Nieśmiertelność, życie przez nieskończenie długi czas, ale także nieśmiertelność duszy, mająca w religii niezwykle duże znaczenia, nieśmiertelność genów, dzieła, czy idei. Te określenie odnosi się do wielu dziedzin naszego życia, nazywając coś niezniszczalnego i jak w przypadku nieśmiertelności życiowej, dla ludzkości jeszcze nie osiągalnego. To zjawisko jest natchnieniem wielu pisarzy, scenarzystów, czy też twórców gier wideo, więc nikogo nie powinno dziwić, że pojawiło się ono również w dziele hiszpańskiego studia Pendulo Studios.
Firma ta, przyzwyczaiła graczy przygodowych do gier lekkich, łatwych i przyjemnych, jakimi są komedie i takie im do tej pory serwowała, ku uciesze większości z nich. Wielu fanów tego gatunku jest obeznana z trzema częściami przygód Briana, czyli serią „Runaway”, czy też zabawną grą „The Next Big Thing”. W przygodówce noszącej tytuł „Yesterday”, gracze zostali wystawieni na próbę, bowiem autorzy zaoferowali im nie komedię, a thriller psychologiczny, w którym główną rolę odgrywają brutalne morderstwa bezdomnych.
Ponieważ w sprawę nie zostaje zaangażowana ani policja, ani prasa, pomoc tym biednym ludziom podejmuje się podjąć organizacja pozarządowa zwana „Dzieci Don Kichota”. Twórcy przygodówki, jak możemy przeczytać na początku gry, dedykowali ją właśnie tej organizacji. Fabuła przenosi nas na przedmieście Nowego Jorku gdzie, jak już wspomniałam, ktoś dokonuje strasznych zbrodni na bezdomnych, zabijając i paląc ich ciała. Z czasem modus operandi zbrodniarza zmienia się i bezdomni zaczynają być poddawani straszliwym torturom, a potem mordowani. W sprawę wplątany jest mężczyzna John Yesterday, który cierpi na amnezję. Nie może przypomnieć sobie kim jest i co robi w życiu. Widząc niektóre przedmioty, czy zdarzenia, przypomina sobie szczegóły ze swojego życia, jak na przykład dziewczynę, dziwnego kapłana czy pewną stację kolejową. Znakiem szczególnym owego człowieka jest wytatuowana na ręce litera „Y”. Jego zbawca i wybawiciel, w końcu uratował go przed śmiercią, mówi mu tylko tyle, że jest specjalistą od satanizmu i pracując dla niego odkrył szczegóły działalności grupy satanistycznej, zwanej Sektą Ciała, która została rozbita w roku 1501. Żeby lepiej przyjrzeć się sprawie i przypomnieć sobie więcej szczegółów, John rusza do hotelu, w którym został znaleziony, jakiś czas temu, gdy jak twierdzi jego wybawiciel Henry, próbował popełnić samobójstwo. Tak zaczyna się podróż mężczyzny przez jego pogmatwane i długie życie.
Nie będę jednak zdradzać więcej nic z fabuły, bowiem odkrywanie jej, to bardzo wielka przyjemność. Scenariusz tej przygotówki, to istny majstersztyk. Gra trzyma poziom od początku do końca. Przyznam się, że czytając zapowiedzi dotyczące prac nad tą pozycją, miałam mieszane uczucia. Nie byłam przekonana, czy studio poradzi sobie z taką ambitną tematyką, ale myliłam się i bardzo się z tego cieszę, że byłam w błędzie, bowiem poradzili sobie na tyle, że kończąc rozgrywkę miałam żal, że to już koniec.
Dawno żadna z gier nie pochłonęła mnie aż tak bardzo i nie dała mi tyle satysfakcji, co ten tytuł. Wszystko w niej tworzy spoistą całość, fabuła, grafika - jak zwykle dobra w grach Pendulo, muzyka, dźwięki otoczenia, czy zagadki. Świetnie wypadają animacje postaci, szczególnie te dotyczące twarzy bohaterów, które wyrażają ogrom emocji ludzkich, w sposób tak wiarygodny, jak w filmie.
„Yesterday”, to klasyczna gra point&click, wobec tego interfejs jest tu intuicyjny i niezwykle prosty. Obsługa rozgrywki odbywa się za pomocą niezawodnej w świecie gier przygodowych myszy. Wszystko to co jest nam potrzebne, znajdziemy na dole ekranu. Wystarczy, że najedziemy kursorem na dół ekranu, a wyświetlą nam się opcję gry, takie jak wyjście, chowanie paska, podpowiedź. Wystarczy kliknąć, a pojawi się sugestia, co aktualnie należy uczynić. Dostępna jest także opcja powtórnego wczytania filmików z gry, czy podświetlenie aktywnych miejsc w lokacji.
Ponieważ, tak już wspomniałam, projekt jest typową przygodówką, nie uświadczymy w niej żadnych zadań zręcznościowych, co jest jej kolejną mocą stroną, szczególnie w dobie sztucznego ulepszania gier takimi „cudami”. Pozycja nie należy do gier trudnych, ale nie możemy też nazwać jej łatwizną, dlatego też uświadczymy w niej kilka zadań typowo logicznych, a także wiele zagadek przedmiotowych. Istotą rozgrywki jest poznawanie i odkrywanie życia głównego bohatera, które to prowadzić będzie graczy przez różne miejsca świata, ale nie tylko miejsca, ale i dzieje, czy też czasy.
Gra zapisywana jest automatycznie, a ponieważ twórcy zaproponowali graczom kilka alternatywnych zakończeń, ostatni z zapisów można wczytać dowolną ilość razy. Wystarczy, że klikniemy na rysunek gwiazdki, oznaczający wczytanie filmików, po czym wybierzemy ostatni film. Pozycja pojawiła się w kraju w języku polskim – polskie napisy.
Podsumowując „Yesterday” jest dziełem, które zachwyca klimatem i bardzo spójną fabułą i jak „rasowy” thriller potrafi tak zaskoczyć i przyciągnąć uwagę, że warto się z nim zmierzyć. Wszystkich tych, którzy jeszcze tego nie spróbowali zachęcam serdecznie, bo warto.
Super klimat i ciekawa fabuła lecz opis i teaser zbyt wiele zdradzają na temat gry.