Na kontynuację przygód w świecie Halo przyszło nam czekać lekko ponad 6 lat. 15 Listopada 2021 firma 343 Industries wraz z Xbox Games Studios wydała Halo Infinite. Czy warto było czekać długich 6 lat na kolejne przygody Johna-117, znanego wszystkim jako Master Chief?
Gra powitała mnie jak zwykle klimatycznym intro z którego dowiedziałem się, że siły UNSC, w tym Master Chief, dostały niezłego łupnia od frakcji zwanej Wygnańcami (Banished). Jeżeli jesteście fanami serii jak ja, możliwe, że mieliście już (nie)przyjemność spotkania ich w Halo Wars 2, strategii czasu rzeczywistego usytuowanej w świecie Halo.
Na całe szczęście Master Chief'a ratuje pilot Pelikana Echo-216, który przy współpracy z nową AI szybko zabiera się do kontrataku.
Rok poślizgu dał 343 Industries na dodatkowe miesiące pracy nad ich autorskim silnikiem graficznym Slipspace Engine. W ręce otrzymujemy tytuł z kapitalną grafiką, pełną drobnych szczegółów, szerokim terenem z przeważającą ilością drzew, krzaków i innych detali otoczenia, takich jak między innymi antyczne budowle, wysunięte posterunki lub bazy wroga.
Podkręcenie detali do maksimum sprawi, że gołym okiem dostrzec można szczegółowość pancerza Master Chief'a, oświetlenie w otwartym terenie jak i zamkniętych pomieszczeniach. Godne uwagi są również cienie, które są niczym żywe, zmieniając się dynamicznie wraz z naszym ruchem a także tekstury.
Mimo tego, że graficznie gra jest poprawna i wygląda bardzo dobrze, to konieczność pracy nad dwiema generacjami nie wycisnęła wszystkich soków z nowych komputerów jak i nowej konsoli Microsoft.
Halo Inifinite to tytuł, który zdecydowanie przypadnie do gustu starym wyjadaczom, którzy mogą (i całkiem słusznie) poczuć nostalgię do pierwszego Halo Combat Evolved, czy na nowo mogą polubić AI (ale szczegółów zdradzać nie będę). Nowych graczy również przyciągnie, oferując dobry klasyczny FPS, z toną broni i pojazdów czekających tylko na eksterminację przeciwnika.
Pierwszą, największą zmianą w stosunku do poprzednich przygód Spartanina w zielonym pancerzu, jest swoboda ruchu i świat, który można powiedzieć jest półotwarty. Może otwarty świat to zbyt dużo powiedziane bo nie ma co liczyć na piaskownicę w takich tytułach jak Red Dead Redemption czy produkcjach Ubisoftu. Wchodząc do świata Halo Infinity otrzymacie za to mapę która w dowolny sposób pozwoli Wam na wybór kolejnych misji. Czy zdecydujecie się na którąś z misji pobocznych, oferujących między innymi punkty doświadczenia, nową broń lub wsparcie w postaci uwolnionych UNSC Marines; czy może postanowicie wypełnić misję główną aby popchnąć fabułę do przodu? To od Was zależeć będzie co chcecie zrobić w danym momencie. Kolejną miłą zmianą jest fakt, że Master Chief może wkroczyć do którejś z misji z dowolnego punktu, wybierając, na przykład, atak frontalny, powolne i systematyczne ostrzeliwanie z odległości, lub ciche zakradnięcie się do przeciwnika wykorzystując osłony naturalne. Daje to sporo satysfakcji pozwalając chociaż w minimalnym stopniu poczuć się jak na polu bitwy.
Świat w którym przyjdzie się Wam zmierzyć z Wygnanymi jest piękny, kolorowy, pełny flory i fauny. Znajdziecie w nim lasy, góry, rzeki i jeziora. Przemierzając go powoli, bez zbędnego rabanu znaleźć można gromady zwierząt, które żyją swoim życiem. Spłoszone, na przykład, odgłosami walki zaczną uciekać w bezpieczne miejsca, sprawiając, że można pomyśleć, że ten świat żyje własnym biegiem.
Jednak ten wspomniany półotwarty świat nie jest typowym sandbox'em z punktami do odhaczenia, a raczej grą akcji z liniową fabułą (tak, główna kampania jest wciąż liniowa jak kolejka górska) z opcją swobodnego przemieszczania się po mapie.
Wspominając wcześniej o przemierzaniu świata Halo Infinite należy poruszyć temat listy pojazdów, początkowo skromnej ale w miarę postępu i przejmowanych punktów kontrolnych coraz pokaźniejszej. W najnowszej odsłonie, 343 Industries oddało w nasze ręce takie cacka jak Guziec M12, Mangusta M290, OSA AV-49, Odyniec M15, i mój faworyt (w każdej części) Skorpion M808. Pojazdy można znaleźć porozrzucane po całym świecie w skutek przegranej walki UNSC z Wygnańcami, lub zamawiając je w punktach kontrolnych, które należy odbić od przeciwnika. Jak w poprzednich częściach, i tutaj można wykorzystać pojazdy przeciwników. Tych też wcale mało nie jest i zasiąść możecie za sterami takich maszyn jak Duch, Zjawa, Chopper czy Upiór. Wierzcie mi, wielkość mapy skutecznie przekona Was, że lepiej w pojeździe niż pieszo! Chciałoby się rzec jest jak należy ale niestety jednej rzeczy nie umiałem nigdy przełknąć w serii Halo i tym razem również zostało to przez twórców pominięte. Fizyka. No nie potrafię przymknąć oczu na fizykę jazdy pojazdów, to w jaki sposób wpadają na niewielki kamień i lecą w górę niczym sztuczne ognie w sylwestrową noc. Z pozoru ciężki guziec pędzący po zboczach góry potrafi ni stąd ni z owąd wyskoczyć jak jakiś cross na wyścigach terenowych.
Poza pojazdami, Halo Inifinite oferuje całkiem spory wachlarz narzędzi do perswazji bezpośredniej których będziemy używać na naszych przeciwnikach. Na liście broni znajdziemy klasyczne pukawki znane z poprzednich przygód Master Chiefa, jak i nowe, wcześniej nie widziane. Do walki posłużą nam również nowe granaty a także pojemniki z energią, które możemy podnieść i cisnąć w przeciwnika aby następnie obserwować piękne eksplozje lub wyładowania energii które rażą i paraliżują "Tych Złych". Można również użyć ich do ostrzału i skutecznie kosić zastępy wroga wysadzając je z oddali.
Kolejną nowością jest również amunicja, którą nie tylko możemy zebrać z porzuconej broni jak i ze specjalnych pojemników które poukładane są zazwyczaj w bazach i punktach kontrolnych. Ciekawym pomysłem jest amunicja rażąca, która po skumulowaniu odpowiedniej ilości trafień w cel może go porazić prądem, obniżając jego tarcze (bardzo skutecznie) a następnie zadając mu obrażanie. Dodatkowo, pojawiła się nowa broń biała - oprócz znanego już miecza świetlnego, użyć można dwuręcznego młota grawitacyjnego!
Jednak ze wszystkich dostępnych broni i pojazdów cieszy mnie linka z hakiem. Dzięki niej, nasz bohater może wystrzelić linkę z hakiem i wciągnąć się na pewne wysokości! Daje to sporo przewagi nad wrogiem, chcąc się szybko przemieścić w bezpieczne lub bardziej taktyczne miejsce. Używając linki z hakiem możemy również przyciągać leżącą w oddali broń lub przyciągać siebie do wroga. Odpowiednio ulepszona pozwala również na rażenie wroga prądem. Czad! Kolejnym fajnym gadżetem jest czujnik ruchu, który rzucony przykleja się do powierzchni i skanuje otoczenie w poszukiwaniu ukrytych lub niewidocznych przeciwników.
W trakcie walki, Master Chief może odblokować nowe umiejętności - głównie za sprawą rdzeni spartanina. To poukrywane po mapie punkty, po zebraniu których otrzymujemy punkt umiejętności, który możemy wydać na przykład na ulepszenie tarczy albo linki z hakiem. Poza umiejętnościami, wykonując misje zdobywamy punkty WBO. WBO to Wysunięte Punkty Operacyjne, które po zdobyciu aktywują pewne dodatkowe umiejętności, między innymi: wsparcie ogniowe Marines, pojazdy, broń palną.
Kilka WBO trzeba zdobyć w ramach linii fabularnej a reszta, rozsiana po całym świecie może ale nie musi przejść w nasze ręce - Wasza decyzja. Pamiętać należy, że im więcej WBO przejmiemy, tym większy arsenał i większe wsparcie ogniowe UNSC otrzymamy. Samo zdobywanie WBO do trudnych nie należy, broni go zazwyczaj kilku wrogów więc odpowiednio eliminując ich z daleka szybko możemy oczyścić teren. Po przejęciu WBO zyskujemy lądowisko, na które możemy poprosić o zrzut pojazdu (dostępnego dla posiadanych punktów WBO), zmienić broń, zabrać ze sobą Marines. Dodatkowo, WBO pozwalają na szybką podróż, co akurat jest tematem spornym w moim odczuciu.
Parę dni przed premierą Halo Infinite, Microsoft Xbox Games Pass w ramach swojego abonamentu udostępnił nam, niecierpiącym czekać graczom, wersję wieloosobową. Przyznam, że usiadłem do niej z niesprecyzowaną obawą. Roczny poślizg Halo Infinite sprawił, że miałem obawy, czy aby multi się sprawdzi. Sprawdził się. Jest szybko, konkretnie i dynamicznie. Halo Infinite Multiplayer jest darmowe, a deweloperzy tłumaczą się, że zarabiać na niej będą przez mikropłatności na skórki. To dobre wieści, bo nie dojdzie do sytuacji, że ktoś kupi coś dzięki czemu będzie lepszy. Chociaż w multi gra się fajnie, to można się przyczepić jedynie do długiego grindu, dość długo zajmuje zdobycie odpowiednio wyższego poziomu aby móc odblokować nowe umiejętności czy przedmioty. Na szczęście twórcy wysłuchali opinii graczy i obiecują to poprawić w niedalekiej przyszłości.
Opcja multiplayer pozwala na zabawę w sześciu różnych trybach. Zabójca, czyli drużynowy deathmatch to potyczka dwóch drużyn po 6 osób każda. Mapy dla tego trybu są niewielkie a nastawić się należy na szybką akcję. Oferuje również tryb każdy na każdego. Kolejnym trybem jest stare, dobre Przejęcie Flagi. Dużo o tym trybie mówić nie trzeba, ale dla tych co nie wiedzą, to tryb w którym obie drużyny muszą wykraść flagę z obozu przeciwnika. Ta forma zabawy posiada również wariant jednej flagi o którą biją się obie drużyny. Innym trybem, dość śmiesznym, jest tak zwany Czachobol, w którym należy odnaleźć tytułową czaszkę i utrzymać ją w rękach przez 100 sekund. Utrudnieniem jest fakt, że gracz trzymający czaszkę jest spowolniony i nie może się bronić, nie może używać broni. Bastion, to następny tryb gry w którym obie drużyny muszą utrzymywać punkty na mapie. To taki podbojo-podobny tryb znany z serii Battlefield. Kolejną formą zabawy multiplayer w Halo Infinity jest Zapasy. Nie chodzi tu o zapasy jako forma walki, ale o zbieranie zapasów. Każda z drużyn musi odnaleźć określoną ilość przedmiotów i umieścić je w swojej bazie. Gracze z drużyny przeciwnej mogą wykradać te przedmioty u utrudniając sobie nawzajem zadanie. Ostatnim trybem dostępnym w wersji multiplayer jest Totalna Kontrola. W ramach zasad tego ostatniego należy przejąć i utrzymać równocześnie trzy punkty kontrolne na mapie. Po utrzymaniu trzech pierwszych punktów na mapie pojawią się kolejne trzy punkty do zdobycia i utrzymania. Wygrywa ten zespół który jako pierwszy zdobędzie trzy razy trzy punkty.
Jako gracz, który grał we wszystkie części Halo (łącznie z tytułami połączonymi) muszę przyznać, że ta recenzja może się wydawać mało obiektywna. Jednak ktoś taki jak ja, kto spędzał wiele godzin grając w każdy z poprzednich tytułów, poznający błędy i późniejsze poprawki muszę przyznać, że Halo Infinite mnie nie zawiodło. Miałem obawy, duże. Roczne opóźnienie i premiera po Battlefield 2042 mocno obniżała mój zapał i optymizm. Na szczęście 343 Industries nie próżnowało. Halo Inifinite to naprawdę (w moim odczuciu) solidna pozycja oferująca mnóstwo godzin dobrej zabawy, zachwycają oprawą audio-wizualną (jak każdy z tytułów Halo, oprawa muzyczna jest na najwyższym poziomie!), a tryb Multiplayer nie zdziwiłbym się, gdy będzie najbardziej popularną strzelanką sieciową w pierwszej połowie 2022 roku.
OORAH Marines! Dajcie się porwać wydarzeniom w najnowszej części Halo, siąść za kierownicą Guźca i przemierzać świat Pierścienia. Do zobaczenia w trybie multi!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu