Crush Online
Crush Online to gra MMO/MOBA od koreańskiego studia JoyImpact. Jak większość tego typu pozycji została oparta na zasadzie free-to-play. Zatem każdy z nas może zupełnie za darmo sprawdzić ten tytuł.
Pierwsze kroki ku zagładzie.
Świat Crush Online został umiejscowiony gdzieś we wszechświecie, na planecie zwanej Gaia. Władzę w owej krainie sprawują trzy potężne królestwa: Erion, Armia oraz Arslan. Wszystkie trzy, zaciekle walczą pomiędzy sobą o dominację i wpływy, a my zostajemy wrzuceni w sam środek wojny. Zanim jednak staniemy naprzeciw wrogich hord, decydujemy po której stronie staniemy oraz jaką klasą postaci zagramy. Wybieramy spośród trzech - Guardian, Punisher i Saint (ta z pozoru mała i drobna dziewczynka jest śmiertelnie niebezpieczna). Każda z postaci ma swoją ulubioną broń, umiejętności oraz kostiumy. Po dopasowaniu bohatera do naszych preferencji, cyfrowe duchy przenoszą nas na Wzgórza Treningowe, gdzie dostajemy pierwsze lekcje i zadania.
Wojna, wojna nigdy się nie zmienia.
W Crush Online, toczymy wojnę na kilku płaszczyznach. Pierwszą z nich jest arena, na której walczymy wraz z innymi graczami przeciwko SI. Druga to Castle Siege (Oblężenie Zamku) podczas którego walczymy z wrogą frakcją o terytorium. Po wygranej otrzymujemy niezłe łupy i mocniejsze artefakty. Z kolei na trzecią składa się zwykła eksterminacja różnorakich paskudztw i potworków, na które dostajemy zazwyczaj zlecenia. O ile wszelkie starcia i małe wojenki PvP przypominają mechaniką np. League of Legends, o tyle deratyzacja na zlecenie jest typowym hack-and-slashem bez odrobiny krwi.
Czas na wojnę zwaną pokojem.
Nieodzownym aspektem każdej wojny jest dyplomacja, w ramach której zawieramy sojusze, dołączamy do gildii czy legionu. Pomiędzy jedną wojną, a kolejną mamy chwilę na złapanie oddechu. W tym czasie możemy wykonywać różne prace zlecone przez NPC-ów. Zazwyczaj zadania sprowadzają się do eksterminacji wszystkiego co się rusza i np. oddania wełny z grzbietu. Różnorakie artefakty oprócz podstawowych bonusów można aktywować przy pomocy punktów duszy (tylko podczas trwania starcia) otrzymując na chwilę wzrost statystyk. Premią za dzielnie ubicie niemileca są kamienie, za które możemy ulepszać używaną przez nas broń, którą po osiągnięciu 30 poziomu możemy dodatkowo wzmacniać. W czasie wolnym od wszelkich zajęć, możemy też handlować i ulepszać swoją postać, wyposażenie i doskonalić talenty, zarówno defensywne jak i ofensywne. W Crush Online, biznes jest dość ciekawą sprawą, a wszelkich sprzedawców, kowali i magów, mrowie, jak drzew w lesie. Oprócz zwykłej sprzedaży i kupna, w miejscu zwanym Placem, możemy wziąć udział w aukcji, na której wystawiane są przedmioty zarówno przez system jak i przez graczy. Ale nie myślcie, że jest łatwo, żeby cokolwiek kupić trzeba mieć albo górę złota albo sporą ilość kryształów. Same klejnoty można zakupić za żywą gotówkę, choć ich posiadanie nie jest konieczne, jednak kupione za nie przedmioty usprawniają nieco rozgrywkę. Błyskotki te służą do odblokowania dodatkowego miejsca w plecaku lub ekstra slotu na nową postać. Brak miejsca w plecaku nie stanowi problemu, bo wystarczy znaleźć Zarządcę Magazynu i przekazać mu na przechowanie zbędne rzeczy. Świat Gai to jakby składowa dwóch krain. Po wejściu do jednego, inny nadal żyje i funkcjonuje. W pierwszym czasem prowadzimy wojnę, zaś w drugin polujemy na bestie, zloto i kryształy
Quo Vadis Crush ?
Crush Online to typowy przedstawiciel gier MMO. Twórcy zapowiadali rewolucję i udało im się w połowie, choć nie obeszło się bez drobnych zgrzytów. Starcia zarówno PvP jak i te podczas wykonywanych zadań, po kilku godzinach zaczynają niestety troszeczkę nużyć. Niedomaga nieco sposób uzyskiwania przedmiotów potrzebnych do wykonania zlecenia,gdyż system generuje szanse na otrzymanie ich. Na plus zaliczyć można grafikę, która cieszy oczy, szczególnie w kontekście interakcji z graczem, a użyta mangowa kreska jest dość ładna i wpasowuje się w lekko azjatycki klimat gry. Na pochwałę zasługuje podkład muzyczny, gdyż do każdej lokacji został osobno dobrany utwór, przyjemnie wpadający w ucho. Produkcja studia JoyImpact może nie okazała się olbrzymim powiewem świeżości, lecz na pewno warto zwrócić na nią uwagę. Mimo wszystko wierzę, że znajdzie swoich zagorzałych fanów, bo koniec końców nie ma to jak połączenie młota i miniguna.
Z opisu wygląda całkiem interesująco i jest darmo więc na pewno ogarnę ją a może nawet zaprzyjaźnimy się na dłużej.