Dark Fall: Ghost Vigil to mroczna przygodówka w klimacie horroru, kolejna gra z cyklu, stworzona przez studio
Darkling Room. Rozgrywka skupia się na zjawiskach paranormalnych, zagadkach i zdolności kojarzenia faktów, wynikających z umiejętności ich trafnego łączenia. Tak w skrócie można napisać o grze, którą mam przyjemność Wam zrecenzować, dzięki uprzejmości
GOG.com, któremu bardzo serdecznie dziękuję.
Dark Fall to seria przygodowych horrorów, której udało się zainteresować graczy przede wszystkim klimatem.
Dark Fall: Lost Souls, czyli
Zagubione Dusze, której
poradnik/solucję znajdziecie na stronie, jedna z przygodowego cyklu, taka w którą, dziwnym trafem, grałam jako pierwszą z serii, chyba najbardziej mnie wciągnęła. Zrobiła to nie tylko budując nieprzewidywalną, ponurą atmosferę, ale i poprzez zagadki. Studio Darkling Room, twórcy tegoż właśnie projektu, powrócili z kolejną już grą z mrocznego cyklu, tym razem z
Dark Fall: Ghost Vigil, tytułem, który ma
całe dobro poprzednich gier, ale i od siebie dorzuca jeszcze znacznie więcej, o czym zaraz napiszę. Jest tylko jeden minus. W przeciwieństwie do trzeciej części, najnowsza odsłona
nie posiada polskiej wersji językowej, co nieco utrudnia granie, szczególnie tym osobom, które z językiem angielskim nie mają za wiele do czynienia. A trzeba tu zaznaczyć, że gra
opiera się dość mocno na teście, na zagadkach słownych, na zadaniach wynikających z czytanie dialogów ze zrozumieniem, na spostrzegawczości i wyciągania wniosków z tego, co słyszymy, bądź czytamy.
Fabuła, jak już nadmieniłam, mroczna i nieco przygnębiająca, co jest oczywiście wizytówką serii Dark Fall, przenosi nas do pewnego opuszczonego teraz domostwa, rezydencji Harwood House. Miejsca owianego złą sławą, tajemnicą, której podłożem są zjawiska paranormalne i demony przeszłości. Historia domu sięga roku 1747, kiedy to w jego murach zamieszkała arystokratyczna rodzina, Lord Harwood i jego żona oraz syn. Niestety po przerażającej rodzinnej tragedii, dom przechodził z rąk do rąk, nigdy nie stając się dla jego mieszkańców siedliskiem na dłużej. Pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku stał się siedzibą sierocińca. Niestety spokój domu dziecka Shangri-La zaburzyły tajemnicze zgony, zarówno wśród pracowników sierocińca, jak i jego wychowanków. Posiadłość ponownie stała się pusta i została taką już do teraz. Niedługo później, wśród okolicznych mieszkańców zaczęły krążyć plotki, że miejsce to jest nawiedzone przez duchy ich nieszczęśliwych mieszkańców.
W grze przejmujemy kontrolę nad jednym z nowo przyjętych członków Oxford Paranormal Group, organizacji studenckiej mającej na celu odnajdywanie i potwierdzanie zjawisk paranormalnych. Grupa tym razem bliżej przygląda się wspomnianemu budynkowi. Wcielając się w protagonistę opowieści, będziemy eksplorować, sprawdzać, przyglądać się i badać, a za pomocą specjalnych urządzeń, nagrywać, łączyć i dokumentować istnienie duchów i zjawisk nadprzyrodzonych. Wszystko po to by nie tylko potwierdzić, że miejsce to jest nawiedzone, ale by tak naprawdę poznać jego mroczną tajemnicę, co wiązać się będzie z emocjami, które często będą nam dość mocno towarzyszyć.
Choć
Dark Fall: Ghost Vigil nie jest typowym straszakiem, a grą zbudowaną na klimacie, ciężkim, ponurym, czasami przygnębiającym i jak całość serii nie zawiera elementów typowych choćby dla survival horroru, to momentów, w którym podskoczymy na krześle, nie zabraknie.
Kluczem do mrocznej atmosfery jest tu jednak umiejętne budowanie napięcia, które nadaje grze klimaciku typowego dla zespołów pracujących nad zagadkami paranormalnymi. Nie ma typowych straszaków a mimo wszystko czuć strach, niepewność i obawę. Na własnej skórze poczujemy niejednokrotnie chłodny oddech ducha, a demony przeszłości będą się do nas dobijały mocniej, głośniej i bardziej stanowczo.
Tym co buduje atmosferę grozy, która mocno jest tu wyczuwalna jest niewątpliwie oprawa dźwiękowa, od której chyba zacznę. To nie jest tak, że tylko muzyka, której prawie tu nie ma, nadaje ton grozy tejże opowieści. Nie, nie…..jest jeszcze coś co kształtuje ją jeszcze mocniej, co wydaje się być przysłowiową „wisienką na torcie” w wysmakowanym klimacie grozy. Są nią dźwięki otoczenia, które zewsząd do nas napływają, a które możemy sobie spotęgować dzięki sprzętom, typowym dla łowców duchów. Polecam zatopić się w tę opowieść ze słuchawkami na uszach, najlepiej w nocy, przy zgaszonym świetle, i ewentualnie w urokliwym, klimatycznym świetle świec. Gwarantuję Wam, że z dala dochodzące do Was pomrukiwania, jakiś płacz, jakieś wołania, dziwne stuki, pukania, szelesty, a także nieco upiorne słowo „tutaj”, nabiorą zupełnie innego klimatu. Nagle, zupełnie nie świadomie i trochę niezależnie od nas samych, stajemy się badaczami zjawisk paranormalnych, zadziwiająco szybko wnikając w klimat, który gra zbudowała jedynie dźwiękiem, tylko dzięki skąpej ścieżce muzycznej i rozbudowanej, dźwiękowej.
Jest jeszcze coś co najmocniej buduje nastrój grozy i tym czymś staje się grafika, która stanowi wielką spójność z poprzednimi grami z serii. Oprawa gry, jej stylistyka i wykonanie, choć nie wywołuje w nas, a przynajmniej we mnie, growych uniesień, to idealnie, niemal odczuwalnie i namacalnie, bo to chyba lepsze słowo, dotyka istoty serii Dark Fall. Po pierwsze przypomina serię graficznie, po drugie tworzy ponury, przytłaczający klimat, także poprzez naścienne rysunki, notatki, malunki itp., po trzecie w sposób ciekawy i dla fanów serii na pewno zadowalający i w jakimś sensie uroczy (jeśli tak można określić horror), nawiązuje do poprzednich gier. Smaczki, także te graficzne upewniają graczy, tych którzy znają poprzednie gry, że stara dobra klasyka przygodowa w typie horroru, straszy nie tylko jumpscare'ami, choć i takie elementy, a raczej ich zarysy tu znajdziemy, a detalami, szczegółami i szczególikami graficznego wykonania. Na nawiązaniach, elementach związanych z mieszkańcami nawiedzonej posiadłości i przeszłością, opiera się klucz do straszności tej gry, drzwi do horroru otwierają się poprzez wspomnienia i powolne, acz momentami zaskakujące i zwiększające prędkość fabularne akcje.
A przecież nie tylko to sprawia, że
Dark Fall: Ghost Vigil staje się rozgrywką klimatyczną. Po nieco rozwleczonym, i stanowiącym bardziej rodzaj przydługiego samouczka, wstępie, w którym uczymy się używać wszelakich narzędzi i urządzeń badacza, przystępujemy do rzeczywistej rozgrywki. Zanim jednak nieco bliżej się jej przyjrzę, warto skupić się na wspomnianych narzędziach jakimi dysponuje Oxford Paranormal Group i osoba, w którą się wcielamy. Jak na klasycznego łowcę duchów, postać w którą się wcielamy posiada urządzenie do wychwytywania sił nadprzyrodzonych, kamerę noktowizyjną, dyktafon mogący nagrywać dźwięki wydawane przez duchy i wiele więcej. Nasza osoba wyposażona jest także w tablet, w którym dokumentuje zebrane zjawiska, a wiele z nich musi w jakiś sposób przetworzyć, jak choćby nagranie z kasety dyktafonu. Jest jeszcze krótkofalówka, z którą łączy się z innymi badaczami z zespołu. Nie zabrakło także połączeń w sieci, która jest teraz nieodzownym elementem naszego funkcjonowania.
Narzędzia badacza zjawisk paranormalnych są wstępem do czysto przygodowej części rozgrywki. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że opisywana przeze mnie produkcja to typowa, klasyczna gra adventure „wskaż i kliknij”, w której naszą postacią kierujemy za pomocą myszy i w której opieramy się na zagadkach, łamigłówkach i wszelakich zadaniach skupiających się na logicznym myśleniu. Poziom trudności, wraz z postępem gry wzrasta, co wiąże się nie tylko z odkrywaniem tajemnic, z głębszym wnikaniem w fabułę, ale i z rozwojem umiejętności naszego growego protagonisty. Zagadki są niejednokrotnie złożone, wymagają nie tylko spostrzegawczości (warto dobrze obserwować teren i wszystko dokładnie oglądać), ale w dużej mierze, o czym już wspominałam, opierają się na dialogach. Otóż co jakiś czas, za pomocą krótkofalówki, szczególnie wtedy, gdy przeczytamy, znajdziemy lub zauważymy coś ciekawego, kontaktować się będzie z nami nas przełożony, który przepyta nas z tego co się już dowiedzieliśmy, co wiemy i czy naprawdę wiemy. Swoisty test na spostrzegawczość i wyciąganie wniosków, staje się kolejnym zadaniem, do którego warto się przyłożyć, tworząc notatki, zapisując ważne informacje lub zwyczajnie zapamiętując napotkane wskazówki i podpowiedzi. Jest to szczególnie ważne, bowiem gra oferuje kilka alternatywnych zakończeń, które związane są czysto z tym jak przejdziemy, jak poprowadzimy rozgrywkę i ile informacji wyciągniemy z iście wciągającej fabuły.
Dark Fall: Ghost Vigil mimo swoich zalet i może nie powalającej, acz pasującej do klimatu grafiki, ma też pewne niedociągnięcia. Czymś co bardzo nie przestaje do współczesnych produkcji jest
ograniczenie ruchowe i bardzo wielka z tym interfejsowa liniowość. Otóż w grze możemy poruszać się po z góry określonych terenach, podążając za ikoną „stóp”. Nie mamy możliwości pełnego, dowolnego obserwowania terenu, przez co możemy czuć się bardzo ograniczeni.
Brak swobody działania i problemy z tym związane potęgują jeszcze powtarzające się animacje i ogólnie powtórzenia. Niektórych elementów, które już widzieliśmy, nie da się pominąć, a niektóre powracają zbyt często i zbyt nachalnie.
Podsumowując,
Dark Fall: Ghost Vigil to ciekawa, wciągająca, mroczna, jednocześnie kontynuacja jak i zupełnie nowa odsłona serii. Niesowity klimat, świetne, różnorodne zagadki, panująca paranormalna atmosfera, mnogość urządzeń i wciągająca fabuła to meritum przygodowego zadowolenia. Może jest ono nieco spłaszczone przez wykonanie gry, co wiąże się niewątpliwie z niskim jej budżetem, ale atmosfery, poczucia zaangażowania w projekt, wiary w niego i serca, twórcom trudno tu odmówić. To nie jest gra, przy której się będziecie nudzić. To nie jest przygodowy projekt, który będzie Was prowadził za rękę. To nie jest horror, który Was nie zaskoczy i nie będzie wyzwaniem. Nie jest to też płytka i prosta gierka na jeden wieczór. To spore przygodowe wyzwanie, któremu warto dać szansę. Polecam!
Bardzo dziękujemy GOG.com za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy grę w wersji na komputery PC na GOG.com.