Powrót Deus Ex’a za sprawą Human Revolution okazał się znakomity i udowodnił, że wciąż można tworzyć niesamowite, piękne i rozbudowane gry związane z gatunkiem i motywami cyberpunku. Zapowiedź drugiej odsłony była praktycznie pewne i tak też się stało, niestety już od początku Square Enix postanowiło wpłynąć na sprzedaż, przez co już na starcie wielu graczy poczuło się odrzuconych od Mankind Divided. Jakby tego było mało to wersja na PC zmagała się z bardzo dużą ilością problemów i niedociągnięć w kwestii optymalizacji. Obecnie po ponad roku miałem okazję przyjrzeć się temu tytułowi także z perspektywy czasu, zatem czy decyzja o zabiciu na dłuższy czas marki była uzasadniona jedynie finansowo?
Fabuła/Historia świata gry
Akcja przenosi nas dwa lata po wydarzeniach z Buntu Ludzkości, gdzie jak się okazuje Adam Jensen przeżył wielkie wydarzenia i postanowił dołączyć do grupy Task Force 29 stanowiącej oddział podlegający pod ONZ i dbający o pokój na świecie, odpierając terrorystyczne ataki w wielu miejscach na świecie. Nasz protagonista po poprzednich wydarzeniach za nic nie czuje zaufania do swoich przełożonych, w związku z czym zaczyna pertraktować z Kolektywem Juggernaut, który poszukuje wpływu Illuminatów nie tylko w TF29, ale także w każdym innym miejscu na świecie. W związku czym trafiamy do Dubaju, gdzie nie wszystko idzie zgodnie z planem wspomnianej organizacji, a nasz protagonista ponownie będzie musiał poradzić sobie nie tylko z własnymi problemami, ale także z brakiem zaufania do otaczających go ludzi.
Pierwsza sekwencja rozpoczyna się w niezły sposób, choć w późniejszym etapie natrafić możemy także na kilka innych misji, które potrafią wciągnąć swoją akcją oraz przebiegiem. Niestety ostatecznie poziomu nie udaje się zachować na równie wysokim poziomie, a samo zakończenie wydaje się być mocno ucięte nie pozostawiając złudzeń, że Square nie chciało dalej kontynuować przygód ukochanego przez graczy Adama Jensena, którego losy miałby być przecież zależne od tego co zrobiliśmy ostatnim razem. Jak łatwo możecie się domyślić było to zwykłe KŁAMSTWO, a gra gdzieś na początku pyta się nas “a co zrobiłeś tutaj, a co tutaj, a jakie chciałbyś zakończenie” po czym OLEWA wszystko, bo i tak ma to gdzieś. Znaczy deweloperzy mieli to gdzieś, bo tak naprawdę to zależało im tylko na przeniesieniu memicznego protagonisty, a nie jego (i naszego zarazem) bagażu doświadczeń.
Fabuła niestety jest dosyć przeciętna, pomimo tego jak dobrze się zapowiadała chociażby sama tematyka. Zaprzepaszczono to słabymi dialogami oraz nudnymi zadaniami, które miały jedynie kilka istotnych momentów, które nie są wystarczająco mocnymi do udźwignięcia największej zbrodni, czyli drastycznego i uzasadnionego jedynie finansowo ucięcia fabuły w głupim momencie. Na pocieszenie mieliśmy otrzymać “efektowną i zaskakującą” scenę po napisach… Nie dość, że wspomniany zabieg zmiażdżył potencjał to jeszcze zablokował serię na długo. Boli to szczególnie dlatego, że przecież w Hitmanie można było zaoferować podział na epizody i chociażby zakończyć historię w dobrym stylu. Fani z pewnością mocno by narzekali, jednakże w obecnej sytuacji jestem przekonamy, że zadowoliłoby to nas bardziej, niż to co można było zobaczyć w podsumowaniu tej części.
Rozgrywka/Mechaniki/Systemy
Eidos Montreal po raz kolejny zdecydowało się na kontynuowanie pierwszoosobowej perspektywy połączonej z dosyć klasycznymi elementami z gatunku RPG, w efekcie czego to właśnie Deus Ex ma najwięcej wspólnego z hybrydowością i wykorzystaniem zalet obu typów gier. Zresztą przy okazji korzystania z drabin, wspinania się oraz przejść pomiędzy rozgrywką, a cut scenkami możemy dostrzec jak uniwersalnie można bawić się tego typu perspektywami i możliwościami. To jednak obserwowanie świata “z oczu bohatera” stanowi nie tylko najbliższy kontakt, ale także sprawia, że musimy inaczej podejść do zadania. Tradycyjnie już nie jest łatwo, a kolejne kroki do podjęcia musimy obmyślać w trakcie realizacji wcześniejszej strategii. Nie brakuje oczywiście wielkiej swobody oraz zachęty w postaci świetnego level designu, od razu otwierającym przed naszą wyobraźnią wiele potencjalnie interesujących ścieżek. Wszystko odbywa się bardzo naturalnie oraz umożliwia nam na bardzo uniwersalne podejmowanie wyzwania.
Klasycznie już budowa RPG umożliwia nam branie udziału w różnego typu zadaniach, które niestety poza głównymi nie charakteryzują się dużą odmiennością. Wszystko niestety jest generalnie na jedno kopyto i sprawia, że świata tak jak i dziejące się w nim rzeczy staje się niestety monotonny. Wcześniej prezentowało się to lepiej, a spoglądając na inne tytuły z Wiedźminem na czele (nie wspominając o Human Revolution) wyraźnie Eidos nie poradziło sobie z nadaniem jakiegoś świeżego pomysłu. System rozwoju generalnie pozostał taki sam, lecz pojawienie się nowych umiejętności nie stanowi tak naprawdę interesującego rozwinięcia poprzedniego zestawu. Praxis wpadają nam bardzo często w ręce i tak naprawdę to nie mamy nawet szans na zaczerpnięcie z nich jakiejkolwiek przyjemności czy satysfakcji.
Strzelanie dalej jest przyjemne, choć mnie osobiście o wiele bardziej satysfakcjonuje omijanie wszystkich rywali, bądź zakradanie się i ogłuszanie, gdy Ci się tego nie spodziewają. Mocno zawiodłem się na głośnych zapowiedziach o lepszych walkach z bossami, których będziemy mogli pokonać w każdym stylu… no teoretycznie jest to możliwe, lecz praktyka pokazuje, że mocno ogranicza się nasze możliwości w tej kwestii. Pomijając już oczywiście to, że tak naprawdę to tego typu wypasionych starć jest w najlepszym przypadku dwie lub trzy.
Fatalnie wypadła optymalizacja, która sprawiała, że gra nie działa stabilnie oraz zawodzi pod wieloma względami. Monotonia zadań, słabi bossowie oraz mało świeżych elementów to mieszanka, która nie mogła sprawić, że z Mankind Divided można by się naprawdę dobrze bawić. Kontynuacja pod niemalże każdym względem zawodzi i sprawia, że zwyczajnie zaczyna się żałować tego co ostatecznie wyprodukowano. Niestety ktoś nie chciał chociażby uczciwie zamknąć opowieść, nawet kosztem zmiany koncepcji i wydania jej w formie epizodów (co swoją drogą wydawca uczynił przy okazji ostatniego Hitmana).
Oprawa audio-wizualna
Grafika stoi na bardzo wysokim poziomie prezentując nam jak doskonały potencjał kryje się w obecnej generacji. Niestety na bardzo wysokiej jakości tekstury oraz ślicznie prezentujące się efekty świetlne i cząsteczkowe przypada słaby projekt postaci i animacje, które szczególnie w przypadku twarzy wyraźnie odstają od reszty. Podobnie sprawa ma się z przerywnikami filmowymi, które ponownie genialnie oddają wyjątkową atmosferę cyberpunkową i to tę z najwyższego, możliwego poziomu. Niestety poziom odstający pomiędzy tym elementem, a prawdziwą rozgrywką jest niestety za duży i zbyt wyraźny, przez co wrażenie jest naprawdę negatywne. Obecna generacja dysponuje już tak dużą mocą obliczeniową, że można takie rzeczy przeprowadzać o wiele bardziej naturalnie, co pokazał Wiedźmin 3 czy GTA V. Sporo uwagi poświęcono na stworzenie zjawiska prezentującego połączenie obecnej Pragi z wizją bardzo futurystycznej technologii, która towarzyszy minionym dokonaniom ze strony ludzi. Efekt prac jest wzorowy przykładem jak należy tworzyć spore huby, tak aby można było je gęsto wypełnić odpowiedniego typu treścią i zawartością.
Dialogi zostały naprawdę słabo napisane i nawet poświęcenie się aktorów nie mogło tego naprawić, przez co momentami gra staje się swoją własną parodią. Niestety Deus Ex Mankind Divided stanowi drastyczne obniżenie poziomu względem poprzedniej odsłony. Odgłosy audio zostały wykonane jedynie solidnie i tak naprawdę są swego rodzaju odzwierciedleniem miałkości tej odsłony.
Nawet ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Michaela MacCanna, Sasche Dikiciyan oraz Eda Harrisona nie jest tak spójna i zwyczajnie przyjemna do przesłuchiwania jak motyw muzyczny powstały na rzecz Deus Ex Human Revolution. Być może udział aż trzech osób odpowiadających za całość przekształcił się z zalety w wyraźną wadę podczas procesu podejmowania decyzji i ustalania określonego stylu.
Podsumowanie Deus Ex Mankind Divided
Deus Ex Mankind Divided bardzo mocno mnie zawiódł, gdyż zwyczajnie nie utrzymał się nawet na porównywalnym do poprzedniczki poziomie. Pewne elementy dalej są wykonane bardzo dobrze, jednakże słaba optymalizacja, brzydkie twarze postaci czy mniej przekonujący soundtrack wraz z pomniejszymi problemami np. z balansem, sprawiają że zwyczajnie nie można czerpać z tego tytułu tyle samo przyjemności. Eidos Montreal ewidentnie miał problem z koncepcją oraz budżetem, przez co scenariusz wypadał głupio, a urwanie go nagle zdecydowanie obniżyło moje mniemanie oraz odczucia dotyczące wcześniejszych godzin rozgrywki. Jako samodzielna gra jest to tytuł stojący trochę wyżej, lecz wciąż jest to niestety dosyć przeciętna zabawa...
No zobaczymy co z tego wyjdzie :) wcześniejsza wersja okazała się wg udana :)