Nadzieja na niebiosa, życie wieczne w cudownej krainie towarzyszy ludziom już od wielu wieków. Zastanawialiście się, co też jest po tej przysłowiowej drugiej stronie? Czy w zaświatach wyjdą nam na przeciw cudowne anioły z pięknymi skrzydłami? Czy też zstąpiwszy na ziemię, sami nas tam zaprowadzą. Te cudowne istoty, przedstawiane na wielu obrazach, spełniają w niebie wszelakie funkcje i wydają się być z owym miejscem nierozerwalne. A co jeśli nagle jeden z tych poczciwców utraci swój doskonały świat i spadnie na ziemię? Co wtedy? O tym dowiecie się w przygodówce, debiutanckim dziele niezależnej, niemieckiej firmy Mosaic Mask Studio, zatytułowanej Heaven's Hope.
Po króciutkim, rysunkowym intro, przenosimy się do dziewiętnastowiecznej miejscowości. Pewnego dnia, Talorel, kandydat na anioła, w skutek nieszczęśliwego zdarzenia, podczas próby latania, zostaje zepchnięty w dół i trafia do niewielkiego, na pozór spokojnego miasteczka Heaven's Hope. Problem w tym, że jego przełożeni nie mogę się dowiedzieć, że stąpa po ziemi, więc natychmiast musi powrócić do krainy szczęśliwości. Niestety z powodu upadku, traci swoją aureolę, a jego skrzydła ulegają zniszczeniu. Nie pozostaje więc nic innego, a poszukać sprzymierzeńców, którzy pomogą mu wrócić i to w miarę szybko. Zadanie nie będzie jednak łatwe, bowiem w miasteczku szaleje inkwizycja, na czele której stoi charyzmatyczna i władcza Greta i jej pomocnik, służbista konstabl. Na szczęście, nasz "upadły" aniołek nie jest sam. Towarzyszą mu, choć tylko duchowo, dwie inne postacie, dobroduszna anielica Salome i nieco cyniczny i zgryźliwy Azael.
Heaven's Hope, jest tradycyjną przygodówką point & click 2,5D. Mosaic Mask Studio swoim projektem skłoniło się ku klasycznym, starym "indykom", oferując graczom ręcznie rysowane tła, bardzo kolorowe i stateczne, przełamując je trójwymiarowymi postaciami. Nie tylko one wykonano w 3D. Większość użytecznych przedmiotów umieszczono w lokacjach tak, by od razu rzucały się w oczy. Odróżniają się bowiem one od płaskiego tła, wyglądając jakby były na nie naklejone. Efekt muszę przyznać przyjemny dla oka, nadaje konkretnym lokacjom swoistego, mroczno - zabawnego klimatu. Tak, tak, choć tematyka gierki wydaje się nieco posępna, zważywszy na zło wrogość inkwizycji i złe moce, o których pisać mi nie wolno, by nie zdradzić fabuły, to jednak twórcy złamali ją dawką humoru, który szczególnie widoczny jest podczas dialogów, nie tylko z kolejnymi postaciami pobocznymi, ale głównie podczas konwersacji Talorela z jego duchowymi kamratami. Równie komicznie, czasami karykaturalnie prezentują się postaci, na które natkniemy się podczas zabawy. Każda z nich jest osobą niezwykle indywidualną, ma swój charakter, upodobania i nawyki. Na plus zaliczyć mogę także angielski dubbing, bo jest naprawdę dobry. Klasycznie i prosto prezentuje się także interfejs gry, bowiem obsługujemy ją za pomocą nieodzownego atrybutu przygodówkowego gracza, czyli myszy. Wszystkie czynności wykonujemy za pomocą lewego przycisku owego gryzonia. Kursorem w postaci skrzydła anioła, klikamy na ikonę "oka", służącą oglądaniu przedmiotów, miejsc i osób; "ikonę ust", dzięki której porozmawiamy oraz "ikonę dłoni" potrzebną do użycia i zabrania przedmiotów. Wszystkie zebrane rzeczy, trafiają do klasycznego ekwipunku, znajdującego się na dole ekranu. W oknie inwentarza część zebranych klamotów, można ze sobą łączyć, tworząc inny obiekt, który z pewnością teraz, czy później nam się przyda. Po bokach okienka ekwipunku znajdują się równie potrzebne przygodowe atrybuty, czyli notatnik, który łącząc rysunkową i tekstową formę służy graczowi pomocą. W ten sposób wiemy co już w kolejnym zadaniu zrobiliśmy, bo wykonana czynność zostaje odznaczona "zielonym ptaszkiem", a nad czym jeszcze musimy popracować. Dziennik ów wykonany jest w formie książki, przełożonej zakładką i sprawia bardzo przyjemne wrażenie, jednocześnie będąc bardzo czytelnym. Kolejnym fajnym rozwiązaniem jest mapa, którą znajdziemy z drugiej strony ekwipunku. Podczas rozgrywki, pojawiają się na niej kolejne lokacje. Wystarczy na nie kliknąć, by szybko przenieść się do nowego miejsca, oszczędzając sporo czasu. Twórcy zdecydowali się też na klasyczny system podświetlania hot-spotów, który uruchamiamy za pomocą klawisza "spacji" i typowy sposób zapisywania rozgrywki, z nieograniczoną ilością slotów na zapisy. Brawo, brawo, brawo!!! Tego mi było trzeba :)
Choć w Heaven's Hope nie uświadczymy ogromu zadań logicznych, typu ułóż puzzle, znajdź szyfr do zamka, rozwiąż zagadkę, to jednak szare komórki pomęczymy, głównie za sprawą licznych zagadek przedmiotowych, choć trafiają się również zagadki logiczne. Niektóre z nich można wykonać w różny sposób, cała ich masa zaś, ma charakter złożony. A więc, coś zrobimy tu, by potem w innym miejscu móc to coś dokończyć. Dodatkowo wędrować będziemy po przeróżnych, kilkudziesięciu lokacjach, zaczynając od chatki samotnego staruszka, poprzez miasteczko, w którym odwiedzimy zakład krawiecki, pub, bibliotekę, antykwariat, aż po nawiedzony młyn, dom wiedźmy, cmentarz, czy katakumby. W każdym z tych miejsc przeprowadzimy mnóstwo dialogów, pogadamy na wszelakie tematy, starając się za wszelką cenę wrócić do niebiańskiego domu. Niestety łatwo nie będzie, bowiem na drodze stać będzie oczywiście zło. Nasz protagonista nie jest, jak już wspomniałam w swoim nieszczęściu taki samotny. Z pomocą przychodzą mu koledzy "po fachu". Dobroduszna, spokojna i bardzo cierpliwa Salome oraz nerwowy, cyniczny i czasami zgryźliwy Azael. Te anielskie osobistości, są czymś w rodzaju podpowiedzi w grze. Twórcy zdecydowali się w ten sposób, na dość ciekawą i zabawną formę pomocy. W prawym górnym rogu ekranu znajdziemy znak zapytania. Gdy na niego klikniemy, aktywujemy właśnie takowy system podpowiedzi. Talorel zapyta wtedy kolegów co dalej, a jedno z nich nakieruje go na właściwą ścieżkę, nie dając jednak jednoznacznej odpowiedzi, a jedynie naprowadzając na nią. Salome i Azael nie są jedynymi pomocnikami naszego bohatera. Jako anioł mam on moc ożywiania przeróżnych istot, nie tylko żyjących, ale i tych przez niego stworzonych. Dzięki temu zyskuje dodatkowo jeszcze dwóch pomagierów, w postaci myszy oraz własnoręcznie zrobionego stworka, ze świeczką na głowie. Mysz wespnie się tam, gdzie Talorel nie sięgnie, a mały, sympatyczny stworek, którym pokierujemy, zdobędzie dla nas ten, czy inny użyteczny przedmiot. Złego słowa nie mogę napisać o oprawie muzycznej gry, która idealnie wpasowuje się w klimacik, jeszcze go potęgując.
Moje ochy i achy na temat rozgrywki muszę jednak doprawić łyżką goryczy. Niestety młodziutkie i z pewnością niedoświadczone studio, dla którego ów tytuł jest przygodowym startem, nie uniknęło kliku mniejszych, czy większych błędów. W kilku miejscach natknęłam się na bugi, które na szczęście nie zaprzepaściły dalszej rozgrywki. Otóż już wykonane czynności, po zapisaniu i wyjściu z gry, po ponownym jest uruchomieniu nie działają należycie. Już śpieszę z tłumaczeniem o co mi chodzi. Otóż, w pewnym momencie gry, w jednej z lokacji, a dokładnie w więzieniu zrobiwszy pewien przedmiot, poprzez połączenie innych umieszczamy go w pewnym miejscu ( wybaczcie, ale nie będę zdradzać co i gdzie łączymy i umieszczamy). Problem w ty, że gdy wyszłam z gry, a następnie ponownie ją uruchomiłam, przedmiot był już stworzony, ale rzeczy z którego go zrobiłam dalej tkwiły w ekwipunku. Uniemożliwiło to pewną rozmowę i ruszenie gry dalej. Być może kolejne aktualizacje pozwolą ten problem zlikwidować. Póki co pomaga jedynie ponowne jej wczytanie. Zdarzało się także wieszanie gry, podczas przechodzenia z lokacji do lokacji i kilka pomniejszych problemów, z niedograniem ruchu ust postaci z tym co aktualnie mówią. Pewny nerwowy zgrzyt wywołały u mnie także elementy zręcznościowe, opierające się na strzelaniu do przedmiotu. Za nic nie mogłam poruszając myszką trafić w dany punkt, nie mówiąc już o odpowiedniej sile rzutu, bo to tu także jest ważne.
Heaven's Hope, mimo kilku błędów jest pozycją dobrą, bardzo grywalną, ciekawą i niezmiernie wciągającą. Grając w tę dość długą grę, bawiłam się doskonale i z całym przekonaniem mogę dopisać ją do listy przygodówek, w które chciałabym zagrać w języku polskim i mam nadzieję, że znajdzie się rodzimy wydawca, który się nią zainteresuje. Wahałam się nad jej ostateczną oceną, końcową punktacją, ale ponieważ przeszłam ją jednym tchem z niekłamaną przyjemnością, oceniam ją bardzo wysoko i życzę twórcom kolejnych, tak udanych przygodówek.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Nie w moim stylu choc moze sie podobac wiadomo. Kwestia gustu :)