Rynek gier poruszał już olbrzymią ilość tematów i motywów, lecz z jakiegoś powodu wciąż nie mamy zbyt wielu produkcji, których myśl przewodnia skupia się na medycynie. Poznańskie studio Atomic Jelly zdecydowało się zmienić ten stan rzeczy i zabiera nas do wnętrza organizmu, gdzie jako specjalny nanobot będziemy musieli zawalczyć z dziwną chorobą, która dotknęła biedną dziewczynkę. To również swego rodzaju filozoficzna wizja na temat leczenia, które być może za wiele lat będzie odbywać się w formie bezpośredniej walki o zdrowie. Czym zatem tak dokładnie jest Project Remedium i dlaczego warto zainteresować się tą grą?
Fabuła gry
Na początku trafiamy do organizmu, gdzie staramy się szybko wyeliminować pierwsze napotkane przez nas zagrożenia. Niestety nie wszystko idzie tak jakbyśmy sobie to zakładali i tracimy kontrolę nad naszym “żołnierzem”... Po chwili poznajemy tajemniczą postać, która będzie prowadzić nas przez każdy zakażony organ doradzając oraz wskazując nam co mamy zrobić i jak możemy uratować dziewczynkę. To z jej pomocą udaje nam się wesprzeć obecne na miejscu nanoboty, które z różnych przyczyn nie walczą, bądź nie mogą poradzić sobie z potężnym przeciwnikiem.
Główna fabuła składa się z kilku części, które są odmienne względem siebie ze względu na zupełnie inne warunki i stylistykę każdego narządu, w którym po prostu rządzą zupełnie inne zasady oraz reguły.
Pomysł naprawdę dobrze się zapowiedział na papierze, niestety ze względu na takie same zadania potencjał został niemalże totalnie zaprzepaszczony. Atmosfera jest zupełnie inna, lecz zadania są takie same, przez co po pewnym czasie historia staje się dla nas monotonna i powoduje, że różnorodność stylu zamazuje się gdzieś tam w tle rozgrywki. Project Remedium to wyjątkowa gra, która naprawdę dobrze łączy w sobie sporą dawkę medycznej wiedzy, połączonej z niezłym humorem, który często sprawia, że nie raz i nie dwa zagości nam uśmiech na twarzy.
Rozgrywka/mechaniki
Zacznijmy od kwestii, która ostatecznie wpłynie na rozgrywkę, czym w przypadku gry Atomic Jelly jest optymalizacja, a raczej jej brak. Graficznie nie można porównać tej gry z największymi hitami czy nawet mniejszymi produkcjami, które doskonale radzą sobie niemalże na każdej specyfikacji. Przez to niestety bardzo mocno cierpimy i znacząco tracimy przyjemność z grania i walki z przeciwnikami. Strzelanie, gdy tylko mamy 30 klatek, jest bardzo przyjemne i dynamiczne, ale ma jedną gigantyczną wadę. Obrażenia zdają się być naliczane przez klatki na sekundę, przez co gdy gra traci na pewnych etapach czy w miejscach, walka jest piekielnie powolna i nieprzyjemna. Gdy jednak mamy oczekiwane działanie to naprawdę przeciwnicy padają bardzo szybko i spora ilość wrogów staje się wyzwaniem, aniżeli irytującym problemem oraz zawracaniem graczowi problemu.
Decyzja o zaoferowaniu nam otwartego świata była ciekawa na papierze, lecz ciągłe doczytywanie w tle zwyczajnie nie umożliwia nam przyjemnego grania. Cały ten zabieg niestety jest zły w kontekście bardzo liniowych zadań, które dodatkowo cierpią ze względu na odradzających się wrogów, co dzieje się za każdym razem gdy ponownie wrócimy do gry…. Płaska struktura, kontrastuje z niezłymi walkami z bossami, które posiadają kilka faz oraz stanowią niemalże jedyne urozmaicenie rozgrywki. Hakowanie to tylko drobny element, lecz wciąż do niego prowadzeni jesteśmy na zasadzie idź, zrób i wróć. Zdecydowanie bardzo mocną stroną Project Remedium jest dynamika oraz poruszanie się z wykorzystaniem linki, która pozwala nam błyskawicznie pokonywać naprawdę duże odległości przy okazji omijając wiele przeszkód. Odbywa się to kosztem specjalnej energii, lecz wciąż nie jest to złe. W ten sposób zachęcani jesteśmy do szukania jak najbardziej optymalnej ścieżki. W niektórych etapach możemy się poczuć niczym Spider-Man, cały czas poszukując odpowiedniego miejsca do zaczepienia naszej “sieci”. To uczucie jest naprawdę przyjemne i sprawia, że aż dziw bierze jak wiele gier z Człowiekiem-Pająkiem nie było wstanie uzyskać chociażby podobnego efektu.
Oddzielną kwestią są problemy z dwoma podstawowymi elementami, które znacząco wpływają na odbiór gry na początku i w trakcie sesji. Zacznijmy od tutoriala, który niby jest, ale tak naprawdę to go nie ma, gdyż tłumaczenie ludziom jak się chodzi i strzela to coś podstawowego i obecnego w każdej grze. Nie należy się zatem spodziewać się, że ktoś akurat z Project Remedium rozpocznie swoją przygodę z grami. Później niestety sami ręcznie musimy sprawdzić jak zmienić tryb strzału czy włączyć latarkę, która od czasu do czasu się przydaje. Podobnie sprawa się ma z minimapą, z tym że tutaj mówimy o złym jej zaimplementowaniu i zaprojektowaniu, przez co nie wiemy gdzie iść lub dlaczego nasza postać znajduje się poza jej powierzchnią. W efekcie bardzo szybko przestałem jej używać, bo i po co skoro nie spełnia swojej podstawowej funkcji.
Oprawa audio-wizualna
W tej kwestii produkcja Atomic Jelly prezentuje się nieźle ze względu na obraną stylistykę oraz unikatowość. Nie chodzi mi tu jednak jedynie o medyczne aspekty oraz wnętrze ciała, ale także o futurystyczne nanoboty i ich egzystencję w różnych miejscach. Każde z nich jest wyjątkowe, ponieważ odzwierciedla kolonizację organizmu przez roboty starając się naśladować ludzkie stereotypy sprzed lat. Design jest naprawdę przyjemny dla oczu i sprawia, że czujemy swego rodzaju dystans do potworów czekających na naszego protagonistę. Niestety na naszej drodze spotykamy ich jedynie kilku, przez co nie możemy mówić w tym przypadku o jakiejś różnorodności. Ot kilka typów przejawia się na przestrzeni kilku godzin jest to jednak wciąż zbyt mało, gdyż mówimy tu o liczbie 4 lub 5 „gatunkach”.
Udźwiękowienie jest naprawdę dobre i nie razi po uszach, choć w większym stopniu swoje zadanie realizuje muzyka. To właśnie ona przez cały czas jak najbardziej trzyma poziom i nie sprawia problemów. Gorzej sprawa ma się z dialogami, które bardzo często “rozjeżdżają” się z tekstem, który jest pomijany. Podstawą są jednak dźwięki przez co musimy i tak do końca wszystko wysłuchać, jednocześnie wyczekując na zlecenie zadania. Również tłumaczenie nie jest idealne, ponieważ pomimo bardzo dobrej i jakościowej treści pełnej wiedzy i dowcipów, nie wszystko zostało przeniesione na nasz język, niekiedy to wygląda dziwnie. Trzy frazy poprawne i trzy w angielskim języku w takim samym menu to wielkie niedociągnięcie.
Podsumowanie Project Remedium
Project Remedium to naprawdę ciężka do ocenienia gra, ponieważ wiele dobrych elementów zostało praktycznie zakopane grubą warstwą błędów i niedociągnięć. Gdyby Atomic Jelly zdecydowało się wydać swój tytuł w ramach Wczesnego Dostępu to można by kilka rzeczy wybaczyć, niestety tak się nie stało, a liczne i regularne patche i tak nie wpłyną na pierwsze wrażenie. Gracze oczekiwać będą dobrej jakości, a oczekiwanie na poprawki na pewno nie będzie dla nich w żadnym momencie przyjemnością. Póki co mamy do czynienia z bardzo niedokończonym tytułem, który być może za jakiś czas będzie naprawdę solidny. Póki co niestety deweloperów czeka sporo pracy...
Postscriptum
Niedawno pojawiła się seria aktualizacji, która znacząco poprawiła optymalizację, interfejs oraz usunęła część błędów. Fakt, Project Remedium w momencie gdy pisałem ten tekst wciąż jest tak naprawdę niedokończoną produkcją, która wymaga wielu szlifów. Zapewne jeszcze przez jakiś czas tak będzie, ale jestem pewien, że prędzej czy później twórcom uda się załatać swoje dzieło i każdy będzie miał wielką przyjemność w odkrywaniu tego niesamowitego, medycznego świata nanobotów.
Pomysł moim zdaniem jest nawet ciekawy i graficznie też niczego sobie. Może być ogólnie ;)