Dziennik Boba - Dzień I.
Gdy ludzie pytają mnie czym się zajmuję, nigdy nie odpowiadam wprost. Ot, praca jak każda inna, stałe godziny zatrudnienia, czasem nocne zmiany… no generalnie cud, miód i maliny. Najważniejsze jednak, że zlecenia spływają cały czas i nie muszę się o nic martwić. W końcu inni mają gorzej, raz coś pójdzie nie po ich myśli, wszystko wymyka się spod kontroli, pojawia się bałagan oraz niepotrzebne nikomu zwłoki. Na szczęście w takich chwilach wkraczam ja! Jeden szybki telefon, trochę pieniędzy i po sprawie. Żadne miejsce zbrodni nie jest mi straszne, w końcu jestem Serial Cleaner!
Dziennik Boba - Dzień II.
Czy to niebezpieczna praca? Ależ oczywiście, że tak, choć ucieczka przed policją nie jest tak ciężka jak może się Wam wydawać. Zacznijmy jednak od samego początku, czyli zebrania zlecenia. Najchętniej rzuciłbym tę robotę w cholerę, ale tak zadłużyłem się u Joego, że mam właściwie żadnego wyboru. Dobrze, że mamusia o niczym nie wie, bo z pewnością biedulka strasznie by się przeraziła… już teraz niepotrzebnie się zamartwia o mój nastrój. Natrafiłem ostatnio na takiego jednego tajemniczego typa, który z przerażającą częstotliwością dokonuje mordów. Gdybym nie musiał się tym zajmować to pewnie zacząłbym się tym przejmować, ale już niedługo z pewnością się odegram i wszystko będzie dobrze. Wracając jednak do sprzątania, biorę swój ulubiony wóz i udaje się w wyznaczone miejsce. Wpadam na miejsce, rozglądam się i widzę te charakterystyczne, śliczne domy i po prostu nie jestem wstanie oderwać wzroku od tych znakomicie wręcz wykonanych budynków, bloków oraz naturalnego piękna flory. Nie uwierzylibyście jak wiele ślicznych i różnorodnych lokacji przyjdzie mi zwiedzić, a przecież pracuję tylko jako profesjonalna pomoc porządkowa…
Nie zawsze jednak wszystko wygląda idealnie, z bardzo rzadka krew gdzieś się rozmaże i zrobi się taka niewyraźna i później nie można jej do końca doczyścić. Gdzieniegdzie nie wszystko jest tak czytelne i klarowne jakby mi się wydawało. Ot czasem całkiem przypadkiem wlezę w ścianę, bo myślę, że stoi odrobinę dalej. To jednak jedynie detale pojawiające się rzadko i nie robią one na mnie takiego wrażenia jak te urocze podpisy na ścianach oraz swego rodzaju napisy, które gdzieś już chyba widziałem. Za każdym razem uśmiecham się gdy mam okazję “poznać” każdego z ich twórców, co innego gdy widzę jakiś dziwny napis “Wisła Pany”, no kto to widział takie głupoty pisać… przecież wszyscy wiedzą, że to Warta jest najszybszą rzeką w Polsce.
Dziennik Boba - Dzień III.
Niestety moja praca nie polega jedynie na przyglądaniu się, a na sprzątnięciu wszystkich dowodów, w związku z czym zawsze noszę ze sobą czarne worki do zwłok oraz wszelkiej maści przedmioty. Większość wyrzucam od razu lub zabieram w odpowiednie miejsce, jednakże kilka rzeczy mogę sobie zostawić jako pamiątki, które świetnie eksponują się na mojej półeczce. Nawet nie wyobrażacie sobie jak istotne są dla mnie te drobiazgi, w końcu gdy zaczynam pracę cały czas muszę wypatrywać czy jakiś funkcjonariusz nie kręci się gdzieś wokół, wystarczy, że mnie ujrzy ukradkiem oka i nagle muszę brać nogi za pas. Kiedyś myślałem, że ucieczka przed policjantem to nic takiego, ot jakiś gość z pączkiem w ręce, co on niby może mi zrobić? Niestety to już nie te czasy i niektórzy z nich potrafią narzucić sobie niezłe tempo, przez co muszą szybko znaleźć jakąś kryjówkę. Rozglądam się raz w prawo, raz w lewo i w końcu udaje mi się zauważyć mój ratunek. W niepewności czekam chwilę, aż stróż prawa się oddali i znów chwytam kolejne zwłoki, do wora, by na koniec poleciały do bagażnika, bądź jakiegoś pojemnika z kwasem. Taka zabawa z nimi w kotka i myszkę jest naprawdę emocjonująca i ciężko mi jest nie poczuć satysfakcji, gdy udaje mi się wszystkich oszukać. Z każdym kolejnym trupem, z każdym następnym zabranym dowodem czuję coraz wyższy poziom adrenaliny i podejmuje coraz więcej ryzyka, które nakręca mnie do kolejnych efektownych akcji. Niby całość jest banalnie prosta, niby wszystko mam w swoich rękach, ale ten ogrom emocji, to coś wspaniałego! Jak ja kocham swoją robotę!
Dziennik Boba - Dzień IV.
Czasem miewam takie dni, że zamiast wziąć się do roboty zdarza mi się przystawać i wyobrażam sobie co by było gdyby. Widzę jak ciała oraz dowody zmieniają swoje miejsce za każdym razem gdy zostaję złapany… mamusia byłaby przerażona gdyby musiała mnie odwiedzić w areszcie. Całe szczęście to tylko takie wizualizacje, w których od czasu do czasu staje się swego rodzaju gwiazdą serialu. Wiecie jak to jest, chwytliwa filmowa czołówka, świetna i wpadająca w ucho muzyka, której chce się słuchać także i po seansie… nic tylko cud, miód i maliny. To by było dopiero klawe życie, każdy błąd mógłby być wybaczony i za każdym razem mógłbym błyskawicznie powrócić do pracy, by ponownie zebrać wszystko to na co umówiłem się ze zleceniodawcą. Serial Cleaner, tu jakaś muzyczna i kilka przebitek, latające przedmioty i jakiś worek ze zwłokami. W roli głównej Bob Leaner… a gdybym tak mógł się znaleźć w jakimś kinowym uniwersum… Pulp Cleaner, brzmi super!
Niestety to tylko marzenia, pewnie przyszło mi to do głowy po dzisiejszym zleceniu. Masa policjantów, mafijna knajpa oraz mnóstwo, naprawdę mnóstwo czasu spędzonego na obmyślaniu strategii i taktyki na poszczególny cel. Zgroza, no ale cóż przynajmniej wieczorek z boksem poprawi mu humor, no chyba, że znów źle postawiłem. Nie, tym razem na pewno się uda, wierzę w niego.
Dziennik Boba - Dzień V.
Jasny gwint jak to w ogóle możliwe! Przecież on musiał to wygrać… teraz będę musiał znów spoufalać się z tym tajemniczym gościem. Mam nadzieję, że to ostatni raz, gdyż mam już dosyć tych wszystkich seryjnych zabójców, więcej z nimi roboty niż to warte. Kupiłem sobie słuchaweczki, dzięki czemu nawet gdy odkurzam, mogę robić to ze lekką muzyką w tle. Z resztą noszę je prawie przez cały dzień, gdyż tak pozytywne wrażenie zrobiły na mnie wszystkie kawałki.
Dziennik Boba - Dzień VI.
Ot, kolejny dzień w pracy niby nic wielkiego się nie działo, jednakże pewien przedmiot przykuł dziś moją uwagę. Niby zwykła kartka z notatnika, jednakże jej treść była bardzo dziwna:
Już od zapowiedzi i pierwszych materiałów wiedziałem, że iFun4All zdołał stworzyć coś absolutnie grywalnego, coś co może mnie pochłonąć na długie godziny. Intensywna i dynamiczna rozgrywka, proste sterowanie oraz szybkie powracanie po błędach, wszystko złożyło się w stworzenie bardzo wciągającego tytułu. Iteracja pozwala szybko dostrzec jak nasz Bob (Serial Cleaner) staje się coraz to lepszy, gdyż doskonalej rozumiemy jego możliwości oraz zdajemy sobie sprawę z tego co poszczególni policjanci potrafią. Gameplay jest po prostu miodny i zdecydowanie może się podobać, duża jednak jest w tym zasługa eliminacji błędów i niezłej optymalizacji, dzięki której wszystko jest płynne i pozbawione spadków animacji. Fabuła oraz humor pomimo, że stanowią elementy poboczne zostały jednak fajnie wplecione i potrafią przyprawić o uśmiech na twarzy, tak samo zresztą jak różnego typu smaczki, nawiązania i zwykłe podpisy twórców, których nie brakuje. Czuć w nich, że ekipa doskonale się bawiła podczas tworzenia gry, nawet w tych najcięższych momentach i etapach. O tym jak całość jest przemyślana i dopracowana świadczyć może taki, z pozoru nieistotny detal jak znajdźki, które są warte szukania. Klimatyczne stroje oraz kinowe zlecenia, to elementy za którymi chce się ganiać i dodatkowo ryzykować.
Chciałbym w tym miejscu przy okazji podziękować iFun4All nie tylko za dostarczenie kluczyka recenzenckiego, ale także za te godziny znakomitej zabawy ;)
T.A.
Dziennik Boba - Dzień VII.
Sprzątanie robi się coraz cięższe, policjanci stają się coraz sprytniejsi i mniej przewidywalni, a ja wciąż muszę spłacić ten cholerny dług. Na szczęście praca wciąż sprawia mi całe mnóstwo satysfakcji i zwykłej radości, niestety zagrożenie dla mnie i mojej mamusi staje się coraz większe. Od teraz muszę coraz uważniej stawiać kolejne kroki, gdyż stawka robi się poważniejsza. To póki co ostatni mój wpis, mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży i w końcu raz na zawsze spłacę cały dług...
Tytuł niepozorny na pierwszy rzut oka ale szalenie wciągający i grywalny, zasługuje na najwyższe noty.