Dziś swoją premierę na Steam ma rodzima produkcja studia
Too Husky, gra
Jerzego Rojkowskigo i
Karola Sollicha, która w uroczy, acz momentami nieco mroczny sposób przybliża graczom zapomniane,
słowiańskie mity i legendy. Narracja, melancholia, nieco łamigłówek i przepiękna oprawa graficzna obrazują przygodówkę, zatytułowaną
Mira, którą miałam wielką przyjemność sprawdzić dzięki uprzejmości twórców, za co bardzo serdecznie dziękuję. Jaka jest
Mira? O tym w mojej recenzji. Miłej lektury!
Zagadkowa opowieść na słowiańską nutę
Jak wspomniałam
Mira skupia się wokół mitów i legend, które nie są, niestety zbyt popularne w naszym kraju, choć obecnie wracają do łask, choćby dzięki zapowiedzianemu
The End of the Sun. Jest to bowiem
opowieść czysto słowiańska, w której rzeczywistość przeplata się z wierzeniami pradawnego słowiańskiego ludu. Nie powinny Was zatem dziwić istoty powracające po śmierci jako Utopce, stare znachorki przybierające przeróżną postać, zwane Szeptunkami, stwory ogromnych rozmiarów, skrzyżowanie węża ze smokiem czyli straszne Żmijowce, czy też łagodne stworki opiekuńcze, nazwane Bzionkami lub zwodnicze Rusałki.
Tajemniczych istot i zjawisk niczym z przerażającej, ale i zarazem łagodnej bajki znajdziecie w grze mnóstwo. Wszystko to w specjalnie do tego stworzonym leksykonie, który z czasem zapełni się informacjami, niczym słowiański podręcznik.
Opowieść rozpoczyna się w krainie, która według mitologii słowiańskiej jest jednym z miejsc wchodzących w skład naszej, ludzkiej rzeczywistości. Jawia to człowiecza kraina i to w właśnie w niej rozpoczynamy przygodową podróż, poznając młodą kobietę o imieniu Mira. Przenosimy się do powojennego Krakowa, do niewielkiego domu dla sierot, który prowadzi nasza tytułowa bohaterka. Historia odkrywana po kawałku, w formie transkrypcji, z początku szczątkowo i niezwykle tajemniczo, w pewnym momencie wędruje do zupełnie innego świata. Miejsce, w którym po skoku z mostu do wody, budzi się Mira, jest, jak się jej wydaje, zupełnie jej nie znane. Poznaje tam miłego stworka zwanego Bzionkiem, który przybliża jej magiczną krainę zwaną Nawią, miejsce czarodziejskich istot i przedziwnych stworów, niczym z bajki. Łącznikiem między Jawią a Nawią okazuje się być Prawia, podobno zamieszkała przez bogów, nieco zapomniana i rozmazana w pamięci.
I tak oto razem z Mirą wędrujemy między światami ludzkiej rzeczywistości, a magii, nie tylko ucząc się i przypominając sobie to co kiedyś było nam znane, ale przede wszystkim poznając trudną przeszłość młodziutkiej bohaterki, której przyjdzie mierzyć się nie tylko ze wspomnieniami, które wymazała, ale także z dylematami moralnymi.
Fabuła, podobnie jak istoty, które poznamy podczas ogrywania
Miry, jest
zwodnicza, ale jednocześnie niezwykle intrygująca, zastanawiająca i na swój sposób mroczna oraz smutna. Jej słowiańską baśniowość można zarówno odnieść do codziennego życia, które nie zawsze toczy się tak jak tego chcemy, ale i do ludzkiej, złożonej natury, którą czasami ciężko w sobie okiełznać. Historia pewnego sierocińca i pewnej niani, jest zatem jednocześnie opowieścią o minionym czasie i dylemacie na ile rzeczywistość przenika przeszłość i ile przeszłości pozostaje w naszej teraźniejszości. Taki filozoficzny, narracyjny i zagadkowy klimat towarzyszy graczom od początku, po zakończenie tej dość krótkiej opowieści, której przejście obejmuje około trzech godzin.
Przygoda zrodzona z pasji, melancholijna, zagadkowa i bardzo ludzka, a do tego przepiękna graficznie
Mira to jak zapewne wiecie gra niezależnych twórców, projekt w pełni tworzony ręcznie, malowany i obrazowany piękną grafiką w niezwykle stonowanych kolorach zieleni i brązów. Dopieszczone lokacje, bogate w słowiańską symbolikę i wszelakie dziwne istoty i jeszcze dziwniejsze znaki, są jednocześnie zagadkowo tajemnicze, mroczne i świadomie nieczytelne, rozmazane, co niewątpliwie symbolizować ma zamazane w pamięci wspomnienia.
Niewyraźne obrazy z przeszłości, świat na granicy snu a jawy, podroż między teraźniejszością a przeszłością świata mitów i legend jest realnym i bardzo jasnym dowodem na niemal niezauważalną granicę między tym co prawdziwe, a tym co takim wydaje się jedynie być. Na dowód wysnuwanej tu tezy, twórcy, którzy pracowali nad swoim projektem długie sześć lat, prezentują graczom ciekawe animacyjne przejścia między światami Jawii a Nawii. Przerywniki filmowe niczym ze starych filmów, śnieżący obraz, grafika jak na starych, nadpalonych zębem czasu pocztówkach. Wszystko to określa jaki rodzaj rozgrywki reprezentuje Mira, gra, która przede wszystkim skupia się na opowieści o człowieku, bardziej od strony jego wnętrza, mocnej narracyjnie, niźli zagadkowo, choć łamigłówki także tu znajdziemy.
To jak twórcy ze studia Too Husky skupili się na swojej opowieści, w którą tknęli pasję, miłość do klasyki, fantazję i słowiańską krew, widać nie tylko w grafice, która zwyczajnie zachwyca. Żywe obrazy rodem z dzieł sławnych malarzy, w przejmujących, smutnych, udręczonych i zagadkowych kolorach. Wymyślne stwory, te złe i mroczne, albo te łagodne i tajemnicze. Wszystkie one są mimo bajkowości niezwykle ludzkie i mają ludzkie, niemal codzienne problemy.
Zagłębiając się w rozgrywkę przekonujemy się, że Mira to tak naprawdę opowieść o zaletach i wadach, o wyborach i konsekwencji czynów, o naturze, wierze i nadziei. Nie jest to łatwa, lekka i pogodna opowieść, która ma za zadanie nas bawić. To historia z morałem, w której wybory mają znaczenie. Te kształtują rozgrywkę i pozwalają nam ją przejść w nieco różniący się od siebie sposób.
Klasyka przygodowa z domieszką wizualnej powieści i prostymi zagadkami
Mirę należy traktować w nieco inny sposób niźli tradycyjne przygodowe point and clicki. Mimo tego, że jest to tytuł wpisujący się w ramy tychże produkcji, gdyż naszą bohaterką kierujemy za pomocą komputerowej myszy, chociaż znajdziemy w niej wyzwania umysłowe w postaci w miarę prostych mini-gier, tudzież układanek, to nadrzędnym przygodowym jej aspektem jest narracja.
Opisywaną tu przeze mnie przygodówkę można określić mianem słowiańskiego visual novel, wizualnej, malowanej powieści , dzięki której nauczymy się wiele o naszej pradawnej kulturze i wierzeniach.
Pomoże nam w tym wspomniany już przeze mnie leksykon, który znajdziemy w lewym górnym rogu ekranu. Podczas przemierzania zakamarków lokacji, których w grze jest sporo, podczas licznych rozmów, jakich też odbędziemy mnóstwo, co jakiś czas odkrywamy wiedzę o istocie czy wierzeniu słowiańskim. Wiadomość w postaci informacyjnej, niezwykle ciekawej notki, trafia właśnie do leksykonu. Ten stopniowo się zapełnia, dając graczom pełny obraz rzeczywistości świata Nawii. Zakładkę ową możemy w dowolnym momencie otworzyć, by jeszcze raz przestudiować zagadnienia dotyczące legend i podań dawny Słowian.
Wizualny, narracyjny charakter gry widoczny jest także w otoczce interfejsowej. Nie znajdziemy tu bowiem klasycznego, typowego dla przygodówek ekwipunku. Nawet jeśli w nasze łapki trafi jakiś użyteczny przedmiot, to jedynym co od grę otrzymamy, jest stosowna o nim informacja , a następnie odpowiednie i automatyczne go użycie.
Przygodówka Jerzego Rojkowskigo i Karola Sollicha to zbiór magicznych, narracyjnych i czasami trudnych emocjonalnie opowieści, przekazywanych nam głównie obrazami, ale także dialogami. Choć tytuł nie posiada aktorstwa głosowego, a gra dostępna jest w jedynie formie napisów, w polskiej wersji językowej , to nie brak w nim napięcia, znaków zapytania i zagadkowości.
W tę zagadkowość dobrze wplecione zostały typowo przygodowe elementy, jakimi są zagadki logiczne. Mira ma do zaoferowania kilka takich "łamaczy głowy". Produkcja zdaje się odwoływać do każdego rodzaju gracza, nawet takiego, który z grami fabularnymi, nastawionymi na zagadki logiczne, ma niewiele do czynienia. Mini-gry, bo takie przygodowe rozwiązania znajdziemy w recenzowanym przeze mnie tytule, nie wymagają bowiem od graczy wielkiego umysłowego wysiłku. Zgrabnie wplecione w fabułę, domykającą ją, stawiające kropkę nad "i" puzzle, układanki i mini-gry polegające między innymi na zdolność zapamiętywania, są miłym urozmaiceniem nastawionej na opowieść rozgrywki.
Kolejnym, nazwałabym to zadaniowym elementem produkcji są wybory, z którymi przychodzi się nam graczom mierzyć. Podczas poznawania świata Nawii, ale i podczas wędrówki po rzeczywistej Jawii, nasza protagonistka, a co za tym idzie, i my, staje przed wyborami moralnymi, dotyczącymi między innymi komu zaufać, a komu nie, albo, co gorsza, jaki los komu zgotować. Nie są to banalne decyzje, ale pozwalają nieco wydłużyć rozgrywkę, bowiem zachęcają do kolejnego, nieco innego jej przejście, za co za tym idzie, zmienionego zakończenia.
Dźwięki, oprócz grafiki i narracji......istota tejże przygodówki?
Nie będą Was trzymać w niepewności i od razu odpowiem, że tak. Ścieżka dźwiękowa i cała otoczka, związana zarówno z przepiękną muzyką i brzmieniem tego, co rozgrywa się wokół nas podczas przemierzenia lokacji, jest w tym tytule niezwykle istotna. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest jej integralnym i niezwykle ważnym elementem.
Gra pozbawiona dialogów mówionych, skupiona na słowie pisanym, obrazowana grafiką i swoistą wizualną narracją, bez muzyki byłaby pusta i płytka. To dzięki niej Mira staje na wysokości zadania i to co jest w grze najważniejsze, co należy punktować i zaznaczać, płynąca w tle rozgrywki muzyka, robi doskonale.
Oj! Przepiękna jest treść muzyczna gry, doskonale podkreśla pewien rodzaj dramatyzmu i ponurej, baśniowej nostalgii. Daje wiarę i nadzieję, by za chwilę ją nam odebrać. Buduje klimat, którego grze nie brakuje, wypełnia ją, jest jak dopełnieniem i spoiwem.
Równie uroczo, ale i niezwykle wiarygodnie brzmią w grze dźwięki otoczenie. Szczególnie dobrze widać to już na początku rozgrywki, tuż przed wkroczeniem w świat owej przygodówki. Dźwięk świerszczy, spokój i zarazem niepewność, natychmiast pcha nas w nieznane, zachęca do wkroczenie w przygodową opowieść, która napędzana jest zarówno opowieścią, jak i wspomnianym dźwiękiem, w którym oprócz naturalnych odgłosów, do naszych uszu dochodzą tajemnicze trzaski, szepty, zagadkowe wołanie czy też nerwowe oddechy naszej bohaterki.
Mira, historia pełna dylematów w narracyjnym stylu - podsumowanie recenzji
Jak już wspomniałam debiutancki projekt przygodowy studia Too Husky należy potraktować jako niezależny, narracyjny przygodowy tytuł z wyborami i sporą dawką słowiańskiej historii. Mity, legendy i podania przekazane w prosty, klarowny sposób są nie tylko formą nauczenie się czegoś nowego, co pisze się grze na plus, ale i podstawą do rozwinięcia fabuły.
Ta bowiem opiera się właśnie o słowiańskie korzenie, wyrasta z nich i nimi się pożywia. Prześliczna grafika, która maluje przed nami niesamowite, artystyczne obrazy, niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa, proste, acz ciekawe zagadki. Jeśli lubicie polskie przygodówki, jeśli kochacie narracyjną formę rozgrywki, w którą wpleciono pradawne mity i pomysłowe, acz niezbyt wymagające łamigłówki, to
Mira wszystko to wam zapewni. Bawcie się więc dobrze w świecie zawieszonym między jawą a snem, między rzeczywistym światem ludzi, a baśniową, magiczną Nawią. Serdecznie polecam!
Serdecznie dziękujemy studio Too Husky za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy grę w wersji na komputery osobiste PC na Steam.