Na rynku gier wysyp produkcji niezależnych, jest w czym przebierać, jest nad czym się zastanawiać. Deweloperzy zrzeszeni w większym czy mniejszym gronie a także pojedynczy twórcy zalewają graczy morzem growych tytułów, niemal z każdego gatunku. Są wśród nich tytuły stworzone jako jeden, pełny projekt, są takie, które trafiają do sprzedaży we wczesnym dostępie, ale i te, które podzielono na kilka epizodów. Taki właśnie system rozgrywki, teraz już dostępny w całości, choćby na GOG.com, w formie 6 epizodów, oferujeThe Dream Machine, dzieło Cockroach Inc., niewielkiego studia, które pokusiło się o stworzenie nie tylko bardzo oryginalnej, ale i niezwykle klimatycznej i momentami trudnej przygodówki. O tym jakie jest to niezależne dzieło przeczytacie w mojej recenzji, do której bardzo serdecznie Was zapraszam.
Niezależnie nie znaczy banalnie i fabularnie prosto
Banał i rutyna, te dwa słowa zupełnie nie pasują do The Dream Machine. Jak zapewne się domyślacie z tytułu, istotą jej opowieści jest właśnie maszyna snów, a raczej urządzenie, które potrafi przenosić osobę, która ją użyje, wprost do majaku sennego drugiego człowieka.
Historia zaczyna się gdy Victor Neff, młody mężczyzna wraz z świeżą poślubioną małżonką, Alicią przeprowadza się z domu na wsi, do niewielkiego mieszkania w mieście. Ciche domostwo, sielski klimat i błogość okazuje się przygrywką do wydarzeń, które wkrótce mają nastąpić. Victor w swoim mieszkaniu, w popielniczce stojącej na parapecie znajduje na wpół spalony liścik, notatkę. Składając ją w możliwie jedną całość, mężczyzna odczytuje tajemniczą informację, naprowadzającą go na pewien trop. Otóż pod podłogową klepką w sypialni znajduje skrytkę, a w niej informację, która skieruje go do urządzenia znajdującego się gdzieś w jego nowym domu. Używając dziwnej machiny, przenosi się do snów nie tylko swojej żony, ale i sąsiadów.
Zapytacie skąd moje przekonanie o niebanalności fabularnej The Dream Machine, skoro odnajdywanie wszelakich machin i dziwnych urządzeń przenoszących graczy w tę czy inną rzeczywistość jest w grach przygodowych normą. Zapewne będziecie mieli trochę racji, ale mimo znajomej pozorności, dzieło Cockroach Inc. serwuje nie tylko dawkę dziwności sennych, ale umiejętnie łączy je z ciekawymi, momentami trudnymi zagadkami i pokręconymi przygodowymi rozwiązaniami. Sny są nie tylko niebanalne, ale i ciekawe, wymagające logicznie i bardzo klasyczne przygodowo. Nie liczcie jednak na spokojną, lekką opowieść, bo im dalej w przysłowiowy "las", tym historia staje się bardziej udziwniona, pokręcona, surrealistyczna, a nawet przerażająca, zbliżając się niepokojąco klimatem ku specyficznym horrorom lat 70-tych ubiegłego wieku. Jeśli lubicie takie kino, będziecie wiedzieć o co mi chodzi ;)
Niezależnie nie znaczy prosto graficznie, choć bardzo klasycznie
The Dream Machine to klasyczna przygodówka point and click, z wszystkimi tego typu rozwiązaniami czyli eksploracją, zbieraniem i używaniem przedmiotów, licznymi rozmowami i oczywiście zagadkami logicznymi. Wszystkie te elementy, których działanie i pewne braki opiszę Wam w dalszej części mojego tekstu, osadzone są w bardzo ciekawej graficznie formie, znanej między innymi z Neverhooda czy jego duchowego następcy, Armikroga. Wszystkie elementy rozgrywki, postacie, tło, przedmioty i cokolwiek innego, co widzimy na naszym ekranie wykonane jest bowiem z gliny, materiału czy tektury. Sfotografowane, a następnie zanimowane za pomocą techniki zwanej poklatkową, którą mogliśmy podziwiać między innymi w Trüberbrook, tworzy wyjątkowe graficzne doznanie. Ogrom pracy włożony w powstanie dzieła, które jak na niezależną produkcję jest grą w miarę długą (zważywszy na kilka epizodów) zadziwia, fascynuje i zachwyca. Przygodówka stworzona przez tak mały zespół jest niezwykle bogata w przeróżne elementy otoczenia, w przedziwne urządzenia i mnogie przedmioty. Przy okazji oferuje przecudne tła i powalającą a momentami aż bijącą w oczy feerią barw, kolorystykę. Tę grę z rozdziału na rozdział chce się poznawać, zagłębiając się w surrealistyczne senne wizje, chłonąc kunszt, zaangażowania i zapał autorów, wychwalając, nagradzając dobrym słowem, uśmiechem na twarzy i chęcią jej ogrania.
Jak to dobrze, że istnieją klasyczne przygodówki!
Wspomniałam, że The Dream Machine to klasyczna produkcja przygodowa przenosząca nas w znajomy świat "wskaż i kliknij". Zebrane przedmioty, a jest ich wcale nie mało, trafiają do klasycznego ekwipunku zlokalizowanego u góry ekranu. Ten odsłania się nam jak tylko najedziemy kursorem myszy na lewy górny róg. Zebrane rzeczy, jak to w klasyce przygodowej bywa, można ze sobą łączyć i tradycyjnie używać, oczywiście w odpowiednim momencie i właściwym miejscu.
Istotą tejże przygodówki są jednak dialogi, na które niestety muszę trochę ponarzekać. Zwykle popychają one akcję gry do przodu, odsłaniają nowe horyzonty, dają nowe możliwości, ale jednocześnie stają się nudne, obrazując typowo przegadaną przygodówkę, która mnie osobiście działa na nerwy. Rozmowy są zwyczajnie za długie, ciągną się czasami jak makaron, a co gorsza, mimo tego, że widzimy ich całą listę, za każdym razem, gdy tylko chcemy zapytać o coś innego, musimy nasz dialog rozpoczynać od nowa, po raz kolejny zagadując na przykład swoją żoną, Alicie.
Kolejnym typowo przygodowym aspektem The Dream Machine są oczywiście zagadki, te przedmiotowe, jak i logiczne. Te pierwsze do zbyt skomplikowanych nie należą, wymagając od gracza jedynie kombinowania, ewentualnie klikania wszystkim na wszystko (co nie polecam). Trudność w tym wypadku może dotyczyć braku przedmiotu w ekwipunku, który po prostu z jakiegoś powodu przeoczyliśmy. Na szczęście twórcy przewidzieli możliwość podświetlania hot-spotów za pomocą klawisza "spacji". Ta czynność obrazuje nam wszystkie interaktywne punkty w lokacji, stanowiąc jednocześnie formę podpowiedzi.
W The Dream Machine oczywiście nie żyjemy samymi zadaniami na zasadzie "znajdź i użyj", ale i rozwiązujemy wszelakie łamigłówki logiczne, a te wierzcie mi, czasami przez swoją pokręconą, zmąconą ludzkimi przeżyciami i problemami, senną logikę stają się bardzo wymagające. Chciałam czy nie, raz na jakieś czas w tych logicznych (lub mniej logicznych) momentach, dziwnie się stopowałam, a nawet frustrowałam. Byłam nawet skora zerknąć do jakiegoś poradnika, solucji czy let's play'a.
Choć ciekawie graficznie, spójnie przygodowo, to muzycznie i dźwiękowa jednak bardzo ubogo
The Dream Machine, której przejście wszystkich sześciu epizodów zajęło mi jakieś kilkanaście godzin zabawy, mimo całego graficznego blichtru, cudowności wykonania i wkładu pracy włożonego w jej powstanie, jest tytułem, który charakteryzuje typowe przygodówki niezależne, borykające się z brakami finansowi. W przypadku recenzowanej przeze mnie produkcji, te niedostatki bardzo widoczne są w warstwie muzyczno - dźwiękowej, która jest strasznie uboga. Po pierwsze kawałki muzyczne ciągle się powtarzają, w zasadzie towarzyszą nam te same melodie, które co jakiś czas na krótką chwilę dziwnie milkną. Ciągnące się dialogi, które nie wyrażane są głosem, a jedynie za pomocą tekstu sprawiają, że rozgrywka staje się cicha i jakby pusta. Efekt ten niestety potęguje niechęć do czytania wszystkich dostępnych w grze rozmów, co muszę zaznaczyć, nie jest najlepszym pomysłem. Nie jest, bowiem większość łamigłówek wymaga precyzyjnego wczytania się w pojawiający się na ekranie dialogowy tekst.
The Dream Machine podsumowanie... jest dobrze... ale...
The Dream Machine to niewątpliwie niecodzienna przygodówka, która w formie całości rozgrywki, dostępnej od ponad dwóch lat, jest produkcją pełną, długą i w miarę spójną. Jest także kwintesencją tego ile zaangażowania, wytrwałości i cierpliwości mają niezależni twórcy, którzy często na swoje dzieło przeznaczają kilka lat życia. Nie poddają się, kończą projekt, zamykając go w określonych ramach. Te w The Dream Machine, szczególnie pod względem fabularnym, bywają nie tyle zaskakujące, ale balansują na granicy dobrego smaku, wzbudzając pewne kontrowersje, czasami niesmak. Na szczęście autorzy wplatają w rozgrywkę nieco humoru, co w pewnym stopniu równoważy narrację i nieco ją łagodzi. Zbyt wydymane, przekombinowane łamigłówki logiczne, za długie dialogi i growa cisza, nieco psują końcowy pozytywny odbiór. Tak czy siak recenzowana przeze mnie klasyczna przygodówka broni się sama w sobie grafiką, klasyczną formą rozgrywki i długością, co w niezależnych projektach bywa rzadkością. Sprawdzicie! Polecam!
Recenzowaliśmy grę w wersji na PC na GOG.com.
Serdecznie dziękujemy firmieGOG.comza udostępnienie kopii gry do recenzji!
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu