Rzadko tak bywa, że okradanie banków w legalny sposób i to jeszcze w dobrze sobie znanej ekipie, bywa zarówno zabawne jaki i cudownie opłacalne.
Tak jest w PayDay 2, kontynuacji sieciowej strzelanki PayDay sprzed blisko 2 lat. Pierwsza część nie miała oszałamiającej reklamy, ani nie startowała z pozycji lidera, jednak pomimo irytujących błędów, zgromadziła wokół siebie fanów sieciowych potyczek.
O ile w innych tego typu strzelankach chodzi wyłącznie o zdobywanie coraz większych pieniędzy i okradanie jeszcze większych zasobników kosztowności nie tylko w postaci banków, to w przypadku PayDay, chodzi o świetną zabawę. Trzeba wspomnieć, że studio Overkill odpowiedzialne za tę produkcję zostało w międzyczasie przejęte przez Starbreeze. Mimo tego dziwnego połączenia, wydawca wraz z deweloperami wręcz książkowo wprowadzili sporo usprawnień w stosunku do pierwszej odsłony.
PayDay 2 to wartka akcja niczym z sensacyjnego filmu. Prowadzi nas przez scenariusze, a te są zróżnicowane pod względem zarówno skali jak i potencjalnego zarobku. Różnica polega na grabieży np. sklepu z biżuterią, gdzie wystarczy odpowiednie zgranie ekipy i cały łup jest nasz. Zależnie od miejsca jest stosunkowo proste lub dość trudne. W takich miejscach jak banki zaraz zwalają się nam na głowę zastępy niebieskich i czarnych kurtek prując do nas (rabusiów) ze wszystkiego w co zostali wyposażeni. Stopień trudności zależy od tego co mamy obrabować i w jaki sposób chcemy to zrobić. Tak jak w przypadku furgonetek na wiadukcie, gdzie najpierw trzeba się do nich dostać, a potem jeszcze otworzyć piłą mechaniczną i w końcu wrócić z łupem do wozu czekającego gdzieś pod mostem. Sprawa się komplikuje gdy całe zastępy policjantów próbują zatrzymać nas w trakcie drogi do furgonetek jak czy samochodu ucieczkowego.
Oczywiście nie zawsze należy przebijać się za wszelką cenę, bo tak (zawsze) jest dość trudno, można jednak zawsze ograniczyć się zwykłą ucieczką. W PayDay 2 istnieje też tryb jednoosobowy, ale należy traktować go raczej jak zło konieczne lub zwykły poligon, gdzie możemy nabyć ogłady i doświadczenia w tym jakże zacnym fachu rabusia. Gra nie obciąża zbytnio sprzętu, zatem nie powinna sprawić żadnego kłopotu posiadaczom starszych kart graficznych. Stworzony przez twórców silnik raczej zatrzymał się gdzieś w ostatniej pięciolatce, a sama oprawa nie powala i jest to na plus produkcji, gdyż tuż za rogiem czeka nas mnóstwo frajdy i zabawy z rabowania.
Deweloperzy uruchomili także Crime.net dzięki, któremu możemy nabyć nowe zlecenia albo dołączyć do już utworzonych. Stworzona w ten sposób mapa zawiera wszelkie zlecenia wraz ze szczegółami każdego z nich oraz zaznaczonym poziomem trudności. Tutaj dzieje się jednak rzecz straszna, ponieważ z każdego zarobku dostajemy zaledwie parę procent, a reszta natomiast ląduje na jakimś szwajcarskim koncie, z którego opłacamy kontrakty.
Jak więc widać włożony wysiłek czasem nie jest adekwatny do zarobku. Cała zabawa z bronią jest jednym wielkim fajerwerkiem i pozwala nam się skupić jeszcze bardziej na odlotowej zabawie. Cała akcja podana jest w ogromnie mocnym sosie okraszonym hukiem wystrzałów broni ograniczonej swoim odrzutem jak i ilością amunicji podawanej do magazynka. Zmniejszona została także liczba naboi zbieranej przy ciałach zabitych. Są jednak skoki gdzie mamy dostęp do skrzyni z amunicją, ale żeby do niej się dorwać trzeba najpierw wystrzelać sobie drogę wśród zastępów przedstawicieli sprawiedliwości. Overkill zadbało jednak o różne ułatwienia takie jak paczki rozrzucane losowo po mapie czy apteczki, aktywowane przy wejściu do misji. Wszyscy spragnieni odrobiny adrenaliny odnajdą tutaj sporo zabawy.
Największe zmiany zaszły w drzewku rozwoju postaci. W porównaniu do poprzedniej odsłony Overkill dało graczom sporo swobody. Wcześniej musieliśmy wybierać swoją specjalizację jeszcze przed wejściem na mapę. W PayDay 2 otrzymujemy punkty, za które możemy kupować konkretne umiejętności w czterech dostępnych klasach. Do wyboru mamy np. umiejętności enforcera, technicana dla osób preferujących bardziej rozwiązania siłowe. Dalej skille ghosta czy masterminda przydadzą nam się jeżeli naszym celem są ciche i niezauważalne zabójstwa. Takie rozwiązanie powoduje rozwijanie swojej postaci zgodnie z naszymi preferencjami, a uniwersalność jest nie wskazane z jednego prostego powodu. Zdarzy się mapa, a raczej element rabunku, w którym nagle zabraknie kogoś z bezcennym perkiem, który będzie akurat najbardziej pożądany (np. otwieranie zamków piłą lub C4).
Na pochwałę zasługuje tutaj element skradankowy dzięki, któremu możemy rabować bez całej policji na karku. Niestety ekipa musi być doskonale zgrana, żeby postarać się omijać strażników. Fajnym elementem map jest nieliniowość elementów poszczególnych lokacji np. z każdym rozgrywanym etapem zawartość skrytek może zmieniać swoje miejsce, a niektóre przejścia się zamykają lub otwierają. Nieschematyczność misji wymaga od zespołu całkowitej koordynacji jak i odpowiedniej komunikacji pomiędzy członkami, bo jednoosobowe rajdy po kasę mogą skończyć się całkowitą porażką. Całą satysfakcję ze strzelania potęguje jeszcze fakt, że gra oferuje około 26 rożnych rodzajów śmiercionośnych zabawek. Smaczku dodaje fakt, że po każdym skoku mając szczęście i odkrywając jedną z kart możemy zdobyć fajny dodatek do broni. Taka karta jednak nie zawsze zawiera jakieś rozbudowanie do broni, może też dać nam doświadczenie, dodatkową kasę lub kolejną maskę.
Moim zdaniem dużym plusem jest dobrze wyważony arsenał, którego zbieranie należy raczej do zajęć kolekcjonerskich, a prawdziwa przewagę dają pozyskiwane dodatki w formie bonusów np. +10 do przeładowywania magazynku itp. Minusem w samej rozgrywce jest SI. Całe hordy policjantów rzucają się na ekipę próbującą w tym samy czasie obrabować bank i wyjść cało ze strzelaniny. Bardzo często zdarza się, że dostajemy się w krzyżowy ogień. W jednej misji z furgonetkami np. widać gdzie gliniarze będą się pojawiać i zazwyczaj taki respawn kończy się totalną rzezią. Na wyższych poziomach trudności sytuacja wcale nie jest lepsza, a co gorsza na rabującą ekipę wysypują się całe dywizje policjantów, a ołów lata wszędzie zbierając swoje żniwo.
Takim malutkim minusikiem jest też muzyka, która po kolejnym odsłuchaniu staje się drażliwa. Dobrą stroną jest jednak to, że wśród odgłosów walki w ogóle jej nie słychać. Podsumowując, PayDay 2 nie jest może grą wybitną, ale z pewnością wyśmienitą. Pomijając głupawe zachowanie sztucznej inteligencji czy dręczącą muzykę, sporo frajdy daje strzelanie i rabowanie pod presją ciągłego ryzyka straty życia. Jeżeli więc potrzeba Wam zastrzyku adrenaliny tak innej niż w serii Battlefield czy Call of Duty zapraszam do gangu na małą robótkę!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Nie probowalem mimo ze jedynke mam chyba za free na steamie. Ciekawy pomysl na gre ogolnie.