Serial Peaky Blinders okazał się gigantycznym sukcesem, który zgromadził wielu widzów na całym świecie, zachwycając pomysłem, wykonaniem oraz klimatem. Na mniejszą skalę zdecydowano się przenieść ten fenomen do świata gier, próbując zachować wiele elementów oryginału. Tak też powstało recenzowane Peaky Blinders Mastermind, które stanowi strategiczne ujęcie znanej fanom rodziny, ukazując jej mafijne interesy oraz konflikt, który pociągnie ze sobą poważne konsekwencje….
Opowieść prezentuje nam powrót do domu Tommy’ego, dla którego ma zostać zorganizowana powrotna impreza. Niestety pozostałe gangi oraz rodziny Shelby nie dają za wygraną. Tak też rozpoczyna się wielka wojna pomiędzy poszczególnymi frakcjami w irlandzkim podziemiu, w której będziemy dążyć do wygranej oraz zapewnienia odpowiednich wpływów dla naszej rodziny.
Historia stara się nieźle korzystać z materiału źródłowego, jego postaci oraz okoliczności, starając się jednocześnie wprowadzić nieco swoich pomysłów do gry. Narracja odbywa się w większości przypadków poprzez dialogi pisane w statystycznych scenach, niekiedy przerywając przejście czy też oferując zestaw ładnie prezentujących się grafik z wystylizowanymi aktorami. Czasem pojawiają się również pojedyncze wypowiedzi w trakcie wydarzeń aktywnych.
W zasadzie zarówno fani serialu, jak i osoby nie znającego tego IP tak naprawdę niczego nie tracą, a sama opowieść nie porywa. Jest solidna, dobrze uzasadnia zadania i… to by było w zasadzie na tyle. Projekt nie wnosi wiele, ale może zapewnić przyjemnie spędzony czas, wypełniony swego rodzaju powrotem ulubionych person z serialu.
Rozgrywka która wbrew pozorom gra na licencji Peaky Blinders nie jest tytułem akcji, jest to propozycja z gatunku strategii w czasie rzeczywistym. Jej największym wyróżnikiem (choć nie elementem unikatowym) jest mechanizm zarządzania czasem, nieco przypominający niezłego John Wick Hex. O ile w przypadku growej przygody zabójcy kierowaliśmy pojedynczą postacią w turach, o tyle w przypadku Mastermind mamy do czynienia z jeszcze bardziej rozbudowaną zabawą. Ta polega na cichym przemykaniu oraz realizowaniu określonych celów pozyskanie zasobów czy przedostanie się do określonej osoby.
W zależności od zadania do zrealizowania kierujemy odmiennym zestawem członków rodziny z odmiennymi umiejętnościami. Tak też jedna z person może zagadać strażników czy przedstawicieli innych gangów, a kto inny jest w stanie wskoczyć do wąskich przejść, mogąc otworzyć drzwi z innych stron. Taki stan rzeczy sprawia, że w zasadzie w czasie rzeczywistym prowadzimy rozgrywkę kilkoma postaciami, kierujemy jedną, następnie cofamy się, wybieramy kolejną i tak krok po kroku tworzymy zsynchronizowaną całość.
Cele bywają niekiedy odmienne czy inaczej rozłożone w czasie, zatem krok po kroku napotykamy na wyzwania, staramy się je połączyć, dobrze zrozumieć oraz stworzyć w spójną całość. Gdy możemy wszystko płynnie puścić, obserwujemy jak rodzina doskonale funkcjonuje.
FuturLab i Curve Digital zdecydowały się postawić na kreskówkową oprawę wizualną współpracującą ze stylizacją nałożoną na realistyczny obraz grafiki. Tak też Peaky Blinders Mastermind z jednej strony oferuje przygotowane wcześniej ładne grafiki ręcznie rysowane, z drugiej mamy do czynienia z grywalnymi etapami, które zasadniczo są realistycznie odwzorowane i uzupełnione o lekką nutkę stylizacji. W ten sposób uzyskano w miarę funkcjonującą całość, dość dobrze się uzupełniającą i nie odstającą na wielu poziomach. Fabularne wstawki oraz przywiązanie do odwzorowania najmniejszych detali stanowią mocne podstawy, nieźle realizujące się w rzeczywistości.
Dobrana szaro-złotawa oprawa kolorystyczna prezentuje się naprawdę efektownie, dostarcza faktycznej unikatowości oraz charakteru faktycznie gangsterskiego. Nie brakuje również nieco innej specyfiki oraz charakterystyki, którą doświadczamy w trakcie kilku misji. Niestety na tym tle tak sobie wypadają animacje, które są mocno ograniczone i w zasadzie o wiele mocniej przypominają tytuł mobilny, aniżeli pełnoprawną propozycję konsolową.
Muzyka została naprawdę nieźle dobrana, pasuje do poszczególnych scen oraz wydarzeń, przekładając się na nieco lepsze doznania. Utwory są siłą rzeczy długie, muszą obejmować długie podejście do poziomów i licznych powtórzeń. Nie jest to niestety różnorodność i zaawansowany schemat funkcjonowania Wiedźmina 3 Dziki Gon, ale i tak jest okej.
Udźwiękowienie zupełnie niczym ciekawym się nie objawiło, wszystko było solidne i tyle. No może poza kwestią cofania czasu, gdy pojawia się mały element faktycznie wyróżniający się na tle wielu innych sfer gry.
Deweloperzy zdecydowali się zadbać o zapewnienie polskiej wersji językowej w postaci napisów, dobrze dopasowanych zarówno pod względem klimatu oryginału jak również jakościowo sensu stricte. Napisy utrzymane są wizualnie i językowo spójnie, pasujące do klimatu oraz charakteru zarysowanych postaci.
Bez względu na to czy jesteśmy wielbicielami serialu czy też nie, musimy na wstępie zdać sobie sprawę z tego, że opowieść sama w sobie wraz z postaciami jest mocno związana z oryginałem. Możemy ją, tak jak w moim przypadku, zrozumieć i poznać bez tej wiedzy, przy czym coś wyraźnie będzie nam uciekać. Rozgrywka gwarantuje niezłą, strategiczną rozgrywkę skupioną wokół zarządzania czasem oraz postaciami, prowadzących kilka działań równoległych. Formuła jest przyjemna, choć jeżeli spojrzymy na nią w kontekście oryginału otrzymujemy drastyczne różnice.
Jako osobny produkt jest to naprawdę kompetentna propozycja mogąca pozytywnie zaskoczyć graczy. Fani mogą jednak czuć pewne zdziwienie wynikające z różnic pomiędzy pomysłem na grę oraz serię telewizyjną. To nieco dziwne połączenie, które nie przypadnie każdemu do gustu.
Recenzowaliśmy wersję na bazowym PlayStation 4.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu