Wyzwanie, które mogło okazać się zbyt trudne...
Marka Castlevania do dziś musi budzić wielki szacunek, tyle lat na rynku i tyle świetnych odsłon nie mogło nie zostać niedocenione przez wielu ekspertów. W związku z taką opinią, dosyć ryzykownym mogło być wydanie zupełnie nowej odsłony w roku 2010, szczególnie w kontekście zerwania z widokiem 2D na rzecz rozgrywki w stylu Hack’n’Slash. Zadanie, które stało przed studiem Mercury Steam było bardzo ciężkie, szczególnie z uwagi na wielu fanów wspominających serię z wielkim sentymentem. Z perspektywy czasu wiemy, że deweloperom zdecydowanie udała się ta sztuka, jak jednak to dokonano?
Zacznijmy od fabuły, która w przypadku produkcji z tego gatunku zazwyczaj jest jedynie drugoplanowa. W Lords of Shadow było inaczej, ponieważ historia Gabriela Belmonta rozpoczęła się i zakończyła (w tej części) w efektowny i budzący świetne wrażenie sposób. Już od pierwszych chwil możemy dostrzec, że misja, której się podjął nie będzie łatwą przeprawą w żadnym momencie. Nasz bohater będzie musiał się zmierzyć z owianymi legendą Lordami Cienia, których moc może wspomóc naszego protagonistę w walce z nadchodzącym zagrożeniem. Przez cały czas poznajemy kolejne sekrety oraz tajemnice, które na końcu składają się w jedną całość…
Rozgrywka, która przeniosła Dziedzictwo do teraźniejszości...
Dobre przeniesienie rozgrywki z 2D do 3D można by teraz przyrównać do przeniesienia rozgrywki tradycyjnej do technologii wirtualnej rzeczywistości. Zupełnie inne możliwości oraz zasady rządzące w goglach wymuszają na deweloperach zupełnie inne podejście. Hack’n’Slash idealnie sprawował się jako forma do przeniesienia walki i skradania niemalże jeden do jeden pomiędzy dwiema perspektywami. Podczas tworzenia tej odsłony swoją pomoc zaoferowało studio Hideo Kojimy, które z pewnością odcisnęło swoje piętno podczas przemierzania kolejnych lokacji. Kiedy wyjdziemy na otwartą przestrzeń lub rozpoczniemy wspinaczkę wzdłuż potężnej budowli, kamera oddala się i w efektowny sposób prezentuje nam monumentalne i piękne miejsca oraz skalę, w której nasz bohater jest wręcz malutki.
Walka z początku wydaje się trochę nas przytłaczać, lecz po kilku etapach przekonujemy się o tym jak wielkie możliwości otrzymaliśmy. Każda nowa umiejętność łączy się z poprzednimi dzięki czemu wzbogacamy nasz taniec śmierci o kolejne mordercze kroki. Po kilku godzinach niemalże automatycznie i płynnie zmieniamy skille oraz tempo walki, tak aby dostosować Belmonta do każdego zagrożenia. Mercury Steam świadomie stawia przeciw nam konkretnych rywali, by nauczyć nas elastyczności. To właśnie ona okaże się ratunkiem podczas końcowych godzin, gdzie jedna, stała taktyka nie będzie skuteczna.
Grafika, która do niedawna zachwycała...
Oprawa wizualna może do dzisiaj zachwycać wielu graczy, w końcu przy tak wspaniałych ujęciach i przejściach kamery po prostu nie da się przejść obojętnie. Tekstury w obecnym momencie odstają już od obecnych standardów, lecz wciąż jest na czym zawiesić oko. Projekt postaci czy głównych przeciwników zdecydowanie należy docenić, ponieważ mało która gra, (nawet dziś) może pochwalić się równie dobrze wykonaną pracę designerską. Twórcy postanowili skupić się na potworach, które znamy z europejskich państw, z pewnością każdy z Was dostrzeże jakąś znaną nam osobę. Miejsca odwiedzane przez Belmonta zachwycają wyjątkowością oraz kolorami, których paleta idealnie wspiera klimat miejsc i wydarzeń w nich się rozgrywających.
Udźwiękowienie nie odstrasza, choć muzyka przygrywająca w tle zdecydowanie nie zachwyca. W zasadzie po prawie 20 godzinach grania ani jeden kawałek nie zapadł mi w pamięć. Dla jednych będzie to atut, dla mnie jednak to duży błąd.
Powrót Króla...
Konami bardzo mocno pilnuje swoich marek, lecz dopiero tym razem możemy się przekonać, że Japończycy potrafią zaufać deweloperom i dzięki temu otrzymaliśmy naprawdę genialny efekt. Lords of Shadow zdecydowanie spełniło swoją rolę, przywróciło legendzie blask i to w zupełnie nowym stylu. Najwierniejsi fani nie byli do końca zadowoleni z powodu zmiany klimatu, aczkolwiek docenili oni wykonanie oraz przyjemność z rozgrywki. Najlepsze miało jeszcze nadejść...
Świetna gra 10/10