Cywilizacja VII to gra, na którą czekałem ponad rok. Seria Cywilizacja towarzyszy mi od lat i przeszła ze mną przez wszystkie etapy rozwoju gier strategicznych. To właśnie ona rozbudziła we mnie miłość do strategii i pochłonęła setki godzin mojego życia.
Moje oczekiwania wobec Cywilizacji VII były ogromne. Po licznych zapowiedziach spodziewałem się sporych zmian, ale mimo to miałem nadzieję, że znajdę w niej kolejną grę, przy której zatracę się na długie godziny. W końcu to Cywilizacja stworzyła słynne powiedzenie o "jeszcze jednej turze" i stała się nałogiem dla strategów komputerowych, którzy nie potrafią przerwać rozgrywki. Niestety, w przypadku tej odsłony moje oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością w sposób, który pozostawił mnie z poczuciem niesmaku.
Cywilizacja VII wprowadza kilka kluczowych zmian, które w moim odczuciu znacząco wpływają na odbiór gry. Największym problemem jest nowy system epok. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, gra podzielona jest na ery, ale teraz każda epoka stanowi swego rodzaju reset. Osiągnięcia z poprzednich epok mogą zostać zmienione, a nawet cofnięte, co wprowadza element chaosu i losowości. W mojej rozgrywce doświadczyłem sytuacji, w której moje państwo znajdowało się w głębokim kryzysie – brak pieniędzy, słaba armia, niezadowolenie obywateli. Nagle epoka się skończyła i w nowej rzeczywistości moja cywilizacja była bogata, miała silniejszą armię i zadowoloną ludność – bez żadnej mojej ingerencji. To uczucie losowości sprawiło, że cały trud planowania i strategiowania wydawał się zbędny.
Kolejną zmianą, która mnie zaskoczyła, był sposób przejmowania miast neutralnych. Nie można ich po prostu podbić armią – konieczne jest zdobycie ich w sposób polityczny, poprzez dyplomację i punkty wpływów. Rozumiem intencję stojącą za tym pomysłem, ale takie ograniczenie zmniejsza swobodę gracza i zmienia podstawowe założenia rozgrywki, które towarzyszyły serii od początku.
Największym ciosem dla mojego poczucia satysfakcji z gry było to, co stało się z drzewkiem technologii. Zostało ono uproszczone do tego stopnia, że przestało mieć znaczenie, co wybieram. Oczywiście, standardowa strategia – dużo miast, dużo naukowców – nadal działa, ale wybory nie mają tej samej wagi co w poprzednich odsłonach. Po prostu klika się kolejne odkrycia, nie odczuwając ich realnego wpływu na rozgrywkę.
Najbardziej absurdalna sytuacja przydarzyła mi się pod koniec gry. Zmierzałem do zwycięstwa militarnego i naukowego – zbudowałem broń atomową, został mi ostatni projekt badawczy do ukończenia. Brakowało mi tylko siedmiu tur, aby zakończyć projekt „Bluszcz” i wygrać. Niestety, w tym momencie epoka się zakończyła, gra podliczyła moje punkty i... przegrałem. Nie mogłem nawet kontynuować rozgrywki po zakończeniu – zostałem po prostu wyrzucony do menu. To było niezwykle frustrujące i pozostawiło mnie w poczuciem, że moja praca i strategia nie miały znaczenia.
Pod względem graficznym Cywilizacja VII jest bardziej kolorowa, ale mniej szczegółowa i wyraźna. Nowy styl nie przypadł mi do gustu – brak mu ostrości i charakteru poprzednich części. Dodatkowo sposób budowania miast zmienił się w sposób, który niekoniecznie jest intuicyjny i przyjazny dla gracza. Należy pamiętać, że gramy w grę, która obejmuje cały świat, a mimo to mamy ograniczoną liczbę miast, jakie możemy posiadać. Początkowo jest to zaledwie 12-14, a nawet w końcowej fazie gry nie przekracza to 20. To zupełnie nie pasuje do idei budowy globalnego imperium i znacząco ogranicza rozwój.
Miasta w nowej odsłonie zostały zaprojektowane w taki sposób, że poszczególne budynki są rozlokowane w określonych dzielnicach. Można je rozbudowywać, ale system ten w pewnym momencie traci swoją dynamikę i nie wnosi już niczego nowego. W poprzednich częściach czuło się rzeczywistą wielkość swojego imperium, a teraz wydaje się, że zamiast tworzyć potęgę, po prostu budujemy kilka skupisk miast. Wraz z tym znika także poczucie satysfakcji z ekspansji i zarządzania własnym państwem.
Muzyka w Cywilizacji VII towarzyszy graczowi przez całą rozgrywkę i zmienia się wraz z postępem cywilizacyjnym, co świetnie oddaje klimat historycznych przemian. Melodie wczesnych epok są spokojne i bazują na prostych instrumentach, natomiast w późniejszych fazach gry pojawiają się bardziej rozbudowane aranżacje, z wykorzystaniem orkiestry i elektronicznych dźwięków. Dzięki temu muzyka nie tylko dostosowuje się do nastroju rozgrywki, ale także pomaga zanurzyć się w budowie swojego imperium.
Cywilizacja VII to gra, która straciła swój duch. Zbyt wiele uproszczeń, przekombinowane mechaniki i brak satysfakcji z budowania cywilizacji sprawiają, że czuję się, jakby zabrano mi starą, dobrą strategię i zastąpiono ją grą mobilną. Może zbyt mało godzin spędziłem w tej odsłonie, aby ją w pełni docenić, ale po zakończeniu mojej pierwszej rozgrywki nie czuję ochoty, by wrócić i zagrać ponownie. To chyba najgorsze, co można powiedzieć o nowej Cywilizacji.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu