Po kilkunastu latach niespodziewana wrzawa. Running With Scissors, studio bezpośrednio odpowiedzialne za dwie pierwsze odsłony o Kolesiu, opublikowało dodatek do, najlepszej według wielu, drugiej części gry. Nieszczęsna trzecia odsłona została bezceremonialnie wypchnięta z otchłani powszechnej świadomości, będąc przedstawiona w dodatku jako majaki protagonisty będącego w długiej, jedenastoletniej śpiączce (licząc od Apocalypse Weekend).
Nie sposób jednak mówić o Paradise Lost, nie wspominając chociażby pobieżnie o podstawce. Postal 2 to dzieło znane głównie z powodu swojej kontrowersyjności. Twórcy jeszcze bardziej przykręcili śrubę w porównaniu do pierwszej części (która to również wywołała szeroką dyskusję ze względu na stopień brutalizacji i sposób swobodnego przedstawienia niemal niczym nieograniczonego zabijania). Druga główna odsłona porzuciła rzut izometryczny na rzecz widoku z pierwszej osoby. Do dyspozycji otrzymaliśmy szeroki wachlarz broni, począwszy od zwykłej łopaty, która to będzie najprawdopodobniej pierwszym orężem, który wpadnie nam w ręce, a skończywszy na wyrzutni rakiet kierowanych. Z drugiej strony jednak RWS daje wybór – jeśli chcesz, masz możliwość zaliczenia fabuły bez powodowania utraty żyć przez osoby postronne, co jednak wiąże się nieuchronnie ze znacznym wzrostem poziomu trudności.
Postal III, delikatnie mówiąc, nie został ciepło przyjęty. Wyrwany z łona Biegających z nożyczkami, skończył daleko od swoich poprzedników, przynosząc znaczną odmianę na poziomie gameplayu, fabuły czy po prostu radości czerpanej z rozgrywki (nie mówiąc już o sporej ilości błędów, które skutecznie utrudniają ponowne zatracenie się w swobodnym masakrowaniu niewinnych ludzi).
Tak oto, by pozbyć się niesmaku związanego ze swym nieodrodnym dzieckiem, w 2015 roku fani usychający z tęsknoty otrzymali niespodziankę. Running With Scissors nieoczekiwanie uaktywnili się i na steamowej platformie udostępnili Postal 2: Paradise Lost. Grę niemal samodzielną, przynoszącą ze sobą duży, odmienny świat i całkowicie nowe zadania, wymagając jednak posiadania podstawki.
Fabuła
Nie oszukujmy się; fabuła nigdy nie była mocną stroną serii Postal (nie mówiąc już o pierwszej odsłonie, gdzie ona w zasadzie nie występuje). Tutaj za to w samochodzie w bliżej nieokreślonym miejscu na pustyni budzi się Koleś. Postal Dude uświadamia sobie, że wydarzenia z trzeciej części były jedynie wytworem jego umysłu. Szybko zauważa, że nie ma przy nim jego wiernego psa, który to krótko po wydarzeniach z Apocalypse Weekend wyskoczył z pojazdu, by gonić za kotem. Nasz protagonista rusza w pościg, lecz niefortunnie rozbija swój wehikuł i traci przytomność. Po powrocie z metafizycznego nie bytu ponownie stawia sobie za cel odzyskanie Champa, przez co jest zmuszony zostaje do powrotu do Paradise.
Miasteczko niestety nie jest już takie senne jak kiedyś. Na każdym kroku możemy dostrzec fatalne skutki działania bomby atomowej, która to spadła na to nieszczęsne miasto wraz z chwilą ukończenia dodatku Apocalypse Weekend. Teraz poszczególne dzielnice miasta np. są skąpane w prażącym słońcu czy doświadczają opadów śniegu. Także po ulicy nie poruszą się jeno mieszkańcy lub stróże prawa, ale także deweloperzy gier oraz pracownicy lokalnej jadłodajni z chińszczyzną, którymi to mamy na pieńku niemal od samego początku.
Także z paniką reagują na nasze działania osoby, którym podtykamy pod nos zdjęcie naszego ukochanego psa. Całkiem szybko okazuje się, że zwierzę jest powszechnie znane w ludzkiej świadomości, nawet bardziej, niż sobie życzymy. Okazuje się, że zaszła w nim jakaś tajemnicza przemiana, przez co zaczął terroryzować mieszkańców, którzy to nazwali go mianem El Perro Loco. Tak więc, razem z towarzyszącym nam w głowie tajemniczym głosem, ruszamy na ratunek niewinnemu przecież psiakowi, spotykając na swojej drodze postaci znane nam z poprzednich odsłon serii, takie jak Crotchy, MikeJ, Vince Desi czy Gary Coleman.
Rozgrywka/mechanika Postal 2
Poza drobnymi różnicami w interfejsie w zasadzie nic nie uległo zmianie. Po raz kolejny zostało nam dane nieco opustoszałe miasteczko, by wypełniać tamże rozmaite zadania. Powróciła znajoma mechanika odznaczania kolejnych punktów na mapie. Ponownie mamy do dyspozycji szeroki wachlarz narzędzi zagłady najróżniejszego rodzaju, takich jak piła tarczowa, maczeta, ale także klasyczne pistolety i karabiny oraz wiele, wiele więcej. Na tym polu twórcy nie zawiedli.
Zgoła inna sytuacja występuje niestety w trakcie rozgrywki. Podczas przemierzania miasta dosłownie co parą minut towarzyszą nam ekrany ładowania poszczególnych sekcji trwające po kilka-kilkanaście sekund. Może wydawać się to niewiele, lecz po kilkudziesięciu razach odczekiwania tych chwil może wydawać się to frustrujące. Wydaje się, że w tym przypadku RWS po prostu twórcy poszli łatwiznę i zignorowali fakt, że w obecnych czasach nasze maszyny byłyby zdolne doczytywać dane w locie, nie męcząc nas tymi denerwującymi przerwami.
Dalej więcej tego samego. Potrąceni przechodnie odpowiednio skomentują nasze zachowanie, a policja zareaguje na zastosowaną przemoc. Bohater podczas siania zniszczenia rzuci czasami jednym ze swoich charakterystycznych tekstów.
Może w tym przypadku nieco się czepiam, lecz dziwi trochę usunięcie charakterystycznego czarnego kółka z napisem „cenzura” podczas przeglądania się w lustrze z otwartym rozporkiem. Nie rozochoćcie się jednak, gdyż w zamian nie ujrzymy niczego ciekawego! Przez te godziny grania również frustrowało mnie nie to, iż w przeważającej ilości sytuacji bliski headshot z shotguna nie spowoduje natychmiastowego zgonu, wymagając nawet dwukrotnego powtórzenia strzału.
Oprawa
Tym razem zacznę od dźwięku. Najpierw pochwały. Należy zwrócić uwagę na to, że twórcy zdecydowali się zaangażować do podłożenia głosów m. in. oryginalnego odtwórcę roli Kolesia, a cały poziom dubbingu stoi na naprawdę wysokim poziomie. Niestety inna sytuacja występuje w związku z polską lokalizacją, a raczej jej brakiem. Oczywiście nie wymagam pełnej lokalizacji gry na starym silniku, lecz uważam, że napisy by się przydały, aby w pełni doświadczać radości płynącej z rozgrywki. Niestety w tym przypadku nie występują nawet angielska lokalizacja, co wydaje się kuriozalne jak na dzisiejsze standardy. Jedynym ratunkiem może być podmiana części plików dźwiękowych pochodzących z oryginalnej gry, co pozwoli nam usłyszeć przynajmniej część wypowiedzi w rodzimym języku, gdyż ponownie wykorzystano znaczną część starych danych. Niestety prowadzi to do sytuacji, gdy niejednokrotnie jesteśmy świadkiem prowadzenia dialogów naprzemiennie w obu wersjach, lecz na obecną chwilę nie można sobie pozwolić na nic lepszego.
Grafika. Nie jest dobrze. Wiadomo, że stary silnik i nie spodziewajmy się nie wiadomo czego, ale litości! Wszystkie niemal pomieszczenia sprawiają wrażenie opustoszałych, ale porozrzucanie meble zdają się nie mieć ładu ani składu. Także sposób oświetlenia pozostawia wiele do życzenia. Pokoje skąpane są w równomiernym świetle, co sprawia wrażenie jeszcze mniejszego realizmu. Na plus chociaż można wspomnieć, iż twórcy ulepszyli menu wyboru broni, które sprawia wrażenie bardziej przejrzystego, wyświetlając kolejno występujące po sobie bronie.
O muzyce się nie wypowiem, gdyż obecność soundtracku jest mniej niż śladowa.
Podsumowanie Postal 2: Paradise Lost
Nie należy spodziewać się po tej grze powiewu świeżości. Dostaliśmy niemal identyczną odsłonę najsłynniejszej części tej serii. Więcej czarnego humoru, więcej przemocy i frajdy z prymitywnych zachowań. Rozgrywka może nie wydawać się zbyt długa (mnie udało się ujrzeć napisy końcowe po niemal czterech i pół godzinach na średnim poziomie trudności), ale na pewno ciekawa.
Czy to wystarczyło, by przyciągnąć uwagę? Chyba tak, skoro ukazanie się nowej gry w tym samym uniwersum po kilkunastu latach (wyłączając nieszczęsną trzecią odsłonę) wywołało olbrzymią pozytywną reakcję. Mnie nie pozostaje nic innego, jak zasugerować zmierzenie się z podstawką i rozszerzeniem, zwłaszcza teraz, gdy oba produkty na Steam obecnie można dostać za nieco ponad 7 zł.
Ogólna ocena powinna być jednakże nieco wyższa (gdyż całokształt gry prezentuje się okazale), lecz zliczana jest ona automatycznie; za pomocą średniej matematycznej.