Wraz z Scarlet Nexus my jako redakcja rozpoczynamy naszą przygodę z nową generacją konsol oraz z Xbox Series S, na którym miałem okazję zapoznać się z tę propozycją studia BANDAI NAMCO Studios, znanego między innymi z Tales of Vesperia, niezwykle cenionej produkcji ze względu na jej historię. Nie był to tytuł typowo dla zachodniego odbiorcy, lecz miał na tyle cech skierowanych do tej grupy, że potencjalnie może wydawać się faktycznie atrakcyjnym tytułem. Czy tak faktycznie jest? Czy naprawdę możemy się spodziewać po tym RPG-owym projekcie? Co nie zagrało? Odpowiedzi postaramy się Wam udzielić w poniższym tekście, do którego zapraszam!
Fabularnie w ramach gry możemy się wcielić się Yuito Sumeragi, świeżo zrekrutowanego chłopaka do jednostki Other Suppression Force (OSF), specjalnej służby odpowiedzialnej za próbę uchronienia ludzkości przed Innymi, obcą rasą żywiącą się ludzkimi mózgami oraz ich mocami. W trakcie opowieści obserwujemy świat, który jest na etapie, gdy ludzkość stara się z jednej strony normalnie żyć, ale z drugiej prowadzone są działania celem oddalania kosmitów jak najdalej od bezpiecznych enklaw, takich jak chociażby Nowa Himuka. Jako nowicjusz realizujemy zadania zgodnie ze wskazaniami przełożonych, starających się pokazać nam nasze obowiązki oraz moce, do jakich uzyskujemy dostęp wraz z kolejnymi wyzwaniami.
To jednak nie wszystko, ponieważ deweloperzy zdecydowali się zrobić krok kolejny, w postaci drugiej równoległej kampanii, w której możemy się zapoznać ze znaną z pierwszego przejścia Kasane Randall, mającej już doświadczenie oraz szacunek, nie tylko w ramach służby, ale nawet wśród zwykłych obywateli. Młoda kobieta jest niezwykle oszczędna w słowach, stara się nie pokazywać żadnych emocji, realizując własne cele. Dysponując potężnymi mocami często wzywana jest do pomocy.
Obie historie możemy wybrać zgodnie z preferencjami na start (powyższą kolejność wybrałem właśnie w takiej kolejności). Warto odnotować, że Bandai Namco zdecydowało się wykonać bardzo ładny ruch wobec graczy, oferując im po pierwszym przejściu okazję do zaznajomienia się z drugą opowieścią w ramach modelu NewGame+, w którym już na start mamy dostęp do wszystkich umiejętności oraz mocy. W ten sposób przechodzimy przez drugą opowieść w znacznie szybszym tempie, eliminując Innych. Tak też możemy się skupić na drugiej stronie konfliktu, przy czym fabuła styka się po prostu co pewien czas. W ten sposób operujemy w ramach dwóch historii, poruszając się po nieco innych miejscach czy będąc świadkami wydarzeń w nieco innym czasie.
Historia dostarczana jest graczom poprzez scenki fabularne, niezwykle efektownie prezentowane, a w 60 klatkach na sekundę, starcia wyglądają imponująco i niekiedy biją na głowę wiele popularnych serii opracowywanych w kontekście serialowym nawet dla największych platform strumieniowych. Zapewnienie tego poziomu na rzecz całej gry byłoby niesłychanie drogie, w wyniku czego zdecydowano się rozwiązać tę kwestię także poprzez rozmowy w ramach czystej rozgrywki, prezentowanie istotnych wydarzeń w formie przygotowania do animacji w postaci serii grafik ukazujących istotniejsze sceny, działania czy interakcje. To wszystko uzupełnione zostało przez płynne przejścia oraz małe okienka, w ramach których obserwujemy animowane twarze bohaterów oraz ich reakcje na wypowiedzi innych. Całość rotuje pomiędzy poszczególnymi sposobami, czyniąc rozgrywkę dynamiczniejszą, nawet pomimo faktu, sporej koncentracji na napisach oraz na czytaniu. Duże porcje tekstu niekiedy uzupełniane o czytane wypowiedzi (dialogi) są solidnym sposobem prezentowania opowieści, przy czym niestety w trakcie walki czy spokojnego zwiedzania świata nie uświadczamy tego typu zabiegów, co jest niestety stratą czasu oraz okazji na jeszcze lepsze zarysowanie charakteru poszczególnych bohaterów.
Bardzo dużo serca oraz pracy włożono w prace nad zagwarantowaniem graczom szerokiego opisu świata przedstawionego. Tutaj niestety popełniono pewien istotny i bardzo duży błąd. Otóż opisów jest mnóstwo, dotyczą one licznych zagadnień, organizacji, jednostek, osób oraz ogólnej wizji świata przedstawionego. To otwiera wyobraźnię oraz kreuje sferę pod potencjalne kolejne produkty. Niestety liczne opisy mogą zwyczajnie znudzić, dialogi nie zawsze są do tego typu zadań odpowiednie, co przy graniu na monitorze jest dodatkowo męczące i wymuszające zbędnie klikanie celem przyspieszenia wprowadzania kolejnych partii tekstu.
Całościowo trzeba pozytywnie ocenić dawkę interesującego świata, opowieści, rozwiązań fabularnych oraz zdarzeń, które odciskają swoje piętno na realnie reagującym świecie. W połączeniu z rozgrywką oraz skalą i połączeniami, tworzy to unikalną i ciekawą całość. Najlepszym podsumowaniem całości jest zakończenie, zaskakujące niespodziewane oraz zapewniające swego rodzaju efekt „wow” na koniec. To kawałek przemyślanej i świetnie zrealizowanej opowieści, ubranej w styl charakterystyczny dla gier japońskich. To należy mieć na uwadze, aby zagwarantować sobie, że będziemy mogli z przyjemnością zapoznać się z wydarzeniami oraz odważnym pomysłem.
Rozgrywka w Scarlet Nexus korzysta z modelu hack’n’slasha z trzecioosobowej perspektywy z pomocą dwóch towarzyszy, zarządzaniem mocami, z koniecznością aktywnego reagowania oraz dobierania odpowiednich mocy i kombinacji. Poziom trudności powoli rośnie, krok po kroku stanowiąc dla grającego coraz większe wyzwanie oraz wymagania, z każdą godziną stajace się coraz cięższymi do zrealizowania. Niestety system walki nie jest zbyt rozbudowany: dwa przyciski ataku, odskok, możliwość wykorzystania naszych mocy telekinetycznych oraz zarządzanie systemem “pożyczania” mocy od innych w zespole, z dodatkiem mocy specjalnych oraz gadżetów, stanowi standard bez większej rewelacji. Niestety o ile obrażenia na to specjalnie nie pozwalają bez przerwy, o tyle optymalny sposób grania to niestety koncentracja na 2 czy 3 przyciskach, co niestety może się szybko znudzić. Dopiero na dalszym etapie pojawia się więcej czynników, zapewniających jakiś poziom zadowolenia czy frustracji w zależności od tego jak sobie poradziliśmy.
W grze obecny jest rozwój postaci, przy czym jest on nieco z góry zaplanowany, krok po kroku odblokowując graczom kolejne umiejętności. Początkowe drzewko umiejętności jest mocno ograniczone, ale wraz z postępem kampanii możemy odblokować kolejne ścieżki związane ze specjalnymi mocami i rozwojem Yumito/Kasane. System jest dość prosty, nie znajdziemy w nim zbyt wiele. Łudząco podobnie prezentuje się kwestia wyposażenia oraz broni, posiadających swoje poziomy, mogące być nieco rozwinięte przez dodatkowe gadżety.
Nie zabrakło miejsca na liczne opisy, komunikator z dodatkowymi dialogami oraz możliwościami, w ramach których, nawiązania lepszej relacji, co przekłada się na odblokowanie innych czy lepszych “zapożyczeń”, dodatkowych rozmów z zarysowaniem charakteru postaci oraz zwiększeniem ogólnej siły i jedności grupy, którą kierujemy. To objawia się w trakcie przerw pomiędzy rozdziałami, gdy możemy nieco ochłonąć, spokojnie rozwinąć protagonistę oraz jego przyjaźń czy romanse z poszczególnymi postaciami. Nie zabrakło również pakietu elementów kosmetycznych, w które będziemy mogli ubrać cały zespół.
Gra została bardzo dobrze zoptymalizowana na Xbox Series S, gdzie miałem przyjemność bawić się oraz delektować się imponującym poziomem stabilności działania. Klatkarz nie dra, gwarantuje sporą przejrzystość oraz możliwość reagowania na poszczególne działania. Tytuł jest w gruncie rzeczy liniowy, a bardziej otwarte przestrzenie nieco uzupełnione są o misje dodatkowe czy znajdźki, których nie brakuje. W ten sposób możliwe było uzyskanie sporej szybkości funkcjonowania.
Niestety niektóre ataki przeciwników są na tyle wizualnie nie jasne, że niekiedy nie wiemy kiedy otrzymujemy obrażenia. Nie jest to jednak duży problem. Pod względem interfejsu jest niestety kiepsko, nie dość, że ten marnuje przestrzeń, jest mało przejrzysty oraz posiada spore ograniczenia, to w dodatku pełny jest sztucznych spowolnień. Te irytują i wymuszają dodatkowe kliknięcie, przez co mamy ochotę wszystko wyklikać i powrócić do zabawy czy na przykład obsługi wyposażenia.
O ile optymalizacja czasów ładowania jest niekiedy imponująca (przy schodach doładowywanie to dosłowne mrugnięcie oka, zapewne na mijającej generacji, jakieś krótkie, ale dostrzegalne ładowanie), o tyle przy okazji zapisu postępu… jest już źle. Trwa to zadziwiająco długo, w wyniku czego aż się nie chce zapisywać postępu, szczególnie z uwagi na Quick Resume od Microsoftu, funkcjonujący nawet po wyłączeniu i ponownym włączeniu konsoli. W tej kwestii najgorszy jest fakt umieszczenia określonych systemowo punktów zapisu przed walkami z bossami. Możemy zginąć po zmniejszeniu o 95% zdrowia przeciwnika/przeciwników, przechodząc określone fazy, a jednak po porażce rozpoczynamy… od samego początku! W dodatku również odbywa się to przez zadziwiająco długo trwające czasy ładowania.
Niektóre etapy są bardzo długie, aż za długie, szczególnie z uwagi na to, że część to kilka pokoi, walka, przejście korytarzy, walka i kolejne pokoje. Nie dość, że jest to monotonne to w dodatku niezwykle przewidywalne i męczące podczas długich sesji. Scarlet Nexus z tego względu najlepiej jest ogrywać w pasujących nam sesjach. W chwili znużenia możemy wskoczyć do innej propozycji, samemu sobie kreując lepszy balans i doznania.
Bandai Namco zdecydowało się skupić swoje dążenia graficzne ku uzyskaniu realistycznie się prezentującej propozycji, mocno osadzonej w stylu znanym z rysowanych i animowanych dzieł anime, uzyskując tym samym swój cel. Kolorowe, przerysowane postacie zadziwiająco wręcz dobrze kontrastują z wszechobecnym mrokiem, dramatycznymi wydarzeniami, przerażającymi przeciwnikami oraz zaawansowaną technologią w rzeczywistości surowej oraz szaroburej. Oprawa wizualna realizm traktuje dość… swobodnie, objawia się w postaci kreacji wiarygodnie prezentujących się obiektów, wrogów, postaci oraz miast i poziomów, nakładając na wszystko warstwę stylistycznego wykończenia i nałożenia nieco szkicowego efektu. Ten kojarzyć możecie chociażby z This War of Mine, gdzie zastosowano tego typu zabieg. Z racji, że mamy do czynienia z alternatywną rzeczywistością, mamy także do czynienia ze swojego rodzaju japońskim retrofuturyzmem. Mamy zaawansowane technologie, moce psioniczne i ich technologiczną nadbudowę, wielkie osłony i systemy obrony miast oraz rozwiązania nie możliwe w naszym świecie. To jednak wizualnie mocno osadzone jest w rozwiązaniach nieco odchodzących z naszej rzeczywistości czy już w niej nie egzystujących. Z resztą wyraźnie to widać chociażby po komunikacji wideo, mającej zagłuszenia oraz ograniczenia, które w chwili obecnej nie są już spotykane.
Projekty zaawansowanych technologicznie strojów czy fryzur są mocno osadzone w ramach połączenia anime oraz science-fiction, przy jednoczesnym poziomie szczegółowości, przypominających wręcz barokowy przesyt. Miasta dla odmiany nieco łączą ze sobą nowoczesne super metropolie amerykańskie czy azjatyckie, połączone z charakterem brutalizmu, znanego z Rosji, a i w niektórych miejscach w Polsce i innych państwach z przeszłością okupacji socjalistycznej. Na wchodzącej generacji konsol niestety miasta mają kilka problemów, choć te objawiają się niekiedy także poza miastem. Technologicznie wyraźnie dostrzec możemy doczytywanie się obiektów w chwili gdy biegniemy, ba... obejmuje to nawet przeciwników! W Nowej Himuce nie brakuje tłumów na ulicach, te jednak niekiedy są całkowicie puste, a po atakach potworów już w ogóle ulice i chodniki straszą pustotą, ograniczonymi interakcjami oraz brakiem naturalności.
To jak prezentują się kosmici jest imponująco-przerażające, to prawdziwe maszkary łączące ze sobą niekiedy piękno kobiecych nóg, liczne elementy zwierzęce oraz roślinne, kreujące zadziwiające połączenie oraz obraz niespotykany w żadnej innej rzeczywistości. Przypuszczam, że ktoś mógłby obcych uznać nawet za persony wprost z horroru, a nie RPG-a nastawionego na akcję. Do tego dodać należy także niektóre inny elementy fabularne czy niektóre potężne moce psioniczne, wizualnie sprawiające wrażenie wyjątkowo bolesnych czy brutalnych, nawet dla samego ich posiadacza.
Twórcy zadbali o to, aby zagwarantować przemyślaną, unikatową oraz wyróżniającą się oprawę, zachowującą spójność wewnętrzną. Połączenia odmiennych styli nie każdemu przypadnie do gustu, ale przynajmniej od początku do końca możemy obserwować rozsądne rozwinięcia technologii, mutacji oraz wpływu ludzi i Innych na otaczającą rzeczywistość.
Muzyka w Scarlet Nexus nastawiona była ku mojemu nastawieniu nieco na nastoletniego użytkownika, oferującą dynamiczne, lekkie utwory przeplatane mocniejszymi wykonami przy okazji walki. Wszystko to jednak posiada swego rodzaju delikatne nastoletnie zakończenie, przekładające się na charakter bliższy młodszym użytkownikom. Starsi również coś znajdą dla siebie, ale część grających zapewne zdecyduje się na obniżenie poziomu głośności tego elementu, koncentrując się na wydarzeniach oraz wypowiedziach. Solidność okazuje się wystarczająca, lecz jej konsekwencją jest mała porcja zadowolenia z dużych osiągnięć, wygranych, ciężkich pojedynków czy epickich wydarzeń.
Udźwiękowienie to jeden z tych elementów, który najmocniej osadzony został w stylu filmowych anime, mając swój specyficzny charakter. Odgłosy są nienaturalne, mocno podbite i faktycznie się przebijają. W przypadku tego typu fantasy nie stanowi to jednak większego problemu, zwyczajnie trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Nutka retro-futuryzmu świetnie połączyła się z mechanicznym charakterem odgłosów walki.
Gra niestety nie doczekała się polskiej wersji językowej, nawet w formie napisów. Ze względu na liczne nazwy własne wykonanie mogłoby sprawiać pewne problemy, lecz z drugiej strony niedzieli gracze łatwiej mogliby pojąć o co chodzi w historii. Angielski zastosowany został na dobrym i prostym poziomie, w związku z czym łatwo nam będzie zrozumieć o co chodzi, jeżeli nie mamy większych problemów z czytaniem. Opowieść bazuje na dialogach oraz wypowiedziach, które z opisami stanowią absolutną podstawę.
Scarlet Nexus jest niezwykłą grą kontrastów, to produkcja mocno osadzona w swoim azjatyckim, wyrazistym stylu, z drugiej strony ma ona sporo zalet i cech charakterystycznych dla produkcji zachodnich. Powstał w ten sposób bardzo dobry miks, gwarantujący wysokiej klasy projekt, mimo wszystko nie pozbawiony pewnych ograniczeń czy problemów. Wiele rozwiązań zastosowanych, jest swego rodzaju pomostem pomiędzy ciekawą i bardzo ambitną wizją, a ograniczeniami budżetu. Niemniej SN to kawał niezłej gry z wciągającą, emocjonalną opowieścią prezentowaną w dodatku w ramach dwóch perspektyw, zarysowaniem niezwykłego świata oraz pakietem przydatnych rozwiązań.
Te w dodatku na nowej generacji możemy śledzić w atrakcyjnych parametrach, w moim przypadku w trakcie ogrywania projektu na Xbox Series S mogłem liczyć na pełną rozdzielczość QHD z 60 klatkami na sekundę, które ani razu nie spadły poniżej tego poziomu. I to nawet pomimo faktu, że podczas najbardziej intensywnych scen czy pojedynków obiektów cząsteczkowych było masa, uzupełnionych o masę wizualnych wykończeń poszczególnych ataków. To jedna z tych propozycji, która ukazuje jak wiele można zyskać na nowych urządzeniach, doskonale radząc sobie także z Quick Resume, dzięki któremu niemalże zapomniałem, że w grze są zapisy. Nie wszystko w tej sferze zadziałało idealnie, ale to kwestia międzygeneracyjności gry. Pomimo tego i tak rozgrywka była czystą przyjemnością!
Recenzowaliśmy grę na konsoli Xbox Series S.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu