. Niektóre utwory potrafią zapaść w pamięć, choć nie sądzę, aby ktoś przesłuchiwał soundtrack w wolnych chwilach. Udźwiękowienie jest okej i to tyle co można o nim powiedzieć, bez szału czy jakiś rewelacji.
Table Top Racing to naprawdę solidna gra, z którą można miło spędzić kilka długich wieczorów. Z pewnością nikt nie postawi jej gdzieś na szczycie swoich growych doświadczeń, to po prostu niezły tytuł na kilka przejazdów od czasu do czasu. Warto jednak odnotować, że z sentymentem można powrócić do czasów, w których wyścigi zdalnie sterowanych samochodzików potrafiły sprawić tak wiele frajdy. Tym razem nie jest tak dobrze… lub ja już jestem zbyt stary ;P
Tożto podróba Micromachines kur zapiał a kiedyś to samemu nawet na stole sie robilo wyscigi na wlasnych trasach ;)