Syberia to niewątpliwie seria, którą zna niemal każdy, i wcale nie musi być miłośnikiem przygodowego gatunku. Gry stworzone przez niestety już nie żyjącego Benoit Sokala, szczególnie dwie pierwsze odsłony, zachwycały i wciąż zachwycają, nie tylko "starsze", ale i zupełnie nowe pokolenia graczy. I choć trójka nie powaliła nas na kolana, a wręcz została przyjęta nie tylko chłodem, ale i mocną krytyką ze strony graczy i recenzentów, Sokal i Microids, dla którego rysownik i grafik pracował, nie poddali się i wypuścili na growy rynek nową, czwartą już odsłoną przygodowej serii. Syberia: The World Before choć zapowiadana i ogłaszana ze sporym wyprzedzeniem, traktowana była jednak nieco po macoszemu. Nie reklamowano jej, a na growym rynku, oprócz tu i ówdzie pojawiających się zwiastunów Syberii 4, niewiele się działo. Czy powodem był falstart Syberii 3 i zawód graczy? Czy może chęć pokazania, że w ciszy i bez rozgłosu można stworzyć przygodowe cudeńko? Tego nie wiemy. Jedno jest pewne, już wersja demonstracyjna Syberia: The World Before, zapowiadała nie tylko powrót do korzeni, ale niezwykle klimatyczną i wciągającą opowieść.
I na szczęście nie skończyło się jedynie na słownych i wizualnych deklaracjach, gdyż nowa część serii okazała się być tym co niegdyś stało się istotą części jeden i dwa, przeciwieństwem zepsutej trójki i powiewem świeżości. Jaka zatem jest gra Syberia: The World Before? O tym w naszej recenzji, do której serdecznie zapraszamy.
Opisując grę Syberia: The World Before nie sposób nie wspomnieć o początkach opowieści, która zaczęła się wraz z pojawieniem się Kate Walker młodej prawniczki zamierzającej dokonać transakcji kupna fabryki automatów Voralbergów i jej podróży w poszukiwaniu Syberii, wraz z Hansem. Koleje losu doprowadziły Kate do dość przerażającego miejsca, do kopalni soli w Tajdze, w której to odnajdujemy ją uwięzioną w części czwartej, w roku 2004.
Ale granie nie zaczynamy Kate, a zupełnie nową postacią, jakiej nie mieliśmy okazji do tej pory poznać w żadnej odsłonie serii. Przenosimy się do miasteczka Vaghen, do roku 1937, poznając Danę Roze, utalentowaną siedemnastoletnią pianistkę, przed którą kariera stoi otworem. Niestety kładzie się na niej cieniem faszystowska organizacja zwana Brązowy Cień i widmo nadchodzącej wojny.
Bohaterki, z jakże różnych czasów dzieli bardzo dużo, nie tylko spory przedział czasu, czyli kilkadziesiąt lat, ale także zmiany kulturowe i cywilizacyjne. Obie jednak łączy pewien obraz, który Kate i jej przyjaciółka odnajdują w kopalni. Widnieje na nim dziewczyna, którą my, grający już nieco znamy. Kate intryguje nieco bardzo podobna, jak twierdzi jej przyjaciółka Katiusza, do niej osóbka, którą obiecuje odszukać. Jeszcze nie wie, że będzie to jej największa i najbardziej emocjonalna i osobista podróż, którą i my odczujemy, zanurzając się w przejmującą i niesłychanie szybko angażującą opowieść, niemal natychmiast.
Przychodzi ją nam śledzić oczami dwóch bohaterek, między którymi często się przedstawiamy, robiąc to własnoręcznie, albo zdając się na grę, która przeplata wątki i emocjonalnie nas nakręca. Śledzenie historii Dany, którą Kate zaczyna poszukiwać w jej rodzinnym mieście Vaghen, szybko staje się tak angażujące, że trudno się od gry oderwać. Ta prowadzi nas przez wiele rozdziałów, zarówno wypełnionych akcją, ciekawymi filmowymi cut-scenkami czy samą przygodową, łamigłówkową rozgrywką.
Nowa odsłona Syberii choć jest klasyczną produkcją przygodową, opartą na zagadkach i sprawdzonych elementach, o których pozwolę sobie napisać niebawem, ma przede wszystkim graczom do zaoferowania historię rozgrywającą się na dwóch płaszczyznach czasowych, obok której nie sposób przejść obojętnie. Po marnie fabularnie napisanej trzeciej odsłonie nie zostaje w Syberia: The World Before śladu, gdyż sprawnie poprowadzone wątki, przeszłość i przygodowa spójność i logiczna jedność, zagadki i tajemnice odsłanianie stopniowo, rodem z kinowych filmów, nie pozwalają graczom na nudę. Ba... nie ma co nawet wspominać o znudzeniu, gdyż ta gra fabularnie zachwyca, wzrusza, emocjonalnie głaska nasze dusze i daje ogromną satysfakcję. Jednocześnie zastanawia co dalej z serią, skoro nie żyje jej pomysłodawca, twórca i serce przygodowej opowieści?
Nowa odsłona Syberii jest po prostu doskonale napisana, obfitując w wiele zwrotów akcji, zmian nie tylko czasowych, ale i nawiązań do części poprzednich. Te pojawiają się w grze dość często, zachęcając nie tylko do przypomnienia sobie tej pięknej historii, ale i zastanowienia się nad spójnością historii. Jeśli w tym miejscu zastanawiacie się czy warto grać w odsłonę numer cztery nie znając poprzednich gier? To od razu odpowiadam.....TAK. Nie ma znaczenia czy znacie serię, czy też spotkanie z nią jest dla Was czymś nowym. Syberia: The World Before to świeża opowieść, ze starymi, ale i nowymi bohaterami, w stylu jaki wyjadacze przygódówek dobrze znają, wzbogaconym nowościami i ulepszeniami jakie dyktuje współczesność, czyli z interfejsowymi zmianami i smaczkami. Poza tym twórcy przygotowali wprowadzenie, dzięki któremu możemy sobie przypomnieć co działo się w trzech poprzedzających najnowszą grę odsłonach.
O nich, o tych smaczkach postaram się teraz nieco więcej Wam napisać. Otóż dwie pierwsze części Syberii były i są klasycznymi przygodówkami odsługiwanymi myszą, w rysunkowej grafice. Trójka miała iść z duchem czasu i zapewne z tych przyczyn sterowanie "poprawiono", w efekcie psując zabawę, w której poruszanie postacią, czyli wspomnianą już Kate stało się nie do zniesienia. Czwarta odsłona miała powrócić do korzeni, nie tylko stawiając na klasykę pod względem sterowania, ale dosłownie wracając do wątków nadrzędnej warstwy fabularnej.
Twórcy spełnili obietnicę fabularną, skrzętnie i doskonale wręcz łącząc przeszłość Kate z teraźniejszością i przeszłością Dany, drugiej grywalnej bohaterki. I choć sterowanie także pozostało na poziomie myszki, bez udziału klawiatury, gra nie uniknęła pewnych zmian. Te zostały wprowadzone bardzo przemyślanie, bez wielkich rewolucji, które zaszkodziłyby grze, o czym jestem przekonana. Syberia to Syberia, i wprowadzenie w niej ulepszeń na siłę nie wychodzi jej na dobre, o czym boleśnie przekonali się jej autorzy tuż po premierze trzeciej części, która została zjechana od góry do dołu, a wielu graczy i krytyków nie zostawiło na tytule suchej nitki.
Lekcja została przerobiona, nauka zaś nie poszła w las. Dzięki temu Syberia: The World Before mimo, że kojarzy się z klasyką w starym, tak dobrze nam znanym stylu, jest jednocześnie wiatrem świeżości, który ma zapewne przyciągnąć nowe grono graczy. Dlatego też, mimo, że sterowanie w grze skupia się na myszce, sam interfejs i przeróżne działania wzbogacono o nowe, nie widziane wcześniej w serii elementy, ale znane w innych, współczesnych grach. Podczas zabawy i sterowania postacią przyjdzie nam wykonać czynności opierające się na parukrotnym klikaniu myszką, obracaniu jej i tym podobne czynności.
Przypomina to rodzaj qick time eventów, choć w przypadku tej odsłony Syberii szybkość i zręczność nie ma znaczenia, a na wykonanie zadania mamy dowolny czas. Mają one imitować naturalny ruch, jakie wykonujemy podczas wielu czynności. Czy to dobry, czy zły pomysł? Pozostawiam Wam do indywidualnej oceny. Funkcje pojawiły się i choć nie można im wiele zarzucić, czasami zwyczajnie należy się do nich przyzwyczaić.
Wspomniałam, że nowa odsłona Syberii wraca do korzeni, ale robi to raczej od strony technicznej i fabularnej. Zmiany widoczne są w grafice, która w przeciwieństwie do pierwszych odsłon, jest już bardziej 3D niźli klasyczną i dwuwymiarową rysunkową przygodówką. Nie mniej jednak tła w tej grze wypadają przecudownie i tak właściwie większość lokacji jest naprawdę śliczna i bardzo, bardzo szczegółowa. Zadbano o najmniejsze szczegóły, drobne przedmioty i większe miejscówki, które przy okazji można podziwiać w przeróżnym oświetleniu, które nie tylko wprowadza nastrój, ale i pozwala na chwilę się wyciszyć, podumać. Tym bardziej, że twórcy wprowadzili do rozgrywki rodzaj introspekcji, w której Kate może przysiąść na kamieniu i pomyśleć nad życiem, nad dalszą podróżą, zaplanować kolejne zadania itp.
I choć na otoczenie nie mamy prawa narzekać, bo często jest zwyczajnie zachwycające to już modele postaci, nie wszystkich, ale wielu, w szczególnie w przybliżeniu nie wypadają przecudnie. Szpeci je przede wszystkim dziwnie padające światło, a często równie dziwaczna mimika. A trzeba tu od razu zaznaczyć, że każda osoba z jaką mamy do czynienia, czy to protagonista, czy postać poboczna nie szczędzi nam min, grymasów i wielu gestów. To wraz z udźwiękowieniem, polską wersją językową, o której zaraz napiszę, stanowi o kolejnej doskonałości tej przepięknej kontynuacji serii.
Skoro jesteśmy przy dźwiękach, to pozwolą sobie zacząć od muzyki. Bez dwóch zdań jest ona rewelacyjna. Nie jest to niczym dziwnym, skoro tworzył ją kompozytor znany z pierwszych odsłon, Inon Zaur. Muzyka jest tak sprawnie wkomponowana w fabułę, że nie tylko potęguje odczucia, ale stanowi z warstwą fabularną niemal nierozerwalną całość. Szczególnie ważny wydaje się motyw przewodni, hymnu Vaghen, który towarzyszy nam niemal cały czas, czy to w oryginalne, czy w pewnej pozytywce.
Zatrzymując się przy udźwiękowieniu nie należy zapomnieć o polskiej wersji językowej. I tu ponownie wracamy do korzeni serii, gdyś Syberia: The World Before otrzymała polską wersję językową i to pełną, w postaci dubbingu. W tym miejscu chylę czoła dla takowej wersji. Po pierwsze tekst pisany został stworzony idealnie, nie znalazłam w nim błędów, niedoróbek czy też braku przetłumaczeń, co się niestety się zdarza. Po drugie wersja dubbingowa jest, co tu dużo mówić..... genialna. Niemal każda postać, mniej lub bardziej ważna prawie lub wręcz idealnie pasuje do postaci, w jaką się głosowo wciela. Nie brakuje emocji, drobnych głosowych smaczków i zabawy tembrem głosu. Śmiem twierdzić, że dawno żadna nowa przygodówka (a jest ich niewiele), nie otrzymała tak dobrej pełnej polskiej wersji językowej. BRAWO!
Na koniec zostawiłam sobie kwestię, która interesuje każdego przygodowego fana, czyli zestaw intrefejsowo-łamigłówkowy, który w przypadku Syberia: The World Before należy traktować w sposób zespolony, spójny. Wspominałam, że kontrolę nad postaciami, nie tylko Kate i Dany, ale także Oskara i innych postaci pobocznych, przejmujemy posługując się myszką, czyli bardzo klasycznie.
Nieco mniej klasycznie wypada w tym wypadku sam interfejs, który jak już nadmieniałam jest nieco wzbogacony o elementy znane z gier z nastawieniem na konsole czy granie padem. Klasycznie posiadamy dziennik, zarówno jako Kate, jak i Dana, ale nasz ekwipunek już bardzo klasycznie się nie prezentuje. Jest on bowiem zlokalizowany właśnie w owym dzienniku, a nie na pasku na dole czy górze lub gdziekolwiek indziej na ekranie. Nie powiem, żeby mi to jakoś mocno przeszkadzało, ale osobiście wolę klasykę, czyli inwentarz widoczny, bądź aktywny po najechaniu kursorem myszy.
Meritum przygodówek, tak jak i Syberia: The World Before są zadania, wyzwania i łamigłówki. W tym wypadku nie ma powodu do narzekania, gdyż opisywany tytuł aż kipi od klasycznie przygodowych wyzwań. Są typowe przygodowe zagadki, gdzie znalezioną rzecz, odpowiednio używam. Są także większe wyzwania, bardzo rozbudowane, a często wymagające od gracza przestawiania się między postaciami. I dotyczy to nie tylko tych żyjących w jednym czasie, ale i tych bytujących na różnych płaszczyznach czasowych.
W czasie teraźniejszym, w którym sterujemy Kate, możemy co jakiś czas przejąć kontrolę nad jej towarzyszem, automatem, który z racji swej postaci, porusza się w zgoła inny sposób. Czeka nas wtedy proste naśladowania tego co sugeruje gra, ale zabawa i humor sytuacyjny będzie nam towarzyszył i ubarwiał rozgrywkę.
Inaczej przedstawia się natomiast kwestia współpracy między Kate a Daną. Wtedy to nasze bohaterki w pewnym stopniu, a właściwie Kate, musi polegać na Danie. Nie wykona danej czynności zanim jako Dana nie sprawdzi tego w swoich czasach. Dualizm takich zagadek i współdziałanie to świetna zabawa, która sprawia, że mimo tego, iż taki element znany jest nam już w przygówkach, to czujemy się świeżo, przyjemnie pobudzając jednocześnie nasze szare komórki do myślenia.
A pobudzać mamy co, bowiem typowo logicznych zadań w Syberia: The World Before nie brakuje. W grze znajdziemy zagadki łatwiejsze i bardziej złożone. Te wymagające od nas większego zaangażowania opierają się na mechanizmach i automatach Volarberga jakich działanie musimy poznać, czy do jakich musimy się dostać. Jednocześnie z zadaniami klasycznie łamigłówkowymi, do których jednocześnie mamy podpowiedź, w postaci symbolu "znaku zapytania", więc z pewnością z każdym sobie poradzimy, twórcy wpletli w fabułę zadania - cele poboczne. Nie musimy ich realizować, ale trzeba wspomnieć, że nie tyko wydłużają nam w miarę długą grę, ale także dodają do niej ważnej treści, co stanowi smaczek i miły growy akcent.
Po fatalnym starcie znienawidzonej przez wielu trzeciej odsłony Syberii, wielu graczy z dużą rezerwą podchodziło do pojawiania się na growym rynku czwartej części serii. Tymczasem Syberia: The World Before okazała się nie tylko wstać z kolan na jakich tkwiła jej poprzedniczka, ale i podniosła głowę do góry, z dumą krocząc nie tylko po kolejnych przepięknych lokacjach, ale i prezentując świetnie zagadki, rewelacyjnie napisane dialogi, doskonały polski dubbing i emocjonalną, wzruszającą fabułę. Oto mamy nie tylko powrót znanej marki, ale i hołd dla jej nie żyjącego niestety twórcy. Przepiękna gra, pełna nawiązań i wzruszeń, z którą warto się zapoznać, bez względu na to czy znany te przygodówki, czy też Syberia: The World Before jest naszym początkiem przygody. Przeszkodą może być cena, gdyż tytuł nie należy do najtańszych. Nie mniej jednak serdecznie ją wszystkim polecam. Obyśmy jednak doczekali się jej kontynuacji, zważywszy na jej zakończenie. Miłej gry!
Serdecznie dziękujemy GOG.com za udostępnienie gry do recenzji oraz poradnika!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu