Bardzo fajnie się zapowiada, liczę na jedną z najlepszych polskich gier !
Cyberpunk 2077 w ostatnim czasie doczekał się wielkiej, wielkiej krytyki, która na wielu poziomach jest zasłużona, choć zapomnieć nie można także o wielu czynnikach, które oddziałują również i na nasze życie. Mniej więcej w ten sposób powstały tak naprawdę dwa Cyberpunki - ten fatalny, który część z Was miała okazję poznać na swoich urządzeniach, w tym i na hitowych PlayStation 5 czy też Xbox Series X. Jest też ta druga… no cóż dostrzegalnie lepsza, w szczególności na najnowszych kartach graficznych. Miałem przyjemność zapoznać się z tym drugim wydaniem, które również nie jest pozbawione niedociągnięć, niemniej już teraz zachwyca, zmienia postrzeganie przynajmniej niektórych elementów gier, wskazuje kierunek oraz podnosi poprzeczkę, do której inni będą dążyć. Co zagrało? Co udało się osiągnąć? Co zawodzi, a o czym lepiej zapomnieć? Jak gra wypada w wersji 1.1.2? Odpowiedź postaram się Wam sprezentować w poniższej recenzji, do której Was gorąco zapraszam!
Czas i miejsce akcji już znamy, V zapewne też mieliście okazję poznać. Platforma ta stanowi w zasadzie jedynie częściowo pełnoprawną postać. Z jednej strony w ramach dialogów, całego zarysu historii oraz poszczególnych elementów fabuły jest mu nieco bliżej do Geralta z pierwszego Wiedźmina, aniżeli postaciom z serii The Elder Scrolls czy też cyklu Fallout. To trochę taki lepszy Bezimienny z pierwszego Gothica, z pewnym zarysem osobowości, który dogłębnie jest jednak dość pusty. Jedynie po części gramy kimś konkretnym, ponieważ wpływ na całość ma nie tylko maksymalnie 30 minutowy prolog naszej przeszłości jako Korposzczur, uliczny Punk czy też przybywający z zewnątrz Nomad, ale także płeć. To spowodowało, że nie mamy się czego mocno oprzeć, wspomniany wiedźmin to postać ze swoim charakterem, wyrazistością, długą przeszłością oraz jej efektami, widocznymi wyraźnie w Dzikim Gonie, nie tylko poprzez główny wątek fabularny. Tutaj mamy próbę balansowania między konkretem, a ogółem, skierowanym nieco w tę pierwszą stronę. V można polubić, ale to także nieco przerywany charakter, wzbudzający w nas jakieś emocje, jedynie w najcięższych chwilach.
Opowieść poznajemy po doborze przeszłości naszej postaci, która w jej ramach realizuje się w jednym zadaniu na kilkanaście minut. Następnie przechodzimy przez podstawowe zadania, jak Ostatnia taka robota czy Miasto Snów, zajmujemy się akcją główną prologu, która związana jest z postacią Dexa Deshawna oraz jego planu okradzenia korporacji Arasaka z jej największego skarbu w postaci specjalnego chipu Relic. Krok po kroku uczestniczymy w przygotowaniach oraz samej akcji, która na zawsze zmieni losy V. Tak też stracimy wiele, a nasz los powiązany zostanie ze wspomnianym elektrycznym engramem, na którym zapisano świadomość… Johnny’ego Silverhanda!
Z cyfrowym towarzyszem rozpoczynamy tak naprawdę zasadniczy segment gry, wraz z praktycznie pełną swobodą odkrywania opowieści w ramach wszystkich wątków. CD Projekt RED zdecydował się postawić na klasyczną główną linię historii oraz towarzyszące jej poboczne zadania oraz serię misji, w trakcie których poznamy wątki mniej czy bardziej przeplatające się z wydarzeniami minionymi. Fabularnie niekiedy przenosimy się do przeszłości lub odkrywamy tajemnice, nie tylko Night City, ale także całego, niezwykłego uniwersum. Na swojej drodze spotykamy zarówno niezwykle ciekawe postacie, jak i takie wybrane niemalże wprost ze schematu, ujrzymy wiele ciekawych scen jak i zgranych kart niemalże wyciągniętych z niektórych filmów czy innych gier. Ponadto liczyć możemy także na liczne notatki, materiały wideo oraz transmisje radiowe dostarczające nam wielką porcję wiedzy dotyczącą Cyberpunka jako takiego.
Niestety historia V jest… niezwykle nierówna. Prolog nieźle się rozkręca i kończy się w znakomity sposób, nawet pomimo tego, że wiemy w gruncie rzeczy co się za moment zdarzy. Następnie fabuła mocno, mocno spowalnia i w zasadzie dopiero w samej końcówce ponownie błyszczy. Nieco inaczej prezentuje się zagadnienie zadań pobocznych, gdzie amplituda doświadczeń jest odmienna, ale mało co jest tutaj utrzymane ponad określoną poprzeczkę. Miks doświadczeń jest spory, niemniej na wszystkim swoje piętno kładzie właśnie niestabilność satysfakcjonujących chwil, mocno kontrastujących z przewidywanymi, nudnymi czy odrzucającymi wątkami czy pomysłami, niepasującymi się do tej rzeczywistości czy danej postaci. Te ostatnie niestety są mało kiedy łatwe do polubienia czy zrozumienia, część jest tak odjechana, że aż trudno jest nam je traktować poważnie. Szkoda, gdyż niektóre wątki fabularne są “na papierze” ciekawe, ale jeszcze mniejsza ilość z nich została poważnie rozpisana i rozwinięta. Fabularnie niestety wszystko w Cyberpunku jest “płaskie” a pojedyncze chwile niestety przepadają na tle zdecydowanie większej ilości przeciętnych pomysłów.
Pod względem rozgrywki niestety Cyberpunk 2077 nie wnosi absolutnie, absolutnie niczego nowego, a wiele elementów wykonuje solidnie lub niekiedy jedynie czerpie bazy. Tak jest chociażby podczas dialogowania, gdzie opcji dodatkowych jest sporo, ale zdecydowana większość nie ma żadnego znaczenia, nie oferuje niczego i w zasadzie stanowi jedynie możliwość do wybrania wraz z mniejszymi premiami. Strzelanie jest okej, ale ciężko w jego ramach rozróżnić co za broń mamy w dłoniach, jazda samochodem realizowana jest w standardowy sposób, a rozwój postaci poprzez dwa poziomy punktów, to nic nowego czego byśmy wcześniej nie widzieli.
Zawarty system RPG z jednej strony bazuje na papierowym pierwowzorze, z drugiej jednak niestety nic nie jest specjalnie rozbudowane czy znaczące. Odblokowujemy nowe poziomy parametrów, nowe możliwości wpływania na świat przedstawiony oraz nadajemy naszej postaci specjalnych umiejętności czy możliwości, takich jak chociażby podwójny skok. Niestety mało kiedy budowanie określonych buildów czy dobór danych parametrów przekłada się na inne podejście do zabawy. W zasadzie mało które wszczepy, ulepszenia czy nowe bronie dostarczają nam nieco innych doświadczeń. Przekłada się to także na zadania, które co prawda charakteryzują się odmiennym pomysłem na siebie oraz na poszczególne rozwiązania, ale niestety ich efekt poza kluczowymi wyborami, niestety wygląda prawie identycznie.
Serie zadań pobocznych są atrakcyjnym rozwiązaniem, dzięki któremu łatwiej jest nam polubić się z wykreowanymi postaciami, niekiedy musząc zwyczajnie uzbroić się w cierpliwość, aby dany wątek kontynuować. W ten sposób także łatwiej jest nam wczuć się w klimat zdarzeń, gdy co chwila ktoś chce się z nami skontaktować, potrzebuje naszej pomocy oraz składa nam różnorakie propozycje. To powoduje, że jako Najemnik mamy pełne ręce roboty, a wśród dodatkowych działań znajdujemy chociażby wyścigi, powstrzymanie bandytów, odzyskanie określonych przedmiotów czy też strzelanie do celów.
Miasto Night City zostało świetnie zaprojektowane pod względem skali, swojej spójności oraz zawartości. Praktycznie wszędzie coś nas czeka, atrakcje znajdują się niemalże wszędzie, nawet w Badlands czekają na nas liczne aktywności do podjęcia się czy osiągnięcia. Liczne wątki fabularne rozwożą nas po wielu ciekawych miejscach, zawsze obok znajdziemy coś co przyciąga naszą uwagę. Nawet podczas swobodnego poruszania się będziemy mogli odkrywać wiele, wiele ciekawostek, mogąc wzmacniać naszego V.
Pod względem mechanik nie uświadczymy w Cyberpunku żadnej rewolucji, a przecież czegoś takiego mieliśmy doświadczyć. Warto jednak zauważyć, że obawy związane z pojazdami czy strzelaniem, na szczęście się nie zrealizowały, a oba systemy stoją na solidnym poziomie. Porwać nas nie porwą, ale swoją robotę zrobią. RPG jako taki jest mocno upośledzony, pochodzenie oraz umiejętności dają nam w najlepszym przypadku małe plusiki czy premie, nie mając w zdecydowanej większości przypadków żadnego wpływ na to co się stanie i co nas jako graczy czeka. Wiele dialogów jest z resztą co najwyżej opisowych. W przypadku rozgrywki za nic nasz styl nie wpływa na całość, możemy zawsze przechodzić wszystko bezpośrednio i poza fabularnymi blokadami, nic nam w związku z tym nie grozi. Z zapowiedzi nie pozostało nic, a w dziedzinie konsekwencji otrzymujemy grę, która drastycznie gorzej wypada względem Dzikiego Gonu, który potrafi lepiej poradzić sobie z tą kwestią. Ostatecznie zabawa zmienia się w zależności od preferowanego przez nas stylu oraz podejmowanych decyzji, które niekiedy są łatwe do rozszyfrowania.
Z moich obserwacji jasno wynika, że wiele problemów objawia się w chwili, gdy sprzętowi brakuje mocy obliczeniowych, to właśnie wtedy wiele kwiatów wychodzi na jaw. Niemniej nawet dysponując sporymi zasobami i tak zdarzy się, że ktoś zamiast nam podać drzazgę zaserwuje nam włożenie modelu pistoletu w głowę. Gra generalnie zyskała po aktualizacji 1.1.2 więcej stabilności, eliminację pomniejszych problemów, przy czym te się wciąż pojawiają. Czasem coś zostaje na ekranie, a nie powinno, niekiedy znika nam broń z ręki, przez co ważny moment fabularny okazuje się znacząco stracić na powadze. Moim zdaniem najlepiej bawić się będziemy przy odpowiednio wydajnych podzespołach i po jeszcze kilku poprawkach, które pozwolą Wam zapomnieć o licznych problemach.
Na mocnym moim składaku odczuwalne było to jak bardzo obciążany jest procesor w trakcie zabawy, a marzenia o wysokich ustawieniach przy 8 GB pamięci RAM powinniście przynajmniej na tę chwilę odłożyć na bok, ponieważ produkcja w dużej mierze czerpie wiele właśnie z tego podzespołu. Niestety kolejne aktualizacje nie zawsze stanowią polepszenie sytuacji, niekiedy działanie gry jest gorsze, podzespoły są mocniej obciążone, a my sami niestety tracimy na tym klatki, przez co komfort i zadowolenie z zabawy wyraźnie się obniżają. Problemy z dostępnością najnowszych kart graficznych sprawiają, że dodatkowo granie przy najlepszych parametrach nie jest możliwe, a my sami jesteśmy skazani na dłuuuugie oczekiwanie. W końcu na konsolach nowej generacji aktualizacja też pojawi się dopiero w drugiej połowie 2021 roku….
Dzięki uprzejmości firmy ZOTAC miałem przyjemność zapoznać się od pierwszych chwil z najpiękniejszą oraz najlepszą stroną Cyberpunka 2077, czyli ze znakomitą oprawą graficzną, która momentami jest nieziemska. To wizualna perełka, kształtująca obecnie najwyższy do osiągnięcia przez wszystkich w branży, szczebel. Wiele studiów z segmentu AAA będzie musiało dopiero dobić do tego poziomu, być może próbując tego dokonać na przestrzeni kilku lat wchodzącej właśnie generacji. Pamiętajmy, że na tę chwilę mamy do czynienia z wersją 1.1.2, a zatem do poprawy pozostało jeszcze sporo. Z resztą najlepiej wiedzą o tym posiadacze Xboxów Series X oraz PlayStation 5, którzy będą musieli jeszcze kilka miesięcy poczekać na wielką aktualizację wprowadzającą właściwą wersję na te platformy. Wiemy już także, że podobny zabieg zostanie zastosowany także w przypadku genialnego Wiedźmina 3 Dziki Gon. Od początku zakochałem się w absolutnie topowym poziomie odwzorowania detali, w wyśmienitej jakości teksturach oraz ich ostrości doskonale się uzupełniającej z olśniewającym wygładzaniem w odpowiednich miejscach. Mając do dyspozycji RTX-a 3070 wskoczyłem do zabawy w najwyższych detalach, z najlepszymi ustawieniami, obejmującymi także śledzenie promieni (ang. ray tracing) oraz DLSS 2.0. To między innymi za ich sprawą całość uzyskuje imponujący zakres szczegółowości oraz realizmu, wskazując jak mocno będzie nas zachwycać nowa generacja na konsolach i komputerach. To powiew zupełnie nowej “półki”, dotychczas niemożliwej do uzyskania.
Pozwolę sobie nieco zdradzić jedną z myśli z podsumowania, które znajdziecie poniżej w tekście. Otóż moim zdaniem Cyberpunk 2077 po prostu trzeba ograć na nowym sprzęcie, gdyż tylko w ten sposób będziemy mogli liczyć na prawdziwe zrozumienie, co zachwyca. Zwyczajnie szkoda jest popsuć sobie wrażenia oraz doznania poprzez ograniczenia wydajnościowe obecnej generacji czy PC-tów z niższego poziomu ustawień. Nie grajcie na siłę na słabszym sprzęcie, byle tylko zagrać i sprawdzić jaki jest poziom gry. Dzięki tej odrobinie twardości będziecie mogli poczuć coś znakomitego, pierwszego wrażenia nie da się dwa razy zrobić, a szkoda byłoby utracić tę wyjątkową okazję do odkrywania absolutnych uroków Night City, nie tylko z poziomu Braindance’ów. W sporej mierze zabawę odkrywałem za pośrednictwem monitora AOC AGON AG493UCX z rozdzielczością DQHD (5120 x 1440 px) na matrycy 32:9, mogąc jeszcze mocniej docenić jak wiele pracy włożono w tę sferę gry. Miasto i jego okolice to miejsca wizualnie świetne i w przeciwieństwie do ostatnich trendów, twardo stojące na swoich nogach. Różnorodność obszaru nie przypomina małej planety niczym Auroa w Tom Clancy’s Ghost Recon Breakpoint, gdzie na małej przestrzeni zamknięto wielką ilość kontrastowych przestrzeni, jest gigantyczny i za nic nie przypomina realnego świata. Ba, w zasadzie CD Projektowi RED udało się uzyskać imponującą i być może dostępną jedynie w Red Dead Redemption 2 spójność świata przedstawionego. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z pojedynczym miastem, jego poszczególnymi dzielnicami oraz okolicami, które były mocno planowane, wyraźnie widać w nich założenia projektowe i logiczny układ budynków, ulic czy ogólnej funkcjonalności infrastruktury. Nawet Los Santos nie mogło się pochwalić taką naturalnością, złożonością oraz bliskością świata nas otaczającego. Zwyczajnie przyjemnie jest się poruszać po ulicach, przemieszczać motorem poza miejską przestrzenią oraz wykonywać mnóstwo ujęć z gry, która wraz z ray tracingiem oferuje nam imponującą liczbę genialnych doznań wizualnych. Zarówno spore, niczym nieskrępowane przestrzenie, niemalże odcięte od świata dzielnice dla najbogatszych czy też gęsta dżungla miejskich korytarzy oraz wieżowców zasłaniających niebo to tylko część rzeczy, które zobaczycie w Night City na każdym kroku.
Animacje w Cyberpunku to wręcz mistrzostwo świata, przynajmniej na tę chwilę, w najistotniejszych scenach fabularnych ujrzeć możemy genialną ilość małych ruchów, drgań, delikatnych reakcji na nasze wypowiedzi czy zdarzenia zewnętrzne. Wszystko możemy wręcz zobaczyć, jeszcze zanim padną słowa naszego rozmówcy. Momentami aż chciałoby się wyściskać czy poklepać takiego Jackie’go, u którego wyraźnie widzimy niedostatki czy cechy charakterystyczne na twarzy, na poziomie przedpremierowych materiałów wideo. Niestety im dalej idziemy w las, tym więcej problemów czy niedostatków się pojawia, przez co niestety żal jest nam każdego wcześniejszego szlifu. Znakomicie prezentują się bronie, każda z nich to faktyczny przedmiot z mechanizmami, dostrzegamy jak metal układa się zgodnie z naszym żądaniem i naciskiem. Obserwujemy jak przebiega droga pocisku czy impuls energii, przekładające się w potężny strzał. Świetnie uwidocznione jest to w chwili, gdy V po raz pierwszy ma w rękach nowy model broni, swobodnie się nią bawiąc na starcie. Wiele elementów składowych się porusza, a my możemy zobaczyć, że nie są to jedynie puste modele obudów z dodatkowymi efektami przy strzelaniu i przeładowaniu. Nie ma znaczenia czy wybierzemy pistolet, karabin czy też katanę, zawsze będziemy z zadowoleniem obserwować emocjonujące i fascynujące pojedynki.
Muzyka w 2077 roku to kawał znakomitych brzmień praktycznie z każdego gatunku, wiele z nich może nam się nie podobać ze względu na indywidualne preferencje, jednakże nie zmienia to faktu, że wszystkie utwory wykonane zostały na najwyższym poziomie, a fani muzyki klasycznej czy tradycyjnej również znajdą coś dla siebie. Niemniej szczególnie w przypadku misji możemy doświadczać perfekcyjnego wręcz doboru utworów, które genialnie kreują charakter oraz odbiór wielu scen. Ostatni raz tak dobrze ten element odbierałem chyba przy okazji pierwszego Red Dead Redemption, którego ścieżkę dźwiękową mam do dzisiaj “w słuchawkach”. Imponująca liczba różnorodnych kreacji, do tego miks różnych gatunków oraz pomysłów… wszystko spisało się razem po prostu genialnie! Zapomnieć nie możemy także o udźwiękowieniu stojącym na niezłym poziomie. Nie znajdziemy tutaj uroku znanego z Dzikiego Gonu, ale niektóre elektroniczne wstawki wypadają naprawdę, naprawdę atrakcyjnie!
Na wstępie przyznam się, że zgodnie z przedpremierowym założeniem wolałem ograć Cyberpunka po angielsku z ograniczonym do napisów polskim tłumaczeniem. I nie żałuję za nic tej decyzji, gdyż pełna wersja tłumaczenia jest niezła, ale za nic nie zapewniła mi sobą tego samego klimatu. Jeżeli jednak czytanie nie jest dla Was to nie obawiajcie się, jest naprawdę dobrze.
Od pierwszych swoich doświadczeń z Cyberpunkiem nie miałem większych problemów z grą, w zasadzie chwilami rozgrywka była bardzo, bardzo przyjemna i pozbawiona ponadstandardowych problemów. Z czasem jest ich jednak coraz więcej, bez względu na to jakim sprzętem dysponujemy oraz na czym gramy. W przypadku moich testów na PC-tach wyraźnie liczba problemów była mniejsza przy największych zasobach mocy, co w przypadku RTX-a 3070 nie było trudne do osiągnięcia. Niemniej także i z nim dostrzegalny był fakt, dostrzegalnych problemów w mieście, gdzie wiele się dzieje, a niedoróbki w dużej mierze zaczynają się na siebie nakładać. Te objawiają się wszędzie, a tu jakiś element interfejsu pozostanie na ekranie, tu nam pistolet zniknie, a tu zwariuje system sygnalizacji o uszkodzeniu chipu Relic, gdy go jeszcze nie mamy… nie wspominając. To wszystko niestety nie zmniejsza się, a niekiedy jedynie występuje w innych wariantach. Na tę chwilę grać można, zabawy sporo możecie pozyskać, przy czym kolejne hotfixy niestety nie rozwiązują dogłębnych i niekiedy poważnych braków i problemów.
Rozwarstwienie ocen Cyberpunka wynika z faktu, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia z dwoma osobnymi wersjami. Konsolowa oraz PC-towa różnią się od siebie znacząco, na tyle mocno, że zdecydowanie lepiej jest postawić na wydanie stricte komputerowe. Najlepiej na zasobnym w moce obliczeniowe sprzęcie, na którym będziemy w stanie ujrzeć zupełnie nowy poziom oprawy wizualnej, gigantyczne przywiązanie do najmniejszych detali oraz smaczków, które dopiero pojawiać się będą na przestrzeni lat w różnych seriach gier. Bez tego zwyczajnie wiele stracicie, a pierwsze wrażenie można zrobić jedynie raz. I to właśnie jest największy problem najnowszej propozycji CD Projektu RED, w wyniku fatalnej komunikacji największy atut został zaprzepaszczony, jednocześnie mocno negatywnie wpływając na odbiór. Niestety fabularnie nie jest tak dobrze jak w Wiedźminie 3 Dziki Gon, wiele zaprezentowanych historii jest znacznie bardziej przewidywalnych, brakuje im tego polotu, w pełni wyrazistego i jednocześnie stojącego mocno na nogach bohatera. Do tego dochodzi mała świeżość rozgrywki, praktycznie NIE zmieniające za wiele dialogi oraz decyzje, które niestety z rzadka mają konsekwencje.
Czuję się zmieszany pisząc to wszystko, ponieważ są momenty, kiedy człowiek aż nie może usiedzieć w fotelu. Są też jednak chwile, gdy czujemy, że nic nie możemy, dialogi są zdecydowanie za mocno przerysowane, V jest nudny i nijaki, a nade wszystko niedoróbki rosną wraz z kolejnymi godzinami zabawy. Niestety to wszystko razem powoduje, że chwile zachwytu niekiedy spotykają się z dostrzegalnymi, słabymi fragmentami znacząco odstającymi od pozostałych. Najbardziej zadziwiać musi to, że w kwestii wyborów nie mamy prawie żadnego wyboru, konsekwencje są raczej dodane na siłę, a dialogi rzadko kiedy wzbudzają emocje. Szkoda, ponieważ przy ciekawych postaciach jak Johnny, Panam, Rogue czy Jackie, nie wykreowano lepszego towarzystwa.
Recenzowaliśmy grę w wersji na komputery osobiste, w ramach platformy GOG.
Bardzo fajnie się zapowiada, liczę na jedną z najlepszych polskich gier !
Średnio podchodzi mi cyberpunk ale nigdy nie pogardzę grą w tych klimatach. Liczę, że coś dobrego z tego wyniknie.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Świetnie, że CDP Red wchodzi także w przyszłość i nie ogranicza się do ''średniowiecznych'' RPG. Mam nadzieje, że gra będzie przypominała New Vegas lub Mass Effect 1 niż Mass Effect 3.