Przygodowe gry niezależne mają to do siebie, że interesują się nimi zazwyczaj wielcy miłośnicy fabularnego gatunku, jakim są niewątpliwie przygodówki. Nie jest to rodzaj rozgrywki jaki cieszy się zbyt wielkim zainteresowaniem graczy, ale wciąż ma wielu wytrwałych zwolenników, którzy z chęcią sięgają po gry, w których uwaga skupiona jest nie tylko na opowieści, ale przede wszystkim na konieczności logicznego myślenia.
Wśród takich gier, które nie są produkcjami z wysokiej półki, i spokojnie można je nazwać projektami indie, znajdziemy niezależny tytuł od francuskiego Pierre Feuille Studio, które pod koniec stycznia oddało w ręce graczy swój przygodowy projekt, o tytule Chronique des Silencieux, który dzięki uprzejmości studia miałam przyjemność ogrywać, a co za tym idzie, recenzować.
W grze, którą mam przyjemność opisywać przenosimy się do Francji, na jej południe. Akcja gierki rozgrywa się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a jej bohaterem jest Eugène Faury, początkujący prywatny detektyw. W czasie zabawy śledzimy jego losy w różnych przedziałach czasowych jego życia. Ale centrum rozgrywki przypada na czas, kiedy to otrzymuje ważne dla siebie zadanie.
Mężczyzna ma zająć się dość osobliwą sprawą dotyczącą Victora Dousvalona, czyli upartego starego profesora historii, jednocześnie przyjaciela i mentora naszego bohatera. Zostaje wynajęty do tego, by wnikliwie zbadał i prześledził jego życie, a wszystko co znajdzie w jego życiu mniej lub bardziej ważnego, przekazał córce, Catherine.
Recenzowana przeze mnie gra to jak już wspomniałam przygodówka w klasycznym stylu gry „wskaż i kliknij”, bez elementów akcji i czasówek. Zabawę, co mnie jak najbardziej cieszy, możemy toczyć w dowolnym dla nas tempie, bez pośpiechu. Ten nie jest w tym przypadku mile widziany, bo meritum rozgrywki, oprócz eksploracji i zbierania przedmiotów, to przeglądanie dokumentów rodzinnych, papierów i notatek.
Chronique des Silencieux to opowieść, którą twórcy traktują jak grę dedukcyjną, także detektywistyczną. Jest i zarazem nie jest grą za jaką ją jej autorzy uważają. Z jednej strony zagłębiamy się w niej w liczny zebrane dokumenty i notatki, a także bawimy się w detektywa rozmawiając z pokaźną grupką ludzi, a z drugiej nutka emocji śledczych tonowana jest, a nawet skutecznie blokowane jest przez wysnuwanie hipotez i wniosków, które bywają nużące i….. niestety, niektóre z nich, mało logiczne.
Naszym zadaniem jest wyszukiwanie w tym co czytamy, albo w tym co słyszymy od innych, wszelakich niespójności. Mamy po prostu wynajdywać momenty gdy dana osoba kłamie, albo list zawiera większą czy mniejszą nieścisłość. Pomysł nie powiem, ciekawy i mający potencjał, problem w tym, że ilość powtarzających się elementów zaczyna z czasem nużyć, a i zdarzają się pewne momenty nielogiczne, wskazujące na to, że twórcy ustalili dla rozgrywki pewne ramy, których gracze nie powinni przekraczać. Innymi słowy poszli w pewną liniowość, która nie koniecznie wpisuje się w detektywistyczny rodzaj rozgrywki.
Nasz detektyw, jak na taki zawód przystało ma dysponować nie tylko sprytem i intelektem, a nawet dozą wścibskości, która jest w tym wypadku pożądana, ale i pewnymi narzędziami, które pomogą mu podczas dochodzenia. Wśród nich jest magnetofon szpulowy, dzięki któremu może nagrywać rozmowy, a potem jest odtwarzać. Jest to bardzo pomocne w wielu kwestiach dotyczących spójności – niespójności w dialogach. Użyjemy go także do odtwarzania postaciom dostępnym w grze nagrań, co pozwoli odblokować daną opcję dialogową.
Pozostając przy temacie dźwięków, to także i w tym aspekcie widać, że Chronique des Silencieux to tytuł bardzo niezależny. Przygodówka nie została w pełni udźwiękowiona. Większość część zabawy spędzamy rozmawiając z bohaterami bez dialogów mówionych, bez dubbingu. Jedynie dość ciekawie, ręcznie rysowana przerywniki filmowe, czyli tak zwane cut-scenki są w pełni udźwiękowione, ale i dziwno nie w języku angielskim.
Po za tym gra bywa dość cicha. W pewnych lokacjach, dość pustych, pusto czujemy się także dźwiękowo. Melodia, która nam towarzyszy, całkiem przyjemna, ale nie bardzo wpadająca w ucho, nagle milknie, i robi się w grze naprawdę cicho….. za cicho.
Jak już wspomniałam ważnym elementem rozgrywki, jak to w grach dedukcyjno-detektywistycznych bywa są dialogi. Oj….., tych jak i tekstu czytanego nie brakuje. Jeśli zatem nie znacie języka angielskiego, albo francuskiego, w jakich to ów tytuł jest dostępny, wcale się za nią nie zabierajcie. Będziecie jedynie błądzić po omacku, co nawet przy znajomości języka może być normą.
Gra, którą dla Was opisuje jest przygodówką, ale skoncentrowaną bardziej na siedzeniu w notatkach i informacjach, które w tym wypadku zostały tak uszeregowane i dobrze skatalogowane, że są naprawdę czytelne. Ten aspekt wymaga według mnie pochwały. Nie sposób pogubić się w „śledczo-dochodzeniowym” interfejsie tej niezależnej rozgrywki. Znaleźć odpowiednie zdania, i odpowiednie osoby jest zwyczajnie łatwo, co pozwala na w miarę płynne wyciąganie wniosków i budowanie hipotez. Robimy to łącząc informację czerwoną linią ze znacznikiem, a raczej czymś co wygląda bardziej jak czerwony sznurek, który przypinamy za pomocą znacznika, tudzież pineski. Gdy jesteśmy pewni, że nasza hipoteza jest tą właściwą, umieszczamy ją w kłódce, która, jeśli nie zrobiliśmy błędu, odblokuje się, czyli zostanie otwarta.
Chronique des Silencieux wykonana jest w ręcznie rysowanym stylu graficznym. Uwielbiam przygodówki rysunkowe, i zwykle po takie najchętniej sięgam. Z opisywanym przeze mnie tytułem mam jednak pewien problem, i mieszane odczucia. Z jednej strony podoba się mi się ten malowany styl, ta graficzna „niedbałość”, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, a z drugiej sama rozgrywka nie powala mnie wizualnie. Na plus zaliczyć mogę momenty przerywnikowe, czyli animacje, które według mnie wyglądają dużo lepiej niż sama gra. Trzeba jednak zaznaczyć, że animacje odtwarzane głosowo są dostępne jedynie w języku francuskim. Co wydaje się nieco zaskakujące.
Pozostając przy kwestii niezależności, to nie da się nie zauważyć, że jest to tytuł niewielki, bo pewne braki są tu mocno widoczne. Pomijając fakt, że przestrzeń w lokacjach ma tak zwane „ściany”, czyli czarne puste miejsca, w które nie wejdziemy, to niestety wiele miejscówek jest ubogich w szczegóły i, jak już wcześniej powiedziałam, cichych dźwiękowo.
Na takie elementy można by było oczywiście przymknąć oko. Nie można jednak pominąć błędów i wszelakich bugów na jakie w grze, przynajmniej w trakcie mojego grania, się natknęłam. Gra wymaga jeszcze dużej poprawy, bo bywają chwile, że zwyczajnie ciężko do niej powrócić. A szkoda, bo sam zamysł rozgrywki jest całkiem przyjemny i ma potencjał. Systematycznie pojawiają się jednak jej aktualizację, więc liczę, że rozgrywka stanie się niebawem jeszcze przyjemniejsza.
Do poprawy są momentami nielogiczne hipotezy. Zdaje się nam, że nasz wybór jest tym właściwym, po czym okazuje się, że twórcy widzieli to zupełnie inaczej. Zdarzyło się mi także zawieszenie się gry podczas odblokowywania kłódek i pomniejsze problemy. Nie uświadczymy w grze także osiągnięć Steam, co według mnie nie jest dobrym pomysłem. Nie znalazłam także możliwości robienia zrzutów z ekranu na platformie Steam, co także jest dla mnie kolejnym growym minusem, choć zapewne nie dla wszystkich.
Opisywana przez mnie przygodówka o tytule Chronique des Silencieux potwierdza tezę, że gry niezależne nie są dla wszystkich, i nie wszystkim mogą się podobać. Dowodzi także temu, że są to projekty do których należy podchodzić w nieco inny sposób niż do gier wysokobudżetowych, i nie traktować ich zbyt surowo. Nie jest to gra najlepsza, bowiem posiada jeszcze wiele wad, nad którymi należałoby popracować, ale nie sposób także potraktować jej jak coś nie godnego uwagi. Bo tak zdecydowanie nie jest!
Projekt wymaga jeszcze sporo uwagi ze strony twórców, którzy starają się wsłuchiwać w uwagi graczy i recenzentów, i poprawiać błędy i niedopracowania, jakich w grze, nie brakuje, a przynajmniej w momencie mojego jej ogrywanie, nie brakowało.
Pomijając pewne braki, ogrywając Chronique des Silencieux wyraźnie widać, że jest to tytuł stworzony przez niewielkie studio. Zapewne z powodu ograniczonych zasobów finansowych, przygodówka nie powala, ale i nie odpycha grafiką, ale wizualnie, muszę to niestety stwierdzić, nie jest w stanie gracza zachwycić. Ładne, choć proste tła, ciekawie wyglądające postaci, przyjemne dla oka kolory to nie wszystko, by wpadać w growy, graficzny zachwyt.
Prosta grafika nie jest oczywiście niczym złym w przygodówkach, bo w tym grach nie chodzi li tylko o „wizualia”, a przede wszystkim o fabułę. Ale i z tym aspektem mam tu mały problem. Niby sama rozgrywka, choć rozkręca się powoli, z czasem staje się wciągająca, ale jednocześnie emocje opadają, gdy dochodzi do tak zwanej „dedukcji”, która tak naprawdę jest koniecznością wczytywania się w tekst, a czasem błądzenia w hipotezach nieco po omacku.
I na koniec muszę nadmienić, że nie jest to tytuł, w który powinni zagrać gracze, którzy nie są ze znajomością języka angielskiego czy francuskiego zaznajomieni na dobrym poziomie. To bowiem tytuł, w którym czytania jest naprawdę wiele, i jest ono niezwykle ważne. Gra natomiast nie jest, i raczej nie będzie dostępna w języku polskim. Mając ochotę na zakup gry, miejcie to na uwadze!
Jeśli jednak nie straszny Wam język obcy, a czujecie w sobie zew detektywa i takie tez zdolności, no i kochacie, tak jak ja klasyczne przygodówki, to być może jest to tytuł właśnie dla Was.
Serdecznie dziękujemy Pierre Feuille Studio za udostępnienie gry do recenzji.
Graliśmy w wersję na komputery PC (Steam).
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu