W Mushroom Kingdom prym wiedzie zdecydowanie znany i kochany Mario, który do tej pory grał pierwsze skrzypce w większości produkcji z tego świata. Jednak tym razem Nintendo daje nam szansę kierowania Księżniczką Peach w zupełnie nowym tytule. Bohaterka trafi w nim do teatru rozmaitości. Czy warto go odwiedzić? Odpowiedź odnajdziecie w mojej recenzji Princess Peach Showtime!
Oczywiście jako gra rodem z grzybkowego uniwersum Princess Peach Showtime! nie będzie zawierać w sobie jakichś bardzo dojrzałych, bądź też poważnych treści. Na wstępie wita nas cukierkowa, przyjemna dla oka grafika filmu wprowadzającego, w którym widzimy księżniczkę Peach wybierającą się do teatru Sparkle. Jak się na miejscu okazuje, został on właśnie opanowany przez Kwaśną Gromadę (ang. Sour Bunch) pod przewodnictwem tajemniczej Pani Winogrono (Madame Grape).
Wszyscy wykonawcy głównych ról zostali uwięzieni, a do ich uratowania ruszy… zgadliście, nasza dzielna Księżniczka. Do pomocy będzie miała pewną magiczną wstążkę, która pozwoli jej przemienić się w prawdziwą gwiazdę konkretnego spektaklu. I tutaj o fabule już więcej za bardzo nie napiszę, poza tym, że ma dosyć jasną strukturę. Czekają Was 3 misje na każdego porwanego aktora i paru większych bossów pomiędzy nimi, wszystko to rozsiane na 6 poziomach teatru. Zwieńcza to oczywiście epicki pojedynek w wielkim finale.
Poza przerywnikami filmowymi Princess Peach Showtime! naprawdę błyszczy w dziedzinie platformowej rozgrywki. Główne role w poszczególnych spektaklach obsadza właśnie nasza Księżniczka. Dzięki temu wcielimy się w:
Bardzo doceniam ten oryginalny koncept na grę, dzięki czemu właściwie się nie nudziła. Na szczęście pomysł na tak wiele postaci, w które możemy się wcielić, dopełniony jest przez efekty wizualne. Plansze mają tu wiele różnych tematów przewodnich w zależności od odgrywanej roli. Do tego bardzo dobrze widoczne jest to, że mamy do czynienia z teatralnymi dekoracjami, nawet niektórzy wrogowie otrzymali linki jak w teatrze lalek. Jest tu cukierkowa grafika, bardzo fajne, krótkie przerywniki filmowe no i niestety ściana, w którą może jeszcze nie walnęła konsola Nintendo Switch, ale już niebezpiecznie się do niej zbliża.
Widać dłuższe okresy ładowania poszczególnych plansz, niekiedy coś chrupnie i spadną wyświetlane klatki, a już bardzo widoczne jest to podczas ekranów ładowania, gdzie przycina się nawet ta animacja. Fakt, że występuje to w tak ważnym dla Nintendo tytule świadczy o tym, że potrzeba odświeżenia Nintendo Switcha jest już bardzo silna i wkrótce powinniśmy otrzymać konkretne zapowiedzi nowej konsoli.
W Princess Peach Showtime! usłyszymy naprawdę wiele różnych utworów odpowiadających poszczególnym bohaterom, dzięki czemu mamy tu duże urozmaicenie. Niestety, gra nie łamie schematu japońskich produkcji, które z reguły nie mają podłożonych ścieżek dialogowych. Poza pojedynczymi kwestiami wypowiedzianymi po angielsku są one więc nieobecne.
Chcę też od razu ten aspekt gry rozwinąć. Wiadomo, że brak pełnego voice-actingu automatycznie eliminuje graczy, którzy nie potrafią czytać. Nie mam też dobrych informacji dla osób czytających, ale nieznających języka angielskiego. To kolejna gra bez polonizacji, co może nie jest już zaskoczeniem, jednak fakt, że jest to tytuł skierowany głównie do młodszych graczy, znacząco ograniczy grupę jego odbiorców.
Uczciwie muszę przyznać, że pomimo tego, że nie spędzam wielu godzin w platformówkach, to gra nie stanowiła dla mnie większego wyzwania. Po pierwsze mamy tu bardzo proste sterowanie — kierujemy postacią joystickiem i dwoma przyciskami odpowiadającymi za skok i użycie mocy. Po drugie, giniemy po utracie wszystkich serduszek, jednak spotykało mnie to bardzo rzadko. Kiedy jednak tak się stanie, wiąże się to z utratą 10 monet i wznowieniem rozgrywki, najczęściej w tym samym miejscu, gdzie się zginęło. Czy 10 monet to dużo? Podczas gry zebrałem ich przeszło 4000, więc zdecydowanie nie.
Princess Peach Showtime! należy się duża pochwała za pomysł na grę i za wiele jej udanych elementów. Zdecydowanie zadziałało to, że Księżniczka Peach może wcielić się w szereg różnych ról, co znacząco urozmaicało rozgrywkę. Produkcja była przyjemna dla oka i ucha, choć wyraźnie widać już, że zbliżamy się do granicy życia Nintendo Switch, co manifestowało się w okazjonalnych spadkach płynności. Poziom trudności zdecydowanie będzie miłym wyzwaniem dla młodszych graczy. Niestety, nie pomaga fakt braku podłożenia głosów pod postaci, a co dopiero dubbingu czy choćby spolszczenia napisów. Niemniej, tytuł przetestowałem z dzieckiem i z małą asystą w tłumaczeniu dobrze „odegrał swoją rolę”!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu