W czasach upraszczania produkcji przygodowych, pakowania w nie elementów zręcznościowych, czasowych i akcji, jedynie zapaleni miłośnicy klasycznych produkcji adventure nie schodzą z raz obranej klasycznej przygodowej drogi. Mimo dominującej w świecie gier mody, tworzą klasyki gatunku, które cieszą nie tylko mnie, ale mam nadzieję także spore grono fanów growej rozrywki.
Klasykę w pełnym przygodowym wymiarze, w przecudownej oprawie graficznej przygotowało niewielkie, niezależne studio Stuck In Attic w ich debiutanckim dziele zatytułowanym:
Gibbous – A Cthulhu Adventure. Grę miałam przyjemność sprawdzić i opisać w recenzji dzięki
GOG.com, któremu bardzo dziękuję, zapraszając Was do zapoznania z tekstem. Miłej lektury!
Jeśli uwielbiacie przygodowy gatunek między innymi za niemal
fantastyczne, niewiarygodne i pokręcone historie, to Gibbous – A Cthulhu Adventure może Was zainteresować. Opowieść łączy kilka wątków, miesza klimat opowieści serwując danie, w którego skład wchodzi
komedia, mroczny klimacik i znany motyw mitologii Cthulhu . Jednak jego największą zaletą jest to, że przede wszystkim pozwala spojrzeć na opowieść oczami rożnych postaci. Ale po kolei....
Historia przenosi nas do niewielkiego, skąpanego w tajemnicy Darkham, którego przeszłość owiana jest nutką zagadkowości i mroku, a i teraźniejszość nie grzeszy rozsądkiem i spokojem. W miasteczku rozpanoszyły się bowiem dziwaczne kulty. Co najgorsze po raz kolejny głośno znów mówi się o magicznej i jakże niebezpiecznej księdze zwanej Necronomicon. Odnalezienie okultystycznego tomiska zlecone zostaje znanemu detektywowi. Niestety będący na tropie księgi Don R. Ketype zostaje porwany. Wszystko dzieje się na oczach młodzieńca, studenta i bibliotekarza Buzza Kerwana. To nie detektyw, a młody pracownik biblioteki w skutek serii zrządzeń losu odnajduje Necronomicon, zanosi do swego mieszkania i nieświadomy konsekwencji czyta znajdujące się w niej zaklęcie. Te zmienia jego kotkę Kitteh w gadające ludzkim głosem zwierze. Jak się domyślacie, fakt bycia człowiekiem w kociej skórze nie bardzo podoba się kotce. Ratunkiem dla niej może być jegomość mieszkający w odległej Transylwanii, do której Buzz, Kitteh oraz Don R. Ketype muszą się udać. Ich wędrówka obfitować będzie w wiele przedziwnych, nierealnych przygód, pełnych nie tylko łamigłówek i znaków zapytania, ale i interesujących postaci.
Gibbous – A Cthulhu Adventure ma wiele mocnych stron, mnóstwo zalet klasycznych produkcji przygodowych, tych z przez lat. Jedną z nich jest umiejętność zainteresowania gracza właśnie warstwą fabularną, która jak zapewne wiecie w przygodówkach bywa powtarzalna. Nie inaczej jest i w tym przygodowym przypadku. Choć po raz kolejny staramy się uratować świat, to nasza misja
ani na chwilę nie wieje nudą, jest nieprzewidywalna i przede wszystkim zróżnicowana. Po pierwsze nie działamy w pojedynkę, po drugie możemy wykorzystać indywidualne umiejętności każdej z postaci i po trzecie świetnie bawimy się treścią i formą opowieści, która umiejętnie miesza gatunki, racząc nas komedią i horrorem zarazem.
Gibbous – A Cthulhu Adventure robi to naprawdę dobrze, niczego za bardzo nie koloryzując, nie przedobrzając ani nie wypaczając. W produkcji studia
Stuck In Attic nie będziemy śmiać się do rozpuku, ale delektować się świetnie napisanymi dialogami przepełnionymi między innymi dozą cynizmu, jaką oferuje nam kocia bohaterka, Kitteh. Zadowolą nas umiejętne wplecione nawiązania, zarówno do filmów noir, popkultury czy też mrocznej prozy Lovecrafta. Rozbawi, a także stanie się pewnym wyzwaniem możliwość grania rożnymi protagonistami mającymi dwojakie możliwości, ale i moce. Horror na wesoło to mieszanka wybuchowa, którą autorzy postanowili ubarwić dozą magii, a nawet fantastyki i science - fiction, nie zapominając oczywiście co jest istotą gatunku przygodowego czyli zagadkach, łamigłówkach i wszelakich łamaczach głowy.
Gibbous – A Cthulhu Adventure to jak wspomniałam klasyczna przygodówka, którą obsługujemy za pomocą myszy, jednego jej kliknięcia. Interfejs to tradycyjne ikony:
"oka", służącego do przyjrzenia się miejscu, przedmiotowi czy postaci;
"ust" dzięki której rozmawiamy, oraz
"trybiku" czyli działania. Ale to na szczęście nie wszystko, bowiem w zależności jaką postacią kierujemy, swoje działania względem otoczenia możemy nieco poszerzyć. Otóż jako Buzz Kerwan mamy w posiadaniu ikonkę
"kota", naszego zwierzaka, którego możemy użyć jako pomocy. Prosząc Kitteh o przysługę jesteśmy w stanie zdobyć przedmiot dla człowieka, w tym wypadku Buzza, nieosiągalny. Zupełnie inną zdolność, która w pewnym momencie trafia do growego interfejsu, kiedy kierujemy detektywem Don'em jest
"znak łowcy" magiczna moc, która pozwala przyjrzeć się niemal wszystkiemu co jest w lokacji interaktywne i dzięki temu poznać wycinek z przeszłości. Czynność tę możemy powtarzać wiele razy. Kilka razy może także badać świat za pomocą ikony "
oka" słuchając i czytając różne komentarze.
Klasycznie oprócz interfejsu rysują się także pozostałe elementy rozgrywki, związanej nie tylko ze sterowaniem. Mamy więc podwójne kliknięcie, które szybko przenosi graczy do kolejnej lokacji bez zbędnego, długiego wczytywania się lokacji. Są i podpowiedzi w postaci podświetlania się hot-spotów czyli aktywnych miejsc, dokonywane za pomocą klawisza "spacji". Jeśli utkniemy na jakiś czas w grze, to w przypadku Buzza pomocna stanie się Kitteh, z którą rozmowa może naprowadzić nas na rozwiązanie problemu. Przejmując kontrolę nad Don'em jesteśmy zaś w posiadaniu klasycznego notatnika, który w zależności od postępów w grze, zapełnia się wpisami, które ładnie naprowadzają na rozwiązanie niejednej łamigłówki. W tym wypadku "znak łowcy" też czasami staje się bardzo przydatny.
Tradycyjnie rozgrywkę i możliwość pchnięcie do przodu fabuły umożliwiają dialogi, w które rozgrywka, podzielona na 7 rozdziałów, jest przebogata. Rozmowy prowadzić możemy niemal z każdą napotkaną postacią. Te zwykle są bardzo humorystyczne, zakrapiane nutą szyderstwa i uszczypliwości, w przypadku uroczej kotki i mroku rodem z twórczości Lovecrafta w przypadku mieszkańców Darkham, kultystów i wielu innych postaci.
Gibbous – A Cthulhu Adventure jest na szczęście grą dostępną w polskiej wersji językowej, co umila rozrywkę, pozwala lepiej ją zrozumieć i w przypadku większości wydawanych obecnie przygodówek stanowi niecodzienny i miły wyjątek. Niestety polska lokalizacja nie uniknęła błędów. Często trafiają się literówki, bywają także zdania, które wcale nie zostały przetłumaczone. Jedno jest pewne, z pewnością należy pochwalić twórców za wkład pracy włożony w to, by ich niezależna produkcja dostępna była w wielu językach, także po polsku.
Pozostając przy znajomych rozwiązaniach przygodowych nie mogę nie wspomnieć o ekwipunku, który znajduje się na dole ekranu. Jest on zwykle schowany i aktywowany ręcznie przez kliknięcie elementu przypominającego rąbek książki. Otwarty daje nam możliwość nie tylko przyjrzenia się przedmiotom za pomocą ikony "lupy", ale i połączenia dwóch rzeczy celem stworzenia nowej lub zwyczajnie użycia jej w odpowiednim miejscu, na właściwej osobie i tak dalej. Szkoda tylko, że ten wysuwany inwentarz automatycznie nie chowa się z powrotem. Jest to niewielka niedogodność wymuszająca na graczy ponowne kliknięcia na ów rąbek, by ekwipunek się schował. Zdarzało mi się zapomnieć o owym kliknięciu i nagle okazywało się, że pasek ekwipunku zasłaniał interaktywne miejsce w lokacji nie pozwalając na jakiekolwiek działanie.
Przygodowe dzieło Stuck In Attic to rzecz jasna nie tylko gadanina, eksploracja i oglądanie, to także i przede wszystkim zagadki, które opierają się na tych przedmiotowych, ale i także tych czysto logicznych. Pierwsze, skupione na właściwym używaniu przedmiotów, nie są wymagające, powiedziałabym nawet, że bywają niezwykle proste i niewątpliwie bardzo logiczne. W pewnym momencie wkraczają jednak do akcji łamigłówki skupione na logice, które wymagają nie tylko spostrzegawczości i przygodowej uwagi, ale i umiejętności łączenia faktów. Przyznam się, że z pewnymi zadaniami miałam spory problem, nie mogąc ich racjonalnie wytłumaczyć, choć sens rozwiązania nasuwał się sam, zmagając się z nimi, czułam się dość nieporadnie.
Wyzwaniem, choćby ze względu na sposób prowadzenia postaci, jej charakter i osobowość, staje się rozgrywka rożnymi bohaterami. Podczas wspomnianych siedmiu rozdziałów przejmujemy bowiem kontrolę na dwoma, a nawet trzema osobami. Kierujemy opanowanym, nieco filozoficznym przedstawicielem świata detektywistycznego, wyjętym rodem z filmów noir. Nieco zblazowany sposób mówienia, analityczne podejście do problemów i kwiecistość dialogów towarzyszy graczom podczas kierowania Don'em R. Ketype'm. W bardziej luzacki, zabawny i bijący młodzieńczą świeżością klimat wnikamy gdy tylko staniemy się bibliotekarzem Buzze'm. Zarówno on, jak i jego słodka, acz złośliwa, arogancka i nieco uszczypliwa kocia przyjaciółka Kittah to mnóstwo humoru, wiele radości i masę przezabawnych, ale i dociekliwych i trafnych dialogów. Twórcy nie zapomnieli także o miłośnikach kotów, pozwalając na chwilę pograć właśnie Kittah, a właściwie wykonać razem z nią pewną zagadkę logiczną.
Kluczowym elementem, który od razu rzuca się w oczy jest w opisywanej przeze mnie grze grafika, bajkowa, niezwykle kolorowa, bardzo szczegółowa, zwyczajnie zachwycająca. Napawanie się barwnością mnóstwa lokacji, podbijanych efektowną grą świateł potęgującą niesamowite wrażenie uczestniczenia w niezwyklej animacji w disneyowskim stylu, staje się czystą przyjemnością. Trzeba tu zaznaczyć, że ilość cut-scenek jest spora i można je sobie w każdej chwili przypomnieć wybierając takową opcję w menu gry.
Grafika, zagadki i przygodowy styl rozgrywki oraz dobrze napisane dialogi to nie wszystko dobro jakie czeka na nas w grze, która oprócz cieszenia zmysłu wzroku, raduje także nasz zmysł słuchu. Tytuł bowiem może poszczycić się rewelacyjnym angielskim dubbingiem, w którym każda odgrywana przez aktora głosowego postać jest nie tyle wiarygodna i autentyczna, jak niezwykle emocjonalna i ludzka, nawet jeśli chodzi o kocicę gadającą ludzkim głosem. Naprawdę cudnie to brzmi, mile słucha się każdej, nawet najdrobniejszej i najmniej ważnej postaci, a trzeba zaznaczyć, że osób, z którymi możemy zamienić choćby klika zdań, jest naprawdę wiele, bo ponad siedemdziesiąt.
Całość pozytywnego odbioru spaja rewelacyjna ścieżka dźwiękowa nie tylko budująca napięcie, ale i towarzysząca graczom w sposób niemal niezauważalny, ale jakże spójny, przemyślany i zależny od sytuacji. Melodie, które przygrywają w tle potrafią być zarówno drapieżne, jak i spokojne i zdystansowane, melancholijne, ale i dramatyczne i groźne, niczym z filmowego horroru. Przebogaty świat dźwięków buduje nastrój, podkręca atmosferę, naprawa radością, ale i smutkiem.
Gibbous – A Cthulhu Adventure w podsumowaniu można skwitować jednym zdaniem. Doskonała przygodówka w starym, dobrym stylu 2D. Komedia z dreszczykiem i świetną historią, ale z nieco rozczarowującym mnie zakończeniem. Wiele lokacji, mnóstwo zadań i jeszcze więcej postaci zamknięte w grze w klasycznym stylu, że świetną angielską wersją i polskimi napisami, które wymagają poprawy. Wiele godzin rewelacyjnej zabawy dla każdego, nie tylko fana fabularnego gatunku. Jeśli lubicie humor, a twórczość Lovecrafta nie jest Wam obca, a na dodatek kochacie animacje i umysłowe wyzwania, to nie wahajcie się ani minuty, tylko kupujcie i grajcie, wnikając w świat pełen tajemnicy, magii i gadającego kota. Serdecznie polecam!
Bardzo dziękujemy firmie za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy gry w wersji na komputery osobiste PC na GOG.com.