Hmm, grafika ładna.
Woda, najistotniejszy element naszego życia, coś bez czego nie istniejemy my i wszystko co nas otacza. Ciało ludzkie składające się w większości z tego drogocennego płynu potrzebuje go bardziej niż jedzenia. Ta przezroczysta ciecz utrzymuje nas i Ziemię przy życiu, jest nie tylko darem, ale i nagrodą, którą powinniśmy szanować. Co by się zatem stało gdyby jej zabrakło? Jak i czy w ogóle ludzkość byłaby w stanie przetrwać? Gdzie musielibyśmy się udać na jej poszukiwania? Ile dla niej moglibyśmy poświęcić?
To i wiele więcej pytań i odpowiedzi znajdziemy w epizodycznej przygodówce utrzymanej w narracyjno - eksploracyjnym stylu, nie pozbawionej zagadek logicznych, mniejszych, czy większych decyzji i tradycyjnych rozwiązań przygodowych, stworzonej przez niezależne studio Epsilon Games. Miałam okazję, dzięki uprzejmości twórców sprawdzić pierwszy z sześciu epizodów gry, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję. Jakie jest Destination Primus Vita - Episode 1: Austin? O tym napiszę w mojej recenzji, do której oczywiście serdecznie Was zapraszam.
Destination Primus Vita jest projektem podzielonym na sześć części, a każda z nich opowiada historię jednej osoby z grupy podróżującej na odległą planetę Primus Vita. Przenosimy się zatem w przyszłość, na Ziemię zniszczoną przez obcą rasę, zwaną "The Shatters", która nie tylko dokonała na ludzkiej planecie ogromnych zniszczeń, wymordowała ludzi i zabiła zwierzęta, ale przede wszystkim pozbawiła ją wszelkich zasobów wody. Ratunkiem dla upadającego społeczeństwa stała się grupa sześciu, specjalnie wybranych i przeszkolonych młodych osób, które wysłane zostają na odległą planetę, by odzyskać to, co zostało im zabrane. Sześć osób, Austin, Hayao, Artemida, BrX, Geny i Coby to inżynierowie, botanicy, eksperci od komunikacji, wojskowi i naukowcy. Wędrujący w kosmosie uśpieni, śnią kriogeniczny sen pozwalający przetrwać długą podróż. Poddawani kognitywnym testom dokonywanym przez sztuczną inteligencję statku kosmicznego, zwaną NIM, wracają wspomnieniami do swojego życia, przybliżając graczom swoją i nie tylko własną historię.
Wśród podróżników Destination Primus Vita - Episode 1: Austin, gry stworzonej przez weteranów Ubisoft, jest młoda pani doktor fizyki kwantowej, Austin Blair, kobieta klucz do sukcesu misji ratunkowej, nadzieja dla ludzkości, człowieczeństwa, które musi walczyć by przetrwać, musi zrobić i poświęcić wiele, by po prostu przeżyć. Z nadziejami, pragnieniami, ale i obawami, budzimy się z wieloletniej hibernacji obejmującej lata 3044, a 3048, by nie tylko zrealizować misję, ale i pobudzić swoje wspomnienia, poznać zazębiające się relacje z grupą, odkryć prawdę i współdziałając ze sztuczną inteligencją zwaną NIM poddać się narracji, emocjom i zmierzyć z łamigłówkami.
Przyznam się, że nie szczególnie przepadam za grami osadzonymi w klimatach science - fiction, więc nieco z założenia podchodzę do nich bardzo sceptycznie. Zapytacie zatem co też zaintrygowało mnie w Destination Primus Vita - Episode 1: Austin? Otóż przede wszystkim narracyjny, nieco retrospekcyjny sposób prowadzenia fabuły, która odsłaniana jest w niewielkich kawałkach, bardzo powoli, acz systematycznie, jednocześnie wrzucając gracza w jej odkrywanie, nie tylko poprzez ciekawą narrację łączącą ludzki, skądinąd naukowy umysł, ze sztuczną inteligencją trochę tajemniczej NIM. Dzieje się to niemal natychmiast, rzekłabym bez ostrzeżenia. Zdezorientowani, zaskoczeni i zagubieni musimy odnaleźć się w nowej dla nas i dla pani doktor sytuacji, a naszym wyzwaniom nie będzie końca.
A te skupiają się nie tylko na zagadkach logicznych, jakich w pierwszym epizodzie nie brakuje, ale i na wspomnianej już przeze mnie narracji. Poprzez wspomnienia odkrywane przez nas i aktywowane również przez nas samych, odsłaniamy i poznajemy nie tylko jedną z sześciu postaci, w którą się w danej chwili wcielamy, ale i budujemy i kreujemy relacje grupowe, mierząc się z problemami nie tylko natury technicznej, logicznej czy eksploracyjnej, ale i z dylematami moralnymi i emocjonalnymi, które w tym wypadku zostały całkiem zgrabnie przedstawione. Sprzyjają one i nakręcają, w sposób bardzo pozytywny narrację w grze, dając nadzieję na świetną zabawę w kolejnych rozdziałach.
Intrygujący klimacik, rodem z gier akcji czy nawet produkcji z dreszczykiem napędzają tajemnicze istoty, coś co realnie nam zagraża i tylko zacisze statku kosmicznego może przynieść ukojenie i względny spokój. Twórcom udało się, mimo braku spektakularnych efektów wizualnych, zbudować podkręcający atmosferą stan napięcia, przy jednoczesnym skupianiu się na nadrzędnych, logicznych celach naszej misji, czyli przygodowych zagadkach.
A te znajdziemy tu wszelakie, od tych banalnie prostych, po te skupiające naszą uwagę i angażujące nas w stopniu nieco wyższym. Nie trzeba się jednak przejmować ich trudnością czy też frustrującym utknięciem w grze, bowiem każde zadanie ma ukrytą tu czy ówdzie podpowiedzieć, w formie stosownej wskazówki. Dodatkowo rozgrywka w pewnym stopniu prowadzi gracza za rączkę, pokazując jasno cele i zadania jakie w danej chwili mamy wykonać (te są nam na ekranie wyświetlane). Zbieramy podpowiedzi, zgarniamy także wspomnienia, które studio Epsilon Games potraktowało także w sposób zadaniowy. Stanowią one bowiem nie tylko rodzaj umysłowego wyzwania, ale i rozbudowują grę fabularnie, pozwalając nam zżyć się z protagonistką.
Postacią, w tym wypadku Austin Blair kierujemy za pomocą klawiszy WSAD i myszy, mając możliwość wędrowania w dowolnym kierunku, obracania się jak chcemy i gdzie chcemy, włącznie z oglądaniem ciekawego kolorystycznie nieba. Interfejs gry jest tu intuicyjny, czytelny i prosty. Wiele przedmiotów można obejrzeć z różnych stron, mnóstwu miejscom i roślinom się przyjrzeć, przy okazji zyskując dłuższą o nich informację.
W tym miejscu pozwolę sobie płynnie przejść do oprawy graficznej tegoż epizodu i zapewne całości rozgrywki. Ta wykonana jest w ciekawym połączeniu 3D z 2D. Otóż wędrówkę po lokacjach odbywamy w środowisku trójwymiarowym, oszczędnym w formie, ale dość typowym dla gier science-fiction. Inaczej jednak wyglądają przytoczone przeze mnie powyżej informacje o przedmiotach, miejscach czy lokacjach. Te twórcy zaproponowali graczom w rysunkowym, malowanym, dwuwymiarowym stylu, który mnie osobiście w grach bardzo odpowiada.
Sposób prezentowania grafiki jak już wspomniałam jest tu w treść ubogi, ale poprzez pomieszanie formy, pewną wizualną dwoistość i tradycyjny charakter produkcji rozgrywających się w przyszłości, daje poczucie realizmu, wiarygodności, naturalności i umiejętności bawienia się formą, co w grach zawsze jest na plus.
Nieco gorzej wypadają animacje, które czasami potrafią się przyciąć. Same kierowanie żeńską protagonistką to duża przyjemność, bowiem pani Blair chodzi płynnie, dość szybko, nie wpada na ściany, przedmioty, nie stopuje się, wykonując wszystkie polecenia grającego w sposób jaki byśmy oczekiwali.
Na uwagę i pochwalenie zasługuje angielski dubbing gry, który stoi na niezłym poziomie. Dobra praca aktorska, emocje w głosie, właściwie dozowane napięcia wyrażane poprzez modulację tembru głosu, dają poczucie naturalności, uwiarygodniając rozgrywkę, nadając jej ciekawego klimatu i dawki tajemnicy, którą chętnie odkryjemy w kolejnym epizodzie.
Słów kilka na temat oprawy dźwiękowej, która szczerze nie zapadła mi w pamięć, więc albo nie narzucała się za bardzo, płynnie współgrając z fabułą i tym co dzieje się na ekranie, albo muszę ją sobie przypomnieć i utrwalić w kolejnym epizodzie.
Podsumowując, Destination Primus Vita - Episode 1: Austin to niezły początek dość długiej rozgrywki. Przed nami bowiem jeszcze aż pięć epizodów. Ciężko w tej chwili jednoznacznie ocenić co tak naprawdę nas tu czeka, ale odcinek pierwszy daje nadzieję, że niezależne, choć tworzone przez ludzi obeznanych już z grami. Studio Epsilon Games wie jak tworzy się gry i co zrobić, by graczy do swego projektu przekonać. Wszystko, sądząc po rozdziale pierwszym wskazuje, że dostaniemy przygodówkę nie tylko skupioną na fabule, co w tym gatunku jest niezwykle ważne, ale i angażującą graczy umysłowo, ciekawą i zróżnicowaną graficznie. Pozostaje więc czekać na kolejny epizod, życząc tym, którzy zechcą się z nim zmierzyć, miłej zabawy.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Tego niby ma być 6 odcinków, a w tempie, jakie ci panowie utrzymują to obawiam się, że niestety może być gniot. W grudniu zebrali kasę, w styczniu zaczęli prace, a już za 2 miesiące ma być pierwszy odcinek. Sam kickstarter też nieco scamem trącał, bo przy większości tierów dawali w najlepszym razie 3 epizody z 6. No ale może się mylę i gra będzie fajna - oby. Dobrych przygodówek nigdy za wiele.