Utrzymać poziom i zadowolić największych fanów. Zadanie brzmiące tak łatwo okazało się pułapką, w którą weszło studio Mercurysteam. Po kilku latach ciężko ocenić czy wyzwanie, którego podjęło się studio, zakończyło się sukcesem czy porażką. Moim zdaniem do dziś druga odsłona Lords of Shadow okazała się jedynie połowicznym sukcesem, ponieważ wielu recenzentów nie do końca zrozumiało zamiar twórców i nie doceniło kontynuacji. Jakie elementy zatem dały radę, a jakie nie?
Akcja drugiej odsłony rozgrywa się w dwóch okresach czasu, które w trakcie rozgrywki przeplatają się wzajemnie. Generalnie rzecz biorąc w przeszłości przekonujemy się o tym, że Gabriel do końca zwątpił w Miłość Boga Ojca i postanowił przywdziać mroczną maskę, która przemieniła go w Drakulę. Dzięki zwycięstwu nad śmiercią udało mu się odzyskać ukochaną Marie, kosztem tego było jednak objęcie roli Lorda Ciemności przerażającego i potężnego wampira. Przez setki, a nawet tysiące lat miano to przyległo coraz mocniej i zmusiło Belmonta do skrycia się w zupełnej samotności. Obecnie, zgodnie z tym co zobaczyliśmy w zakończeniu pierwszej części, Zobek odnalazł słabego i wyniszczonego Gabriela. Pełen goryczy, nienawiści oraz bólu Smok będzie musiał spełnić ostatnie zadanie, za które otrzyma nagrodę w postaci prawdziwego, wiecznego odpoczynku.
Fabuła po początkowych problemach i dosyć słabym tempie zaczyna się rozkręcać i odkrywać nowe fakty, intrygi oraz wydarzenia, które pomimo upływu setek lat wciąż wpływają na czas. W końcu szykowany od dawna powrót Szatana jeszcze nigdy nie wydawał się tak bliski, Akolici nie przebierają w środkach, zrobią absolutnie wszystko, aby przywrócić do życia najgorszego z najgorszych, tego którego nienawiść może przynieść na świat totalną zagładę. Ironią losu to właśnie Drakula stał się ostatnią nadzieją ludzkości na powstrzymanie nieuchronnie zbliżającego się zła. Niestety Belmont podczas swego okresu “uśpienia” utracił wiele wspomnień oraz sił i umiejętności. W międzyczasie będziemy musieli przypomnieć sobie liczne sztuczki, którymi będziemy za pewien czas zachwycać postronnych obserwatorów.
Droga do pokonania Akolitów to także walka naszego protagonisty ze swoją przeszłością oraz wnętrzem, które wciąż stara się przezwyciężyć umysł i osobowość swojego pana. Droga do odzyskania całej potęgi będzie długa i ciężka, tak to jednak jest gdy wiele postaci pożąda twojej pozycji oraz potęgi.
Historia nie jest porywająca, aczkolwiek z pewnością opowieść nie należy do grona historii tworzonych na siłę lub uzasadniających sens dla rozgrywki i eliminowania hord wrogów. Fabuła mocno powiązana jest z poprzedniczką, w związku z tym zdecydowanie warto chociażby powrócić do streszczenia wydarzeń z pierwszego Lords of Shadow. Deweloperzy w zasadzie dopiero teraz stworzyli dopiero drugą połowę opowieści, w której pewne postacie nabierają prawdziwego charakteru. Losy Belmontów zdecydowanie stały się lepsze i ciekawsze ze względu na bardzo długą linię krwi. Trochę brakuje mi tutaj większej ilości szczegółów w samej gameplayu, niż z opisów dostępnych w Księdze.
Rozgrywka uległa wielkim zmianom, których z początku nie wyczują osoby nie doświadczone z Hack’n’Slashami. Mogą one nie wyczuć nowego działania kamery czy większego nastawienia na koncentrację na pojedynczym przeciwniku. Inspiracja produkcjami studia From Software można było wyczuć już od pierwszych chwil tutorialu. W zasadzie po pojedynczym przejściu fabuły nie poznamy nawet połowy umiejętności i combosów, które z każdym kolejnym ciosem tworzą niesamowicie prezentującą się sekwencję. Brutalny festiwal wzbogacił się o pewne ułatwienia w porównaniu do pierwszej odsłony, Drakula mógł po osłabieniu wroga (z pomocą QTE) odzyskać zdrowie poprzez wypicie krwi czy wykorzystanie mocy Miecza Próżni. Z jego wykorzystaniem będziemy mogli także zamrażać wodę, by odnaleźć zupełnie nowe przejścia oraz odkryć niedostępne wcześniej sekrety czy ulepszenia umiejętności. Moce Chaosu znalazły swoje zastosowanie w walce, Pazury rozgrzewają i rozbijają tarczę i osłony wrogów, dzięki czemu znacznie łatwiej i szybciej będziemy mogli ich wyeliminować.
Mercurysteam postanowiło zrezygnować z bardzo licznych zagadek logicznych, przez co zdecydowanie mniej się nagłowimy. Rzadko kiedy nie będziemy znali odpowiedniej ścieżki czy rozwiązania naszego problemu, niestety sam poziom trudności wyzwań również został obniżony. Na pocieszenie otrzymaliśmy etapy skradankowe, które niekiedy wymagają od nas zarówno zręczności jak i sprytu, aby obejść wrogów niepostrzeżenie. Etapy zmiany w szczura są moim zdaniem odrobinę zbyt długie i nużące małą ilością interakcji. Oba te elementy nie do końca można uznać za udane, wielu ludzi do dziś ocenia je negatywnie i uznaje za zbędne. Moim zdaniem twórcom zasugerowano, aby “dwójka” stała się zwyczajnie prostsza i łatwiejsza dla przeciętnego gracza. Lepsza realizacja, pomysł oraz bardziej zaawansowane i skomplikowane zadania z pewnością przyniosły by oczekiwany skutek.
Castlevania: Lords of Shadow 2 stała się hybrydą rozwiązań z dawnych odsłon z zupełnie nowymi, świeżymi pomysłami. O ile te pierwsze, za sprawą zupełnej zmiany kierunku artystycznego, trzeba rozważać jedynie osobiście (w moim przypadku powrót do zamków i mroków jest świetnym krokiem) o tyle te drugie zwyczajnie źle zrealizowano. Pech chciał, że studio niejako rozstało się z marką i nie dowiemy się co mogłoby wyjść z trzeciej odsłony. Marka w obecnej postaci została zamrożona i nie wiemy kiedy znów będziemy mogli powrócić do tego klimatu.
Grafika już w 2014 roku była przestarzała, jednakże trzeba wziąć pod uwagę to, że mamy tutaj do czynienia z produkcją przeszło generacyjną. To właśnie na Playstation 3 oraz Xboxie 360 mogliśmy cieszyć się naprawdę wysokim poziomem oprawy. Nie oznacza to jednak, że nikt z nas nie będzie mógł nacieszyć oka pięknymi widokami, wręcz przeciwnie! Filmowe ujęcia kamery, szczególnie na dalsze plany, stale robią piorunujące wrażenie bez względu na jakość i szczegółowość tekstur. Projekty miejsc i postaci po raz kolejny zachwycają w każdym swoim aspekcie. Mroczne zamczysko Drakuli idealnie odwzorowuje klimat tytułu, który w przypadku “dwójki” zdecydowanie prezentuje nam prezentuje nam szeroką paletę odcieni czerni. Zarzuty dotyczące odejścia od bajkowej stylistyki są moim zdaniem troszkę nie na miejscu, szczególnie spoglądając na pracę włożoną w utrzymanie tej stylistyki.
Muzyka uzupełnia i zwieńcza w zasadzie całą opowieść oraz kierunek obrany przez deweloperów. Lords of Shadow 2 za jej sprawą to nie jedynie kolejny krok do przodu, to także wspaniały hołd dla całej marki i jej dziedzictwa. Kawałki przygrywające w teraźniejszości nie są moimi ulubionymi, lecz w Edycji Rozszerzonej Soundtracku znajdziemy wiele wspaniałych kompozycji.
Nawet po tych kilku latach jestem zdumiony jak NIE zestarzał się ten tytuł, działania podjęte w tym celu dopiero teraz w zasadzie oddają ilość pracy włożonej w tę grę. Zgodnie z kilkoma opiniami także i ja polecę Wam sprawdzić ten tytuł jak i całość z pierwszym Lords of Shadow (no i okazyjnie z Mirror of Fate). W takim podejściu najlepiej możemy przekonać się o tym jak pewne zmiany miały sens w kontekście obu produkcji.
Naprawdę ciężko ocenić drugą odsłonę Lords of Shadow jako samodzielną grę, twórcy zdecydowali się na produkcję bez specjalnego zwracania uwagi czy tłumaczenia nowym graczom co, jak i dlaczego. Jeżeli spodobała Wam się “jedynka” z pewnością będziecie zadowoleni z wprowadzonych zmian i nowości, które ostatecznie dodają charakteru zakończeniu. Gdy spędzimy z Gabrielem te przeszło 40 godzin wciąż nie mamy dosyć tego świetnego feelingu zarówno w pierwszej jak i drugiej odsłonie. Mercurysteam nie bało się wprowadzić zmian, które nie wszystkim się spodobały jednakże moim zdaniem urozmaiciły rozgrywkę w większym stopniu niż poprzednie zadania. Łamigłówki stały się prostsze co trochę wprowadziło monotonię gdzieś pośrodku, lecz etapy takie jak przedzieranie się w labiryncie w parku zdecydowanie przypominają o tym, dlaczego niski poziom trudności odbiera satysfakcję oraz negatywnie wpływa na odbiór całej gry.
Castlevania Lords of Shadow 2 zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę, jednakże aby się o tym bezpośrednio przekonać zalecam Wam zakupienie obu odsłon lub dokładne prześledzenie fabuły “jedynki” bez niej stracicie wiele radości z ogrywania przygód Drakuli.
Gra wygląda bardzo fajnie, grafika ładna i czekam by w to zagrać.