Marka
BATTLETECH po wielu latach powróciła dzięki ciężkiej pracy studia Harebrained Schemes mającego w składzie deweloperów pracujących z poprzednimi odsłonami. Nowe wejście pod skrzydłami Paradox Interactive miało odbyć się w spektakularny sposób, starając się połączyć pozytywne wspomnienia i pomysły z nowoczesnymi rozwiązaniami oraz nowinkami stanowiącymi nowe otwarcie na przyszłość. Jak udało się to wykonać i czy warto się już wybrać w podróż do przyszłości? Dzięki uprzejmości
firmy GOG.com miałem okazję się o tym przekonać i zdać Wam relacje w poniższym tekście, do którego gorąco Was zapraszam!
W grze o tron… no czy jakoś tak…
W krótkim zarysie fabularnym mamy okazję trochę bliżej przyjrzeć się walce o tron, która toczy się pomiędzy Kameą Arano, dziedziczką tronu, która w dniu koronacji musi się ewakuować ze swojego państwa, przejętego przez uzurpatorów z rodziny Espinosa. Sytuacja jest krytyczna do tego stopnia, że dochodzi do prawdziwej tragedii, która na zawsze zmieni losy wszechświata roku 3025. W takich okolicznościach jako gracze wcielamy się w nieznanego najemnika, którego losy zostają mocno powiązane z przyszłą Królową….
No właśnie chciałbym zwrócić uwagę na to, że forma prowadzenia głównego wątku jest momentami naprawdę interesująca, bazując na odpowiednich i nieźle zastosowanych retrospekcjach wprowadzających ważne kwestie. W późniejszym czasie akcja jednak nabiera tempa i pozwala nam wczuć się w atmosferę wielkiego konfliktu mającego wpływ na wiele miejsce i ludzi. To właśnie wielcy wojownicy w Mechach będą decydować o losach wielu milionów ludzi, którzy stali się pobocznymi ofiarami wielkiego konfliktu kilku frakcji.
Harebrained Schemes w niezły sposób stara się bawić okresem akcji i naszą rolą w nim, dzięki czemu możemy nie raz się zaskoczyć, jednocześnie nie czując, że wszystko jest zależne tylko i wyłącznie od nas. Skala jest duża, jednakże koncepcja rozszerzana jest jedynie poprzez zlecane nam zadania podczas wojny o sukcesję. w międzyczasie możemy także bliżej zaznajomić się z naszą załogą, jej opinią na niektóre tematy oraz bliżej poznać wszechświat bezpośrednio z ich perspektywy.
Fabuła w przypadku BATTLETECH nie odgrywa głównej roli, a stanowi jedynie uzasadnienie i niejako wytłumaczenie naszych poczynań na powierzchni kolejnych planet i galaktyk. Szkoda, że początek jest mocno ograny i zawodzi brakiem jakiegoś prawdziwego pomysłu pod względem zabawy….
MECHaniczna zabawa w stylu XCOM-a
Produkcja z Mechami zapożycza w swoich mechanikach wiele elementów niejako przywróconych do łask za sprawą bardzo ciepło przyjętego XCOM of Firaxis Games. Zespół deweloperski postanowił wykorzystać ostatnie trendy do odświeżenia marki mającej na swoich barkach nie tylko wiele lat, ale także masę doświadczenia związanego ze swoim planszowym pierwowzorem. Nie inaczej jest w przypadku powracającej odsłony, która stara się łączyć właśnie nowoczesność z klasyką przy zachowaniu określonych reguł. Rozgrywka dzieli się na dwa główne moduły - taktyczne podejmowanie decyzji poprzez nasz kosmiczny okręt oraz walkę, gdzie “
do gry” wchodzą tytułowe mechy służące do walki z maszynami przeciwników.
BATTLETECH w pierwszym segmencie oferuje nam klasyczne mechaniki koncentrujące się na naprawianiu naszych maszyn, ulepszaniu ich, zmienianiu wyposażenia czy dbaniu o naszych pilotów, którzy także mogą otrzymać obrażenia. Wybory nie są łatwe, lecz ich znaczenie skupia się na tworzeniu ścieżki rozwoju, bez której nasze największe umiejętności nie wystarczą do osiągnięcia sukcesu w dłuższej perspektywie.
Znacznie ciekawiej oraz dziwniej robi się na poziomie starć, które stanowią największą zaletę w ramach kilku osobnych i odmiennych od siebie elementów. Często przebieg jest bardzo prosty, długie ładowanie, lądowanie na powierzchni, zbliżenie się do granicy konfliktu, rozpoczęcie turowej walki i próba zrealizowania celu głównego. Tych jest kilka, ponieważ możemy wziąć udział w 2 kilku osobnych typach zadań, czasem po prostu musimy pokonać rywali, niekiedy będziemy zabezpieczać strefę lub surowce. Atrakcji jest trochę, choć ich liczba z pewnością nie jest powalająca i można by oczekiwać od deweloperów czegoś ekstra. W każdej turze wykonujemy zazwyczaj dwie czynności - zmieniamy swoją pozycję oraz atakujemy wrogów znajdujących się w naszym zasięgu (podkreśla to czerwona linia stymulująca kąt ataku). W ramach bardzo prostego interfejsu mamy okazję doskonale zauważyć kogo będziemy mogli sięgnąć swoimi rakietami i laserami, jednakże brakuje tutaj niestety oznaczenia lecących w naszym kierunku pocisków….
Walka niestety również posiada swoje mocne jak i słabe strony przez co ciężko jest ocenić ten aspekt jako jednoznacznie dobry, bądź zły. Zadawanie obrażeń z jakiegoś niejasnego powodu nie zostało odpowiednio oznakowana, przez co przez długi czas nie mamy pewności jakich szkód możemy dokonać i jaki będzie efekt podjętej decyzji. Świetnym pomysłem było zastosowanie systemu nagrzewania, sprawiającego że nie możemy przez cały czas korzystać z tych samych umiejętności. W takim wariancie nie jesteśmy w stanie spamować najbardziej skutecznymi zagraniami, jednak brak przejrzystości psuje bardzo pozytywne wrażenia. Realizowanie prostych zadań odbywa się na dość dużych, rozbudowanych terenach, które z jednej strony przypominają mapę do gry planszowej, z drugiej posiadają naprawdę świetnie zrealizowaną różnorodność mającą realny wpływ na nasze taktyczne podejście oraz walkę ze sztuczną inteligencją. Wszystkie pagórki, wejścia, zejścia, przeszkody, to wszystko będziemy mogli co najwyżej przeskoczyć za sprawą ograniczonych skokach powietrznych. Warto zauważyć ponownie skojarzenia z serii XCOM, gdzie także nasza pozycja staje się istotna pod wieloma względami, włącznie z obroną oraz atakiem na obce jednostki.
Szczególnie mocno bolą i irytują problemy z ładowaniem i wczytywaniem nawet tak podstawowych rzeczy jak menu gry… wczytanie tak podstawowego elementu sprawia produkcji problemy i wymaga odczekania chwili, na tyle wyraźniej, że aż uwidaczniającej się za każdym razem. Braki obejmują także rozpoczynanie zadań, czemu towarzyszy naprawdę długi czas wczytywania, niczym na konsolach poprzedniej generacji i to raczej z jej cięższych okresów.
BATTLETECH to trochę dziwny tytuł, gdyż posiada wiele bardzo dobrych czynników, niestety przysłaniają je elementy tak źle wykonane, że najzwyczajniej szybko można zgubić chęć zgrywania się dalej. Problem jest na tyle głęboki, że wpływa na doświadczenie w destrukcyjny sposób. Przez to właśnie dzieje się tak, że zamiast być wciągniętym i natrafić na “
problem następnej tury” niestety wpadamy w znacznie przedłużające się wyczekiwanie na aktywację niektórych kwestii obsługi gry.
Sztuczne przedłużanie miało być w projekcie udoskonaleniem oraz podkreśleniem atutów gry, niestety zła implementacja sprawiła, że odbiór jest dramatycznie odmienny.
BATTLETECH sztywno wykuty...
Od czasu pierwszych zapowiedzi można było jeszcze wybaczyć dosyć ograniczoną oprawę graficzną, jednakże po premierze już nie można tego powiedzieć i należy zaznaczyć dość wyraźne odstępstwa od standardu i konkurencji. O ile wspomniana konstrukcja i struktura etapów są naprawdę świetnie wykonane, o tyle dramatycznie słabo wypadają tekstury i szczegóły (a raczej ich brak) obiektów w otoczeniu. Przybliżenie nie dostarcza nam ładnych widoków, a jedyne co nas ratuje to solidne wykonanie mechów, nie posiadających jednak odpowiedniej ilości detali czy uwypuklonych wyróżników. Podobieństwo jest bardzo duże i gdyby nie wybrane rozmiary i kształty obiektów to mielibyśmy do czynienia z dużym zawodem.
Wygładzanie działa słabo jeszcze mocniej niszcząc pozytywne wrażenia kierowania jednostkami na planszy/stole do gry. Całość w akcji często ratują solidnie wykonane animacje i efekty cząsteczkowe ożywiające etapy i nadające im realistycznego charakteru.
Bardzo pozytywnie wypadają elementy ściśle powiązane z warstwą głównego wątku fabularnego. Znakomicie prezentują się przerywniki fabularne, bazujące na świetnie narysowanych planszach z dodanymi efektami 3D, ładnie zaprojektowane zostały także awatary postaci stojących za scenariuszem z nami do walki. Niestety także i tutaj nie obyło się bez dużych problemów z wczytywaniem w tle oraz wyświetlaniem i aktywacją menu interfejsu, sprawiając że błyskawicznie pojawia się u gracza niesmak oraz niezadowolenie z problemów z tego typu podstawowym elementem, z którego zresztą musimy często korzystać.
BATTLETECH posiada zarówno bardzo dobre elementy jak i dokładnie odwrotnie stworzone pozostałe, jednakże ogólnie oprawę graficzną można uznać za co najwyżej solidną. Największy problem stanowi bardzo słaba optymalizacja sprawiająca, że maksymalny poziom to przeciętniactwo, natomiast na niższych nie dość, że jest brzydko to jeszcze trzeba użerać się z przyciskami, spowolnieniami oraz masą uciążliwych niedociągnięć.
Konkurencja już jakiś czas temu potrafiła zaprezentować wyższą jakość, a przyszłość zdaje się działać negatywnie na odbiór grafiki w produkcji Harebrained Schemes.
Recenzja BATTLETECH - Podsumowanie
Naprawdę ciężko jest mi ocenić jednoznacznie ten tytuł, nawet pomimo tego, że nie miałem wobec niego żadnych wygórowanych oczekiwań. Niestety twórcy zawiedli na wielu polach sprawiając, że
BATTLETECH nie ma szans w porównaniu do konkurencyjnych gier. Jeżeli czujecie jednak głód walk gigantycznych maszyn i nie obawiacie się wymienionych problemów to śmiało łapcie za portfel i ruszajcie do boju ;)
Bardzo dziękujemy GOG.com za udostępnienie kopii recenzenckiej!
"Konkurencyjnych gier", a tu tylko XCOM. Battletech chociaż dobry wzór na walkę taktyczną obrał - fakt, że błędy XCOM:EU popełnili przy tym, ale i tak lepsze to, niż wiele prostackich gier, które za taktyczne próbują uchodzić, jak gierki od inxile chociażby, które nie tylko nie umywają się czy to do oryginałów, ale i nawet staroci jak Jagged Alliance. Ale optymalizacja faktycznie fatalna i nawet na dobrym kompie potrafi ściąć.