The Last of Us było dla wielu graczy najlepszą produkcją poprzedniej generacji konsol, w związku z czym nikogo nie mogło zdziwić, że zdecydowano się właśnie ten tytuł przenieść także na Playstation 4.
Niedawno Sony zdecydowało się wypuścić nową serię wydawniczą znaną jako Hits, dzięki czemu można ją zakupić Remastered w niższej cenie podstawowej. To doskonały moment, aby zapoznać się z tym tytułem, ponieważ druga odsłona zbliża się wielkimi krokami, a są elementy wskazujące na hit i inne nastawione na porażkę. Dlaczego generalnie rzecz ujmując poprzeczka i poprzedniczka, także dzięki
Uncharted 4: Kres Złodzieja została postawiona tak wysoko?
Joel i Ellie wyznaczyli modę?
The Last of Us Remastered od początku stara się nas przyciągnąć do ekranu poprzez dojrzałą opowieść i relacje Joela ze swoim dzieckiem. Nadciągająca plaga zombie nagle atakuje miasta i społeczeństwa sprawiając, że ludzkość panicznie rozpoczyna zmagania o przetrwanie i przedostanie się do bezpiecznych stref. Po prologu przenosimy się do czasu teraźniejszego w świecie przedstawionym i przejmujemy kontrolę nad mężczyzną, który posiada już więcej wiosen na karku i podejmuje się trudnych zadań. Tym razem będzie musiał zająć się młodą Ellie, co niekoniecznie jest mu na rękę. Mimo wszystko wyruszają w podróż, która przebiegnie w zupełnie niespodziewany sposób.
Historia opowiedziana jest w dość standardowy sposób jak na obrany gatunek opowieści-drogi, dzięki czemu obserwujemy nie tylko długą ścieżkę pokonywaną przez bohaterów, ale także ich rozwój oraz wzmacnianie się więzi ich łączącej. Sporo pracy poświęcono na ujęcie charakteru obu postaci, przy okazji starając się wyraźne podkreślić ich cechy, problemy, przeszłość i sposoby radzenia sobie z nią. Akcja zgodnie z elementami opowieści przebiega w kilku segmentach, co niekoniecznie zrealizowano idealnie. Momentami dostrzegamy także przemieszanie gatunków, sprawiając że niekiedy możemy poczuć kilka chwil grozy.
The Last of Us stara się także poświęcić sporo czasu na zaprezentowanie relacji przyszywana córka i przyszywany ojciec, jednakże nie wszystko przebiega naturalnie czy nawet super płynnie. Postęp z kolejnymi godzinami jest coraz bardziej widoczny, jednakże przez cały czas czujemy pewną granicę, której żadna strona nie chce specjalnie przekroczyć. Ma to uzasadnienie i ku zaskoczeniu wyszło to naprawdę nieźle.
Osobno należy potraktować samodzielny dodatek
Left Behind, który niestety wyraźnie odstaje od znakomitej podstawki przy okazji udowadniając, że nie chciano w jego ramach zaprezentować absolutnie niczego świeżego. Opowieść stanowiąca prequel oraz skupiająca się na zarysowaniu homoseksualnego romansu dwóch 14-latek, jest bardzo słaba i podyktowana została tylko i wyłącznie ideologicznymi przesłankami. Jej jakość jest bardzo niska, emocje w ogóle się nie pojawiają, a przeskakiwanie pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością nie dodaje niczego nowego. Ktoś chciał chyba w ten sposób porównać uczucia towarzyszące protagonistce wcześniej i obecnie, jednakże zupełnie tego nie czuć w trakcie grania. Kompletny brak duszy, prawdziwego pomysłu oraz chęci zrobienia czegoś więcej dla graczy jest wyraźny i mocno obniża całkowitą wartość
The Last of Us Remastered.
Rozgrywka nie przypomina Uncharted…
Z pozoru mogłoby się wydawać, że
The Last of Us to tak naprawdę trochę wolniejsze
Uncharted, jednakże z bliska okazuje się, że mamy do czynienia z zupełnie inną grą posiadającą nieporównywalny charakter, specyfikę i styl całkowicie zmieniając wyraz takiej samej podstawy. Różnica pomiędzy obiema trzecioosobowymi produkcjami jest gigantyczna i sprowadza się nawet do tak podstawowych elementów jaki strzelanie, które w przypadku tego tytułu jest o wiele cięższe i nie ma w nim takiej łatwości jak w przygodach Nathana Drake’a. W przypadku Joela od pierwszych chwil czujemy, że jego walka jest znacznie trudniejsza, wymagająca większej skrytości, poświęcenia czasu na przygotowanie się oraz na rozpracowanie ścieżek patroli wrogów. Oczywiście ludzie to nie jedyna zagrożenie, w związku z czym strategie i sprzęt musimy mieć przygotowany także na atak potworów, które często nie znają żadnej litości i nie pozwolą nam popełnić choćby jednego błędu.
Ku mojemu zaskoczeniu produkcja posiada nie tylko o wiele mroczniejszy, brutalniejszy i na swój sposób bardziej przerażający obraz i klimat, ale także wypełniający swój pomysł w jak najmocniejszym połączeniu pomiędzy warstwą fabularną, a jej odwzorowaniem w systemach, mechanikach oraz rozwiązaniach mających graczowi dostarczyć jak najwięcej detali umieszczonych tak, abyśmy mogli jak najmocniej poczuć się w ramach świata przedstawionego oraz spójności z próbą dostarczenia bardzo, bardzo realistycznego doznania, które udało się uzyskać w ramach podstaw bazujących na chociażby serii
Uncharted. Do nich wprowadzone zostało bardziej rozbudowane skradanie i posługiwanie się stworzonym ekwipunkiem, który posłuży nam do różnych celów. Narzędzia to będziemy mogli wykorzystać zarówno do “
cichej” rozgrywki jak i do przygotowywania zaawansowanych pułapek na bandytów. Ellie jako towarzyszka nie przeszkadza, a i czasem okazuje się przydatna odciągając uwagę czy eliminując możliwy atak na Joela. Niestety jej sztuczna inteligencja nie bierze pod uwagę działań w celu nie tworzenia hałasu, co w pewnych segmentach jest kluczowe. Ignorowanie tego faktu wypada źle, ale przynajmniej nie psuje zabawy.
The Last of Us Remastered nie odświeża rozgrywki z podstawowej wersji gry, która zdecydowanie powinna trafiać do dorosłych graczy, którzy otrzymają bardzo brutalny i bezwzględny świat wymagający od ludzi w nim żyjących sporych umiejętności, wyczucia oraz bezwzględności w egzekwowaniu zagrożeń. W innym wypadku spotkamy się z porażką i rozpoczęciem od samego początku. Poziom trudności w praktyce jest wyższy aniżeli we flagowej serii, gdyż w tym wypadku otrzymywanie obrażeń jest znacznie poważniejsze i skutkuje większymi konsekwencjami sprawiającymi, że będziemy musieli ważyć każdy krok oraz zmuszeni zostajemy do podejmowania przemyślanych decyzji odnośnie eliminacji celów.
Wizualnie to jednak wciąż poprzednia generacja...
The Last of Us Remastered wydano dość krótko po premierze na poprzedniej generacji konsol, w związku z czym nie zdecydowano się na odważne kroki w kwestii oprawy wizualnej, jedynie korzystając z wyższych tekstur, większej stabilizacji płynności czy dodatkowych poprawkach, całościowo sprawiając, że będziemy mogli natrafić na naprawdę nieźle wykonane elementy. Tekstury i obiekty są dość szczegółowe, co jest pozytywne, lecz znacznie odstaje od nich system wygładzania krawędzi oraz włosów, które w dalszym ciągu stanowią duży problem dla całej branży gier. Niemniej jednak ładnie prezentuje się obrana paleta barw, dobrze dobrane oświetlenie, a także cienie często uzupełniające wszystko z sposób solidny.
Muzyka posiada ciekawy charakter starając się dostarczyć graczowi spokojnej nutki przygrywającej w spokojniejszych momentach, Oczywiście nie brakuje i mocniejszych czy dynamiczniejszy brzmień, lecz często przechodzą one w głąb wobec rozgrywki i jej dźwięków, które wykonane zostały z najwyższym pietyzmem. Te często posłużą nam do odpowiedniego podejścia do rywalizacji ze sztuczną inteligencją oraz innymi graczami, dzięki czemu możemy posługiwać się także tego typu narzędziem.
Niestety szybkie wydanie
The Last of Us Remastered spowodowało, że nie zdecydowano się na znaczne podniesienie poziomu graficznego, przez co
już w 2018 roku mamy do czynienia z dość przeciętnie prezentującym się tytułem, który znacznie odstaje od pozostałych gier ekskluzywnych od wewnętrznych studiów Sony. Z resztą pod wieloma względami możemy odczuć, że mamy do czynienia z produkcją ograniczoną jeszcze podczas poprzedniej generacji, w związku z czym także i warstwy głębsze całości oprawy wymagałyby zdecydowanego odświeżenia, a tak się nie stało.
Podsumowanie recenzji The Last of Us Remastered
The Last of Us Remastered to wyjątkowy przypadek w całej branży, w której zazwyczaj wersje dodatkowe zawierają wartościowe zmiany. Odświeżona grafika nie robi już tak dużego wrażenia, choć do brzydkich nie można jej zaliczyć. Nie mniej jednak w niczym nie będzie to nam przeszkadzać wobec zabawy. W ramach tego wydania otrzymujemy także dodatek
Left Behind, który jest tragicznie słaby, nudny, a opowieść w nim jest tak sztucznie rozpisana i na siłę stworzona, dla celów czysto ideologicznych.. Jeżeli nie chcecie sobie zepsuć zabawy to lepiej tego nie sprawdzajcie, gdyż może to Wam dodatkowo zniszczyć pozytywne oczekiwanie na drugą odsłonę.
Jeżeli nie zapoznaliście się z tym tytułem, to możecie po niego chwycić i przekonać się o tym co uczyniło podstawowe
The Last of Us tak unikatową grą, jednakże nie możecie zapomnieć o przestarzałych rozwiązaniach, które z racji wieku już odrobinę odstają od obecnych standardów jakościowych.
Testowaliśmy wersję na Playstation 4.
Ech, a wystarczyłaby wsteczna kompatybilność.