Ostatnimi czasy coraz mocniej upewniam się w przekonaniu, że przygodówki nie umarły i żyć będą, mam nadzieję….wiecznie. W moje ręce trafia bowiem coraz więcej takich przygodowych perełek, które potwierdzają tezę, że owe gry, i ich fani, którzy je dla nas tworzą, nie pozwolą im umrzeć. Jednym z takich tytułów jest niezależna gra adventure, dzieło stworzone przez nieduży, bo dwuosobowy zespół Pirita Studio, które przy pomocy wydawcy Application Systems Heidelberg, w zeszłym roku oddało w ręce graczy klasyczny point-and-click o tytule Mutropolis. I choć jest to gra niezależna, to właściwie wszystko mi się w niej podoba….no może poza faktem braku polskiej wersji językowej. Pora opowiedzieć Wam o niej więcej w mojej recenzji, do której przeczytania serdecznie zapraszam, przypominając jednocześnie, że na stronie znajdziecie także do niej poradnik.
Opisywana przeze mnie gra to jeden z takich przygodowych tytułów, który przenosi gracza w czasie, ale jednocześnie nie stawia na klasyczne science – fiction a na opowieść, która łączy styl sci-fi, z fantasy i egipską mitologią. Historia poprzez precyzyjne i przemyślane poprowadzenie wątków fabularnych, które oferują graczom liczne zwroty akcji i mnóstwo ciekawych, ale i zabawnych nawiązań, potrafi mocno zaangażować, jednocześnie ani przez moment nie rozczarowując. A to niestety często się zdarza, zwłaszcza w finale.
Mutropolis, jak już wspomniałam przenosi nas w przyszłość i to daleko w przód, bowiem do roku 5000, kiedy to na planecie Ziemia żyje już niewielka grupa ludzki, bo większość uciekła kolonizując Marsa. Powodem opuszczenia zielonej planety i niegdyś ludzkiego domu, była wielka katastrofa, znana jako kataklizm. Z czasem jednak planeta zaczęła coraz mocniej fascynować naukowców, którzy zaczęli na nią wracać i skrupulatnie badać dawną ziemską cywilizację.
Wśród tych badaczy jest grupa archeologów, których poznajemy od razu, na początku gry, kiedy to podczas wykopalisk archeologicznych, odkrywają wielki napis/mural, który może wskazywać na wiekopomne odkrycie. Wszystko wskazuje na to, że są na drodze zaginionego i legendarnego miasta Mutropolis. Wśród badaczy archeologów jest bohater, którym przyjdzie nam pokierować. Nazywa się Henry Dijon i podobnie jak reszta: bracia bliźniacy Luc i Micro, Calate, Cobra i ich szef Totel, ma nadzieję na poznanie wielkiej tajemnicy zaginionej cywilizacji.
Problem w tym, że tuż przed postawieniem przysłowiowej „kropki nad i”, Totel zostaje porwany i znika bez śladu. Grupa, na czele z domorosłym detektywem Henry’ym, zamierza go odnaleźć. Wracają zatem na Marsa, organizują wyprawę i ponownie powracają na Ziemię. Tu Henry i jego towarzysze stają się uczestnikami spisku, nie tylko międzygalaktycznego, ale także międzywymiarowego. Na drodze Henry’ego staje bowiem egipska bogini Izyda, znana w grze jako Isis i jej władczy, brutalny i pragnący bogactwa i władzy Seth. Isis zostaje wkrótce sprzymierzeńcem grupy i kimś więcej dla naszego growego protagonisty. Walka o odzyskanie Totela nie będzie, jak się niebawem okaże łatwa, ale za to, niesłychanie satysfakcjonująca.
Mutroplis nie tylko miesza fabułę przeplatając przyszłość i to odległą, z dawną przeszłością. Miesza także współczesność z mitologią, zgrabnie łącząc wszystko w całość i okraszając to ciekawie wyglądającą grafiką. Choć gra nie oferuje spektakularnej prezentacji graficznej….przypinam, to tytuł stworzony przez dwuosobowe studio, to jej rysunkowy styl, o dość komediowym wyrazie, bardzo pasuje do nieco zwariowanej fabularnie opowieści.
Przygodówka jest klasyką w rysunkowym, niezwykle barwnym, i bardzo szczegółowym stylu. Prezentuje świat, w którym natkniemy się na wiele przedmiotów, niezwykle kolorowe i wypełnione przedmiotami lokacje, wiele prostych, malowanych animacji i postaci, które wyglądają bardzo charakterystycznie. Otóż większość z nich to chudzielcy o patykowatych nogach i zasłaniających oczy czuprynach. Choć na pierwszy rzut oka bohaterowie tejże opowieści mogą wydawać się pokraczni, to rzeczywiście pasują do klimatu gry, który choć momentami opowiada o rzeczach poważnych, zupełnie poważny i smętny nie jest.
Co tu dużo gadać, czy raczej w tym przypadku „pisać”, Mutropolis wygląda jak rysunkowa animacja, w której pomyślano o wielu aspektach, co powoduje, że gra nie tylko tworzy klimat samą fabułą, ale także buduje go dzięki graficznemu stylowi. Gorzej wypadają animacje, w których mocno rzuca się w oczy, że jest to tytuł niewielki i niezależny. Ale to akurat element mało istotny, i można na niego przymknąć oko.
Opisywany tytuł potwierdza także zasadę, że niezależnie to nie zawsze łatwo i banalnie. Nie, nie…… Powiedziałabym, że ostatnio ogrywane przeze mnie gry, pozwalają mi myśleć, że niezależni twórcy potrafią utrudniać graczom zadanie i zmuszać ich do myślenia. Co mnie akurat bardzo cieszy. Mutropolis nie jest grą banalną, w żadnym razie, i nie znajdziemy w niej pozbawionych oryginalności i prostych zagadek. Przyznam się, że udało mi się w niej zaciąć, a często musiałam troszkę pomyśleć, żeby znaleźć odpowiednie rozwiązania, dla mojego, a właściwie Henry’ego, problemu.
W tej klasycznej przygodzie większość zadań opiera się na zagadkach przedmiotowych, typu – znajdź przedmiot i odpowiednio go użyj. Ale sama zadaniowa część gry to nie tylko zagadki inwentarzowe, ale także te klasycznie logiczne. Wiele z nich jest naprawdę ciekawych, jak choć te polegające na przeszukiwaniu okolicy za pomocą lornetki i odnajdywaniu dzięki temu miejsc na mapie. Na uwagę zasługuje także możliwość przejęcia kontroli nad niewielkim robotem o imieniu Max, którym przez moment będzie kierować. Zadanie jakie przyjdzie nam nim wykonać sprawi wiele frajdy szczególnie fanom starych gier w retro stylu. Przy okazji staje się kolejnym nawiązaniem do popkultury i czasów, już minionych, które jednak w przygodówkach powracają.
Nie zabrakło elementów nieco podnoszących graczom ciśnienie, czyli przemykania się niezauważonym i działania nieco szybciej, bo czas goni, a wrogowie czyhają. Nie jest to jednak coś z czym nie będziemy sobie mogli poradzić. I nie….jeśli się obawiacie, nie jest to zadanie zręcznościowe. Całość ma wymiar komediowy i lekki, co mocno uprzyjemnia rozgrywkę, którą śledzimy w trzech rozdziałach, i w wielu lokacjach, stawiających na logikę, ale i na wyobraźnią.
Mutropolis to przygodówka „wskaż i kliknij”. Oznacza to, że poczynaniami naszego bohatera kierujemy za pomocą myszy. Sterowanie jest na tyle uproszczone i intuicyjne, że nie powoduje przestojów i problemów. No może jedynie w momencie gdy natkniemy się na problem z rozwiązaniem jakieś zagadki, albo zapomnimy z kimś ważnym pogadać. Rozmowy stanowią bowiem w przypadku tej gry, bardzo ważny element rozgrywki, często pchając fabułę do przodu.
Gra podzielona na trzy akty, jeden wstępny i krótszy i dwa dłuższe to tradycyjne rozwiązania, jakie znajdziemy w większości przygodówek w startym stylu. Sterowanie myszą, klasyczny ekwipunek, w którym możemy oglądać i łączyć przedmioty i klasyczne w przygodówkach podświetlanie hotspotów, czyli interaktywnych miejsc w lokacjach. Jest to o tyle ważne, że rzeczy, jakie zbierać będziemy do ekwipunku jest naprawdę sporo, a miejscówki jakie eksplorujemy dość rozległe, z mnóstwem szczegółów. W zwiedzaniu licznych miejsc pomoże mapa, o której twórcy także nie zapomnieli.
Na wielki, ogromny plus zasługuje możliwość ręcznego zapisywania gry, w jej dowolnym miejscu, dowolną ilość razy. Slotów na zapisy jest nieskończona ilość. Ułatwiło mi to zadanie nie tylko przy pisaniu poradnika, ale i przy odnajdywaniu licznych osiągnięć w steamowej wersji gry. Jeśli zatem lubicie wyzwania w poszukiwaniu wszystkich osiągnięć, to nieskończona ilość zapisów, bardzo to wam ułatwi.
Pisząc o otoczce interfejsowej muszę zatrzymać się na moment przy licznych nawiązaniach, o których już Wam wspominałam. Podczas gry natkniemy się na wiele zabawnych komentarzy dotyczących życia człowieka na planecie Ziemia. Te dotyczyć będą zarówno osób, które kiedyś żyły i z pewnością o nich słyszeliśmy, ale także przedmiotów czy sytuacji. Komediowy wyraz widać także w relacji Isis/Henry. Mająca wiedzę o rzeczach nieznanym Henry’emu bogini, nie wie za wiele o ludziach, z czego wynikają komiczne sytuacje, które wiele razy wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Jeśli chodzi o muzyczną czy dźwiękową stronę Mutropolis, to pozwolą sobie zacząć od według mnie najsłabszego, ale wcale nie oznacza to złego aspektu opisywanej w mojej recenzji przygodówki. Jest nią muzyka, którą zwyczajnie nie bardzo pamiętam. Skoro nie wbiła mi się w pamięć to oznacza to, że nie była zła, bo nie odstraszała, ale nie była także na tyle świetna, bym mogła o niej się rozpisywać. Lepiej zapamiętałam dźwięki otoczenia, które fajnie podkreślają autentyczność rozgrywki, są wiarygodne i często nam towarzyszą, powodując, że nie wydaje się nam, że gramy w przygodówkę, która jest pusta.
To nad czym muszę zatrzymać się na dłużej to angielska wersja językowa, przed którą chylę czoła. To kolejna przygodówka niezależna, z niewielkiego studia, której bohaterów i to co mówią i jak się zachowują słucha się i ogląda tak przyjemnie. W Mutropolis każda postać jest idealnie dobrana głosowo i tworzy z aktorem, użyczającym jej głosu, spójną i wiarygodną jedność. Świetnie, po prostu świetnie!
I tylko wielka szkoda, że to przygodowy tytuł, w który niestety nie możemy, my Polacy, zagrać w swoim ojczystym języku. Gra nie została bowiem spolszczona i jest dostępna w pełnej angielskiej i aż w dziesięciu innych językach, w formie napisów.
Podsumowując napiszę jedynie kilka krótkich i zwięzłych zdań, które zamkną klamrą to co napisałam powyżej. Uważam i podpiszę się pod tym dwiema rękami, że Mutropolis to jedna z lepszych niezależnych przygodówek w jakie grałam. To przemyślany, skończony tytuł, z niezwykle wciągającą fabułą, fajnymi postaciami, różnorodnymi zagadkami i śliczną grafiką. Widać mocno, że niewielki zespół pracujący nad grą zrobił wszystko, by ta stała się czymś nie tylko stawiającym na rozgrywkę, ale i pełną opowieścią, w bardzo przyjemnym klimacie, nie pozbawionym komediowych chwil i zwrotów akcji. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji w nią zagrać, a kochacie przygodówki to nie radzę dłużej czekać, tylko kupować i grać. Ja z mojej strony serdecznie ją polecam, życząc tym samym świetnej zabawy. A ta gwarantowana!
Bardzo dziękuję Pirita Studio i Application Systems Heidelberg za udostępnienie gry do recenzji!
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste PC (Steam)
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu