Zabawa wieloosobowa w Battlefield V to coś na co czekałem chodź sama gra sprzedała się podobno słabo co mnie nie dziwi po BF1 i jego początkowym stanie. Trzeba jednak przyznać, że BFV jest dla odmiany bardzo miodny oraz wciągający.
Kampania do zapomnienia
W Battlefielda V gram od dnia premiery i co najważniejsze, skupiłem się prawie tylko i wyłącznie na multiplayerowym aspekcie. Jakoś do kampanii się jeszcze nie przekonałem, a może podszedłem do tego jeszcze w ten sposób, ponieważ ta zabawa zdołała mnie odrzucić po pierwszych dwóch, no może trzech godzinach. Dopiero w trybie wieloosobowymi zacząłem się doskonale czyć w “Piątce”. Mimo tego, nie spędzam wielu godzin z tą grą. Ot, prawie codziennie rozgrywam jedną lub dwie potyczki i dostarcza mi to odpowiednią rozrywkę. W tym momencie chciałbym podkreślić, że 1h przeznaczona na tytuł to dla mnie, jako człowieka pracy, spore poświęcenie. W Battlefield 1 tak nie potrafiłem wytrzymać zbyt długo, ponieważ gra bardziej mnie irytowała niż dawała poczucie fajnie spędzonych 30 minut.
Nie jestem wyjadaczem w FPS-ów, ale muszę przyznać że BFV bardzo mi się podoba i niczego mu nie brakuje. Powiem więcej, mógłbym go porównać niemalże bezpośrednio do BF4, do którego trochę trzeba było przywyknąć, ale ostatecznie grało mi się dobrze przez bardzo długi czas i nie było miejsca na większe narzekania.
Mikrotransakcji nie ma, ale...
W między czasie w sieci czytałem, że ludzie narzekają na małą ilość map i na to, że ludzie nie wierzą, że EA coś z tym zrobi. Wydawca zarzeka się, że gra będzie długo rozwijana bez płatnych DLC czy innego typu dodatków.
Osobiście odczucia braku map nie mam, bo są one rozległe i na tą chwile nie jestem w stanie zapamiętać ich. Oczywiście pozostanie z rozgrywką na dłużej może być bardzo fajne. Jak tylko pojawią się nowe mapy i dodatkowa zawartość, przy czym na tą chwilę nie czuje takiej potrzeby zobaczenia czegoś więcej. Jeszcze sporo czasu minie zanim obecna formuła czy konstrukcja map zaczną mnie nudzić. Póki co społeczność czeka wiele godzin uczenia się wszystkich pozycji, które pozwolą nam skuteczniej się poruszać oraz zabezpieczać przed ewentualnym otrzymaniem noża w plecy co w tej serii jest w pewnym sensie wyzwaniem.
W Battlefield V wrócono do starego modelu rozwijania postaci co też również mi się podoba, ponieważ mam to poczucie że każda rozegrana mapa przybliża mnie do nowej broni lub innego gadżetu. Misje dzienne nie są takie nachalne i trudne jak w BF1, co też powoduje polepszenie zabawy i czasem zaskoczenie “o udało mi się ukończyć zadanie” więc efekt grywalność jest utrzymany. Oczywiście brakuje mi tu możliwość rozwijania broni tak jak w BF4 o różne dodatki, ale to nie te czasy kiedy do karabinu można było przyczepić wiele rzeczy na raz. W związku z czym nie mogę tego uznać za jakiś minus.
Więcej trybów, więcej zabawy?
O trybach gry nie za bardzo się mogę rozpisać, bo przeważnie grywam w podbój, ale nowość w postaci Wielkich operacji też jest bardzo przyjemna. Przede wszystkim daje dużo dynamiki do formuły, dodatkowo gdy drużyny są odpowiednio zbalansowane to macie minimum 1 godzinę z głowy. Takie mecze są także bardzo fajne w przypadku posiadania swojej drużyny, bo człowiek się z nią żywa i ma jeszcze większą frajdę ze wspólnych, efektownych akcji. Spokojnie mogę polecić ten tryb, nawet pomimo tego, że w ostatnim czasie po prostu nie mam czasu, aby się móc go ukończyć. Mimo tego pamiętajcie, że jest o co walczyć. ;)
Oczywiście źle zbalansowane mecze też się zdarzają, rzadko bo rzadko, ale jednak brałem już udział w takich potyczkach. Ten problem chyba nigdy nie zostanie wyeliminowany, a dodatkowym minusem były samoloty które momentami są zdecydowanie zbyt potężne. W trakcie pisania tej recenzji chyba to już zostało zmienione, bo już nie są aż tak skuteczne jak na początku i nie zabijają zabawy. Kolejne aktualizacje z pewnością jeszcze to poprawią.
Jedną z fajniejszy rzeczy w nowym Battlefieldzie jest fakt, że każdy może podnieść własnego członka drużyny. Trwa to odpowiednio długo, ale często się zdarza, że gracze o siebie dbają i sprawia to, że ludzie jednak trzymają się bliżej swoich oddziałów. Ciekawostką jest to, że medyk może podnieść każdego żołnierza i to znacznie szybciej, ale w zamian za to ma najgorszą broń, która bardziej służy do obrony i zapory ogniowej niż ścisłego eliminowania przeciwników. Pomimo małej rewolucji w tej kwestii i tak ludzie chcą mieć medyka w zespole i wręcz o niego mocniej dbają jeśli on odpowiednio opiekuje się drużyną.
Podsumowując Battlefield V…
Battlefield V mnie zaskoczył bardzo pozytywnie, gdyż gra jest bardzo miłą oraz przyjemną w odbiorze produkcją, która w przeciwieństwie do poprzedniczki w żadnym wypadku nie odrzuca, a wręcz zachęca, aby do niej powracać. Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie tak samo jak muzyczna. W tej kwestii nie można mieć żadnych zastrzeżeń i nawet kwestię ray-tracingu udało się bardzo szybko poprawić. Trzeba pamiętać że BF to jednak klasa sama dla siebie i z czystym sumieniem mogę polecić grę każdemu kto lubi FPS-y, szczególnie w stylu drugiej wojny światowej. Z pewnością będziecie się dobrze bawić, na poziomie trzeciej oraz czwartej odsłony.
Testowaliśmy wersję na komputery osobiste (PC).