Dwie godziny to niewiele, zwłaszcza za 47 złotych :/.
Ech… móc tworzyć własny świat, wnikać w niego ot tak, niespodzianie, gdy tylko nam się zachce. Kreować to co nas otacza, a przy okazji świetnie się bawić. Marzenia, fajna rzecz myślimy sobie. Na szczęście można takowe zrealizować choćby wirtualnie, bo oto mamy Shape of the World, eksploracyjną przygodówkę rozgrywającą się w proceduralnie zmieniającym się świecie, w którym to nie kto inny, tylko gracz tworzy otaczającą go rzeczywistość, a ta bywa bardzo surrealistyczna i choć prosta w swej formie, miła dla oka i zaskakująco relaksacyjna.
Projekt jest niewielką grą stworzoną przez równie nieduże, niezależne studio Hollow Tree Games, któremu serdecznie dziękuję za udostępnienie klucza gry do recenzji. Twórcy zabrali nas tu w podróż bez wątku fabularnego. Tak naprawdę nie wiemy gdzie jesteśmy i kim jesteśmy, wędrówka, którą odbywamy ma jedynie eksploracyjno - relaksacyjny cel, wiodąc nas w nieznane, pobudzając naszą wyobraźnię niemal każdym zmysłem i jest to doznanie bardzo przyjemne. Shape of The World jest jak lek na skołatane nerwy i wieczny pośpiech, który zatruwa nasze życie. Chcecie wyciszenia, spokoju i totalnego wyluzowania? Ona Wam to zapewni. Zaręczam!
Poznawanie i tworzenie Shape of the World rozpoczynamy w miejscu, w którym tak naprawdę nic nie ma, otacza nas mlecza biel, zarysy jeszcze nie stworzonego przez nas terenu i zagadkowa, trójkątna brama, która jak się później okazuje jest rodzajem portalu przenoszącego nas do kolejnych krain, nowych lokacji, między innymi do lasu, pod wodę, czy do jaskini. Przemierzając go z wolna, właściwie nawet płynąc do przodu, odsłaniamy to co już w naszej krainie jest, poprzez kliknięcie przyciskiem myszy, lub też budujemy zupełnie coś nowego. Przed nami wprost z ziemi wyrastają drzewa, trawy i bloki skalne. Na naszej drodze pojawiają się dziwne stworzenia i nierzeczywista flora i fauna, rodem z marzeń sennych. Rzeczywistości, która nas otacza uczymy się bardzo szybko i wkrótce wiemy, że dotknięty kamień, czy wodny bąbel tworzy nam kolorowy most na górę, dzięki któremu nie tylko widzimy otoczenie z innej perspektywy, ale i mamy możliwość przedostania się do lokacji dotąd niedostępnej.
Surrealizm to słowo klucz w tej wyjątkowo przyjemnej a zarazem króciutkiej, bo obejmującej około 2 godzin przygodówki. Niech Was nie zaskoczą wspomniane wyżej istotki, przypominające morskie stworzenia z niewielkimi oczkami, czy też bliżej nieokreślone nasiona, które zebrane i rzucone tu i ówdzie niemal natychmiast zamienią się w olbrzymie drzewo. Warto eksplorować teren bardzo dokładnie, przemierzać go kawałek, po kawałku, przechodzić przez trójkątne portale i zbierać pięć przeróżnych elementów, by móc stworzyć w świecie, do którego trafiliśmy coś nowego, nadającego pozbawionej barw krainie, wielu, czasami bardzo intensywnych kolorów.
Ta niezwykle przyjemna dla gracza zabawa w kreatora, kogoś w rodzaju growego rysownika prowadzona jest za pomocą klawiszy WSAD na klawiaturze, które wspomagane są przyciskami myszki, dzięki którym między innymi rzucamy zebrane przez nas nasiona, na przykład te przypominające kasztany.
Poetyckiemu, nieco futurystycznemu przemierzaniu i pozornemu artystycznemu nieładowi, jaki wkrada się na początku rozgrywki, z czasem towarzyszy harmonia i spokój, którą potęguje dopasowująca się do rozgrywki muzyka. Ta zależy od naszych czynów, nasila się i rozbrzmiewa zdecydowanie głośniej i intensywniej, gdy tworzymy, czy też wkraczamy na pomarańczowy most, by spojrzeć w nieznane, a wycisza się, przechodząc w relaksacyjną nutę gdy tylko eksplorujemy.
A trzeba przyznać, że prosty zdawałoby się graficznie świat potrafi eksplodować ferią kolorów, przechodząc od bieli, spokojnych pasteli, aż po intensywny granat, czy turkus. Różnorodność przedziwnych drzew i równie dziwnych kolorach nie tylko nadaje ton Shape of the World, ale czyni ją czymś wyjątkowym w zalewie produkcji niezależnych, tych należących do tak zwanych "symulatorów chodzenia".
Proste otoczenie nie jest tu statyczne, drzewa poruszają się z wiatrem, wodne rośliny falują, zbudowany przez nas kolorowy most drży pod naszym ciężarem, a napotykane to tu, to tam stworzenia, czasami na nas spoglądają, a czasami rozpierzchają się na wszystkie strony.
Opisywana przeze mnie produkcja może nie należy do gier, które powalą nas na kolana intensywnością dźwięków, ale z pewnością nie jest to gra głucha. Szum liści na wietrze, plusk wody, piszczący głosik umykających nam spod stóp istotek i wiele innych odgłosów towarzyszyć będzie naszej uspokajającej podróży, którą prowadzić możemy na wielu płaszczyznach, za każdym razem zmieniając rzeczywistość na swój, bardzo indywidualny sposób.
Shape of the World to specyficzny rodzaj rozgrywki, która tak naprawdę nic od nas nie wymaga, nie musimy tu ślęczeć nad jakimikolwiek zagadkami logicznymi, nasza podróż nigdy nie zawiedzie nas w miejsce bez wyjścia, nie zbłądzimy, nie zatrzymamy się nie wiedząc co dalej. Gdy tylko wkroczymy w wymyślony przez twórców świat, pochłonie nas on całym sobą, uspokajając, a jednocześnie zaciekawiając nie tylko nietuzinkową grafiką, ale i sposobem eksploracji i jego tworzenia. Ja bawiłam się w Shape of the World, odskoczni od codzienności, wyjątkowo zacnie. Polecam!
Dwie godziny to niewiele, zwłaszcza za 47 złotych :/.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
2 godziny to raczej standardowy symulator chodzenia z rodzaju Dear Esther - tylko chodzisz i czytasz. Tutaj po zapowiedziach wyglądało na to samo, ale i tak, 7 to nie taka zła nota i jak będzie za grosze, to może się przy tym zrelaksuję :)