Przygody Larry’ego Laffera znane są, jeśli nie osobiście, to chociaż ze słyszenia, większej części społeczeństwa, które lubi czasami umilać sobie szarą rzeczywistość grową wideo fikcją. Larry od lat robi w to jeden i ten sam sposób, nie tylko rozśmieszając dosłownie, ale i niosąc z sobą nieco bardziej dosadny, bezpruderyjny, acz nie wulgarny, czasami pikantny damsko-męski klimacik. Historia dojrzałego mężczyzny szukającego kobiecego ideału jest z nami już od wielu lat.
W roku 2018 na nasze komputery zachciało przenieść ją ponownie studio
CrazyBunch, która wraz z wydawcą,
Assemble Entertainment wydało
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Don't Dry, którego
recenzję i
poradnik/solucję znajdziecie na stronie. Gra cieszyła i cieszy się bardzo pozytywnymi ocenami, jest dostępna także w języku polskim, co wielu graczy wielce raduje. Zaoferowani przygodami podrywacza, który znalazł wielką miłość w osobie niejakiej Faith, nawet nie zauważyliśmy, bo i twórcy nieco na ten temat milczeli, kiedy to zapowiedziana została kontynuacja, sequel opowieści. Podobnie jak poprzedniczka, ta
klasyczna, komediowa produkcja z nutką zabawnego erotyzmu, o tytule
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice, wkrótce zadebiutowała i nie trzeba było długo czekać, by uzbierała wiele pozytywnych o sobie opinii. Na szczęście nie musieliśmy także zbyt długo oczekiwać na polską wersję językową, w formie napisów, do której się ustosunkuje nieco później. Tymczasem, po tym przydługim wstępie, serdecznie Was zapraszam do recenzji
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice, nowych przygód Larry’ego, któremu….hmm…..ciężko będzie odpędzić się od wielu cielesnych pokus.
I oto wkracza on….Larry Laffer, podrywacz zaczynający nowe, stabilne życie. Ale czy na pewno?
Fabuła
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice zaczyna się tam, gdzie kończy się
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Don't Dry, będąc bezpośrednią jej kontynuacją. Od razu uprzedzam Wasze pytanie. Nie nie musicie znać poprzedniczki, żeby móc w pełni cieszyć się sequelem, z dwóch przyczyn. Po pierwsze
twórcy, bardzo zgrabnie, w formie samouczka, wpletli wszystkie najistotniejsze fakty z części pierwszej, właściwie krótko ją streszczając. Po drugie, mimo znajomych postaci, które w tym razem spotkamy i jakiś fabularnych nawiązań, jest to zupełnie inna historia, której motywem przewodnim jest miłość i poszukiwanie szczęście u boku ukochanej Faith, ale nie tylko. Nie mniej jednak zachęcam do sprawdzenia poprzedniczki, osobiście.
Rozpoczynamy w Cancun, gdzie nasz protagonista, po stracie swej ukochanej, jako wybraniec i mężczyzna z przepowiedni, ma pojąć za żoną córkę El Reya, której jeszcze nigdy nie widział na oczy. Przygotowując się do ślubu, jego wierna towarzyszka i przyjaciółka Pi, czyli telefon, odczytuje pewien plik, pewną wiadomość, z której wynika, że Faith wcale nie zginęła, a przebywa gdzieś na archipelagu wysp Kalau’a. Larry niewiele myśląc porzuca Cancun i przyszłe, stabilne, małżeńskie życia i po zorganizowaniu sobie jakiegoś środka transportu, rusza na poszukiwania miłości jego życia, Faith, byłej współwłaścicielki, a raczej głowy firmy Prune, zajmującej się telefonami i im przeznaczonymi aplikacjami. I tak dociera do miejsca, w którym gdzieś znajduje się jego ukochana, ale i nie brakuje kobiet, którym nie sposób się oprzeć. Mało tego ukochana ma problem z pamięcią. Tej, a co za tym idzie tropem Larry’ego podąża chińska agentka, niejaka Yanmei, wynajęta przez nowego szefa Prune, pracującego nad robotem, bardzo specyficznym, bo nastawionym na uciechy natury erotycznej. Larry nie ma zatem łatwego życia, choć na nudę zdecydowanie nie narzeka, mierząc się nie tylko z wyzwaniem ratowania Faith, przed nią samą, ale i z tajemnicą wyspy, na którą dotarł.
Stary dobry Larry, w klasycznym stylu….humor podszyty sporą dawką erotyzmu
Jeśli choć trochę znacie cykl o Larry’m to wiecie, że nie każdemu taki rodzaj humoru może się podobać, bo było nie było, ten sprowadza się do elementów kręcących się właśnie wokół erotyki, która z przygodówkami o czasami zbyt idealistycznej, surrealistycznej fabule, może się gryźć. Nie jest to oczywiście nagość w czystej formie i wulgarne przesady, ale scen i tekstów przesiąkniętych pikanterią, nie brakuje. O ile pierwsza część, nowej odsłony przygód Larry’ego była pewnym wprowadzeniem, miała jakieś zahamowania, stopowała w wielu intymnych sytuacjach, ba….nie dawała growemu protagoniście skorzystać z uciech współczesnego świata, do jakiego przypadkiem trafił, tak druga zdaje się iść dalej i mocniej wkracza na dość grząski, acz zabawny teren. Okazuje się bowiem, że w sequelu Larry nie ma najmniejszych problemów, by skorzystać ze swoich wdzięków, a kobiety zdają się być bardziej przystępne, co czasami jego samego bardzo dziwi.
Trudno grając w kolejną odsłonę tej przezabawnej, czasami trochę, przepraszam za kolokwializm „zboczonej” przygodówki, nie porównywać jej do poprzedniczki, szczególnie jak się miało okazję w nią grać. Obydwie przygodówki mają wiele wspólnego, ale jest też kilka elementów, które bardzo je dzielą i które twórcy postarali się rozwinąć, ulepszyć, upiększyć czy ubarwić, nie tylko grafiką, ale i słowem.
Zacznę jednak od wspomnianej klasyki, którą owa gra jest, podobnie jak jej pierwowzór. Otóż otrzymujemy tradycyjną przygodówkę w typie „wskaż i kliknij”, obsługiwaną za pomocą myszy, jednego jej kliknięcia. Do dyspozycji mamy ikonę „lupy”, którą przedmiot, miejsce czy osobę oglądamy, ikonę „dłoni”, która pozwala nam wejść w interakcję i ikonę „dymku”, który służy do rozmowy. Nic pod tym względem nie zmieniło się w obsłudze gierki, która jest zwyczajnie łatwa, prosta i przyjemna, jeśli chodzi o interfejs, oczywiście, bo sama gra jest dość wymagająca i wydaje się być trudniejsza od jej poprzedniczki. To jednak należy zapisać jej na plus.
Do dyspozycji gracz otrzymuje także klasyczny ekwipunek, który aktywujemy w dwojaki sposób. Może to być działanie kółkiem komputerowej myszy lub przez naciśnięcie klawisza „I” na klawiaturze. Tradycyjnie Larry nosi w swojej kieszeni mnóstwo przedmiotów, które może oglądać, a my usłyszymy i przeczytamy stosowny, krótki komentarz; wyciągnąć, albo ze sobą połączyć, czasami w bardzo dziwny sposób, o czym będziecie mieli okazję się przekonać, sami w ową przygodówkę grając.
Dalej naszej postaci towarzyszy nieodłączny telefon komórkowy, a w nim Pi, aplikacja, która wyraźnie mocniej jest już z Larry’m związana i oboje stanowią fajną przyjacielską parę, czasami się wspierając, a często wytykając sobie jakieś uchybienia. Jeśli chodzi o telefon, i związane z nim działania, będące rodzajem interfejsu, to studio CrazyBunch wprowadziło pewne nowości, które nie tylko urozmaicają rozgrywkę, nieco ją wydłużając. Ta przewidziana jest na około 10 godzin, może nieco krócej. Jednocześnie autorzy jeszcze troszkę ją utrudniają, równocześnie przekazując graczom pewną podpowiedź. Ten ciekawy, różnorodny miks, świadczy o tym, że deweloperzy pomyśleli nad rozwojem Larry’ego, jego lepszym rozeznaniem we współczesnym XIX wieku, ale i postanowili rozwinąć samą grę, nieco ją rozbudowując.
Dzięki temu, oprócz znajomych już elementów interfejsowych, zyskujemy zupełnie nowe. Po pierwsze mamy coś co ja uwielbiam w produkcjach przygodowych, notatnik. Aplikacja zobrazowana w postaci „książki z piórem”, pozwala nam wejść w dziennik Larry’ego, w jego telefoniczne notatki, które stanowią zadania jakie stawia przed nami gra. Te już rozwiązane, zostają odznaczone, co bardzo ułatwia, dość trudną i pełną wszelakich działań, rozrywkę.
Po drugie kolejną nowością jest aplikacja, którą przedstawiono jako „młotek i piła”. Jest to miejsce, w którym Larry tworzy bardziej złożone przedmioty, na przykład buduje tratwę, czy robi drinka. W tym miejscu należy przypomnieć i zaznaczyć, że jest to bardzo specyficzny rodzaj gry, w której w zagadkach przedmiotowych należy myśleć jak Larry, czasami bardzo irracjonalnie, a nawet dziwnie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten element i ten dodatek do gry, sam w sobie stanowi jakiś rodzaj przygodowego wyzwania. Przy okazji należy także wspomnieć, że ta odsłona gry wprowadziła w niej kolejną nowość. Jest nią nie tylko zabieranie przedmiotów w fizycznej formie, ale robienie ich zdjęć, a następnie wykorzystywanie takowych w sposób o jakim byśmy raczej w prawdziwym życiu nie pomyśleli. Logika Larry’go nieco odbiega od naszej, a przynajmniej odbiegała od mojej, co stanowiło wyzwania, a czasami wprowadzało uśmiech na twarzy, a nawet zażenowanie.
Po trzecie podczas gry zyskujemy aplikację, w której w dowolnym momencie możemy porozmawiać z Pi, zadając jej pytania, których odpowiedzi mogą, między innymi, przypomnieć nam ważne fakty dotyczące fabuły. A wierzcie mi na słowo, wiele się dzieje.
Po czwarte, i ostatnie, jeśli chodzi o interfejs, w telefonie Larry’ego pojawia się mapa, której twórcy nadali wygląd „kompasu”. Ten element to nie tylko możliwość przemieszczania się po dość rozległym archipelagu wysp, ale i kolejne zadania, które zostają nam w grze zlecone. Musimy bowiem podczas rozgrywki, znajdując odpowiednie współrzędne, odnaleźć także odpowiednie miejsce, w którym czeka nas na przykład jakiś istotny dla popchnięcia fabuły przedmiot. Dodatkowo mapa to jedna z okazji na zginięcie, na śmierć bohatera, który nie tylko może rozbić się o skały, ale i zostać pożarty przez rekina. Śmierć, zresztą podobnie jak w Leisure Suit Larry - Wet Dreams Don't Dry, spotkać nas może w grze wielokrotnie, choćby w momencie zerwania pewnego niezwykle trującego kwiatka. Muszę też zaznaczyć, że wspomniana mapa ma rodzaj interaktywny, nie jest statyczna, ale stanowi czystą formę dzisiejszych mobilnych aplikacji, co jest fajnym akcentem, jednym z nawiązań, których w grze troszkę znajdziemy.
Myśl człowieku, kombinuj i stosuj pokręconą logikę…..czyli zadania i zagadki
Niech Was nie zwiedzie urokliwa rysunkowa grafika, nieco banalna, przesadzona, ale jakże pasująca do przygodówek. Gra graficznie może wydawać się tytułem banalnym, łatwym, ot prościutka przygodówka, w której wystarczy pokombinować z przedmiotami. Tak, macie rację, czasami to wystarczy lecz jest pewne ale….Logika i pomysłowość twórców pod względem sposobu łączenie przedmiotów i tworzenia ich, czasami wykracza poza standardowe myślenie.
Zadania w głównej mierze skupiają się na zagadkach przedmiotowych. Znajdziemy w rozgrywce wprawdzie kilka zadań natury nieco bardziej złożonej, ale te są raczej proste i każdy powinien sobie z nimi w miarę szybko poradzić. Cała istota czysto przygodowego zadania skupia się jednak na przedmiotach i umiejętności ich łączenia. Czasami połączymy coś w takich sposób, o jakim nie mamy pojęcia, że tak można, albo że tak powinno się robić. Jeśli zatem nie zaczniecie myśleć jak Larry, zachowywać się jak Larry, czy choć po części być jak Larry, to nie zdziwcie się, jeśli często nie bardzo będziecie wiedzieli co dalej. Sięgać będziecie wtedy do poradnika, który przybliży wam jakże oczywisty, ale jakże dziwny fakt, dziwny element, o którym nie pomyśleliście, bo przecież to niemożliwe. Otóż w nowej odsłonie Larry’ego, wszystko jest możliwe. Kombinujecie zatem, łączcie przedmioty w sposób mało logiczny i pamiętajcie, że możecie także robić zdjęcia, a te stają się bardzo przydatne, nie tylko by je oglądać.
Nieodzownym elementem każdej przygodówki są dialogi, które i w Larrym stanowią istotę rozgrywki. Nie przeprowadziwszy z daną postacią odpowiedniej rozmowy, nie tylko nie popchniemy fabuły do przodu, ale i nie będziemy w stanie znaleźć jednego z istotnych dla rozgrywki, przedmiotów.
Skoro jesteśmy już przy warstwie dialogowej, to pora powiedzieć sobie, że ta część nie stroni o dość kontrowersyjnych, nie wszystkim na pewno przypadających do gustu, elementów. Jest bowiem więcej seksu, erotyka kipi z ekranu, choć nie jest wulgarna. Twórcy pokusili się także na dużo dosadność, a czasami nutkę przesady, wyśmiewając niektóre ludzkie przywary i punktując człowiecze bolączki. Jest sporo nawiązań, dużo typowego dla serii erotycznego humoru, co jest po prostu wizytówką całej serii i twórcy zdają się o tym pamiętać.
Graficznie jest tak jak być powinno, czyli bardzo podobnie do pierwowzoru. Nie zawodzi także warstwa muzyczna. Pod tym względem, tytuł nie zmienił się za wiele względem swojej poprzedniczki. Po raz kolejny gramy w klasyczną rysunkową grę, niezwykle kolorową, z ręcznie malowanymi tłami i takimi też postaciami. Jest kolorowo, jest zabawnie i bardzo szczegółowo.
Jak wspomniałam gra jest dość rozległa, jak na współczesne przygodówki, które mają tendencję do skracania rozgrywki do minimum. A ponieważ
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice jest produkcją w miarę długą, to i lokacji do zwiedzania mamy naprawdę sporo. W nich naoglądamy się sporo przedmiotów, będziemy podziwiać przepiękne kolory, delektować się licznymi drobiazgami, mając jednocześnie wiele nawiązań do części pierwszej. Twórcy wpletli w rozgrywkę nie tylko nowości, w tym nowe miejsce, wykonane w ślicznym, malowanym stylu, ale i także znane postaci, z którymi mieliśmy do czynienia w części pierwszej.
Na plus mogę zaliczyć także warstwę muzyczną, która dopasowuje się do lokacji i sytuacji w jakieś Larry właśnie przebywa. Nie wybija się jakoś przed szereg, nie jest w rozgrywce dominatorem, ale cicho przygrywa w tle, zmieniając się co rusz na nową, prezentując nowe brzmienie. W międzyczasie towarzyszy nam wiele dźwięków nam towarzyszących, które także obrazują otoczenie, w którym się znajdujemy.
Pozostając przy dźwiękach, nie sposób nie nadmienić o angielskiej wersji językowej, która podobnie jak poprzednia, stoi na bardzo wysokim poziomie. Larry, i aktor wcielający się w jego postać, po raz kolejny jest świetny, buduje swoją postać w sposób zarówno zabawny, jak i typowy dla Larry’ego. Również pozostałe postaci, każda mająca swój własny charakter, charyzmę i animusz, spisują się na medal i stanowią istotę fabularnej opowieści, jaką są przecież przygodówki.
W tym miejscu muszę zaznaczyć, iż gra dostępna jest w polskiej wersji językowej, w formie napisów, choć na samym starcie tak nie było. Niestety co do jakości polskiego tłumaczenie, choć cieszę się, że w ogóle jest, muszę się troszkę przyczepić. Wersja ma troszkę błędów, nie tylko stylistycznych, ale i braki w tłumaczeniu. Duża część zwrotów i wyrażeń przetłumaczona jest w sposób dosłowny, bezpośrednio z języka niemieckiego lub angielskiego, przez co czasami brzmi nieco dziwnie. Jest też wiele przetłumaczeń, który trudno cytować, bo można by było określić je jako wulgarne, czy obraźliwe.
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice – podsumowanie
W podsumowaniu muszę zaznaczyć, że nie spodziewałam się pojawianie drugiej odsłony przygód Larry’ego tak szybko. Miałam nadzieję, liczyłam, ale zapowiedź rychłej premiery
Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice, mile mnie zaskoczyła. Byłam zdruzgotana iż na wstępie nie mogę zagrać w nią, tak jak w przypadku poprzedniej części, po polsku. Na szczęście aktualizacja dała mi taką szansę. Wtedy to z
wielką przyjemnością zanurzyłam się w pokręconą, przesiąkniętą humorem, nawiązaniami i dozą erotyki, opowieść, która fabularnie bardzo mocno się rozwinęła. Gra ma do zaoferowania tak wiele, tak bardzo fabularnie rozkwitła, że trudno jej nie podziwiać. Ciekawa i przedmiotowo pokręcona rozgrywka, z którą mierzymy się przez kilka godzin, a może nawet kilkanaście, pozwala choć przez chwilę żyć w przedziwnym, wciągającym świecie. Rewelacyjna wersja angielska, dziwne, ale ciekawe zadania, wielowątkowa fabuła i przepiękna grafika. Cóż chcieć więcej? No może nieco poprawionej polskiej lokalizacji i kto wie, może części kolejnej. Serdecznie polecam! Bawcie się dobrze!
Bardzo dziękujemy CrazyBunch oraz Assemble Entertainment za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy grę w wersji na komputery osobiste PC na Steam.