Moim zdaniem w za stare gry nie ma co grać bo to jest jakby uwstecznianie sie a ten tytul tak wlasnie wyglada.
Stare gry RPG nigdy nie kupowały sobie graczy doskonałą grafiką, niesamowitymi efektami czy tym, że posiada PHYSX. Wszystko to odbywało się dzięki doskonałe napisanej fabule, która wciągała na długie godziny, dni, a nawet tygodnie jeżeli ktoś chciał zrobić wszystko na 100%. Chociaż produkcja Lords of Xulima, która jest właśnie opisywana w tej recenzji ma swoje wady wciągnęła mnie bez reszty. Już sam początek sprawił, że chce wrócić do tego świata.
Jedną z większych wad jest brak możliwości personalizacji swoich bohaterów. Nie wybieramy tu tylko i wyłącznie naszego głównego herosa, ale całą drużynę. Problem polega na tym, że nie możemy im dobrać rasy, wyglądu , głosu etc. Do wyboru mamy tylko portret postaci, klasę i bóstwo, od którego dostajemy niewielkie bonusy startowe. Do tego wszystkiego nasza postać jest nazwana „poszukiwaczem przygód” co pozwala zadać nam pytanie, co ona tak naprawdę potrafi? Sprawia to, że drużynę budujemy trochę na chybił trafił.
Po stworzeniu swojej drużyny czas wejść do świata gry. Nie należy się tu spodziewać grafiki rodem ze Skyrim. Świat jest niebezpieczny i ciągle stawia przed graczem ogromne ilości przeciwników, z których większości nie da się pokonać od razu. Nie jest to gra z typu „za prostych”. Przycisk zapisu i odczytu używałem praktycznie bez przerwy. Dla jednych będzie to pozytyw, natomiast inni mogą być przyzwyczajeni do prostszych rozwiązań. Dla mnie osobiście jest to plus, bo wychowałem się na RPG, które stawiały przed graczem wyzwania. Rodzajów naszych oponentów jest ogromna ilość więc nie musimy się martwić, że po krótkiej chwili poznamy wszystkich. Posiadają oni również najróżniejsze umiejętności więc do każdej walki trzeba przygotowywać się inaczej. Na wyższych poziomach trudności bez odpowiedniego przygotowania nie ma co próbować podejść do walki określonej „zbanalizowana potyczka”. Wrogów naszych spotkamy od zimowych i ośnieżonych szczytów gór, bo piekielnie gorące pustynie, na której nawet najcięższy organizm będzie miał problem z przeżyciem.
Opowiadana historia sprawia, że zastanawiamy się tylko co będzie dalej. Dowiadujemy się cząstkowych informacji, że jest to wyspa, są bogowie i musimy coś pokonać, kogoś zabić. Całą resztę dostajemy w bardzo małych dawkach przemierzając niebezpieczny świat. Z każdą częścią wykonanego zadania głównego pojawia się nowe, które nie jest tak łatwo rozwiązać. Do ukończenia go potrzeba silnej drużyny, która nie raz przeciwstawiając się przeciwnikom nie dowie się za dużo o tym co ją czeka dalej.
Interfejs jest rzeczą, którą bardzo trudno było i nadal jest mi opanować. Ciężko było mi pojąć jak można przekroczyć udźwig drużyny, a nie postaci zarazem?! Trudno dobierało się wyposażenie dla poszczególnych postaci co przynajmniej u mnie skutkowało zbieraniem wszystkiego co się dało do momentu przekroczenia obciążenia.
Jest za to kilka ciekawych rozwiązań w tej grze, które dodają jej smaczku. Pierwszym jest doskonałe wykorzystanie umiejętności zwanej w książkach D&D (Dungeons & Dragons), zauważanie. Podczas naszej przechadzki drużyna może niespodziewanie zebrać złoto, zioła czy inne przydatne przedmioty. Możliwe, że właśnie ta garstka złota pozwoli nam przeżyć. Czemu przeżyć? Wszystko to wiąże się z drugim smaczkiem, którym są racje żywnościowe. Muszę przyznać, że osobiście w żadnej grze nie spotkałem się z tym mechanizmem. Zawsze przed wyjściem za mury miasta należy zaopatrzyć się w odpowiednią ilość jedzenia, bo inaczej los czeka nas straszy. W zależności też od trudności terenu po którym się poruszamy zużywamy ich większą bądź mniejszą ilość. Cały ten ciąg przyczynowo-skutkowy przyczynia się do użyteczności kolejnej umiejętności: terenoznawstwo. Prościej nam się chodzi, ergo zużywamy mniej racji.
Podsumowując Lords of Xulima nie jest grą prostą i łatwą. Może są tu niedociągnięcia, ale pojawiają się również rozwiązania, których nie spotyka się w innych grach. Mimo ubogiej kreacji postaci i braku możliwości bycia elfem czy krasnoludem o specyficznym wyglądzie, historia przedstawiona wynagradza nam to, nawet z nawiązką. Wczytanie się w opowieść i chęć poznania jej końca jest ogromna i zajmie bardzo dużo czasu zwłaszcza jeśli chcemy wykonać wszystko na 100%. Mimo braku dobrej grafiki można powiedzieć, że jest to tytuł godny polecenia fanom dobrej historii dla których sama historia jest ważniejsza niż grafika. Czyli najpewniej ludzi w moim wieku, znających stare RPGi.
Moim zdaniem w za stare gry nie ma co grać bo to jest jakby uwstecznianie sie a ten tytul tak wlasnie wyglada.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Napewno fajny klasyk nawiazujacy do poczatkow gier RPG kazdy starszy gracz pamieta ze wtedy liczyla sie fabula i dobra zabawa a nie ladnie wygladajaca trawa czy drzewo