W 2021 roku miałam przyjemność sprawdzić wersję demonstracyjną przygodowej gry w klasycznym stylu, określanym jako „wskaż i kliknij”, tytuł w rysunkowej grafice, z żeńską bohaterką w roli głównej, który odniosła sukces finansowy w kampanii na Kickstarterze. Gra o tytule A Twisted Tale, stworzona również przez kobietę, nazwiskiem Eva-Ramona Rohlender, założycielkę studia Voodoo Bembel, dziś właśnie miała swoją premierę na Steam. A ja dzięki uprzejmości jej autorki, mam ogromną przyjemność przybliżyć jej debiutancki projekt w mojej recenzji. Miłej lektury!
Zanim zacznę uzewnętrzniać moje wrażenia po przejściu całej już przygodowej propozycji od niezależnej twórczyni, winna Wam jestem kilka informacji na temat tegoż dzieła. Po pierwsze jest to klasyczna przygodówka, którą obsługujemy jedynie za pomocą myszy. W grę nie pogramy zatem za pomocą kontrolera. To zapewne zmartwi miłośników posługiwania się padem, ale niewątpliwie ucieszy zwolenników klasycznego sterowania, które moim skromnym zdaniem, idealnie wpisuje się w klimat starych i klasycznych projektów z gatunku zwanego ogólnie przygodowym.
Po drugie, jak już wspomniałam, jest to debiutanckie dzieło niezależnego studia Voodoo Bembel, założonego przez wyżej wspomnianą panią Rohlender, która swój start z projektem miała nie tylko w wersji demo, jaką sprawdzałam, ale także w kampanii na Kickstarterze, podczas której sukces finansowy został osiągnięty. Po wielu miesiącach wytężonej pracy, gracze mogą już teraz zatopić się w przygodach uroczej podróżniczki o imieniu Vio. Trzeba jednak zaznaczyć, że autorka wspomina, iż jest to pierwsza część przygód naszej protagonistki, więc gra stanowi zatem wstęp do nieco bardzo rozwiniętej opowieści.
A historia opowiedziana w A Twisted Tale rozpoczyna się miłą dla oka animacją, w której poznajemy Vio, młodą kobietę z kręconymi włosami, która widzi mały listek, który kieruje się do przedziwnego portalu. Próbując go złapać, zostaje do niego wessana i wyrzucona w dziwnym lesie, z równie dziwnymi drzewami i roślinami. To jednak nie wszystko. Wędrując przed siebie odkrywa, że dotarła do zadziwiającego miasteczka zawieszonego w niebie, pośród chmur.
Żyją w nim ludzie niemal tacy jak ona, ale traktujący codzienność w nieco inny sposób. Jak choćby staruszek łowiący na wędkę ptaki, kucharz serwujący w swej restauracji dania jedynie z indyka, a na dodatek mający za przyjaciele karalucha, którego każdy z nas uznałby za szkodnika. Vio trafia do owej krainy z kostką Rubika, która wydaje się być istotna w przemieszczaniu się między, można tak powiedzieć, wymiarami. Problem w tym, że przedmiot znika i trafia w ręce pewnego antykwariusza, który pragnie za niego coś w zamian. A trzeba powiedzieć, jest to człowiek bardzo wymagający.
Po drodze Vio natknie się na wiele innych ciekawych postaci, dla których będzie musiała wykonać drobną usługę, w czymś im pomóc, coś przynieść, czymś się przysłużyć. Podróż do nowego miejsca będzie dla niej lekcją życia i przyczynkiem do wielu niecodziennych wrażeń i ciekawych, często śmiesznych sytuacji. Dla gracza zaś fajną zabawą, która bawi się nawiązaniami do gier, życia, popkultury i świata jaki otacza nas codziennie i na każdym kroku.
A bawić będziemy się w klasyczny sposób, za pomocą nieodzownego narzędzia gracza przygodowego, czyli myszki. Grę odsługujemy za pomocą tradycyjnych ikonek oka, użycia, zabrania przedmiotu czy rozmowy. Nieco inaczej niż do tego przyzwyczaiła nas większość gier przygodowych, otwieramy zaś ekwipunek. Ten aktywowany jest za pomocą prawego przycisku myszy.
Na ekranie pojawia się wtedy drewniana tablica, do której trafiają zebrane przez nas przedmioty. Podczas eksploracji kolejnych lokacji, Vio zbierze ich wcale nie mało. Należy jednak pamiętać, że niektóre z nich otrzymamy przyglądając się miejscom nieco dokładniej, albo rozmawiając z postaciami więcej niż raz. W ekwipunku przedmiot można oglądać, używając lewego przycisku myszki. Nasza bohaterka opisze go, co jest dość istotne.
Gra posiada możliwość ręcznego, dowolnego w ilości zapisywania gry. Muszę w tym miejscu zwrócić się bezpośrednio do autorki gry. Droga Evo, dzięki wielkie za taką, chyba już nieco zapomnianą w przygodówkach możliwość. W czasach, w których narzuca się nam automatyczny zapis, albo w najlepszym razie, ręczny mocno się ogranicza, taki system zapisu, to zbawienie dla przygodowego gracza. W każdym momencie można bowiem wejść w zapis i dany fragment rozgrywki przejść jeszcze raz.
W samej rozgrywce brakowało mi nieco możliwości podświetlania interaktywnych miejsc. Hot-spoty nie są oczywiście nieodzownym elementem przygodówek, i wielu ich miłośników klasyki często je wyłącza. Ja jednak lubię klikać na wszystko, niczego nie pomijać, a przyznam się, w A Twisted Tale to mi się zdarzało.
A odnajdywanie przedmiotów, ale i miejsc w grze ważnych, jest istotą tej wypełnionej pozytywnym humorem gierki. Zabawa skupia się bowiem na zagadkach przedmiotowych, w których musimy daną rzecz odnaleźć, a następnie odpowiednio ją użyć. Przeszukiwanie lokacji, choć jest ich jedynie kilka, bywa wcale nie takie proste. Należy poświęcić więcej uwagi na dane miejsce, bo przeklikanie czegoś dwa razy. Sprawdzanie danej sytuacji więcej niż jeden razy, może przynieść pożądany przez nas wynik, i zaowocować potrzebnym nam przedmiotem.
Takie działanie nie tylko skupia naszą uwagę na czynnościach przygodowych nieco dokładniej, ale także pozwala na nieco większe wytężenie umysłu i pewną przygodową pomysłowość, która w grach, które nie skupiają się na czysto logicznych zadaniach, jest swoistym, i jakże pożądanym wyzwaniem.
Istotą zabawy, która zajmuje około pięć godzin, są w recenzowanym przeze mnie projekcie dialogi. Muszę powiedzieć, że jest w ich w grze naprawdę sporo. Nie powiem, że jest to przygodówka przegadana, ale ilość tekstu, jaki przewija się podczas rozgrywki, robi wrażenie. Osoby, które nie radzą sobie z językiem angielskim, bądź niemieckim, w jakich gra jest dostępna, mogą się w podróży Vio nieco pogubić. Sporą część tego co należy zrobić sugerują bowiem postaci, z jakimi w grze przyjdzie nam rozmawiać.
Każda z nich jest istotna, każda ma dla nas jakieś zadanie, każda może być nam pomocna, nawet jeśli tego nie chce. Pamiętajmy zatem o próbowaniu rozmów nie jeden, a kilka razy, wczytujmy się w to co nasze postaci mówią, i bądźmy uważni. Uwaga, skupienie, dokładność w badaniu lokacji i pogawędki, w których nie brakuje humoru i emocji naszych postaci, są nader ważne.
W A Twisted Tale natrafimy na mnóstwo bardzo intrygujących postaci. Niby są one takie same jak nasza bohaterka, niby żyją jak każdy z nas, a jednak mają swoje niecodzienne zachowania, co potwierdza kraina, w której żyją. Nie będę w tym miejscu jakoś mocno ich opisywać, by nie psuć Wam zabawy. Wspomnę tylko, że gra oferuje pełną angielską i pełną niemiecką wersję językową.
Ja grałam w grę po angielsku. Póki co nie odważyłam się w ogrywanie jej po niemiecku, choć nie zarzekam się, że nie spróbuje. Niemniej jednak jej angielski dubbing to doskonała robota. Aktorzy nie tylko wczuwają się w swoje role, ale także świetnie modelują głosy, stawiając tym samym na indywidualizm każdej z postaci. Są zatem emocje, jest klimat i jest poczucie, że gramy w profesjonalnie, pieczołowicie i z miłością stworzoną przygodówkę.
Do tego dochodzi jeszcze klimatyczna ścieżka dźwiękowa, która świetnie buduje atmosferę, nie tylko całej gry, ale i danej lokacji. Mamy bowiem taką miejscówkę, w której wybrzmiewa aria operowa, której dźwięki, w postaci nutek, wylatują przez otwarte okno jednego z dziwnych, przekrzywionych i zdawałoby się przeczących grawitacji domów.
Na koniec zostawiłam sobie coś co przykuwa uwagę od razu po włączeniu danej gry. Mowa oczywiście o stylu graficznym. Jak już wspomniałam opisywany przeze mnie projekt to przygodówka 2D, czyli tytuł w pełni wykonany ręcznie, za pomocą rysunku.
Zawsze ceniłam sobie, i cenić będę, pracę włożoną w narysowanie projektu tak, by tworzył opowieść. Może i lokacji nie jest w części pierwszej gry jakoś szczególnie wiele, ale pracy w ich narysowanie, musiało być włożonej sporo. Co tu dużo mówić! Gra jest zwyczajnie śliczna, bogata w szczegóły i szczególiki. Lokacje są niezwykle miłe dla oka, w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Przyjemnie eksploruje się barwną przygodówkę, z ciekawie narysowanymi postaciami, z których każda jest bardzo charakterystyczna, nie tylko poprzez kreskę jaką została narysowana, ale także poprzez jej sposób bycia. Wyniosły i pewny siebie antykwariusz, który porusza wąsikiem, wyskoki kucharz pieczołowicie przygotowujący kolejne dania z indyka, czy dziarska staruszka, które nie gardzi tatuażem. To tylko garść bohaterów, których spotkamy w przepięknej grze, z równie uroczymi tłami, ale i ślicznym wstępem, z animacją, która sympatycznie wprowadza w zabawę i zachęca do jej dalszego poznawania.
Podsumowują, A Twisted Tale to naprawdę udany wstęp do, mam nadzieje, dłuższej opowieści, w który niebawem być może zagram także w języku polskim. Po cichu na to liczę. Gra ucieszy swym stylem fanów klasyki, czyli rozgrywki, która nie koncentruje się na akcji, a na spokojnej eksploracji, w której najważniejszym elementem jest rozmowa, i to często wielokrotna, no i rzecz jasna, kombinowanie z przedmiotami.
Mimo tego, że jest to projekt niezależny, stworzony przez jedną osobę, mimo iż skupia się przede wszystkim na zagadkach przedmiotowych, i właściwym ich użyciu, nie jest to gra banalnie łatwa. I to jedna z jej podstawowych zalet. W dobie dziwnego upraszczania zabawy w przygodówkach i prowadzenia graczy za przysłowiową rączkę, A Twisted Tale wyróżnia się w pozytywny sposób. Widać, że autorka przerobiła lekcję i kocha przygodówki, wiedząc, że wyzwania, choćby były jedynie przedmiotowe, to dla miłośnika fabularnego gatunku pozycja obowiązkowa.
Projekt niewątpliwie pochwalić trzeba także za wkład graficzny, jaki autorka włożyła w swoje growe „dziecko”. To urocza, pełna szczegółów i przepięknych rysunków, barwna przygodówka, w której chętnie spędza się czas, w której z przyjemnością przemierza się lokacje, choć nie jest ich ogromna ilość.
Świetnie brzmi także ścieżka muzyczna, która przyjemnie buduje klimacik rozgrywki, a która w wielu momentach nawiązuje charakterem do znanych i cenionych gier, a przynajmniej do jednej. Na uwagę i docenienie zasługują także aktorzy, którzy wcielają się w kilka postaci, kluczowe dla całości rozgrywki. Każdej, powtarzam każdej słucha się z wyraźną przyjemnością, bo pracę w tworzenie postaci głosowo, aktorzy wykonali bardzo profesjonalnie.
Nie należy zapomnieć o ręcznym zapisywaniu gry. Chylę czoła, i doceniam wprowadzenie do rozgrywki takiej formy zapisywania, bez postawionych ograniczeń. To jedna z nielicznych ogrywanych przeze mnie w ostatnim czasie gier, która nie narzuca automatycznego zapisu, co niezwykle mnie raduje.
Nieco smuci brak polskiej wersji językowej, choć autorka zapowiada, że zrobi wszystko, by polska lokalizacja językowa się jednak pojawiła. Do listy tego czego mi brakuje, dorzuciłabym jeszcze brak podświetlania interaktywnych miejsc w lokacjach. No i może przydałby się dziennik, w który pojawiałby się notatki naszej protagonistki.
Mimo tych, niewielkich braków, a właściwie jednego większego braku, czyli ojczystego tłumaczenia gry, A Twisted Tale to gra godna polecenia wszystkim fanom klasycznej rozgrywki, humoru, zabawy z przedmiotami, sporej ilości rozmów oraz przepięknej, rysunkowej grafiki 2D. Coś dla siebie znajdą w niej zwolennicy growych nawiązań i miłośnicy opowieści na pograniczu baśni, fantasy i science-fiction. Serdecznie polecam grę! Czekam na więcej Vio, i kolejnych jej podróży pełnych przygód. A Wam życzę miłej zabawy!
Serdecznie dziękujemy studiu Voodoo Bembel za udostępnienie klucza gry do recenzji.
Graliśmy w wersję na komputery osobiste PC (Steam).
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu